Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 28-02-2020, 13:13   #21
Grave Witch
 
Grave Witch's Avatar
 
Reputacja: 1 Grave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputację


Znaleziony nadajnik nie wydał się Lestrii szczególnie podejrzany. Mimo tego nie zamierzała ryzykować. Poza tym nie lubiła gdy ktoś wciubiał nos w jej sprawy. Rozwalenie urządzenia wykonała zatem bez uzgadniania tej kwestii z pozostałymi.
To, że nie zostało ono podrzucone przez koleżków Rogacza wydało się jej kwestią niemal pewną. Założenie go wymagało większej ilości czasu niż ten, który poświęcili na przeszukanie statku. Logicznym zatem wydawało się przyjęcie za pewnik, iż nadajnik ten był tam zainstalowany na polecenie ich zleceniodawcy. Gdyby to było urządzenie standardowo wbudowane w holownik to z pewnością umieszczono by je w innym miejscu. W kokpicie chociażby.
Dalsze poszukiwania nie przyniosły nic nowego. Lesteria uznała więc, że ludzie z Gwardii dostali co chcieli i nie zamierzali sprawiać im dalszych problemów. Niestety, założenie to kłóciło się nieco z jej doświadczeniem. Neri zabrała Rogaczowi pada. Możliwe, że znajdowały się na nim informacje, na których tamtym mogło zależeć. Bezpiecznym zatem założeniem było iż istniała szansa na ich ponowne spotkanie. Może nie w najbliższym czasie, ale… Kwestia stwarzania problemów przez Gwardię została przeanalizowana i werdykt wydany na początku, zmieniony.

Odczekała trochę zanim ponownie zajrzała do kokpitu. Przede wszystkim dlatego, że chciała się upewnić czy sprawdziła cały statek i czy na pewno nic więcej nie zostało w nim zainstalowane. Po drugie, wolała się chwilowo nie pchać nikomu przed oczy, a w szczególności ich jedynemu pilotowi. Nyrhe z pewnością miał teraz sporo na głowie i bez niej, zawracającej mu cztery litery. W końcu jednak nie wypadało czekać dłużej więc…
- Masz chwilę? - zapytała, zatrzymując się tuż po wejściu do kokpitu.

Nyrhe odwrócił się na fotelu pilota, by zobaczyć kto zaszczyca go swoją obecnością. Widząc Nautolankę podniósł tylko palec wskazujący, na znak, żeby chwilę poczekała. Przełączył kilka kontrolek, a następnie odezwał się do unoszącego się w jego pobliżu droida:
- Ejbi, sprawdź proszę silnik nr 1, mam wrażenie, że zaliczył spadek mocy od ostatniego wyjścia z nadprzestrzeni.
Droid zapiszczał, zapewniając że zrozumiał i wyleciał z pomieszczenia, mijając głowę kobiety o centymetry.
- Teraz jestem cały twój - Vicall wyłożył się wygodnie w fotelu, który ustawił przodem do swojego gościa. Ręce założył za głowę. - Czym mogę służyć?

Nautolanka oparła się wygodniej o ścianę.
- W sumie to jeszcze nie zdecydowałam - oświadczyła, wzruszając lekko ramionami. - Na początek kwestia tej małej zabawki, którą znalazłam. Wydaje mi się, że to standardowy nadajnik ale pewności nie mam. No i jest kwestia Rogacza i tych jego “kumpli” z gwardii. Do tego… - Uciekła wzrokiem w bok. - Jest jeszcze kwestia Neri.

- Neri? A co z nią? - zainteresował się Nyrhe.

- Z nią nic - Lestria naprawdę nie czuła się komfortowo w tym temacie, ale też nie poruszanie go nie wchodziło w grę. - Z wami jest problem. Skoro mamy działać jak jedna drużyna to… - kolejne wzruszenie ramion. - Dobrze by było gdybyście sobie nie skakali do oczu.

- Tak, tak, wiem - odpowiedział Nyrhe lekceważąco. - Ale to nie moja wina, okej? To ona się ciągle rzuca o… - zamilkł w pół zdania. - No, w sumie to jest moja wina. Ale nic na to nie mogę poradzić. Próbowałem załagodzić sytuację, a chyba tylko ją zaogniłem.

- Nie jestem ekspertką w tych sprawach ale może zamiast próbować ją ułagodzić po prostu… No wiesz, skorzystasz z jednego z łóżek - dodała, w końcu wracając spojrzeniem na swojego rozmówcę. - Sorry że się wtrącam ale to troszkę męczące już jest. Mam nadzieję, że cię nie uraziłam.

