Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 27-02-2020, 21:12   #155
PeeWee
 
PeeWee's Avatar
 
Reputacja: 1 PeeWee ma wspaniałą reputacjęPeeWee ma wspaniałą reputacjęPeeWee ma wspaniałą reputacjęPeeWee ma wspaniałą reputacjęPeeWee ma wspaniałą reputacjęPeeWee ma wspaniałą reputacjęPeeWee ma wspaniałą reputacjęPeeWee ma wspaniałą reputacjęPeeWee ma wspaniałą reputacjęPeeWee ma wspaniałą reputacjęPeeWee ma wspaniałą reputację
Syreny wyły jak wściekłe psy. Ich doniosły jazgot niósł się po najdalsze zakątki podziemnego kompleksu. Ziemię trzęsła się i co kilka chwil ze stropu osypywały się mniejsze i większe kawałki ziemi i skał.
Podziemne laboratorium skąpane było w migoczącym czerwonym świetle, które pulsowało
w rytm buczenia syren. Na domiar złego w powietrzu unosił się cuchnący dym, który szczypał w gardło i powodował łzawienie oczu.
Istny armagedon!
Przerażeni pracownicy Grawitronu biegali wokół próbując ustalić co się wydarzyło. Mimo, że Wkrętacz został wyłączony już kilkanaście minut temu, to nastąpiło przesilenie sieci.
Smród palących się kabli wyraźnie sugerował, że nastąpił zapłon sieci elektrycznej.
Mikołaj spisał się na medal. Można powiedzieć, że aż za dobrze. Ugasić pożar rozdzielni jest dość łatwo, ale gdy palą się kable w całej sieci, to zadanie staje się już naprawdę wymagające.
Zgodnie z tym, co zaplanował Konrad, mechaniczny chłopak siedział teraz ukryty w starym chodniku. W ręku ściskał linę, która przymocowana była do dźwigarów podtrzymujących strop. Mikołaj czekał w pogotowiu na powrót Lilki i Konrada. Wystarczyło tylko pociągnąć, aby odciąć drogę ewentualnej pogoni.

Lilka i Konrad czaili się pod sterówką w której mieściło się centrum dowodzenia Wkrętaczem. Z każdą upływającą minutą coraz mniej techników znajdowało się w środku. Część ruszyła gasić pożar instalacji, a cześć zwyczajnie dała nogę. Władze nie płaciły im tak dużo, żeby mieli ryzykować swoje życie.

W końcu nadarzył się odpowiedni moment. Sterówka opustoszała. Dwójka dzieciaków wpadła do środka. Lilka zaczęła przeglądać dokumentację zebraną na podświetlanym stole oraz przeszukiwać szuflady w metalowej szafie.
Konrad natomiast stanął przed konsolą sterującą. Przez chwilę stał rozglądając się uważnie po przyciskach, pokrętłach i wskaźnikach, których było setki. Nie było czasu, aby dokładnie analizować wszystkie podpisy pod kolejnymi dźwigniami potencjometrami i przełącznikami. Tym bardziej, że wszystkie jak jeden mąż, zapisane były cyrylicą.
Przeklęte ruskie ścierwo! - zaklął w myślach chłopak.
Czas uciekał, a z każdą kolejną chwilą podziemne laboratorium wypełniało się coraz gęstszym czarnym dymem.
Aby dopełnić dzieła zaczął przekręcać i przełączać wszystkie możliwe parametry na maksimum. Chodziło przecież tylko o to, aby przeciążyć Wkrętacza i spowodować jego poważne uszkodzenie.
Konrad z dumą i szerokim uśmiechem na twarzy nacisnął zielony przycisk, uruchamiający całą maszynerię.
Turbina Wkrętacza zabuczała. Najpierw cicho i jakby nieśmiałe. Po chwili jednak nabrała odwagi i jej donośny warkot przebił się nawet przez zawodzące nieustannie syreny alarmowe. Potężne wiertło maszyny zaczęło się kręcić z wielką prędkością. Spod obudowy turbiny zaczął się sypać deszcz iskier, jakby ktoś odpalił gigantyczne zimne ognie. Do wszechobecnego huku i hałasu dołączyły krzyki nawołujących się i spanikowanych techników.
Widok destrukcji i zamętu, jaki powstał był doprawdy piękny. Brakowało tylko jakiegoś odpowiedniego podkładu muzycznego.
W panującym tumulcie, jazgocie i wśród nieustających krzyków, Konrad niemal usłyszał idealnie pasujący do tej sytuacji kawałek.
Chaos! Oooo! Yreah!


- Mam! - pisnęła Lilka, przerywając Konradowi jego moment ekstatycznej chwały. Z dumą podniosła w górę, grubą, szarą teczkę z napisem “Dokumentacja techniczna prototypowej maszyny wiertniczej nr HX-145/A/86. Ściśle Tajne/ Specjalnego znaczenia”
- A wy coście za jedni? - krzyknął wysoki mężczyzna ubrany w żółty kombinezon ochronny. Wyłonił się on zupełnie niespodziewanie z kłębów gęstego, szarego dymu gromadzącego się pod drzwiami sterówki.
- Oouuu! - pisnęła Lilka, gdy technik złapał ją za ramię. Dziewczyna zaczęła wierzgać i kopać, ale mimo mechanicznego ciała nie miała żadnych szans z dorosłym, silnym mężczyzną.
- Kooonrad! Uuuciekaaaa...! - krzyknęła dziewczyna.
Konrad rozejrzał się wokół. Jedyne wejście ze sterówki było zatarasowane przez rosłego technika, który właśnie wykręcił Lilce ręką, a drugą dłonią zatkał usta. Konrad mógł, albo walczyć, albo wyskoczyć przez wielkie okno przez które podziwiał zasiany przez ich grupę chaos.
 
__________________
>>> Wstań i walcz z Koronasocjalizmem <<<
Nie wierzę w ani jedno hasło na ich barykadach
Illuminati! You're never take control! You can take my heartbeat, but you can't break my soul!
PeeWee jest offline