Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 28-02-2020, 16:25   #23
GreK
 
GreK's Avatar
 
Reputacja: 1 GreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputację
Piegowaty



Zapałka strzeliła sucho wskrzeszając wesoły płomyk. Ogień zatrzepotał uwięziony w klatce z dłoni. Piegowaty przysunął papieros. Cienie zatańczyły na jego twarzy nadając mu przez chwilę wyraz złośliwego gargulca. Zaciągnął się mocno a jego oczy rozżarzyły się na chwilę jak dwa węgielki.

- Przyjemna noc, prawda? - spytał spoglądając gdzieś przed siebie.

- Taaak - przytaknął Siwy obserwując ruch ręki do paska, obrócił pudełko zapałek w dłoni i schował w kieszeni płaszcza. - Czekałeś na mnie? - spytał wprost. - Widziałem cię w Lysar. Chcesz mi coś pokazać?

Mężczyzna lekko się uśmiechnął, ale nie spojrzał na Lwyda.
- Lubisz konkrety. To dobrze. Nie chcę ci niczego pokazywać, raczej coś doradzić.

Nieznajomy zaciągnął się mocno, odpalając papierosa „na raz”. Następnie strzelił palcami i pet wylądował w rynsztoku, zostawiając za sobą kilka skier. Cała ta scena wyglądała jak z kiepskiego filmu noir, a jednak facet wydawał się być bardzo poważny.

- Potraktuj mnie jak kolegę, naprawdę - podjął znowu. - Zadajesz dużo pytań, ale są u nas ludzie, którzy tego nie lubią.

Siwy poprawił czapkę, zsunął ją trochę do tyłu, rozpiął płaszcz i wbił ręce w jego kieszenie. Spojrzał w górę lecz żółty, mdły blask latarni nie pozwalał dojrzeć gwiazd.

- Dziękuję za ostrzeżenie - powiedział w końcu. - Naprawdę, doceniam. A skoro już tak miło sobie rozmawiamy kolego - wyciągnął ostatnie słowo skupiając wzrok na rozmówcy, - to tak między nami kumplami, zrewanżuję ci się również ostrzeżeniem. - Nabrał powietrza. - Koło chuja mi to lata czy się komuś podobają moje pytania. - Jego głos nie zmienił nic z tonu miłej pogawędki. - I jeśli przyjdzie im ochota spotkać się ze mną osobiście to mogę im tą prawdę wetknąć tak głęboko w gęby aż się zesrają. Taki ze mnie skurwiel.

Uśmiechnął się uprzejmie.

Szli jeszcze jakiś czas w milczeniu. Huw nie musiał patrzeć na towarzysza wędrówki, aby wiedzieć, że nie spodobała mu się ta odpowiedź.

- Cóż, miałem nadzieję, że będziesz mądrzejszy - powiedział w końcu.

Wszystko potem działo się bardzo szybko. Lwyd wiedział czego mniej więcej się spodziewać. Znał ruchy, jakie wykonuje szykujący się do ataku człowiek. Ludzie pod tym względem niewiele różnili się od zwierząt: poruszali się uważniej, byli wewnętrznie spięci.
Mężczyzna wyszarpnął pałkę teleskopową spod swojej kurtki. Jej poszczególne segmenty wysunęły się z cichym świstem. Agresor atakował szybko, choć bez finezji. Pałka świsnęła na wysokości barku Lwyda. Detektyw zdążył się odsunąć, lecz oponent wykonywał już kolejny zamach.

Pałka teleskopowa była znakomitą bronią dla ulicznych zbirów, przeciwko nie wyszkolonym cywilom. Miała jednak jeden minus. Żeby się nią posłużyć, trzeba było się nią zamachnąć. Siwy szybko skrócił dystans. Kolano Huwa zaprotestowało ostrym bólem. Automatycznym, wyćwiczonym w jednostce specjalnej ruchem założył dźwignię… prawie. Przeciwnik w ostatnim momencie wykręcił się jak piskorz, gubiąc broń, która potoczyła się po ulicy z głuchym łoskotem. Napastnik był młody i zręczny i to go uratowało. Stanęli na przeciwko siebie obchodząc się chwilę jak dwa koguty nim detektyw nie sięgnął pod płaszcz wyciągając broń z kabury.

- Koniec tańców - warknął. - Na ziemię!

Nie musiał dwa razy powtarzać. Ciemna lufa Glocka bywała najlepszym argumentem. Jak tylko mężczyzna ujrzał pistolet, powoli osunął się na asfalt. Jego instynkt samozachowawczy dawał jakieś nadzieje na zdobycie informacji.

