Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 02-03-2020, 19:56   #158
psionik
 
psionik's Avatar
 
Reputacja: 1 psionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputację
- Mało to wszystko zabawne, czujecie się zastraszeni? - zaśmiał się Rufus, po czym przybrał jednak nieco poważniejszą minę. - Jednak jesteśmy chyba zbyt ranni by za bardzo ryzykować tym razem…
- Po tych golemach głupotą byłoby nie być - odpowiedział krasnolud, wyciągając ze zbroi zaklinowane pod pachą drewniane drzazgi - A co jeżeli zbrojownia jest po drugiej stronie? - druid wskazał na korytarz?
- Powinniśmy się dalej rozejrzeć, nie ma sensu rezygnować teraz. - Nie wiadomo, czy to żyłka hazardzisty, czy może jakaś forma masochizmu pchała Jace’a do dalszego penetrowania podziemi.
Kharrick staną przed drzwiami oglądając je dokładnie. Obejrzał się za siebie patrząc we wspomniany długi korytarz.
- Mamy jeden z kluczy, mieliśmy dwa korytarze i dwie pary podobnych do siebie golemów. Obstawiam, że jest drugi klucz w tym drugim korytarzu, a tam - wskazał ten sam korytarz co druid - Mamy albo pułapkę, która się uaktywni jeśli coś spieprzę grzebiąc przy zamku tych drzwi, albo… coś innego. Ostatnio jak mnie ciekawość zbyt znęciła nabawiłem się kolegi w głowie. Nic gorszego mi się już nie przytrafi.
- Dodatkowo klucz był za jedną z pułapek, więc ryzykujemy mniej, jeśli budowniczowie zdecydowali się na symetryzm - dodał Jace.
Laura podeszła do druida i jego kociej towarzyszki. Jej włosy, krótsze i bezwładne, opadały teraz na jej ramiona. Wiedźma dotknęła jedno i drugie przepełniając ich magiczna uleczającą energią.
- Dobra, sprawdzę czy jest tam ten drugi klucz. Ubezpieczajcie mnie, ale póki nie rozbroję pułapek to nie ryzykujcie. To moja specjalność - złodziej wyszczerzył się i ostrożnie zaczął iść póki co bliźniaczo wyglądającym korytarzem.
-Dobra jak coś na ciebie wyskoczy to dostanie moim toporem-Rufus skinął głową Kharrickowi, po czym podążył parę kroków za złodziejem. Starał się by jego głos brzmiał pewnie choć tylko częściowo zaleczone skaleczenia po drzazgach bolały.
- Poczekaj chwilę, ja tu jeszcze was leczę. - Wiedźma odezwała się do złodzieja i zużyła na niego trzy ostatnie ładunki z różdżki pomijając Jace'a po czym ostentacyjnie wyrzuciła ją za siebie jak niepotrzebny śmieć. - Dobra to koniec z różdżką. Zakaz robienia sobie krzywdy na resztę lochu! - Psionik wzruszył ramionami, w końcu nie był aż tak ranny.
Podejrzenia Jace'a i Kharricka okazały się w pełni uzasadnione. Północny korytarz był na pierwszy rzut oka identyczny do południowego, wraz z alkową, w której pewnie wcześniej ukrywał się golem z toporami zamiast ramion. Gdy trójka bohaterów dotarła do wnęki, zastali taki sam widok jak przedtem - spory metalowy klucz zawieszony na dużym żelaznym haku jakieś pięć metrów od nich. Dalsza część korytarza wyglądała zdecydowanie bezpieczniej niż ta, którą przedtem szli: żadnych wahadłowych ostrzy ani niczego takiego.
- Ubezpieczajcie mnie.
Złodziej BARDZO uważnie przyjrzał się wnęce. Poprzednio były metalowe linki i masa ostrzy, a teraz może być tylko jedna rzecz ale mocniejsza.
Przykucnął przy podłodze, sprawdzał kafelki, powoli poruszał się w kierunku klucza.
- Może weź coś co obciąży hak i nie aktywuje pułapki? - zaproponował cicho Jace, tak by nie rozpraszać łotrzyka. Obserwując, jak złodziej powoli rusza w stronę haka, psionik dostrzegł, że między ścianą a podłogą znajduje się ledwie widoczna szczelina, tak jakby kamienna posadzka we wnęce była cała ruchoma. Kharrick właśnie opuszczał stopę, by stanąć na tym fragmencie.
- STÓJ! - krzyknął Jace gotów rzucić się ratować łotrzyka. - Tam - wskazał palcem.
Kharrick o mało nie podskoczył jak Jace krzyknął.
- Na Desne, chcesz abym dostał zawału? - złodziej ostrożnie cofnął nogę. Potem kucnął i przyjrzał się pułapce. Wyglądało to na dość typową pułapkę - zapadnię uruchamianą przez nacisk. Ciężko jednak było ocenić, jak głęboki jest dół i co znajduje się na dnie. Kharrick nie zastanawiał się nad tym, skupiając uwagę na rozbrojeniu pułapki. Udało mu się zablokować mechanizm zapadkowy, uniemożliwiając otwarcie się klap.
- Zawał da się odratować, efekty działania ostatnich pułapek… nie jestem pewien. - uśmiechnął się przekornie.
- Żartowniś… ale dzięki. Wpadłbym niechybnie. - złodziej rozejrzał się jeszcze raz po po okolicy i przystąpił do oglądania haka i klucza. Nic nie wskazywało, by we wnęce znajdowały się jakiekolwiek inne pułapki. Klucz był bardzo podobny do tego z południowego korytarza, różnił się jedynie szczegółami bardzo skomplikowanego wzoru.
Złodziej wybełkotał pod nosem słowa przynoszące szczęście i szybko zdjął klucz odskakując jednocześnie do tyłu. Szczęśliwie nic się nie stało, chociaż unieruchomione elementy zapadni zachybotały się lekko.
Wypuszczając głośno powietrze Kharrick pospiesznie wrócił do pozostałych.
- Dobra wracamy. Nie mam zamiaru oglądać reszty korytarza.
Wrócili do reszty odpoczywającej przy rozerwanych, pociętych i porąbanych resztkach drewnianych golemów. Oparci o ściany, siedzący na posadzce... nie wyglądali zbyt dobrze. Wyglądali na wyczerpanych, a to coś, czego magiczna różdżka może nie uleczyć.
Tak jak wcześniej, psionik puścił swój świecący kamień, który płynął w powietrzu oświetlając jeden z niezbadanych dotąd korytarzy. Spodobał mu się ten trick, był dość innowacyjny. Zwykły kamień, światło i odrobina telekinezy. Korytarz kończył się po kilkunastu metrach niewysokim murkiem, rozdzielającym pomieszczenie na połowy. Dalej nie było widać, ponieważ boczne ściany znacznie utrudniały dojrzenie wnętrza, choć po sposobie załamania światła i tego gdzie i skąd dolatywało, Jace wywnioskował, że muszą znajdować się tam fragmenty jakichś sporych, kamiennych bloków.
- Ok, to co teraz? - zmaterializował pytanie jakie zapewne gościło w każdej głowie. - Badamy ten korytarz, czy próbujemy z kluczami? -
 
psionik jest offline