- Uth eniki - odpowiedział po huttyjsku. - Nie ma sprawy, rozumiem. W końcu tu chodzi też o twoją skórę. Łóżko wchodzi w grę tylko wtedy, gdy dam jej się udusić poduszką, względnie ja uduszę ją, ale postaram się coś wymyślić. Przestrzeń na statku jest ograniczona, więc nigdzie nie ucieknie. Będzie musiała albo ze mną pogadać, albo mnie zastrzelić.

- Podduszanie nie brzmi źle - Lestria zdobyła się na lekki uśmiech. - W razie czego mogę spróbować podziałać za mediatora, gdybyś potrzebował. A zmieniając temat… Tamci z gwardii… Myślisz, że mamy ich już z głowy?

- Karking wie - wzruszył ramionami. - Jeśli czegokolwiek jestem pewien, to tylko tego, że nie byli z gwardii. Ale najwyraźniej polowali na Rogatego, my ich pewnie mniej interesujemy, jeśli w ogóle. Ciekawe, może za tego stoopa była wyznaczona jakaś nagroda? Jak myślisz?

- O cokolwiek chodziło wolał się zabić niż wpaść w ich ręce - odpowiedziała posępniejąc. - Skoro zaś polowali to ciekawi mnie w jaki sposób go w końcu namierzyli. Ktoś obecny na spotkaniu go wsypał? I skąd niby wiedzieli gdzie wyskoczymy? Nie lubię takich niewiadomych bo zwykle później każą za siebie słono zapłacić.

- Fakt, to dobre pytanie. Szkoda, że Rogaty zamiast uchylić rąbka tajemnicy wolał mierzyć do nas z blastera. Może to ma coś wspólnego z tym nadajnikiem, który znalazłaś? Mam nadzieję, że go unieszkodliwiłaś.

- Zaraz po znalezieniu - poinformowała. Nawet jeżeli został tam zainstalowany przez ich zleceniodawcę, to i tak nie lubiła takich numerów. - Może Neri zdoła wyciągnąć jakieś dane. No nic, nie zawracam ci dłużej głowy - uniosła delikatnie kąciki ust w czymś co ewentualnie można było uznać za uśmiech.

- Spoko, polecam się na przyszłość. Poczekaj, eee… - zawahał się. - Długo znasz Neri?

- Parę lat - odpowiedziała zdziwiona pytaniem. - A co?

- Mówiła ci co… Jakby to powiedzieć? Co między nami zaszło?

- Wspomniała to i owo - Lestria odpowiedziała z pewnym ociąganiem.

- Jasne… - Nyrhe myślał przez chwilę gorączkowo. - Jak ona to przyjęła? Znaczy, jak sobie radziła potem?

- Jak przyjęła? Cóż, a nie jest to jasne po tym jak na ciebie teraz reaguje? - odpowiedziała pytaniem po czym westchnęła. - Nie radziła sobie. W końcu doszła do wniosku, że zmiana otoczenia pomoże i zniknęła na rok. Wiesz, nie tylko ona jest na ciebie wkurzona - wypomniała mu.

- Łapię - rzucił krótko i odwrócił z powrotem w stronę pulpitu. - Dzięki wielkie. Nie zatrzymuję cię dłużej.

- Tego łapania nie jestem pewna - Lestri przewróciła oczami, czego na szczęście nie miał okazji zobaczyć. - Wołaj jakbym była potrzebna - dodała i oddaliła się z zamiarem znalezienia sobie czegoś do roboty.

Kolejne godziny spędziła głównie w maszynowni. Hałas nie przeszkadzał jej zbytnio, a już zdecydowanie nie na tyle by zrezygnowała z chwili spokoju. Kłótnie Neri i jej byłego sprawiały, że zaczynała ją boleć głowa. Odbierane emocje z kolei wytrącały ją z równowagi. Uwielbiała Twi'lekankę i nawet pomimo rozłąki, którą przeżyły, Nerin’hashee była dla niej jedną z najbliższych osób. Z tego też powodu widok tej zwykle radosnej istoty miotającej się między gniewem, a smutkiem, sprawiał że Lest miała ochotę komuś przyłożyć. Problem w tym, że o ile była zła na Nyrhego za to jak załatwił sprawę jednocześnie nie była na niego aż tak zła. W pewien sposób rozumiała dlaczego postąpił tak, a nie inaczej. Może dlatego, że to nie o jej złamane serce chodziło. Oczywiście, w życiu by się do tego nie przyznała Nerin, co z kolei sprawiało, że cała sytuacja była jeszcze gorsza.

