Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Horror i Świat Mroku > Archiwum sesji RPG z działu Horror i Świat Mroku
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 03-03-2020, 23:37   #181
Majster Cziter
 
Pipboy79's Avatar
 
Reputacja: 1 Pipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputację
Tura 47 - 1940.IV.12; pt; popołudnie; Lofoty

Czas: 1940.IV.12; pt; popołudnie; godz. 16:10
Miejsce: Pn. Norwegia; Lofoty; Selfjord, frachtowiec “Alster”
Warunki: korytarze, ciemność, wilgotno, zimno, bujanie fal


Noémie Faucher (kpt. D.Perry), George Woods (por. M.Finney) i Birgit


Kapitan Perry nie była do końca pewna jak na obu mostkach przyjęto jej słowa i ostrzeżenia. Tych na krążowniku nie widziała i tych na frachtowcu właściwie też nie bo w kabinie radiowej był tylko radiooperator i ona. Rzeczywiście musiała mówić wolno i wyraźnie bo sporo było tych trzasków w eterze. Ale jak się mówiło wolno i wyraźnie oraz podobnie słuchało to jeszcze dało się porozumieć.

Na krążowniku chyba kompletnie nie spodziewali się informacji o flocie Kriegsmarine jaka miała tutaj płynąć. - Płynie tu flota Kriegsmarine z Narviku? - głos po drugiej stronie słuchwaki był wyraźnie zaskoczony taką informacją. Pytał o źródło takiej informacji. Gdy usłyszał, że to od wyłowionego lotnika który przymusowo wodował na Lofotach nadal wydawał się być zaskoczony.

- A jak ominęli nasze niszczyciele co pilnują wejścia do narvickiego fiordu? No ale dobrze, sprawdzimy to. Dziękuję za informację. - w końcu kapitan Bishop który był po drugiej stronie przyjął tą wiadomość właśnie do wiadomości i przestał ciągnąć ten wątek. Ale co z tym postanowił zrobić tego już Belgijka siedząca w kabinie radiowej frachtowca nie wiedziała. Natomiast chyba całkiem inaczej oceniał sytuację na samym frachtowcu.

- Zatopić statek? Obawiam się, że to byłaby przedwczesna decyzja i ufam, że porucznik Abbott trzyma rękę na pulsie. A przy okazji proszę mu przekazać, że organizujemy grupę szturmową. Wyślemy ją do was jak tylko to będzie możliwe. Do tego czasu jednak będziecie musieli wytrwać. - spokojny głos brytyjskiego oficera mógł dodawać otuchy, że jeszcze da się odkręcić sytuację. W końcu porucznik Abbott też głównie skarżył się na brak ludzi w relacji do alarmowej sytuacji i ogromu frachtowca.

No ale tego wątku też już dalej nie ciągnęli więc rozmowa dość szybko się skończyła. Brytyjska pani kapitan opuściła kabinę radiową i wróciła na mostek do porucznika Abbotta, Geroge’a i Birgit. No i tego napiętego chaosu jaki się objawiał na mostku podczas meldunków jakie stąd nadawano albo odbierano. Porucznik Abbott na mostku żadnego sapera nie miał. A wszyscy pozostali ludzie byli uwikłani w walki na dziobie frachtowca. Ale zasugerował, że może wśród Royal Marines bosmana Robinsona może się jakiś battle engineer* znajdzie.

No i rzeczywiście gdy zapytała bosmana okazało się, że jeden z jego podwładnych kaprali jest saperem. Rozbroić granat założony jako minę? Tak, mógł spróbować. Więc znów opuścili mostek i ruszyli na dół. Najpierw schodami po w miarę łądnie ogrzanych i oświetlonych poziomach mieszkalnych centralnej nadbudówki. Potem przez wąskie drzwi już do tych chłodnych, ponurych i niezbyt dobrze oświetlonych sektorów części ładunkowej jaka zajmowała większość kadłuba.

Znów wracali przez te korytarze i szkody. W ten chłodny mrok. Nie byli tutaj sami. O ile wcześniej słyszeli od czasu do czasu jakieś dźwięki jakie sugerowały wystrzały to teraz trudno było o chwilę gdy nie było ich słychać. Jedynie Birgit miała z tym święty spokój bo jej słuch nie zawracał sobie głowy takimi dyskretnymi odgłosami. Ale jednak coś już jakby zaczynała słyszeć. Teraz już była pewna, że odbiera dźwięk zamykanych drzwi. Jak otwierali te drzwi to nie. Ani mechanizmu który je otwierał ani jak się otwierały, nadal było nieme kino. Ale za każdym razem gdy je zamykali i ten dość spory ciężar żelastwa trzaskał o framugę to jakby dochodziło ją w tym momencie jakieś odległe puknięcie. Jakby przed tym wypadkiem jaki ją powalił ktoś zamykał te drzwi ileś tam korytarzy dalej. No ale coś już zaczynała słyszeć co dawało nadzieję, że uszkodzenie słuchu nie jest stałe.

Statek też nie pomagał. Dało się wyczuć, że przechyły się robią coraz mocniejsze. Nie były jeszcze tak silne by przeszkadzać w spokojnym marszu. Ale już przy przchodzeniu przez wąskie drzwi gdy z jednej strony trzeba było dać wysokiego kroka a z drugiej trochę się pochylić trochę już dało się się odczuć. Zwłaszcza jak ktoś miał zajętą dłoń czy obie bo trzymał rewolwer czy karabin. Najbardziej dało się to zauważyć przy schodzeniu na dno ładowni po dość długiej drabinie. Wszystko zdawało się trzeszczeć i skrzypieć jakby te zmagania stali z falami miały spowodować zerwanie się tych wszystkich łańcuchów, taśm i siatek jakie unieruchamiały ciężarówki, motocykle i skrzynie na swoich miejscach.