- Spokojnie, człowieku - warga mu zadrżała, ale za chwilę odzyskał rezon. - To nie był mój pomysł.

- Na brzuch, ręce za plecy, nogi szeroko - instruował a gdy chłopak dostosował się do instrukcji, były policjant klęknął na jego plecach. Przystawił mu brutalnie lufę do głowy. Suchy trzask świadczył o odbezpieczeniu glocka. - Kto cię na mnie nasłał?

Zbir zadygotał, lecz podniósł głowę nad ziemię. Nawet teraz próbował udowodnić, że strach go jeszcze nie sparaliżował.

- Jesteś gliną? Nie wolno ci mnie zabić.

Dociśnięte na jego łopatkach kolano szybko przypomniało mu na jakiej jest pozycji. Jęknął przeciągle, wypuszczając z ust strużkę śliny.

- Nie? - Huw złapał leżącego za kudły i trzepnął jego twarzą o bruk. chrupnięcie i skowyt leżącego świadczył o złamanym nosie. - Ale może chociaż przestrzelę ci brzuch w obronie własnej?

W końcu zrozumiał, że nie pozostało mu nic innego, jak po prostu mówić.

- Nic bym ci nie zrobił, słowo. Miałem cię tylko postraszyć - zrobił przerwę, aby złapać oddech, co nie jest takie proste gdy krew zalewa ci nos. - To nie jest tak, że ktoś mnie na ciebie nasłał. Po okolicy kręci się taki facet. Mówią na niego Edd „Pieńek”. Płaci ludziom w mieście, żeby pilnowali przyjezdnych. Mamy ich tylko trochę szturchnąć, jeśli są zbyt ciekawscy. Sam widzisz, nic do ciebie nie mam!

- Gdzie go znajdę?

- Nie wiem. Serio. Łazi czasem w pobliżu, ale chyba jest spoza miasta.

Siwy obszukał wolną ręką kieszenie leżącego. Rzucił okiem na prawo jazdy notując w pamięci.

CPC Qualification Card
Mark Hodder
22 lata

W kolejnej znalazł portfel, po otworzeniu którego zobaczył zdjęcie brunetki i trochę gotówki.

- Tak? I jak się z nim kontaktujecie, żeby odebrać zapłatę?

- Słuchaj… możemy się… dogadać - zakapior łapał powietrze jak ryba. - Jeśli ci powiem i tak będę miał przesrane… puść mnie, a ja załatwię to tak, że zostawią cię w spokoju.

- Przesrane Mark - wysyczał piegowatemu do ucha odrzucając papiery i portfel na ulicę, - to zacząłeś mieć gdy minęliśmy się w kiblu w Lyskar, tylko wtedy jeszcze o tym nie wiedziałeś

Wybudził starą, wysłużoną motorollę znalezioną w kolejnej z kieszeni i wybrał swój numer. Gdy telefon zawibrował w kieszeni rozłączył się.

- Za dziesięć minut będę wiedzieć gdzie mieszkasz. Do pół godziny będę znać tożsamość twojej ślicznej panienki. Teraz pracujesz dla mnie - wypluł wprost do ucha Hoddera, - chciałbym żebyś to sobie uświadomił. - Trzepnął głową leżącego o bruk, gdy ten chciał ją podnieść. - A teraz masz pierwsze zadanie. Kontaktujesz się z Pieńkiem i mówisz na jakiego skurwiela natrafiłeś. Czekam do północy na telefon z informacją gdzie i kiedy się spotkacie. Lepiej dla ciebie i twojej ślicznotki, żeby zadzwonił.

Niedoszły bandyta tylko jęknął. Po kilku bolesnych minutach z Huwem przypominał jedynie cień zakapiora, jakiego chciał zgrywać.

- Dobra, już dobra. Nie dajesz mi wyboru. Odezwę się do ciebie, a teraz zostaw mnie zanim wypluję płuca.

- Liczysz do dwudziestu nim spróbujesz się podnieść.

Po chwili Huw był już na nogach i obserwując zza rogu budynku czekał aż Mark Hodder pozbiera się i zdecyduje co dalej zrobić ze swoim życiem. Lwyd nie spodziewał się takiego zwrotu w śledztwie. Robiło się ciekawie.

Kurwa, ale chciało mu się palić.
 
__________________
LUBIĘ PBF
(miałem to wygwiazdkowane ale ktoś uznał to za deklarację polityczną)
GreK jest offline