Wątek: DEA
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 28-02-2020, 00:15   #11
Pipboy79
Majster Cziter
 
Pipboy79's Avatar
 
Reputacja: 1 Pipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputację
Tura 6 - 2020.02.04; wt; g 10:30

Czas: 2020.02.04; wt; g 10:30
Miejsce: Los Angeles, budynek DEA, biuro Edwarda
Warunki: jasno, ciepło, sucho na zewnątrz nieprzyjemnie i mżawka


Drugi dzień tygodnia okazał się o tyle chmurny co zajęty. Chociaż poranek z początku tego nie zapowiadał. Ledwo Ed otworzył oczy by spojrzeć na świat zewnętrzny i zamiast słonecznego błękitu ujrzał chmury i mgły. Może to nie było gęste mleko co nie pozwalało dojrzeć wyciągniętej ręki ale jednak na pewno nie pomoże kierowcom co oznaczało dodatkowe korki i nerwy na drodze. Może to efekt wczorajszego załamania pogody. Wieczorem rzeczywiście rozpadało się, że to już był nie tyle standardowy deszcz co prawdziwa ulewa. I tak lało gdzieś do północy. No a akurat w tą ulewę Ed wracał wczoraj do domu już dawno po zmroku.

Wczoraj po rozmowie z Grimbergiem już zbyt wiele nie załatwił. Jak z skończył rozmowę, pogadał z Chrisem jak mu poszło z Maxwellem to właściwie zrobiła się prawie 21-sza. O tej porze to już nawet szefa nie było w biurze więc musiał resztę spraw przesunąć na dzień kolejny. Czyli właśnie na dzisiaj.

No ale poranek zaczął się chmurnie i mgliście. Ale tym razem przynajmniej nic nie padało przez tą mgłę. No ale do pracy jechało się dłużej i bardziej nerwowo. Bo oczywiście skoro mgła to gdzieś musiała się komuś przydarzyć jakaś stłuczka spowalniając te setki aut na drodze. Padać zaczęło gdy Ed już był u siebie w biurze. Mgła właśnie zaczynała rzednąć i zanikać no ale z tych chmur co wisiały do tej pory nad niebem zaczęło mżyć. No ale o tej porze pogoda za oknem biura zeszła już na zdecydowanie dalszy plan. Bo działo się. Prawie od samego rana.

Zaczął Ben z laba. Pofatygował się osobiście zamiast po prostu przyszłać raport więc musiało się stać coś wyjątkowego co ten pulchny technik - laborant chciał przekazać osobiście.

- Cześć Ed. W sumie wysłałem ci raport na maila no ale chyba zanim go przeczytasz łatwiej będzie pokazać. - wskazał na płaski ekran monitora na biurku Hoovera a ten rzeczywiście widział już ten raport na poczcie ale jeszcze nie zdążył się w niego wczytać.

- W największym skrócie to płytki są do wyrzucenia. Nic już się z nich nie da odczytać. Jako dowód są bezużyteczne. - Ben nie owijał w bawełnę a sam sięgnął do kieszeni fartucha i wyjął z niej jakąś płytę CD. Wyglądała na dość starą, chyba z jakąś muzyką więc to nie mogła być ta hotelowa płytka jaką dostał do zbadania.

- A dlatego, że tą część wytrawiono kwasem. Kwas wypalił cały zapis. - pulchny palec technika wskazał na lustrzaną stronę płyty na jakiej powinien być zapis.

- Kwas miał dość słabe stężenie więc gołym okiem nie widać żadnych zniszczeń i płyta wygląda na całą. Ale jednak wypalił tą warstwę gdzie był zapis. - Ben rozłożył ramiona na znak, że tutaj nic już się nie da poradzić. A za to mówił jakby czuł satysfakcję, że rozwiązał jak coś zostało zrobione.

- A to było bardzo proste do zrobienia jak już wiadomo było co i ja. - to mówiąc sięgnął do kieszeni po jakieś małe pudełko jak od wazeliny czy kremu jakie można było wrzucić do kosmetyczki.

- Bierzesz trochę lekko stężonego kwasu jaki kupisz wszędzie w budowlanym czy innym technicznym sklepie. - tłumaczył otwierając pudełko i maczając kawałek wacika w płynie jaki był w środku.

- To tutaj to oczywiście zwykła woda. Tak tylko demonstruję jak to łatwo zrobić. Gdyby to był kwas lepiej to robić w rękawicach. - technik uśmiechnął się unosząc nieco do góry i te pudełko i ściekający wodą wacik.

