Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 03-03-2020, 23:37   #181
Pipboy79
Majster Cziter
 
Pipboy79's Avatar
 
Reputacja: 1 Pipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputację
Tura 47 - 1940.IV.12; pt; popołudnie; Lofoty

Czas: 1940.IV.12; pt; popołudnie; godz. 16:10
Miejsce: Pn. Norwegia; Lofoty; Selfjord, frachtowiec “Alster”
Warunki: korytarze, ciemność, wilgotno, zimno, bujanie fal


Noémie Faucher (kpt. D.Perry), George Woods (por. M.Finney) i Birgit


Kapitan Perry nie była do końca pewna jak na obu mostkach przyjęto jej słowa i ostrzeżenia. Tych na krążowniku nie widziała i tych na frachtowcu właściwie też nie bo w kabinie radiowej był tylko radiooperator i ona. Rzeczywiście musiała mówić wolno i wyraźnie bo sporo było tych trzasków w eterze. Ale jak się mówiło wolno i wyraźnie oraz podobnie słuchało to jeszcze dało się porozumieć.

Na krążowniku chyba kompletnie nie spodziewali się informacji o flocie Kriegsmarine jaka miała tutaj płynąć. - Płynie tu flota Kriegsmarine z Narviku? - głos po drugiej stronie słuchwaki był wyraźnie zaskoczony taką informacją. Pytał o źródło takiej informacji. Gdy usłyszał, że to od wyłowionego lotnika który przymusowo wodował na Lofotach nadal wydawał się być zaskoczony.

- A jak ominęli nasze niszczyciele co pilnują wejścia do narvickiego fiordu? No ale dobrze, sprawdzimy to. Dziękuję za informację. - w końcu kapitan Bishop który był po drugiej stronie przyjął tą wiadomość właśnie do wiadomości i przestał ciągnąć ten wątek. Ale co z tym postanowił zrobić tego już Belgijka siedząca w kabinie radiowej frachtowca nie wiedziała. Natomiast chyba całkiem inaczej oceniał sytuację na samym frachtowcu.

- Zatopić statek? Obawiam się, że to byłaby przedwczesna decyzja i ufam, że porucznik Abbott trzyma rękę na pulsie. A przy okazji proszę mu przekazać, że organizujemy grupę szturmową. Wyślemy ją do was jak tylko to będzie możliwe. Do tego czasu jednak będziecie musieli wytrwać. - spokojny głos brytyjskiego oficera mógł dodawać otuchy, że jeszcze da się odkręcić sytuację. W końcu porucznik Abbott też głównie skarżył się na brak ludzi w relacji do alarmowej sytuacji i ogromu frachtowca.

No ale tego wątku też już dalej nie ciągnęli więc rozmowa dość szybko się skończyła. Brytyjska pani kapitan opuściła kabinę radiową i wróciła na mostek do porucznika Abbotta, Geroge’a i Birgit. No i tego napiętego chaosu jaki się objawiał na mostku podczas meldunków jakie stąd nadawano albo odbierano. Porucznik Abbott na mostku żadnego sapera nie miał. A wszyscy pozostali ludzie byli uwikłani w walki na dziobie frachtowca. Ale zasugerował, że może wśród Royal Marines bosmana Robinsona może się jakiś battle engineer* znajdzie.

No i rzeczywiście gdy zapytała bosmana okazało się, że jeden z jego podwładnych kaprali jest saperem. Rozbroić granat założony jako minę? Tak, mógł spróbować. Więc znów opuścili mostek i ruszyli na dół. Najpierw schodami po w miarę łądnie ogrzanych i oświetlonych poziomach mieszkalnych centralnej nadbudówki. Potem przez wąskie drzwi już do tych chłodnych, ponurych i niezbyt dobrze oświetlonych sektorów części ładunkowej jaka zajmowała większość kadłuba.

Znów wracali przez te korytarze i szkody. W ten chłodny mrok. Nie byli tutaj sami. O ile wcześniej słyszeli od czasu do czasu jakieś dźwięki jakie sugerowały wystrzały to teraz trudno było o chwilę gdy nie było ich słychać. Jedynie Birgit miała z tym święty spokój bo jej słuch nie zawracał sobie głowy takimi dyskretnymi odgłosami. Ale jednak coś już jakby zaczynała słyszeć. Teraz już była pewna, że odbiera dźwięk zamykanych drzwi. Jak otwierali te drzwi to nie. Ani mechanizmu który je otwierał ani jak się otwierały, nadal było nieme kino. Ale za każdym razem gdy je zamykali i ten dość spory ciężar żelastwa trzaskał o framugę to jakby dochodziło ją w tym momencie jakieś odległe puknięcie. Jakby przed tym wypadkiem jaki ją powalił ktoś zamykał te drzwi ileś tam korytarzy dalej. No ale coś już zaczynała słyszeć co dawało nadzieję, że uszkodzenie słuchu nie jest stałe.