I rzeczywiście gdy część marines już weszła do ładowni a część jeszcze była na korytarzu, jedna z parcianych taśm pękła i kilka skrzyń z głośnym trzaskiem gruchnęła na stalową podłogę. Marines wycelowali swoje karabiny w to nagłe źródło hałasu jakby stamtąd coś miało na nich wyskoczyć. No ale na tym się skończyło. Po prostu sterta przewróconych skrzyń.

- Chyba się zbliżają sukinsyny. - któryś z marines splunął na stalową podłogę spoglądając na jedne z górnych drzwi ładowni. Te które było skierowane ku dziobowi jednostki. Gdzieś tam toczyły się walki pomiędzy Niemcami walczącymi o swoją wolność i odzyskanie swojej jednostki a Brytyjczykami którzy starali się stłumić ten bunt. Jak tam rozwijała się sytuacja za tymi stalowymi ścianami nie było wiadomo. Ale odgłosy walki rzeczywiście teraz wydawały się bliższe. A może po prostu sami byli teraz bliżej ogniska walki.

- Nie ma co tracić czasu. Barlow rób swoje. To tamta ciężarówka co oglądaliśmy ją wcześniej. - bosman Robinson też popatrzył w stronę dziobu ale zajął się bieżącymi zadaniami. Wskazał ręką na ciężarówkę, jedną z wielu które stały w tej ładowni. No ale ta nadal miała opuszczoną tylną klapę co się nie zmieniło odkąd stąd odchodzili no i właśnie teraz już wiedzieli o którą ciężarówkę chodzi.

- Dobra. - kapral Barlow skinął głową i ostatni raz zaciągnął się głęboko papierosem. Przytrzymał chwilę dym w płucach po czym powoli go wypuścił. Oddał połowę papierosa koledze, poprawił pasek SMLE na ramieniu i uśmiechnął się do czekających. - Zawołam was jak skończę. Nie podchodźcie wcześniej. - rzucił po czym odwrócił się i zaczął schodzić po drabinie na dno ładowni. Ponieważ światła były zamontowane tylko na galeryjce to tam, na samym dole panował już półmrok i cienie. Zdecydowanie było łatwiej się tam chować niż kogoś szukać. Pewnie dlatego Barlow na dole włączył latarkę i przy jej świetle kierował się do ciężarówki. Chwilę świecił do środka omiatając promieniem latarki jej wnętrze niewidoczne z galeryjki dla całej reszty.

- Cholera co to jest?! To ma się tak świecić?! Ta klatka! - saper widocznie był skonfundowany tym co dostrzegł na pace ciężarówki.

- Zostaw tą klatkę! Znajdź i rozbrój ten granat! - bosman ofuknął go z galeryjki przypominając o jego zadaniu. Znów nastąpiła chwila ciszy gdy saper badał wnętrze ciężarówki. Słychać było aż zbyt wyraźnie jak trzeszczą te wszystkie pasy, brzęczą łańcuchy i skrzypi ten cały wojskowy sprzęt jaki był ulokowany w tej ładowni. Niby niezbyt głośne odgłosy a jakoś w tej napiętej ciszy wpadały w ucho. I można było tylko nie koncentrować się na tych już całkiem wyraźnych odgłosach walki. Może w sąsiedniej ładowni? No a może jeszcze nie. Ale niezbyt daleko. Zdecydowanie bliżej niż słyszeli to na początku gdy sprawdzali te krwawe ślady jakie zaprowadziły ich do magazynku z bronią.

- Mam! Widzę go! - zameldował w końcu saper. Położył karabin na pace i sam podskoczył włażąc do środka. A przez to zniknął wszystkim z pola widzenia zakryty przez ciężarówkę. Znów nastąpiło to nerwowe oczekiwanie ze świadomością, że tam, z piętro niżej i trochę dalej jakiś facet próbuję rozbroić granat. W tej ciszy coś co brzdęknęło ostro w sąsiednie drzwi czy ścianę było aż nadto wyraźne. Raz i drugi. Zaraz trzeci. Brzmiało jak wystrzał. Ludzie bosmana wycelowali w drzwi prowadzące w stronę dziobu.

- Spokojnie chłopcy. Choćby tam była cała kompania przez te drzwi będą musieli przełazić pojedynczo. Damy radę. - Robinson był spięty i czujny. Ale zdawał się nad tym panować. To też pomogło szóstce marines zachować spokój. Jedni stanęli inni uklękli celując karabinami z nałożonymi bagnetami w odległe o jakieś dwa tuziny kroków drzwi. No to co mówił brzmiało nawet sensownie. Coś tam za tymi drzwiami się działo. Ale gruba warstwa stali skutecznie zniekształcała odgłosy. Ktoś biegł? Krzyczał? Uderzał w coś? Ale to już musiało być blisko. Pewnie w sąsiedniej ładowni. Ale drzwi wciąż były zamknięte.

- Pani kapitan, czy mamy to sprawdzić? Może to nasi? - bosman zapytał dowódcy co powinien teraz zrobić. Ale zanim Faucher zdołała odpowiedzieć stało się coś co chyba zaskoczyło wszystkich marines. Zgasło światło. W całej ładowni nagle wyłączyły się światła i momentalnie zapanowały egipskie ciemności.

