Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 05-03-2020, 10:17   #41
Obca
 
Obca's Avatar
 
Reputacja: 1 Obca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputację
Terminacja Szkodników

Mocarna kusza kapłana potrafiła boleśnie ukąsić, ale miało to swoją cenę. Ciężko było ją załadować ponownie. Zwykle Olgrim strzelał raz na walkę, ale wziąwszy pod uwagę sytuację (i swojego kaca), postawił kuszę niemalże pionowo i pospiesznie naciągał cięciwę. Po czym załadował kolejny bełt.
- Idzie nam nieźle… ale może wkrótce przyjdzie nam się przybliżyć ku gnollom.- zastanowił się głośno zerkając na swoje towarzyszki ciekaw ich zdania na ten temat.
Gnolle przegrupowały się, stając w jednej linii, by uskutecznić swój ostrzał. Cztery strzały pomknęły w nadbiegającą Laugę, dwie odbiły się od jej napierśnika, dwie były kompletnie niecelne. Pozostający nieco za nią w biegu Villem, również był celem jednego ataku, i również niecelnego.

Tygrysica starła się z ranną Hieną, doszło do sporej kotłowaniny, i… walka zakończyła się niezwykle szybko. Wystarczyło jedno smagnięcie łapą, by niemal urwać Hienie łeb, zabijając ją na miejscu.

Daveth niecelnie strzelił do jednego z Gnolli, pudłując, i o mały włos nie trafiając własnej zwierzęcej towarzyszki. Taki efekt strzału sprawił, że druid zrezygnował z kolejnego strzału i ruszył przed siebie, ku przeciwnikom…
Carrys wystrzeliła ponownie “Magiczny pocisk”, a właściwie całą ich serię, zabijając na miejscu wroga.

Olgrim przeładowywał cały czas ciężką kuszę, a Amaranthe zamieniła w swoich dłoniach instrument muzyczny na łuk. Tropicielka z kolei, warknęła, iż nie ma czystej linii strzału, po czym przesunęła się bliżej Kapłana, Bardki i Czarodziejki, po czym oddała kolejny strzał. Jej celem był dokładnie ten sam Gnoll co wcześniej, i tym razem już go definitywnie ustrzeliła.

Bardka oceniła sytuację i uznała, że najwyższa pora by włączyć się do walki nieco bardziej aktywnie. Cel nie był trudny w wyborze bowiem znajdował się centralnie naprzeciw jej pozycji. No, gdy pominęło się Olrgima.
- Uważaj, strzelam - zwróciła się do krasnoluda aby go ostrzec i żeby jej przypadkiem nie wszedł na linię strzału, po czym wypuściła strzałę.

- Dobra…-mruknął krasnolud lekko się kuląc przy celowaniu. Posłał kolejny pocisk śmierci, w nadziei że będzie śmiercionośny. Ostatecznie, choć kuszy używał, to nie czuł się jakoś szczególnie uzdolniony w jej używaniu.

Biegnący w stronę przeciwników druid krzyknął do tygrysicy, by ta przestała się bawić z resztkami hieny i zaatakowała gnolle. Laura, po chwili namysłu, obróciła się w stronę żyjących jeszcze przeciwników, po czym ryknęła, zapewne chcąc wybić im z głów najmniejszą nawet myśl o stawianiu oporu.

- Falsa na was bestie! - krzyknął rycerz w kierunku gnolli. Głos zaś jego miał w sobie jakąś niewypowiedzianą moc, jakby słowa nie były jeno czczą pogróżką, a istotnie na wrogów miała uderzyć cała moc rodu Villema. Było to wyzwanie, którego nie sposób zignorować.
Rycerz był w pełnym pędzie, a mimo to Lauga go wyprzedziła ustępując prędkością tylko zwierzęciu druida. Półelfka gnała ku przeciwnikowi jak szalona tu i ówdzie kuląc się podczas ostrzału. Też tak robił i on dzięki czemu żadne z nich nie otrzymało ran. Ale strzały sojuszników w akompaniamencie pobrzmiewającego gdzieś z tyłu przedziwnego akordu, też przelatywały blisko. Villem bez trudu odgadł autorkę pocisków, które położyły hienę. Carys… w biedzie był wróg, który jej delikatność przekładał na pole walki.
Czarodziejka wykorzystała swoje czary by pozbyć się dwóch przeciwników. Wprawdzie mogła użyć jeszcze jednego, ale wolała zostawić go sobie na później. Także sięgnęła po swoją kuszę i w napięciu czekała na rozwój sytuacji.

Lauga niemal już dobiegła do Gnolli, była już bardzo blisko, tuż tuż wrogów, by zacząć sieczkę swoim wielkim mieczem…

Bełt wystrzelony z ciężkiej kuszy, wycelowany w łeb Gnolla, nie trafił tak całkiem w jej środek, jednak i tak doprowadził do ryku bólu przeciwnika. Olgrim odstrzelił mu ucho! Strzała wypuszczona przez Bardkę dosięgnęła zaś kolejnego z nich, raniąc go w rękę.

Tygrysica na słowa biegnącego Druida rzuciła się pędem ku nowym przeciwnikom, niemal po drodze wpadając na Laugę, i… wyprzedzając ją w dopadnięciu wybranego Gnolla. Ten jednak obronił się skutecznie przed jej pazurami.

Villem w trakcie biegu zaczął wykrzykiwać jakieś dziwaczne rzeczy do Gnolli, a wtedy… jeden z nich, ten z odstrzelonym uchem, wyszedł przed pozostałych, złowrogo machając swoim toporem w stronę Rycerza, gotując się do pojedynku??

Leżący w błocie od samego początku starcia Gnoll, zraniony bełtem krasnoluda w tors, zaczął nagle głośno i donośnie wyć, niczym jakiś pies albo wilk, po czym nieudolnie rozpoczął odczołgiwanie się gdzieś w bok, z dala od całej potyczki.

- Idziemy? - Spytała Carys, Amaranthe, i Olgrima Tropicielka, ruszając w kierunku potyczki, nadal jednak z łukiem w dłoniach, i strzałą ułożoną blisko cięciwy.

Starcie było, praktycznie biorąc, wygrane, więc Daveth nie miał zamiaru się spieszyć. Zwolnił nieco, stale jednak podążając w stronę przeciwników, samą walkę pozostawiając w rękach (i łapach) tych, co byli blisko stojących jeszcze na nogach gnolli.
- Złap i przynieś! - zawołał pod adresem Laury.
- Powinniśmy się przybliżyć do nich przynajmniej.- zgodził się z tropicielką kapłan zakładając kuszę na ramię i chwytając za swój nadziak-młot. Uznał, że nie warto już marnować kolejnych runicznych bełtów wprost z kuźni Mithrilowej Hali.
- Ale nie powinniśmy im w drogę wchodzić - czarodziejka nie była do końca przekonana, że pomysł Tropicielki jest słuszny.
- Nie będziemy. Raczej popatrzymy sobie z bliska jak dzielnie przepędzają resztę przeciwników.- odparł pocieszająco krasnolud.
Carys nadal nie była pewna. Ruszyła jednak za kapłanem.

Lauga widząc że wybrany przez nią przeciwnik padł musiała zmienić swój cel. Naszczęście tamci ustawili się ładnie w rządku i mogła atakować kolejnego przy minimalnym skoku w bok. Zamachnęła się, a jej miecz poszybował w powietrzu na gnolla.
 
Obca jest offline