Statek też nie pomagał. Dało się wyczuć, że przechyły się robią coraz mocniejsze. Nie były jeszcze tak silne by przeszkadzać w spokojnym marszu. Ale już przy przchodzeniu przez wąskie drzwi gdy z jednej strony trzeba było dać wysokiego kroka a z drugiej trochę się pochylić trochę już dało się się odczuć. Zwłaszcza jak ktoś miał zajętą dłoń czy obie bo trzymał rewolwer czy karabin. Najbardziej dało się to zauważyć przy schodzeniu na dno ładowni po dość długiej drabinie. Wszystko zdawało się trzeszczeć i skrzypieć jakby te zmagania stali z falami miały spowodować zerwanie się tych wszystkich łańcuchów, taśm i siatek jakie unieruchamiały ciężarówki, motocykle i skrzynie na swoich miejscach.

I rzeczywiście gdy część marines już weszła do ładowni a część jeszcze była na korytarzu, jedna z parcianych taśm pękła i kilka skrzyń z głośnym trzaskiem gruchnęła na stalową podłogę. Marines wycelowali swoje karabiny w to nagłe źródło hałasu jakby stamtąd coś miało na nich wyskoczyć. No ale na tym się skończyło. Po prostu sterta przewróconych skrzyń.

- Chyba się zbliżają sukinsyny. - któryś z marines splunął na stalową podłogę spoglądając na jedne z górnych drzwi ładowni. Te które było skierowane ku dziobowi jednostki. Gdzieś tam toczyły się walki pomiędzy Niemcami walczącymi o swoją wolność i odzyskanie swojej jednostki a Brytyjczykami którzy starali się stłumić ten bunt. Jak tam rozwijała się sytuacja za tymi stalowymi ścianami nie było wiadomo. Ale odgłosy walki rzeczywiście teraz wydawały się bliższe. A może po prostu sami byli teraz bliżej ogniska walki.

- Nie ma co tracić czasu. Barlow rób swoje. To tamta ciężarówka co oglądaliśmy ją wcześniej. - bosman Robinson też popatrzył w stronę dziobu ale zajął się bieżącymi zadaniami. Wskazał ręką na ciężarówkę, jedną z wielu które stały w tej ładowni. No ale ta nadal miała opuszczoną tylną klapę co się nie zmieniło odkąd stąd odchodzili no i właśnie teraz już wiedzieli o którą ciężarówkę chodzi.

- Dobra. - kapral Barlow skinął głową i ostatni raz zaciągnął się głęboko papierosem. Przytrzymał chwilę dym w płucach po czym powoli go wypuścił. Oddał połowę papierosa koledze, poprawił pasek SMLE na ramieniu i uśmiechnął się do czekających. - Zawołam was jak skończę. Nie podchodźcie wcześniej. - rzucił po czym odwrócił się i zaczął schodzić po drabinie na dno ładowni. Ponieważ światła były zamontowane tylko na galeryjce to tam, na samym dole panował już półmrok i cienie. Zdecydowanie było łatwiej się tam chować niż kogoś szukać. Pewnie dlatego Barlow na dole włączył latarkę i przy jej świetle kierował się do ciężarówki. Chwilę świecił do środka omiatając promieniem latarki jej wnętrze niewidoczne z galeryjki dla całej reszty.

- Cholera co to jest?! To ma się tak świecić?! Ta klatka! - saper widocznie był skonfundowany tym co dostrzegł na pace ciężarówki.

- Zostaw tą klatkę! Znajdź i rozbrój ten granat! - bosman ofuknął go z galeryjki przypominając o jego zadaniu. Znów nastąpiła chwila ciszy gdy saper badał wnętrze ciężarówki. Słychać było aż zbyt wyraźnie jak trzeszczą te wszystkie pasy, brzęczą łańcuchy i skrzypi ten cały wojskowy sprzęt jaki był ulokowany w tej ładowni. Niby niezbyt głośne odgłosy a jakoś w tej napiętej ciszy wpadały w ucho. I można było tylko nie koncentrować się na tych już całkiem wyraźnych odgłosach walki. Może w sąsiedniej ładowni? No a może jeszcze nie. Ale niezbyt daleko. Zdecydowanie bliżej niż słyszeli to na początku gdy sprawdzali te krwawe ślady jakie zaprowadziły ich do magazynku z bronią.

- Mam! Widzę go! - zameldował w końcu saper. Położył karabin na pace i sam podskoczył włażąc do środka. A przez to zniknął wszystkim z pola widzenia zakryty przez ciężarówkę. Znów nastąpiło to nerwowe oczekiwanie ze świadomością, że tam, z piętro niżej i trochę dalej jakiś facet próbuję rozbroić granat. W tej ciszy coś co brzdęknęło ostro w sąsiednie drzwi czy ścianę było aż nadto wyraźne. Raz i drugi. Zaraz trzeci. Brzmiało jak wystrzał. Ludzie bosmana wycelowali w drzwi prowadzące w stronę dziobu.