- Co jest?! - krzyknął któryś z marynarzy zaskoczony takim obrotem sytuacji.

- Latarki! Wyjmijcie latarki! - w tych ciemnościach było słychać było przyśpieszone oddechy i szmer ekwipunku gdy marynarze po omacku próbowali złapać i uruchomić swoje latarki.

- Drzwi! - krzyknął któryś z marynarzy. Rzeczywiście dał się słyszeć odgłos otwieranych drzwi chyba tych z ładowni od dziobu akurat gdy zapaliło się pierwsze światło latarki. Ale George przy tym całym chaosie i hałasie miał wrażenie, że coś te wszystkie krzyki zagłuszają chociaż właśnie nie był pewny co. Noeme wydawało się, że słyszy coś jeszcze. Metaliczny szelest. Gdzieś z przodu ale od góry, raczej nie od strony właśnie otwartych drzwi.

- Zrobiłem! Jest czysto! - z dołu dobiegł ich krzyk kaprala Barlowa wytłumiony nieco plandeką i całą resztą sytuacji zupełnie jakby był nieświadom co się dzieje poza paką ciężarówki.

Birgit zorientowała się prawie od razu gdzie idą no i nabrała pewności gdy już doszli to ładowni z klatką. Słuch wydawał się jej wracać ale nadal słyszała tylko coś co było bardzo głośne albo było bardzo blisko. Widziała jak jeden z brytyjskich marynarzy zszedł na dół ładowni a potem zaczął oglądać pakę ciężarówki z klatką zanim się do niej wpakował. No a jak się tam wpakował no to zniknął im z pola widzenia. Trochę widać było odblask jego latarki w szybie sąsiedniej ciężarówki. Ale chyba coś się działo w sąsiedniej ładowni. Bo szóstka marynarzy jaka została z nimi na górze galeryjki wycelowała nagle w drzwi prowadzące do tej ładowni.

Wyglądali na spiętych i poważnych. Jakby spodziewali się, że zaraz coś sforsuje te drzwi a oni mieli zamiar to zastrzelić. Wtedy niespodziewanie zgasło światło. Nie słyszała co dokładnie krzyczą Brytyjczycy ale słyszała, że coś krzyczą w tych ciemnościach. Chyba z zaskoczenia. Tego widocznie się nie spodziewali. Ale wreszcie błysnęła w tych ciemnościach pierwsza latarka w naturalny sposób dając cień nadziei w tej arktycznej, stalowej ciemności.


---




*battle engineer (ang) - w anglosaskich armiach odpowiednik naszego sapera. Czyli spec od minowania, rozminowywania, pokonywania przeszkód wszelakich, budowy mostów itd.


Rzuty na nasłuchiwanie:

Noeme: 5 (mał.suk) Kostnica

George: 5 (remis) Kostnica


Rzuty na rozbrajanie granatu:

kpr. Barlow: 7 (remis) Kostnica
kpr. Barlow: 1 (suk) Kostnica
 
__________________
MG pomaga chętniej tym Graczom którzy radzą sobie sami

Jeśli czytasz jakąś moją sesję i uważasz, że to coś dla Ciebie to daj znać na pw, zobaczymy co da się zrobić

Ostatnio edytowane przez Pipboy79 : 03-03-2020 o 23:41. Powód: Barlow rób swoje a nie Barlow lub swoje :)
Pipboy79 jest offline  
Stary 04-03-2020, 09:25   #182
 
Vadeanaine's Avatar
 
Reputacja: 1 Vadeanaine ma wspaniałą reputacjęVadeanaine ma wspaniałą reputacjęVadeanaine ma wspaniałą reputacjęVadeanaine ma wspaniałą reputacjęVadeanaine ma wspaniałą reputacjęVadeanaine ma wspaniałą reputacjęVadeanaine ma wspaniałą reputacjęVadeanaine ma wspaniałą reputacjęVadeanaine ma wspaniałą reputacjęVadeanaine ma wspaniałą reputacjęVadeanaine ma wspaniałą reputację
W drodze do ładowni Niemka zachowywała spokój, na miejscu jednak coraz bardziej nerwowo zaczęła popatrywać na Anglików. Czy sprowadzili ze sobą saperów? Czy będą chcieli zabrać klatkę? Jak ciężka okaże się bez Schweinehunda? Czy są w stanie? Czy znów będzie nalot? Po co ciągną na dół ją, głuchą i tym razem (zapewne z uwagi na Finneya) bez broni?
Młoda inżynier zagryzała usta, czując jak gdzieś wewnątrz narasta w niej kula zimnego strachu. Działo się coś, czego nie rozumiała i na co nie mogła nic zaradzić, a mundury Anglików coraz mniej różniły się w jej pojęciu od munduru Theissa. Unikała gwałtownych ruchów desperacko wsłuchując się w jakieś efemeryczne stuki. Czego się spodziewali za drzwiami? Schweinehunda? Dlaczego więc nie zachowali ostrożności, nie rozstawili przynajmniej czujek na szacowane 10 metrów działania aury hybrydy?

Nie ufali jej.
Po co zabrali na dół?
Dlaczego... dlaczego...?

