Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 29-02-2020, 18:26   #178
MTM
 
MTM's Avatar
 
Reputacja: 1 MTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputację
Spowiedź Światożara

Wielebny Niemysł poprosił, by Światożara umieścić w odosobnionej izbie, gdzie mógłby swobodnie przeprowadzić spowiedź. Chociaż kapłan wolałby zacisze swojego konfesjonału, wiedział, że Horst i Jeremi nie zgodzą się wypuścić chłopaka z domu. Całe szczęście sakrament spowiedzi można było przeprowadzić w dowolnym miejscu.
- Synu, czy jesteś gotowy oczyścić swoją duszę? - zaczął Eugeniusz, przysiadając się do Światka.
Syn Racimira spoglądał tępo w podłogę. Dygotał nieznacznie i sprawiał wrażenie, jakby bał się podnieść wzrok, by spojrzeć na duchownego.
- Ja… Nie wiem. Nie wiem czy mogę… - wymamrotał niepewnie.
Kapłan skrzywił się lekko, przyglądając się skrępowanej sylwetce Światka. Być może niezbyt podobała mu się taka sytuacja, gdzie grzesznik siedział skuty i niemal zmuszony do wyznania win.
- Rozumiem twoje obawy, chłopcze. Wydaje ci się, że nie ma takiej siły na ziemi, która mogłaby sprowadzić cię z powrotem na drogę Stwórcy. Wiedz jednak, że miłość Pana jest potężniejsza od miłości jakiekolwiek człowieka. Przebacza największe zbrodnie, by zachęcić do pokuty i ściągnąć na stronę światła - zachęcał łagodnie Eugeniusz.

Światożar ukrył umorusaną twarz w równie brudnych dłoniach i milczał przez dłuższą chwilę. Kapłan mógł dostrzec wyraźne sińce i otarcia, które nieśmiało wychylały się zza spoczywających na nadgarstkach więzów.
- Ja… Ja nie wiedziałem co czynię, ojcze… - wystękał w końcu z trudem. Głos Światożara tłumiły dłonie, którymi nadal zasłaniał się, jakby ze wstydu. - Wydawało mi się, że widzę straszliwą wiedźmę… Że ona rzuca na mnie klątwy i wygraża mi… Uciekałem przed nią, a ona cały czas biegła za mną… Jej wygląd był tak paskudny, tak straszliwy…
Młynarczyk przetarł twarz, ujawniając zeszklone oczy.
- W końcu dopadła mnie. Ja się tylko chciałem bronić… Chwyciłem ją za gardło i zacząłem dusić. Dusiłem… Dusiłem i…
Młodzieniec wybuchnął płaczem.
- I jak już było po wszystkim… Nie było już wiedźmy. Leżała tam Nawojka. Ja… Ja ją… Własną siostrę, ojcze…
Światożar ponownie ukrył twarz w dłoniach.
- Tego się obawiałem… - westchnął Eugeniusz. - Podobnie jak Bogna, zostałeś poddany działaniu szatana. Zła istota zamieszkująca Las Mgieł zmąciła twoje zmysły i popchnęła do morderstwa. - Kapłan potarł skroń. - Powiedz, czy będąc tam czułeś jakąś obecność? Czy widziałeś lub słyszałeś coś, zanim rzeczona wiedźma zmaterializowała się przed tobą?

Syn młynarza toczył ciężką walkę ze sobą, aby zebrać myśli do kupy. Wydawało się, że zrzucenie odpowiedzialności na szatana, zdjęło przynajmniej odrobinę poczucia winy z barków Światożara.
- Nie wiem… Wszystko wydawało się normalne… Tylko ta cholerna mgła! Szukaliśmy Bogny i ledwo co było widać przez tę cholerną mgłę! Potem już zobaczyłem wiedźmę…
Młodzieniec wpił palce we włosy, po czym zaczął je rwać.
- Mgła - powtórzył z zastanowieniem Eugeniusz. - No dobrze. Czy więc przyznajesz się do tego, że szatan zawładnął twoim ciałem? Czy wyrzekasz się go, jako że twoim Panem jest jedynie Stwórca? Mów szczerze mój synu. Być może unikniesz sądu świeckiego, jednak wiąże się to z egzorcyzmem. Twoja kolaboracja tylko ułatwi ten proces.
Światożar nie miał pojęcia, co znaczy “kolaboracja”, ale ochoczo pokiwał głową.
- Wyrzekam się Szatana, ojcze Wielebny. Wyrzekam się po tysiąckroć! Przecie ja nigdy bym… nigdy bym nie…
Chłopak po raz kolejny ukrył twarz w dłoniach.

- Cieszy mnie to niezmiernie. Musisz jednak zrozumieć, że nie mogę teraz dać ci rozgrzeszenia, dopóki mieszka w tobie diabeł. Wyślę list do najbliższej katedry i wezwę egzorcystę, który uwolni cię od szponów złego. Do tego czasu postaram się uchronić cię przed gniewem dziedzica. Jeśli będą cię przepytywać, pamiętaj, że to dzieło szatana i że trzeba się go pozbyć z tamtych lasów - wyjaśnił wielebny Niemysł, przedstawiając swój plan na uratowanie skóry młodzieńca.
Na wspomnienie o egzorcyzmach Światożar spojrzał na kapłana oczami wielkimi jak spodki. Bał się. Cholernie się bał… Ostatecznie jednak skinął milcząco głową, na znak zrozumienia. Prawdopodobnie upatrywał w Wielebnym jedynej szansy na przeżycie…
- Wszystko się ułoży według planu Pana - uspokoił kapłan.


Kiedy skończyli, Eugeniusz zostawił Światożara samego w izbie i wyszedł do Jeremiego i Horsta. Biorąc ich na stronę, wytłumaczył im swój plan działania i sposób na uratowanie chłopca z rąk włodarza.
 
__________________
"Pulvis et umbra sumus"
MTM jest offline