Spędzone w maszynowni godziny zamieniły się w dni. Lestria starała się jak mogła by nie wchodzić skłóconej parze w drogę. Gdy Neri była w wyjątkowo marnym humorze, starała się jej go poprawić. Z Nyrhe jednak rozmawiała tylko gdy do niej zagadał lub czegoś potrzebowała. Sytuacja ta męczyła i to bardzo. Coraz częściej więc łapała się na tym, że myśli o Nilsie. Co robił, z kim się spotykał, jakie zlecenie podłapał. Świadomość tego, że już tak niewiele brakowało, żeby spłacić kontrakt, dolewała tylko oliwy do ognia. Jak się jednak wkrótce okazało, to co wydawało się nie do wytrzymania dość szybko zmieniło się w coś, co sprawiło, że Lestria miała ochotę walnąć głową w coś twardego, a później tylko bezradnie się roześmiać.




- Wyspana? - Wychodzącą z kokpitu Neri zatrzymała zdążająca w tamtym właśnie kierunku Lestria. Obrzuciła spojrzeniem przyjaciółkę i tylko się uśmiechnęła.
Twi’lekanka przystanęła na chwilę. Nie potrafiła ukryć uśmiechu, mimo iż bardzo się starała.
- No, w sumie to nie do końca - odpowiedziała zgodnie z prawdą - A ty?
Nautolanka pokręciła głową.
- Cóż, nie bardzo miałam okazję iść spać - odparła. - Część sypialna była nieco zajęta. Lepiej? - zapytała, zadowolona że dla odmiany nie odbierałą od przyjaciółki gniewnych fal.
- Zajęte jedno z dwunastu łóżek, zmieściłabyś się wszędzie, tylko nie na tym jednym - rzuciła pogodnie w odpowiedzi. - Lepiej - Neri nie czekała długo, aby odpowiedzieć. Wiedziała jak się czuła, a ukrywanie tego nie miało żadnego sensu. Zastanowiła się chwilę patrząc na Lestrię uważnie.
- Nie jesteś zła czy coś, prawda?
- Nie wiedziałam że lubisz publiczność w trakcie. Zawsze coś nowego - uśmiech Lest pogłębił się nieco. - I tak, jestem co najmniej wściekła. Jak w ogóle mogłaś dopuścić do tego żeby być szczęśliwą. Nie mam pojęcia ale nie tego się po tobie spodziewałam - parsknęła na koniec. - Tylko będzie trzeba ustalić jakieś reguły w kwestii spania - zastrzegła.
- Przecież my nie… - Neri poczuła nagłą potrzebę tłumaczenia się, ale w końcu machnęła ręką, zrozumiawszy, że Lest sobie po prostu robi z niej żarty. Na samą tą myśl zmrużyła gniewnie oczy i skrzyżowała ręce pod piersiami. Na nic jednak były jej udawane fochy, kiedy to twarz ozdabiał nieukrywalny uśmiech zadowolenia.
- Spania czy bzykania? Bo coś czuję, że wcale nie chodzi ci o drzemki… - zlustrowała ją podejrzliwie spojrzeniem złotych oczu.
- Ktoś coś mówił o bzykaniu? - spytał wychodzący z kokpitu Nyrhe. - Wprowadziłem nowy kurs, to pomyślałem skorzystam, póki dają - szczerzył zęby w uśmiechu.
- No tak, teraz będzie chyba gorzej niż na początku - jęknęła Lest. - Spanie mi nie przeszkadza ale coś mi się nie wydaje byście tylko to mieli w planach co jak widać ma potwierdzenie - wskazała palcem na Nyrhego. - Ale cieszę się że już wam lepiej.
- Dzięki - powiedział szczerze Vicall. - Przynajmniej teraz nie muszę się obawiać, że Neri poczęstuje mnie wiązką z blastera w plecy - puścił oko do Twi’lekanki. - A co do tego planowania to damy znać z wyprzedzeniem… Najprawdopodobniej… Być może… No chyba, że pójdziemy na żywioł.
Nie brzmiało to najlepiej, przynajmniej w kwestii szans na spokojny sen ale Lestria tylko pokręciła głową.
- Już ja to widzę… Może lepiej od razu całkiem się przeniosę na dół? - zaproponowała ze śmiechem.
- Do maszynowni? Oj, dajże spokój. Będzie ci tam strasznie niewygodnie. Ciasno, twardo, ostre krawędzie i spory hałas. Weź chociaż jedno łóżko ze sobą - Nyrhe zażartował.
- Ta rozmowa nie jest normalna - stwierdziła Neri z przerażeniem w oczach.
- Hej, to nie mi się zachciało zabaw z jedynym męskim przedstawicielem w grupie na statku, który nie ma prywatnych kabin sypialnych - wytknęła jej Nautolanka, chociaż wytknięcie to ozdobione było śmiechem. - Jedyna wina do której się poczuwam to niechęć podglądania jak sobie… Bzykacie - zerknęła na Nyrhego i nie wytrzymała, parsknęła śmiechem.
- I całe szczęście… - odetchnęła Twi’lekanka - To skoro jesteś na to przygotowana, to może za pięć minut zatkasz uszy i zamkniesz oczy? - dziewczyna przegryzła dolną wargę zerkając na Vicalla.
- Widzisz? Mówiłem, że damy wcześniej znać - Vicall zagarnął ręką Twilekankę i przycisnął do własnego boku. - Na twoim miejscu spieszyłbym się z tym zatykaniem i zasłanianiem - rzucił do Lestrii.
Nerin'hashee zawiesiła zahipnotyzowane spojrzenie na twarzy Łowcy.
- To gdzie najpierw? Lestria da nam każde pomieszczenie, nie musimy się już kitrać po maszynowni lub udawać, że bierzemy prysznic - nie oderwała od niego rozmarzonych ocząt.
- Idźcie już sobie, co? - zaproponowała Nautolanka nie mogąc podjąć decyzji czy śmiać się czy jednak walnąć głową w ścianę.
- No to idziemy - oznajmił wesołym głosem Nyrhe. - Ale tego prysznica to ja nie odpuszczę - obiecał Neri, prowadząc ją w stronę schodów.