Chciała, naprawdę chciała zdusić panikę, gdy zgasło światło, ale ciemność pozbawiona dźwięków to było za dużo, kiedy już się stało. Jęknęła, drżąc jak zagonione w kąt zwierzę i cofnęła się. Wpadła dłonią na zimny metal barierki, ale ładownia którą znała i którą przed kilkoma minutami oglądała z każdej strony na planach wydała się teraz przyjaźniejsza niż pojedynczy błysk latarki... Wroga.

Przeważył odruch. Walcz lub uciekaj. Birgit pozostało jednak tylko jedno z nich. Padła na czworaki i póki okrywała ją czerń mroku rzuciła się jak najszybciej ku zapamiętanej drabinie w dół i gdzieś pomiędzy koła pojazdów. Uciec, zniknąć! Wcisnąć się w jakiś kąt, gdzie będzie mogła skryć się w bezruchu kiedy hybryda porwie któregoś z nich. Raz zadziałało.

Nie myślała już racjonalnie. Został tylko strach.
 

Ostatnio edytowane przez Vadeanaine : 04-03-2020 o 09:30.
Vadeanaine jest offline  
Stary 09-03-2020, 11:01   #183
Kapitan Sci-Fi
 
Col Frost's Avatar
 
Reputacja: 1 Col Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputację
Woods za bardzo nie wiedział jak to się stało, że dał się ponownie zaciągnąć pod pokład tej cholernej krypy, gdzie poluje ten przeklęty zwierz, a do tego krauts wszczęli bunt. Odzyskanie klatki wydawało się dobrym pomysłem, zawsze coś z tego wyciągną. Choć czy użyją tego do schwytania stwora czy też po prostu zabiorą do Anglii, nie wiedział. Zastanawiał się czy Faucher to wie.

Wszystko zdawało się iść zgodnie z planem do czasu aż coś uderzyło w pobliskie drzwi. Marynarze na komendę szybko wycelowali swoje pukawki w ich stronę. Woods również sięgnął do kabury i wyjął z niej swojego wiernego Webleya. Na razie tylko go odbezpieczył, ale jeszcze nie kierował go w stronę przejścia. Rękę trzymał wyprostowaną wzdłuż ciała.

Ucieczka Niemki nie zrobiła na nim większego wrażenia. W pierwszej chwili drgnął, jak gdyby chciał ją łapać, ale szybko do niego dotarło, że w stanie w jakim się znajdował i tak nie da rady. Zresztą ze względu na to co znajdowało się za drzwiami, ucieczka jeńca nie była teraz najbardziej palącym problemem.

- Zostawcie ją - rozkazał marynarzom. - Celujcie w drzwi.

Odruchowo stanął przed Faucher, tak aby chociaż częściowo ją osłonić. Jego zachowanie mogło pozostawiać wiele do życzenia, mógł być opryskliwy i mówić prosto z mostu, ale był człowiekiem starej daty, a do tego Anglikiem. Faucher zaś była kobietą, co wymagało pewnego sposobu działania w tej sytuacji. No i była też jego oficerem dowodzącym, nawet jeśli na co dzień z trudem to znosił.
 
__________________
Edge Allcax, Franek Adamski, Fowler
To co myśli moja postać nie musi pokrywać się z tym co myślę ja - Col

Col Frost jest offline  
Stary 09-03-2020, 11:36   #184
 
Aiko's Avatar
 
Reputacja: 1 Aiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputację
Noemie przytaknęła Woodsowi. Nie mieli czasu na gonienie jej w tej chwili. Przeżyją i wtedy poważnie rozważy założenie jej kajdanek, a teraz… teraz musieli się skupić na tym co nadchodziło.

- Najlepiej byłoby ją zagonić do klatki. - Mruknęła do siebie, po czym spróbowała rozejrzeć się po swoich towarzyszach. Widziała pojawiające się w ciemnościach światła latarek. - Rozświetlić całą okolicę! Strzelać jeśli będzie to zwierze!
 
Aiko jest offline  
Stary 09-03-2020, 19:26   #185
Majster Cziter
 
Pipboy79's Avatar
 
Reputacja: 1 Pipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputację
Tura 48 - 1940.IV.12; pt; popołudnie; Lofoty

Czas: 1940.IV.12; pt; popołudnie; godz. 16:15
Miejsce: Pn. Norwegia; Lofoty; Selfjord, frachtowiec “Alster”
Warunki: korytarze, plamy światła i ciemności, wilgotno, zimno, bujanie fal



Birgit



Pakowanie się na dół ładowni po ciemku nie wydawało się zbyt bezpiecznym pomysłem. Ale zostanie na górze ładowni gdzie się zapowiadało na kolejną strzelaninę też na zbyt bezpieczne nie wyglądało. Więc Niemka próbowała się po omacku wymknąć spomiędzy otaczających ją sylwetek w brytyjskich mundurach. Kogoś po omacku potrąciła, ktoś ją trącił łokciem a może to ona wpadła na ten łokieć. Nie była już pewna tylko próbowała z wyciągniętymi przed sobą rękami dojść do tej barierki. Dobrze, że była! Bez niej to po prostu zaczynałaby się kilkunasto metrowa przepaść na sam dół ładowni.

Ale była. Trafiła w końcu na nią swoimi biodrami. Jakoś wymknęła się jej dłoniom. Za jej plecami ktoś krzyczał. Chyba po angielsku. Krótkie zdania. O rozkazującym tonie. Ale nikt jej nie łapał. Jak próbował to do niej nie dotarł. Ona zaś sunęła wzdłuż barierki w stronę gdzie powinna być drabina. W końcu natrafiła na przerwę. Musiała teraz kucnąć i pomacać dół. Wymacała nieprzyjemnie chłodną krawędź stali. Jeszcze trochę macania i dotarła dłonią do uchwytu drabiny. To teraz najgorsza część. Musiała się odwrócić tyłem no i wymacać pierwszy szczebel butem.

