- Cholera jasna! – Rycerz, tak jak i pozostali, zauważył możliwość pożaru. Wołał do innych, choć ci już działali sami z siebie. – Przyduście ogień, śniegiem choćby!
Grossheim ruszył szybko do zwierząt, odwiązując je i łapiąc uzdy razem. Był gotowy wyprowadzić je, gdyby tylko strzecha zajęła się ogniem, zanik konie i muł wpadłyby w panikę. Mówił do nich uspokajającym głosem, obserwując postęp w opanowywaniu zagrożenia.