Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 02-03-2020, 12:11   #49
shewa92
Kowal-Rebeliant
 
shewa92's Avatar
 
Reputacja: 1 shewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputację

Drow zaklął w duchu, niezbyt zaskoczony nieporadnością powierzchniowców. Nie spodziewał się po nich wiele, ale przygotowanie portalu było jedynym zadaniem, jakie mieli do wykonania magowie cesarstwa. Jak widać nawet to ich przerosło.

Sam smok był dodatkowym niemiłym zaskoczeniem. Pod ziemią występowały zaledwie trzy gatunki i nie były zbyt powszechne.
Czarne, skrzydlate olbrzymy urzędowały bliżej powierzchni, gdzie czyniły spontaniczne wypady i korzystały ze swoich błotnistych skrzydeł, a Ametystowe pojawiały się bliżej większych podziemnych metropolii, zwłaszcza takich jak Bluestone, zamieszkałe przez Głębinowe Gnomy, najlepszych górników podświata, zaopatrujących Drowy w rzadkie rudy metali i kamienie szlachetne. Te drugie nie miały skrzydeł, niezbyt przydatnych w wąskich korytarzach, w zamian za ostrzejsze i ociekające trucizną szpony i trujące wyziewy z paszczy. Pojawiał nie też trzeci typ smoków, obdarzonych potężną magią, ale Smoki Cienia były niezmierną rzadkością. Przenikały do naszego świata tylko przez nieostrożnie otwarte portale do Dominium Mroku. Podobno istniały też miejsca tak ciemne i pozbawione życia, że przejścia otwierały się same.

Skalny Jaszcur wydawał się być czymś między Czarnym, a Ametystem, co pozwalało snuć pewne przypuszczenia. Większe smoki miały luski tak twarde, że ciężko było się przez nie przebić. Zwłaszcza przy pomocy broni siecznej. Dużo lepiej sprawdzały się wąskie ostrza, potrafiące wśliznąć się pomiędzy i dotkliwie ugodzić. Malaka'feain szybko wyciągnął swoje ostrze z pochwy przy pasie. Było dosyć nietypowe, bo bardziej przypominało wydłużony sztylet niż miecz. Generalnie wolał bardziej bezpośredni kontakt z ciałem wroga, ale tym razem miecz wydawał się być wręcz stworzony do tego zadania. Z pozoru delikatna klinga wykuta była z dwóch metali. Miękki i elastyczny rdzeń wykonany z lekkiego mithrilu, okuty był po bokach njatwardszym z metali - adamantytem. Takie połączenie zmieniejszało szansę na złamanie czy pęknięcie klingi, nie odbierając jej nic ze skuteczności.

Zanim ruszył do ataku, dokonał kilku małych modyfikacji. Ametystowe smoki, miały w podświecie naturalnego przeciwnika, który wykształcił sobie dosyć ciekawe mechanizmy obronne. Pewien gatunek trolli na drodze nietypowej ewolucji, zaczął poruszać się na czterech nogach, i wypełniać przestrzeń między wierzchnią skórą, a mięśniami gruba warstwą gęstej cieczy, podobnej nieco do tłuszczu. Miała ona dwie zasadnicze zalety. Wiązała większość trucizn, zbijając je w twarde bryłki, które później były usuwane przez skórę, a także momentalnie tężała, przyjmując większość energii uderzenia.
Drow eksperymentował już trochę z tą cechą, więc puchnąc, nie dokładał dodatkowej warstwy w zgięciach stawów. Nagły ruch, mógł ograniczyć mu możliwości manewru, a tego zdecydowanie nie chciał.
Zaraz po tym, na szyi wojownika pojawiło się kilka nacięć, wyglądających jak skrzela i zaraz po tym buchnęło z nich ciemnym, gęstym dymem, spowijająca Drowa i najbliższą okolicę, trudną do przeniknięcia zasłoną. Zdolności te zaczerpnął od Mykonidów (Grzyboludzi), malujących w ten sposób nie tylko swoją pozycję, ale też temperaturę. W podświecie była to niezwykle przydatna umiejętność. Większość istot bazowała tam na węchu i infrawizji, a zwykle widzenie nie sprawdzało się zbyt dobrze bez źródła światła. Na szczęście Malaka'feain był dość daleko od najbliższego sojusznika, więc nie musiał obawiać oskarżeń o utrudnianie potyczki.

Wiedząc, że walka odbędzie się pod gołym niebem, wymienił oczy na kocie, dorzucił gadzią, ciemną błonę, filtrującą światło (tak dla pewności) i ponownie doposażył się w nietoperze uszy. Potem ruszył do ataku, celując głównie w stawy, gdzie łuska częściej odpadała, co za tym idzie była młodsza, mniejsza i cieńsza, a jego ostrze mogło lepiej ją spenetrować. Wypatrywał też okazji do ataku na oczy, będące chyba najsłabszym punktem na ciele stwora, ale nie podejmował zbytniego ryzyka. Doświadczenia fechmistrza doskonale pozwalało ocenić sytuację.

Podziel kości wg uznania, ale plus minus powinno być po równo. Tak mi się wydaje.



 

Ostatnio edytowane przez shewa92 : 02-03-2020 o 15:50.
shewa92 jest offline