Przy okazji musiała zwrócić się przodem do sceny na galeryjce. Świeciło się już kilka latarek. Większość z nich celowała w drzwi na drugim krańcu galeryjki. Widziała więc tylko fragmenty brytyjskich mundurów i sylwetek gdy akurat promień światła zahaczył o kogoś. Chyba jej nie szukali. Może nawet nie zauważyli, że zwiała? Rzuciła okiem na tamte drzwi gdy już schodziła po pierwszych szczeblach. Chyba zaczynały się otwierać. Ale tego już nie widziała, pochłonęła ją ciemność i schodzenie po drabinie.

Czynność jaka przy świetle czy nawet w półmroku wymagała trochę uwagi i wysiłku ale raczej była formalnością, teraz po ciemku zrobiła się naprawdę trudna. Wydawało się, że po ciemku, gdy nikt nie widzi, to ta drabina w magiczny sposób wydłuża się i wydłuża chcąc zamęczyć schodzącego. A tu jeszcze zaczęło bujać tym statkiem. No może niezbyt poważnie ale nie dało się tego pominąć i budziło niepokój co będzie jak przyjdzie jakaś mocniejsza fala. Dlatego gdy w pewnym momencie zamiast na szczebel natknął się na płaską podłogę było to prawdziwym zaskoczeniem. Ale zeszła! Udało się! No i nawet nie spadła ani nic sobie nie rozwaliła.

Z góry znów usłyszała jakieś krzyki. Słuch widocznie jej powoli wracał. Chociaż z nerwów albo z tej odległości nie słyszała co dokładnie krzyczą. W każdym razie była na dole ładowni. Gdzieś tutaj były te wszystkie ciężarówki, tam trochę z przodu na jednej z nich była klatka no i cała reszta wojskowego szpeja. Tylko, że te latarki na górze w ogóle nie celowały tutaj na dół więc panował zimny, stalowy mrok. Ale ktoś tam krzyczał. I chociaż nie słyszała strzałów to chyba w końcu coś wybuchło. Ale gdzieś dalej. Albo ona tak słyszała, że dalej. W każdym razie z tego wybuchu nic jej nie dosięgło.

Dlatego promień światła od przodu w ogóle ją zaskoczył. I oślepił. Jakby ktoś skierował wprost na nią latarkę. I coś krzyknął pytająco. Chyba pytał kto to. Po angielsku. Zanim zdążyła odpowiedzieć to oślepiające światło zaczęło migać. Coraz częściej. Ten ktoś, chyba mężczyzna zaczął ją naprawiać w najbardziej polowy sposób. Czyli zaczął nią potrząsać. Dzięki temu zobaczyła kawałek brytyjskiego hełmu z otokiem. To mógł być ten pojedynczy żołnierz co poszedł do ciężarówki z klatką. Bo właśnie gdzieś chyba przy niej stał, ona właśnie gdzieś tam powinna stać. Inni raczej nie daliby rady tak szybko zejść na dół po drabinie, zresztą wtedy musieliby przecież minąć ją więc to pewnie był tamten żołnierz co poszedł do ciężarówki z klatką. Latarka migała mu coraz bardziej aż wreszcie zgasła. A z jeden oddech później gdzieś z tego miejsca usłyszała dziki wrzask mężczyzny. Słyszała go nie wyraźnie i jakby z oddali ale to raczej na pewno był ten któremu właśnie zgasła latarka. Ledwo kilka ciężarówek od niej!

---



Droga do/po drabinie po omacku: Kostnica

---



Noémie Faucher (kpt. D.Perry) i George Woods (por. M.Finney)



Po ciemku trudno było się zorientować w najbliższej okolicy. Co prawda zgodnie z rozkazem bosmana kolejne latarki zapalały się ale celowały głównie w te drzwi naprzeciwko. Do tych drzwi nie było aż tak daleko. Może ze dwadzieścia albo trzydzieści kroków. Nie więcej. Ale przez to reszta pomieszczenia tonęła w mroku. O ile George jeszcze zarejestrował brak Niemki to nie miał pojęcia ani gdzie poszła, czy cofnęła się gdzieś do tyłu czy gdzieś dalej. W tych ciemnościach zniknęła mu z radaru. Noémie też w tym nerwowym chaosie straciła drugą kobietę z pola widzenia. Wydawało jej się, że ktoś przemyka się po prawej w stronę ładowni. O tyle się to wpadało w ucho, że pozostałe odgłosy metalicznego klekotu broni, wyjmowanych latarek, przyśpieszone oddechy były raczej stacjonarne. Zapewne marines w pośpiechu wyjmowali te latarki i po kolei kierowali je na te podejrzane drzwi. A potem już zrobiło się zbyt szybko i nerwowo by zwracać uwagi na takie drugorzędne sprawy.

- Pani kapitan może to potrzymać? Przydałaby mi się druga ręka. - zapytał chyba bosman Robinson wręczając pani oficer swoją latarkę. No rzeczywiście jak używał karabinu to przydałyby mu się obie wolne dłonie.

