Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 01-03-2020, 19:28   #206
Mi Raaz
 
Mi Raaz's Avatar
 
Reputacja: 1 Mi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputację
Malcolm chodził po swoim pokoju czekając na swoich towarzyszy. Oferta księcia była kusząca, ale wiedział, że nie będzie łatwo ją sprzedać. Kiedy Gharth i Halvar się zjawili wskazał im krzesła przy stole.
- Jak wygląda sytuacja z Gertem i dziewczyną?
- Tyle wiem, co przedtem - powiedział Gharth. - Gerta wyniesiono, a dziewczyna ponoć słaba i widzieć się z nią nie można.
Tormita pokiwał głową.
- Książę zwrócił się do mnie z ofertą. Zaoferował nam pomoc w powrocie do domu. W zamian my musimy mu pomóc z Vukiem. - spojrzał na mężczyzn - Sądzę, że powinniśmy przyjąć. Nawet jeżeli Niclas nam nie pomoże, ta istota jest niebezpieczna.
Halvar od poprzedniej nocy już nigdzie nie ruszał się bez zbroi. Stał więc z obydwoma swoimi mieczami przy oknie i wpatrywał się w ciągle i uparcie siąpiący deszcz. W palcach obracał zdjęty z dłoni pierścień z symbolem Selune.
- Czyż nie to robiliśmy dotychczas? Czy nie poszliśmy do jaskini “pomóc z vukiem”? Czy nie poświęciłem połowy zeszłej nocy na przegrzebywanie pomieszczenia za pomieszczeniem, po to, żeby niczego nie znaleźć? Jakiej konkretnie “pomocy z vukiem” oczekuje nasz dobrodziej?
Ton Halvara był spokojny, ale zdawać się mogło, że coś się w nim zmieniło. Był z pewnością zdystansowany wobec Niclasa.
- Nie myślicie przypadkiem - paladyn założył swój sygnet i odwrócił się do swoich kompanów - że jest to jakiś kolejny test? Kolejna zabawa Gristhofa? Czy nie wydaje wam się, że to kamień wezwał Vuka?
- Kamień mógł się przyczynić do pojawienia się vuka - przyznał Gharth. - Ale nie sądzę, by książę był zadowolony z tego powodu. Też uważam, że trzeba by się go pozbyć. Vuka, a nie kamienia.
- Mówimy o wielkiej bestii, której nie ima się stal. - Halvar wyciągnął swój miecz i zważył go w dłoni. - Która w pojedynkę wlała trwogę w serca strażników. Bestii, która zawaliła jaskinię na naszą głowę. Macie jakiś plan poza srebrem? Bo na moje to najlepiej wciągnąć go w pułapkę. Tylko jak?
- Srebro to nie problem. Książę powinien go mieć pod dostatkiem - powiedział zaklinacz. - Ale jest jeszcze inna sprawa... - Gharth postanowił się podzielić swą wiedzą. - Korneliusz przedstawił nam swoją propozycją. Zaoferuje nam pewną kwotę i poleci nasze usługi komuś tam, a my się mamy wynieść z zamku. Co wy na to?
- Działa w opozycji do Księcia? Ciekawe. Dał powód dla którego nas tu nie chce? - Malcolm wyjrzał na zewnątrz spoglądając na deszcz - I co z Gertem wtedy?
- Na ile sądzicie, że Korneliusz może być wilkołakiem? - zainteresował się nowym faktem Halvar.
- Mało prawdopodobne. - stwierdził Tormita - Wiem, że tak jak my, nie wywodzi się z tej krainy. Może chce zagarnąć coś dla siebie?
- Powiedział, że dla księcia jesteśmy tylko zabawką, że się nami znudzi i nas wyrzuci, że nie mamy pojęcia, w co się pakujemy, że jesteśmy tylko pionkami bez znaczenia... i takie tam - odparł Gharth. - A los Gerta raczej go nie obchodził. W każdym razie nie wspomniał ani o nim, ani o tamtej dziewczynie, którą obraliśmy.
- Zapewne chce się nas pozbyć, z nieznanych nam powodów, albo sprawdza naszą lojalność - dodał. - To znaczy, tak pewnie by się tłumaczył przed księciem, gdybym powtórzył jego słowa.
- Czyli Korneliusz ma zdanie takie jak ja. Też uważam, że stanowimy część zabawy naszego gospodarza. Mam też dziwne przeczucie, że mamy stać się atrakcją najbliższych świąt.
Halvar postąpił kilka kroków do przodu i parodiując głos Niclasa wystawił dłoń wskazując pustą przestrzeń:
- Oto szlachetni wojownicy z dalekich krain. Przybyli do nas zapolować na vuka. Vuka, którego wezwę tym oto kamieniem - paladyn kontynuując parodię lorda wyciągnął w dłoni okrągłą głownię swojego miecza, która była niewiele większa od rzeczonego kamienia.
- Do obrony zaś dałem im noże stołowe, widelce i łyżki. Mogą ich użyć ileż tylko zechcą by bestie ubić.