- No i jak masz ten wacik w kwasie to po prostu przecierasz dokładnie wybraną płytę. O tak. - to mówiąc odłożył pudełko z wazeliną i w zamian wziął płytę którą chwilowo położył na biurku Eda. Po czym rzeczywiście przesmarował tym wacikiem po tej płycie. Zrobiła się mokra chociaż woda dość słabo chciała się rozprowadzić po tej lustrzanej powierzchni.

- I tak zostawiasz. Z początku płyta wygląda właśnie tak, jakby była mokra. Ale wystarczy zostawić ją na kilka godzin i kwas zrobi swoje po czym odparuje zostawiając wypaloną, bezużyteczną płytę która nadal wygląda na nienaruszoną. Cała operacja to przesmarowanie wacikiem płyty. Chwila moment a efekt właściwie stuprocentowy jeśli się dokładnie to zrobi i zostawi na te minimum kilka godzin. Na dzień, na noc. Proste do zrobienia nawet dla laika. Muszę przyznać, że nieźle to wykombinowali. - Ben mówił jakby winszował niewidzialnemu spraingpartnerowi w tych szachach na odległość pomysłowości no ale też i czuł satysfakcję, że mimo to rozgryzł go co i jak zostało zrobione. No i Ben był laborantem więc więcej go sprawa nie interesowała póki nie trafiła do jego laboratorium. Dodał jeszcze, że zabezpieczono na płytkach odciski palców no ale komputer wskazał jakiegoś Duffy'ego i MacNamarę, gliniarzy z pobliskiego posterunku oraz odciski dwóch innych osób jakich nie było w rejestrze. Odciski lokalnych policyjnych detektywów jednak nie były żadną sensacją jeśli Duffy sam przyznał bez oporów, że cały tydzień trzymał i oglądał te płytki u siebie w biurze.

Po wizycie Bena Eda czekała rozmowa z szefem. Blecher był od samego rana w swoim biurze więc tym razem agent Hoover nie musiał czekać ani odbijać się od zamkniętych drzwi jak wczoraj wieczorem. Pomysły podwładnego przywitał cierpkim spojrzeniem. Chociaż o czasem można było odnieść wrażenie, że taka jest jego pierwsza reakcja na wszystkie pomysły, wszystkich swoich podwładnych.

- Nakaz na zajęcie telefonów, laptopów i takich tam? No to zadzwoń do Racetti’ego i powiedz mu w czym rzecz. W ciągu paru dni chyba powinien to załatwić. - skwitował wzruszeniem ramion obracając w palcach jakąś układankę ze sznurków i koralików. Pewnie znów jakiś element terapii antystresowej.

- Ale kontakt z chłopakami z Margarity? - skrzywił wargi w podkówkę i popatrzył krzywo na Edwarda jakby sprawdzał czy on to na poważnie zaproponował. - To jakaś tajna operacja zagraniczna tych z El Paso. Pewnie taka co jest w toku. Wiesz chyba Ed jak to jest z tajnymi operacjami w toku co? - zapytał raczej retorycznie. Co prawda operacja może nie była taka tajna, może agenci DEA po prostu szkolili jakieś miejscowe siły rządowe w zwalczaniu karteli narkotykowych czy coś w tym stylu. No ale rodzaj zdjęć jakie przysłali z tej wenezuelskiej wyspy sugerował, że chyba jednak brali właśnie kogoś pod lupę. Na razie żadnych wieści wewnątrz biura ani w prasie o wielkiej wpadce czy sukcesie DEA z tych okolic nie było no to mogło znaczyć, że operacja wciąż jest w toku. A jeśli tak było to chłopcy i dziewczyny którzy badali tą sprawę mogli mieć naturalne opory i niechęci by rozmawiać o tym z kimś spoza ich grona.

- Dobrze zapytam tych z El Paso. Ale nie napalaj się na prędką odpowiedź. - westchnął szef znów wracając wzrokiem do tych koralików nawleczonych na rzemyki i swoich palców które próbowały to zaplątać czy rozplątać.

A gdy z gabinetu szefa Ed znów wrócił do siebie zbyt długo się nie nudził. Właśnie jakoś akurat gdy mżawka za oknem zdążyła skutecznie rozproszyć poranną mgłę zadzwoniła jego komórka. Dzwonił Duffy.

- Możemy się spotkać? Chyba coś mam. Przyjedź do nas na komisariat. - policyjny detektyw nie był zbyt wylewny więc rozmowa nie trwała zbyt długo.
 
__________________
MG pomaga chętniej tym Graczom którzy radzą sobie sami

Jeśli czytasz jakąś moją sesję i uważasz, że to coś dla Ciebie to daj znać na pw, zobaczymy co da się zrobić
Pipboy79 jest offline