Te drzwi wreszcie z głośnym zgrzytem gruchnęły otworem przykuwając uwagę chyba wszystkich. Pierwsze co się rzucało w oczy to światło. Tam też ktoś używał latarek. Właściwie jednej. Ale przez to promień światła z tamtej strony oślepił tych po tej stronie i z powrotem pewnie było tak samo.

- Who is it?! - dobiegł pytający krzyk z tamtej strony. Zdenerwowany, może nawet przestraszony i zapewne nieco oślepiony promieniami latarek.

- Royal Navy! - odkrzyknął bez wahania bosman Robinson gromkim, pewnym siebie głosem jaki rozległ się echem po całej ładowni.

- Thanks Good! Help us! Huns! - krzyknął jeden z dwóch brytyjskich marynarzy. Jeden z nich miał na sobie charakterystyczny, płaski hełm drugi był bez. Weszli do środka i próbowali zatrzanąć te drzwi. Ale gdy już je mieli zatrzasnąć z drugiej strony coś w nie uderzyło poszerzając szczelinę. Nogi dwóch brytyjczyków zaczęły się ślizgać po płaskiej, stalowej podłodze która dawała słabe oparcie. Wyglądało, że we dwóch w końcu ulegną w tych zmaganiach.

- Slater, Anderson! Help them! - bosman wskazał na dwóch marynarzy i ci bez wahania ruszyli wzdłuż galeryjki aby wspomóc kompanów.

- Hey! What's going on there?! - z dołu wbił się zdenerwowany okrzyk kaprala Barlowa który po ciemku zapewne nie miał pojęcia co się dzieje na górze. Chyba nawet świecił ku górze swoją latarką bo na suficie widać było bladą plamę no ale nie sięgała ona tego co się działo na galeryjce więc tego ktoś kto był na dole nie mógł widzieć.

W tym czasie czwórka Brytyjczyków zmagała się z drzwiami by zamknąć je z powrotem. A napór z przeciwnej nie pozwalał im na to. A potem nagle niespodziewanie zamknęli. Tak nagle, że cała czwórka sama była zaskoczona. I zapewne nie zauważyli drobnego przedmiotu jaki moment wcześniej przeleciał gdzieś ponad ich głowami i ramionami, stuknął o stalową podłogę krok za nimi i poturlał się po niej gdy właśnie zatrzaskiwali drzwi i blokowali mechanizm. Na szczęście dla Brytyjczyków granat zanim eksplodował sturlał się w przepaść i wybuchł gdzieś tam na dole. Czwórka przy drzwiach całkowicie tym zaskoczona padła albo próbowała paść na podłogę. Komuś latarka poleciała parę kroków w bok i oświetlała teraz sufit. A tamci z tej drugiej strony znów uruchomili mechanizm drzwi i próbowali się wedrzeć do środka korzystając z chwilowego zamieszania po brytyjskiej stronie.

I w tym momencie Barlow na dole zaczął się drzeć. Krzyczał na całe gardło i chyba toczył tam na dole jakąś zażartą walkę. Ale z galeryjki jeśli ktoś nie stanął przy samej krawędzi i nie zajrzał w dół też nie było widać co się dzieje na dole ładowni.


---


Lokalizacja Birgit - George: Kostnica
Lokalizacja Birgit - Noémie: Kostnica
 
__________________
MG pomaga chętniej tym Graczom którzy radzą sobie sami

Jeśli czytasz jakąś moją sesję i uważasz, że to coś dla Ciebie to daj znać na pw, zobaczymy co da się zrobić
Pipboy79 jest offline  
Stary 15-03-2020, 07:56   #186
Kapitan Sci-Fi
 
Col Frost's Avatar
 
Reputacja: 1 Col Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputację
To się stało tak szybko, że Woods nie zdążył nawet pomyśleć co dokładnie się wokół niego działo. Przybysze okazali się angielskimi marynarzami. Dobrze, choć mimo tego agent Spectry od razu poczuł, że coś jest nie tak. Bo co tu na dole mogli robić dwaj zbłąkani członkowie załogi pryzowej? Oczywiście uciekać przed zbuntowanymi Niemcami.

Bosman Robinson szybko zareagował, dwóch jego ludzi rzuciło się do pomocy przybyłym i wspólnie spróbowali zamknąć drzwi. Udało się, jednakże ulga szybko przerodziła się w strach, gdy zgromadzeni usłyszeli metaliczny odgłos, jak gdyby coś niewielkiego uderzyło i toczyło się po podłodze. Woods nie miał wojskowego doświadczenia, ale nawet on szybko zorientował się czym jest toczący się przedmiot.

Na szczęście granat poturlał się w stronę krawędzi i spadł na dół. A w zasadzie eksplodował w pół drogi na dół. Huk, w dużym, ale jednak zamkniętym pomieszczeniu był boleśnie wręcz głośny. Anglik przez chwilę słyszał irytujący pisk w uszach. Pomimo niego usłyszał coś jeszcze. Przerażający krzyk marynarza posłanego do ciężarówki z klatką.

Woods spojrzał w dół i zobaczył jedynie ciemność. Nie miał wątpliwości co tam się dzieje.

- Robinson! Czterech zostaje przy drzwiach, reszta na dół. Nie wahać się w użyciu broni. Strzelać by zabić. Już!

Jednocześnie próbował światłem latarki oświetlić miejsce, w którym saper walczył o życie. A właściwie, w którym, zdaniem Woodsa, powoli umierał.
 