Nyrhe pstryknął kilka przełączników, wyłączając hipernapęd i włączając silniki. Przez iluminator mógł podziwiać zielono-niebieską planetę. Ansion. Nacisnął przycisk łączności i powiedział, wiedząc że jego głos rozejdzie się po wszystkich pomieszczeniach na statku, być może z wyłączeniem maszynowni.
- Uwaga, tu mówi kapitan. Dotarliśmy na miejsce, zapraszam serdecznie piękne panie do kokpitu na kieliszek szampana z tej okazji. Dziękujemy za skorzystanie z linii Vicall & Co. Mamy nadzieję, że jeszcze do nas wrócicie. Nie zapomnijcie umieścić pozytywnych opinii na nasz temat w holonecie. Przy okazji możecie załatwić tego szampana. Czekam w kokpicie.
Twi'lekanka przyszła jako pierwsza, gdyż jeszcze przed chwilą rozgrywała partię holoszachów z Droidem. Chętnie stwierdziłaby, że przyjemnie przy okazji było z nim porozmawiać, niestety niewiele rozumiała, a szarady w postaci slajdów z hologramów nie zawsze udawało jej się odgadnąć.
- Przestań się wydurniać, bo Lesti wkurzysz - ostrzegła go z udawaną powagą, kiedy lekkimi krokami zbliżała się do mężczyzny. Jej biodra jak zawsze zostały wprowadzone w kołyszący się ruch, jakże przyjemny dla oka.
- I dostaniemy szlaban na seks - objęła go w pasie przylegając na chwilę i ucałowała krótko, póki Nautolanka jeszcze się nie pojawiła.
On także ją objął, a czołem oparł się o jej czoło. Najchętniej nigdy by jej nie wypuścił ze swoich objęć.
- Przepraszam, psze pani - powiedział naśladując głos dziecka. - Ale na taki szlaban zgody nie ma - powiedział już normalnie, po czym przycisnął mocno swe usta do jej.
Neri tylko na chwilę poddała się czułości. Oderwała się siłą od ust Nyrhego i rozwarła szeroko oczy, po czym pacnęła go dłonią w bark.
- Skupmy się, dobrze? - uśmiechnęła się, kierując te słowa zarówno do niego jak i do siebie samej. Nie miała jednak siły woli, aby się od niego całkowicie odkleić.
- Bo nie za to nam płacą, hm? - mruknęła słodko i szturchnęła czubkiem noska nos mężczyzny. Wciąż była w niego zapatrzona.
- Jestem w stu procentach skupiony - odpowiedział Nyrhe, wpatrując się w złote oczy Twi’lekanki. - Nawet w stu siedemdziesięciu. Skupiony na tobie - dodał.
W odpowiedzi pokręciła głową z dezaprobatą, jednak wciąż się uśmiechała. Czule pogładziła jego skroń, a potem delikatnie chwyciła go za przeguby rąk i odsunęła je od swojego ciała.
- To co, jesteśmy tu, gdzie ekipa miała się zameldować? - zagaiła powracając myślami do misji i wyjrzała przez iluminator. Zapatrzyła się. W tym samym momencie usłyszeli kroki Lestrii, która do nich dołączyła.
- Nyrhe, masz jakiś plan na dłuższą metę? Przydałby się też potem plan B, choć zacznijmy od A.
Vicall westchnął, żałując, że kobieta tak brutalnie przerwała ich chwilę. Popatrzył jeszcze chwilę na jej kształtny tyłeczek, po czym przywołał się do porządku.