- Spokojnie chłopcy. Choćby tam była cała kompania przez te drzwi będą musieli przełazić pojedynczo. Damy radę. - Robinson był spięty i czujny. Ale zdawał się nad tym panować. To też pomogło szóstce marines zachować spokój. Jedni stanęli inni uklękli celując karabinami z nałożonymi bagnetami w odległe o jakieś dwa tuziny kroków drzwi. No to co mówił brzmiało nawet sensownie. Coś tam za tymi drzwiami się działo. Ale gruba warstwa stali skutecznie zniekształcała odgłosy. Ktoś biegł? Krzyczał? Uderzał w coś? Ale to już musiało być blisko. Pewnie w sąsiedniej ładowni. Ale drzwi wciąż były zamknięte.

- Pani kapitan, czy mamy to sprawdzić? Może to nasi? - bosman zapytał dowódcy co powinien teraz zrobić. Ale zanim Faucher zdołała odpowiedzieć stało się coś co chyba zaskoczyło wszystkich marines. Zgasło światło. W całej ładowni nagle wyłączyły się światła i momentalnie zapanowały egipskie ciemności.

- Co jest?! - krzyknął któryś z marynarzy zaskoczony takim obrotem sytuacji.

- Latarki! Wyjmijcie latarki! - w tych ciemnościach było słychać było przyśpieszone oddechy i szmer ekwipunku gdy marynarze po omacku próbowali złapać i uruchomić swoje latarki.

- Drzwi! - krzyknął któryś z marynarzy. Rzeczywiście dał się słyszeć odgłos otwieranych drzwi chyba tych z ładowni od dziobu akurat gdy zapaliło się pierwsze światło latarki. Ale George przy tym całym chaosie i hałasie miał wrażenie, że coś te wszystkie krzyki zagłuszają chociaż właśnie nie był pewny co. Noeme wydawało się, że słyszy coś jeszcze. Metaliczny szelest. Gdzieś z przodu ale od góry, raczej nie od strony właśnie otwartych drzwi.

- Zrobiłem! Jest czysto! - z dołu dobiegł ich krzyk kaprala Barlowa wytłumiony nieco plandeką i całą resztą sytuacji zupełnie jakby był nieświadom co się dzieje poza paką ciężarówki.

Birgit zorientowała się prawie od razu gdzie idą no i nabrała pewności gdy już doszli to ładowni z klatką. Słuch wydawał się jej wracać ale nadal słyszała tylko coś co było bardzo głośne albo było bardzo blisko. Widziała jak jeden z brytyjskich marynarzy zszedł na dół ładowni a potem zaczął oglądać pakę ciężarówki z klatką zanim się do niej wpakował. No a jak się tam wpakował no to zniknął im z pola widzenia. Trochę widać było odblask jego latarki w szybie sąsiedniej ciężarówki. Ale chyba coś się działo w sąsiedniej ładowni. Bo szóstka marynarzy jaka została z nimi na górze galeryjki wycelowała nagle w drzwi prowadzące do tej ładowni.

Wyglądali na spiętych i poważnych. Jakby spodziewali się, że zaraz coś sforsuje te drzwi a oni mieli zamiar to zastrzelić. Wtedy niespodziewanie zgasło światło. Nie słyszała co dokładnie krzyczą Brytyjczycy ale słyszała, że coś krzyczą w tych ciemnościach. Chyba z zaskoczenia. Tego widocznie się nie spodziewali. Ale wreszcie błysnęła w tych ciemnościach pierwsza latarka w naturalny sposób dając cień nadziei w tej arktycznej, stalowej ciemności.


---




*battle engineer (ang) - w anglosaskich armiach odpowiednik naszego sapera. Czyli spec od minowania, rozminowywania, pokonywania przeszkód wszelakich, budowy mostów itd.


Rzuty na nasłuchiwanie:

Noeme: 5 (mał.suk) Kostnica

George: 5 (remis) Kostnica


Rzuty na rozbrajanie granatu:

kpr. Barlow: 7 (remis) Kostnica
kpr. Barlow: 1 (suk) Kostnica
 
__________________
MG pomaga chętniej tym Graczom którzy radzą sobie sami

Jeśli czytasz jakąś moją sesję i uważasz, że to coś dla Ciebie to daj znać na pw, zobaczymy co da się zrobić

Ostatnio edytowane przez Pipboy79 : 03-03-2020 o 23:41. Powód: Barlow rób swoje a nie Barlow lub swoje :)
Pipboy79 jest offline