__________________
Edge Allcax, Franek Adamski, Fowler
To co myśli moja postać nie musi pokrywać się z tym co myślę ja - Col

Col Frost jest offline  
Stary 15-03-2020, 10:32   #187
 
Aiko's Avatar
 
Reputacja: 1 Aiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputację
Noemie ściskając w jednej dłoni latarkę, a w drugiej pistolet obserwowała wydarzenia na galeryjce. Co się działo do Cholery. Czyżby kapitan wysłał kogoś jeszcze? Zaklęła w myślach.

Cały czas świeciła w tamtym kierunku oczekując, że ktoś zaraz wpadnie przez drzwi. Jej uwagę odwróciły odgłosy z furgonetki, więc gdy Woods wydawał polecenie ruszyła w jej kierunku.

- Wykonać?- Potwierdziła rozkaz niższego stopniem agenta i poświeciła do wnętrza furgonetki celując przy tym z pistoletu. - Barlow?
 
Aiko jest offline  
Stary 15-03-2020, 20:57   #188
 
Vadeanaine's Avatar
 
Reputacja: 1 Vadeanaine ma wspaniałą reputacjęVadeanaine ma wspaniałą reputacjęVadeanaine ma wspaniałą reputacjęVadeanaine ma wspaniałą reputacjęVadeanaine ma wspaniałą reputacjęVadeanaine ma wspaniałą reputacjęVadeanaine ma wspaniałą reputacjęVadeanaine ma wspaniałą reputacjęVadeanaine ma wspaniałą reputacjęVadeanaine ma wspaniałą reputacjęVadeanaine ma wspaniałą reputację
Ciemność wokoło była niczym w porównaniu z zaćmieniem szalejącym w jej głowie. Odruch, który zmusił ciało do ucieczki wcale nie słabł, tylko przybierał na sile.
Stłumiony huk, rachityczne, gasnące smugi światła, wreszcie czyjś wrzask, odległy choć latarka zgasła blisko. ZA BLISKO!
Za blisko, za blisko...
Zdziwienie, że nie czuje nawet aury Konstruktu a on musi tam być... Strach. Znów światło, rachityczne, mdłe, zawieszone w drobinkach kurzu ślady latarek... I ciemność.
Mrok spowalniał, nie pozwalał biec, ale serce trzepotało się tętnem wysiłku maratonu. Birgit wepchnęła pięść w zęby, bojąc się krzyku i nie czując bólu, choć czuła smak krwi. Szła byle dalej od miejsca, gdzie zniknął promień latarki. Byle dalej, pomiędzy rzędami pojazdów. Dalej. Jeszcze dalej. Na palcach, z przeświadczeniem, że każdy krok i tak brzmi jak stąpnięcie słonia. Coraz cieńsza granica dzieliła ją od rzucenia się ślepym pędem naprzód.
 
Vadeanaine jest offline  
Stary 17-03-2020, 07:00   #189
Majster Cziter
 
Pipboy79's Avatar
 
Reputacja: 1 Pipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputację
Tura 49 - 1940.IV.12; pt; popołudnie; Lofoty

Czas: 1940.IV.12; pt; popołudnie; godz. 16:20
Miejsce: Pn. Norwegia; Lofoty; Selfjord, frachtowiec “Alster”
Warunki: korytarze, plamy światła i ciemności, wilgotno, zimno, bujanie fal



Noémie Faucher (kpt. D.Perry) i George Woods (por. M.Finney)



Wydawało się, że ładownię ogarną chaos. Że wszyscy na raz zaczęli krzyczeć, wrzeszczeć, strzelać i umierać. Wszystko to w niezbyt stabilnych snopach latarek które złośliwie wydawały się obejmować zbyt wąski wycinek ciemności by można było swobodnie coś obserwować. W uszy wdzierał się huk wystrzałów zwielokrotniony echem powstałym w gołych, stalowych ścianach ładowni co dodatkowo dezorientowało kto, do kogo strzela i z jakim skutkiem.

Co prawda gdy George wyjrzał za barierkę w stronę odgłosów walki Barlowa zobaczył ciemność. Ale zaraz dołączyła do niego Noémie która na szczęście miała latarkę bosmana więc mogła oświetlić okolicę zaatakowanej ciężarówki. Zresztą sam bosman i część jego ludzi również z tego skorzystała albo celując ze swoich karabinów albo zgodnie z potwierdzonym rozkazem pani kapitan schodząc po kolei po drabinie. Pozostali zajęli się natrętami zza ściany. Zaczęła się więc regularna strzelanina.

Para agentów i ze dwóch marines mieli w snopie latarki pani oficer makabryczny widok. George nie mylił się co do tego, że kapral saperów dogorywał. Ale bynajmniej nie wolno. Noémie dość szybko namierzyła promieniem scenę walki. Tam kotłowało się coś co było na Barlowie z samym Barlowem. Kapral darł się w niebogłosy jakby go obdzierano ze skóry. I w pewnym sensie tak było. Nawet z wysokości górnego piętra i dobrych dwudziestu kroków, w niezbyt stabilnym świetle trzymanej latarki widać było kolejne rozbryzgi czegoś czerwonego. Stwór kroił go swoimi szczękami bez znieczulenia niczym piła mechaniczna.