- Przede wszystkim musimy ustalić czy statek staruszka w ogóle dotarł do tego układu. Możemy pokręcić się w okolicy punktu wyjściowego z Namadii, licząc że znajdziemy tam dryfujący wrak, albo wylądować na planecie i spróbować zasięgnąć języka - powiedział. - Ja mogę popytać w jakiejś knajpie, najlepiej ze stolikiem do sabacca albo pazaaka - dodał. Neri zmierzyła go nieprzychylny spojrzeniem.
- Może lepiej jednak ja tam pójdę? Jestem ładniejsza. A ty nieobliczalny.
- Potwierdzam jedno i drugie - wtrąciła Lestria, która także w końcu dołączyła do zgromadzenia. - Jestem jednak pewna, że po tym obiecanym szampanie pierwsze tylko się poprawi, a drugie… Cóż, w tej kwestii to raczej marne szanse na poprawę - dodała, opierając się swoim zwyczajem o ścianę.
- Ha ha ha - rzucił kwaśno Nyrhe. - Bardzo śmieszne. W naszym zawodzie lepiej być pełnym niespodzianek niż do bólu przewidywalnym.
- No akurat jesteś, bez urazy, skarbie - Neri poklepała go po ramieniu w geście pocieszenia.
- Swoimi ciągotami niezbyt nas zaskoczyłeś. No, ale… Chciałabym jeszcze poszukać jakiegoś hakera, speca od tego - wyjęła datapada Zeera[i] - Może warto będzie odzyskać dwa usunięte pliki.
- Czyli najpierw w planach mamy lądowanie i zasięgnięcie języka? - zapytała Lest, bowiem dokładnie to wynikało ze słów Neri. - Świetnie, będę miała okazję zaopatrzyć się w jakieś dobre wyciszacze i może jakąś maskę na oczy… - dodała, tylko ciut złośliwie. - No to na co czekamy?
- Nie wiem jak wy, ale ja czekałem na jakieś “kapitanie, prosimy, zabierz nas na powierzchnię” czy coś w tym guście - powiedział Nyrhe, a widząc kamienne wyrazy twarzy kobiet, dodał: - Ale chyba nic z tego nie będzie - po czym zasiadł za sterami.
- Pójdę się przygotować - oświadczyła Lest, ruszając w stronę części sypialnianej. - Chodź Neri, nic mu nie będzie jak zostanie na chwilę sam - zapewniła ciut złośliwie, chociaż nie bez wesołości. Zakochana parka sprawiała, że chciała jak najszybciej wykonać zlecenie i wrócić do Nilsa.
Twi’lekanka uśmiechnęła się do Vicalla i na szybko ucałowała go w czoło.
- Jesteś najlepszy - mruknęła przyjemnym, kobiecym tonem, aby dodać Łowcy oczekiwanych skrzydeł. Nyrhe, wykorzystując to, że dziewczyna się nad nim pochyla, objął ją za szyję, przybliżył jeszcze odrobinę do siebie i złożył krótki pocałunek na jej ustach.
- Wiem - odpowiedział, uśmiechając się szeroko. Kąciki ust Neri powędrowały lekko w górę. Pogładziła go ręką po włosach, po czym niechętnie ruszyła za Nautolanką.
 
__________________
“Listen to the mustn'ts, child. Listen to the don'ts. Listen to the shouldn'ts, the impossibles, the won'ts. Listen to the never haves, then listen close to me... Anything can happen, child. Anything can be.”
Grave Witch jest offline