W końcu oparł miecz o stół, odsunął sobie krzesło i usiadł w nim rozkładając się wygodnie. Przez moment rozważał położenie nóg na blacie stołu, ale zrezygnował z tego. Zamiast tego zaczął się kołysać na dwóch tylnych nogach krzesła.
- Myślę że w takim razie warto porozmawiać z Korneliuszem. Nawet jeżeli nie w celu skorzystania z jego oferty, to w celu wyciągnięcia informacji o tym, czego możemy się spodziewać. - To Halvar mówił już swoim zupełnie naturalnym tonem.
Ghart spojrzał na Malcolma, ciekaw jego opinii.
Malcolm przyjrzał się swoim towarzyszom.
- Jestem zdziwiony, że nie zakładaliście, że książę nas wykorzystuje odkąd zaprosił nas do karocy. Halvarze, rozumiem twój brak zaufania, ale popadasz już w niedorzeczne teorie. Wątpię, aby książę współpracował z Vukami, zważając, że ten który porwał mnie i księcia, chciał coś z nim zrobić. Podejrzewam, że magicznie przemienić w jednego z nich. Osobiście chętnie zostałbym do balu, ale jeżeli sądzicie, że lepiej nam będzie na trakcie, to mam jedno miejsce, które chciałem odwiedzić.
Gharth machnął ręką.
- To było jasne, że za dobrym serduszkiem księcia coś się kryje - powiedział. - Ale to nie znaczy, że mamy od razu wyjeżdżać, bowiem wykorzystywanie ma dwie strony. Poza tym jest Gert i ta dziewczyna. Jakoś nie mam ochoty ich tu zostawiać. Poczekajmy do balu i zobaczmy, jak się rozwinie sytuacja. A jeśli się zdecydujemy, by opuścić zamek, to zawsze pozostaje oferta Korneliusza.
Paladyn zastukał palcami o blat stołu, po czym lewą ręką położył miecz przed sobą na stole.
- Nie zostawimy Gerta. To nie tak jak z tą barbarzynką, która przyszła i zniknęła. Z Gertem podróżujemy już od miesięcy.
Obrócił broń na stole. Wyglądało to tak, jakby nie mogąc sobie poradzić z formułowaniem myśli Halvar starał się czymś zająć ręce.
- Moja propozycja: pomówmy z Korneliuszem. Tak jak tu siedzimy. We trzech. I idźmy na ten bal. Ale tym razem nikt mnie nie zmusi do zostawienia miecza w sypialni. Nie mam zamiaru znowu stanąć naprzeciw wielkiej bestii z gołą dupą.
Popatrzył na obu towarzyszy czekając na to cóż powiedzą. A to, że czekał dało się poznać po tym, że jego dłonie i miecz zamarły w bezruchu. Jedynie oczy świdrował na przemian to Malcolma, to Gharta.
- Co jeśli to Korneliusz jest jednym z Vuków? - odparł leniwie Malcolm - Wysłał nas na misję samobójczą, a teraz chce nas się pozbyć.
- Nie - stwierdził zaklinacz. - Zdołałby się już dawno pozbyć księcia. A że my mu przeszkadzamy w realizacji jakichś planów, to jasne. W końcu nie z dobrego serca chce nas przekupić i odesłać z zamku.
- Więc, jeżeli odejdziemy, to będziemy potrzebować wozu. Czymś trzeba będzie przewieźć Gerta.
- Przewieźć dokąd? - zapytał paladyn. - W taką pogodę? Cóż, jeżeli tak uważacie, to tak zrobimy.
- Nie, nie uważam - stwierdził Gharth. - To czarna ostateczność i tyle. Ta pogoda jest szkodliwa nawet dla zdrowej osoby. Porozmawiamy z Korneliuszem, a decyzję o ewentualnym opuszczeniu zamku powinniśmy podjąć później.
- Mówiłem hipotetycznie. Jeżeli za dzień, dwa, tydzień opuścimy zamek, to potrzebny nam będzie wóz. Poinformuje więc księcia, że zostaniemy do balu, a później… no zobaczymy.
Halvar na te słowa kiwnął z aprobatą.
- Chodźmy do Korneliusza od razu - po tych słowach wstał, schował broń do pochwy i zarzucił ją na plecy.
- Chodźmy. - Gharth również się podniósł. Malcolm po prostu ruszył za towarzyszami.
Nim doszli do drzwi Gharth coś sobie przypomniał.
- Czy książę mówił coś więcej o swej propozycji? - spytał. - Wszak sam powiedział, że, jak na razie, nikt jeszcze nie zdołał wrócić do swego świata.
- Tylko, że nam pomoże. I albo jestem z nim, albo przeciw niemu.
- To raczej groźba, niż oferta - stwierdził zaklinacz. Jego zdaniem nieco to zmieniało całą sytuację. - Ale ja go nawet rozumiem.
 
__________________
Wszelkie podobieństwo do prawdziwych osób lub zdarzeń jest całkowicie przypadkowe.

”Ludzie nie chcą słyszeć twojej opinii. Oni chcą słyszeć swoją własną opinię wychodzącą z twoich ust” - zasłyszane od znajomej.
Mi Raaz jest offline