Czwórka aliantów otworzyła ogień z góry. Dwa rewolwery i dwa karabiny wypluły krople rozpędzonego ołowiu. Ołów pomknął przez mroczny chłód ładowni. Część rozpędzonych kropel rozbryzgła się po stalowej podłodze, karoserii ciężarówki i gdzieś dalej. Ale część trafiła we właściwy cel. Stwór który szarpał ciałem Barlowa przyjął kilka trafień, coś chyba z niego odpadło czy odbryzgło ale zabrakło typowego dla zwierząt i ludzi wrzasku, skrzeku, jęku bólu jaki cechował wszystko co żywe w takich sytuacjach. A może po prostu działo się to zbyt szybko by dało się to zauważyć. Zaraz potem kreatura czmychnęła za winkiel ciężarówki znikając z pola widzenia ludzi na galeryjce. Pozostał po niej tylko zakrwawiony ochłap w brytyjskim mundurze.

Wtedy dopiero do dwójki agentów dotarło, że pierwszy z marynarzy zdążył po drabinie zejść na dół a kolejny właśnie tam schodził. Oraz to, że ołów i huk wystrzałów śmiga także od strony drzwi. Sądząc na słuch i rzut oka po obu stronach byli zabici i ranni. Ludzie wrzeszczeli po angielsku i niemiecku. I strzelali do siebie. Krwawili, pudłowali, trafiali i umierali. Ale walczyli nadal gdy żadna ze stron nie chciała odpuścić ani nie mogła z miejsca zdobyć przewagi.


---
Mecha:

Strzelanie Noémie: Kostnica
Strzelanie George: Kostnica
Strzelanie bos. Robinson: Kostnica
Strzelanie marine 3: Kostnica




Birgit



Ruszyła przed siebie. Po omacku. Właściwie niby nie było to tak trudne. Wystarczyło trzymać się ściany pod galeryjką i powinno się dojść aż do grodzi ładowni. A tam powinny być drzwi do sąsiedniej ładowni. Co prawda wcześniej z nich Birgit nie korzystała ale z wcześniejszych wizyt podczas rejsu wiedziała, że tam są. Musiała się skierować w kierunku rufy bo od strony dziobu…

Nie była pewna czy coś usłyszała czy to machające światło latarek przykuło ją uwagę. Głosy i dźwięki wciąż były mocno przytłumione ale słyszała już na tyle dużo by zdawać sobie sprawę, że gdzieś za jej plecami wybuchła regularna strzelanina. Ludzie wrzeszczeli, krzyczeli no i strzelali do siebie. Jak i kto ani kto wygrywa tego już nie była w stanie stwierdzić próbując iść krok za krokiem i kierując się po omacku w kierunku jaki uznała za właściwy. Jedynym przewodnikiem w tej chybotliwej ciemności był stalowy chłód ściany grodzi.

Ale te światło przykuwało uwagę. Ktoś kto był na górze, chyba ci “jej” Brytyjczycy skierowali snop światła latarki na dół. Na scenę jaką próbowała zostawić za swoimi plecami. Rzut oka wystarczył by miała pewność, że to konstrukt znów kogoś dorwał i właśnie rozrywał na kawałki. A ktoś z góry schodził po drabinie tak samo jak ona przed chwilą. Tylko drugi z Anglików oświetlał mu z góry drogę latarką więc miał łatwiej niż ona.

Ale uwaga i Anglików i ich światła skoncentrowała się za jej plecami. Więc zasadniczo nie ingerowało to w jej mozolne posuwanie się w wybranym kierunku. Nie była pewna ile przeszła ani ile jej zostało do tej grodzi. Odgłosy chaotycznej i gwałtownej walki za jej plecami nie ustawały ani na chwilę. Wyglądało na to, że nikt z walczących nie zwraca na nią uwagi, może nawet jej nie zauważyli w tym chaosie. Ale nie przegapiła jej ciemność ani ten chybotliwy pokład. Z tego wszystkiego nie była pewna czy potknęła się o coś na podłodze czy z innego powodu straciła równowagę. W każdym razie poleciała na tą stalową podłogę chociaż w ostatniej chwili zdołała zamortyzować upadek rękami. Więc chociaż uderzenie o stalową podłogę nie było przyjemne i na moment jej wybiło powietrze z płuc to właściwie nic poważnego chyba jej się nie stało.


---



Mecha:

Droga po omacku: Kostnica
 
__________________
MG pomaga chętniej tym Graczom którzy radzą sobie sami

Jeśli czytasz jakąś moją sesję i uważasz, że to coś dla Ciebie to daj znać na pw, zobaczymy co da się zrobić
Pipboy79 jest offline  
Stary 18-03-2020, 09:45   #190
 
Aiko's Avatar
 
Reputacja: 1 Aiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputację
Belgijka oddała kilka strzałów, starając się nie wypuścić latarki. Czuła jak jej serce wali a po plecach spływa zimny pot. Co to było...

- Trzech strzelać! Dwóch, niech złapie jaką plandekę!- Krzyknęła. Na szczęscie lata w wojsku nie pozwoliły by w głosie dało sie usłyszeć strach czy zawahanie. To była wojna. Zostali zaatakowani na dwóch frontach. - Na górze, rzucić w Niemców granatem! Pary! Pary! Pilnować swoich tyłków. - Ruszyła do drabinki na chwilę chowając pistolet i wkładając latarkę do ust by nie stracić choćby tego chybotliwego światła. Trzeba było złapać ta bestie nim ich powybija. Gdy stanęła na poziomie ładowni dała sygnał dwom czekającym na dole marines, wydobywając przy tym swój pistolet. - Za mną. - Ruszyła w kierunku furgonetki gotowa w każdej chwili i do uniku i do oddania strzału.
 

Ostatnio edytowane przez Aiko : 19-03-2020 o 09:03.
Aiko jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 08:49.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172