Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 29-02-2020, 20:21   #266
Nanatar
 
Nanatar's Avatar
 
Reputacja: 1 Nanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputację
Posłusznie się położyła, z lubością syciła się widokiem Valdis zdejmującej kolejne części garderoby, lewym zielonym okiem, bo prawe, czarne jak bezdenna studnia łypało chciwie na akuszerki asystujące przy porodzie, by nie przeoczyć łożyska. Chętnie przyjęła koszulę, bo czuła dreszcze, wzrok jednak miała wciąż utkwiony w wiotki brzuszek służki.

- Dziękuję, jesteś taka dobra. I piękna. Nie płosz się, mówię prawdę. Nigdy nie miałam takiego brzucha i pięknej talii. Co się dziwić, że taki chłopak jak Felix stracił dla ciebie głowę. Będziecie mieli dzieci, chciałabym trzymać je podczas nadania imienia - chciała chwycić dziewczynę za rękę, ale ta dziwnie się obruszyła, mimowolnie - Jeśli przeżyjemy, powinnyśmy to sobie obiecać. Masz taką gładką i szlachetną skórę - powąchała koszulę na sobie - pachniesz świeżością. Jesteś dziewicą. - popatrzyła jej w oczy - Zreperujmy moje ubranie. Proszę pomóż mi. Gorset podtrzyma opatrunek, pomoże mi się poruszać.

Dziewczyny zabrały się do reperacji odzieży przy wtórze krzyków i płaczu rodzącej kobiety. Przez jedyną okiennicę zaglądnął do chaty księżyc. Olivia popatrzyła z razu na Veldis jakoś uważniej.

- Muszę ci się do czegoś przyznać Saxo. - wstrzymała - Kiedy liczyłam Oufnirowi świnie czasem się myliłam. Celowo. Jak on coś kupował wystarczało, że licząc 42, 43, pochylałam się, nie miałam nic pod spodem, sprzedawca gapił się na moje piersi, a ja kontynuowałam, 34, 35..i tak dalej. Wcale nie musiałam, robiłam to dla historii, dla głupiej zabawy. Oufnir zyskiwał i w podzięce obdarowywał mnie kiełbasami, tłustymi kiełbasami, a ja przyjmowałam, bo chciałam być niezależna od stryja. - chwyciła się za tłuszczyk na boczku powyżej biodra - pokarało mnie, mam tu tłuszcze. Widzisz jakie okropne, to przez te tłuste kiełbasy i niegodziwe rachowanie. A TY taka cnotliwa i dobra, smukła na brokułach. Saxo, proszę cię powiedz co robisz, że masz tak piękną linię. - rozczuliła się - Proszę, przytul mnie. Wiesz, jak będę wyglądała jak to się źle zrośnie? Chciałam ci jeszcze coś powiedzieć - spoważniała, zatrzymała się, to co pragnęła wyjawić było jej największą tajemnicą - Mam.. - nie miała odwagi - mam rękawicę z przelaną przez ciebie krwią złoczyńcy. Nie lękaj się, dobrze zrobiłaś. To będzie ważny dla ciebie przedmiot, weź proszę parę. - wręczyła służce parę skórzanych rękawiczek, jedną z zaschniętą krwią, choć Valdis mogłaby przysiąc, że panna Hochberg pragnęła wyjawić jej coś innego. Oliwia pieściła dłonie,ramiona, włosy Saxy, dotknęła policzka, kącika ust, czar przerwał krzyk.

Na świat przyszedł chłopiec, a zaraz za nim to czego oczekiwała adeptka. Widząc, że akuszerka zabiera długo wyczekiwaną ingrediencję, Olivia zareagowała niemal gniewnie, a jej oblicze przybrało zupełnie odmienny wygląd.

- Nie rusz! Jest moje! - piorunowała kobiecinę wzrokiem.
- Ale panienko... - próbowała zignorować akuszerka.
- Wolisz salamandry, czy żaby? Bo nic ponad płazy nie przychodzi mi na myśl w tym przemiłym siole! Wybałuszasz oczy, więc żaba. - nie ustępowała mała czarownica - Spakuj w lniane prześcieradło.

Później w domu zgromadzeń, czyniła sobie okłady na ranę, jak księżniczki na młodość. Zaproponowała, też opatrunki innym ranionym kompanom, bo nikt z ubiegłej nocy nie wyszedł bez szwanku, prócz pięknej Saxy.

Kiedy czarodziejka przywołała Karla i Hansa miała mieszane uczucia. Bardziej bała się, czy Ametystowa Mistrzyni nie che przypadkiem złożyć osiłka w ofierze. Albo pożreć dla wigoru. Dotknęła czoła, miała gorączkę. Zaparzyła zioła.

Proponuję zjeść łożysko.

 

Ostatnio edytowane przez Nanatar : 03-03-2020 o 11:15.
Nanatar jest offline