Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 05-03-2020, 11:41   #148
Fenrir__
 
Fenrir__'s Avatar
 
Reputacja: 1 Fenrir__ ma wspaniałą reputacjęFenrir__ ma wspaniałą reputacjęFenrir__ ma wspaniałą reputacjęFenrir__ ma wspaniałą reputacjęFenrir__ ma wspaniałą reputacjęFenrir__ ma wspaniałą reputacjęFenrir__ ma wspaniałą reputacjęFenrir__ ma wspaniałą reputacjęFenrir__ ma wspaniałą reputacjęFenrir__ ma wspaniałą reputacjęFenrir__ ma wspaniałą reputację
Nuda zdawała się zalewać salę szpitalną. Ciche pikanie medmatu przerywane tylko zniekształconymi głosami z komunikatora. Coś tu mie pasowało to Warringtonowi. Jeden i drugi filmik był beznadziejnej jakości. Dziwiło go to, bo sprzęt powinien sobie lepiej poradzić. Nie raz nagrywał i nie było takich problemów z jakością. Dopiero po którymś odtworzeniu w klikał się w szczegóły pliku i zorientował się, że data pliku jest inna niż powinna być i zupełnie inna na chmurze, a powinny być podobne. Ktoś musiał majstrować przy tych nagraniach tylko kto…

W tym momencie do szpitala wszedł ich CAG. Delikatnie powłóczył nogą. Widać było po nim zmęczenie. Stanął przed pilotami
- Nie wstawajcie - powiedział widząc, że zgodnie z protokołem próbowali się podnieść by zasalutować.
Duke nie wstał. Patrzył tylko wyczekująco na CAGa.

- Rozmawiałem z waszym lekarzem. Doktor twierdzi, że za 5 dni jeśli się nie będziecie forsować możecie usiąść za sterami. Czeka nas trudna przeprawa i każdy pilot będzie potrzebny. Szczególnie ludzie z waszym doświadczeniem. Dlatego w drodze wyjątku jutro przed południem wasze skrzydło będzie mogło ponownie przystąpić do egzaminu w pełnym składzie pod twoim dowództwem Warrington. Mam na to zgodę kapitana. Nie spieprzcie tego… Wszystko się przez was wstrzyma…

- Nie przez nas, tylko przez tego chuja co nas postrzelił. - Powiedział Duke - Będziemy gotowi na jutro CAG. Co się ma wstrzymać? Jakaś misja się szykuje?

- Wszystko wyjaśni kapitan na dniach. Ja niestety nie mogę wam nic teraz powiedzieć.

- Nawet odrobinkę? Lepiej się przygotujemy. Przecież mnie pan zna. - ciągnął Duke - Każdy detal pomoże mi podkręcić statystyki, a przecież każdy procent to życie pilotów. Jesteśmy w czarnej dupie. Prosze pozowolić nam sobie pomóc. Jesteśmy we wrogim terenie, bez zaopatrzenia i posiłków. Proszę pozwolić mi zadbać o powierzone mi skrzydło. Każdy strzęp informacji może pozwolić komuś wrócić na pokład w jednym kawałku.

- Niestety w tym zakresie dostałam jasne wytyczne od Kapitana.

- A w innych zakresach? Co pan może powiedzieć, nie łamiąc rozkazu?

- A czemu my winni? Jak bym miał wybierać też bym wolał być za sterami niż odleżyn dostawać. Tyle że ktoś tu na pokładzie narobił gnoju a jak zwykle piloci dostają w dupę. Najpierw do robali a potem od swoich. - Obruszył się Cliff na próby zwalania na nich winy za całą tą pokładową rozróbę. - Wiedząc na co się piszemy można by łatwiej jakąś niespodziankę wymyślić. Szef wie że my są zdolni - dodał na koniec.

- Nie traktuje was jako winnych. Wręcz odwrotnie w normalnych warunkach kazał bym wam z miesiąc pauzować, aż sprawa przyschnie i się wyjaśni. Nie mamy jednak na to czasu. Mogę wam tylko powiedzieć, że latamy na nightskyach i według kapitana to nasza jedyna szansa, a wszyscy wiedzą jak szef nieufnie podchodzi do nowych maszyn. Więc podejdźcie do tematu poważnie. W przestrzeni musimy mieć najlepszych z najlepszych…

- Będziecie mieli jak tylko stąd wyjdę - odparł Duke.
- Ta je. - Zgodził się Cliff.

- Szefie - powiedział Duke - coś tu śmierdzi. Przed chwilą Ulf, taki śledczy marine przyniósł mi gnata do obrony… i gdyby nie Cliff to by mi rękę ujebało przy pierwszym strzale. Jak to Cliff odkrył to Ulf spierdzielił aż się kurzyło. Chwile potem wpadł tu major Weber. Zgłosiłem mu to, ten zabrał broń i poszedł. Coś tu się odpierdala tylko nie wiem co.

- Broń spreparowano specjalnie. Nie ma siły by to stało się przypadkiem a każdy zbrojmistrz za takie niedopatrzenie wyleciał by z takim hukiem że nie daliby mu prowadzić nawet strzelnicy w cyrku. - dorzucił swoje Cliff*

- Podzielam wasze zaniepokojenie. - Archer sięgnął po broń - dopilnuję by sprawę wyjaśniono do końca. Coś tu śmierdzi… Marines na pewno będą chcieli zatuszować sprawę i zrzucić na nas winę. Nie dam im tej satysfakcji. Dziękuję i wracajcie do zdrowia. Czekam na was jutro do południa na symulatorach.


Cliff poczekał aż Archer wyjdzie.
- Kurde, pięć dni. Do jasnej cholery to jak my znajdziemy Chou przez pięć dni na takim okręcie to nawet śladu genetycznego po niej nie będzie. No brak mi pomysłów co możemy jeszcze zrobić siedząc na dupie? - W końcu wziął komunikator.
- Haqim. Słuchaj no. Ten laluś Ulf od tej śledczej jest jakiś trefny. Puść info po chłopakom. Niech mają na niego oko.

W końcu znikną na Duke’a
- Jak masz jeszcze jakiś pomysł?
- Pomysł nie, ale kurwa, coś znalazłem. Ktoś się dobrał do filmu, który nagrałem. Do obu kopii na komunikatorze i w chmurze. Kopia w chmurze na późniejszą datę - pokazał Cliffowi.

- Sorry. Nie znam się na tym tak by coś z tego wycisnąć. Żeby zrobić taką podmiankę musiałby mieć dostęp do niezgorszego kompa albo dobry softwer. Sęk w tym że na pokładzie da się znaleźć jedno i drugie. Na pewno musiał działać szybko. Można by porównać te daty może wycisnęli byśmy kiedy nastąpiłą podmiana. Może wtedy byśmy doszli kiedy to było hakowane i jakoś by to zawęziło by liczbę podejrzanych. Tyle że z tego potrzeby jakiś informatyk z dostępami.*




Fierce i Hunter zostali wyprowadzeni z korytarza i odprowadzeni prosto do swoich kwater. Które zgodnie z uprawnieniami majora przemianowane zostały na prywatne cele, samodzielnie nie mogli otworzyć drzwi i została odcięta wszelka komunikacja z pozostałymi osobami na okręcie.

Hunter opadł na łóżko i sięgnął po niemal pustą już flaszkę. Było to frustrujące. Dopiero późnym wieczorem drzwi rozsunęły się z hukiem i czekała na niego dwójka uzbrojonych marines w pancerzach i hełmach zasłaniających twarze. Został w krótkich słowach poinformowani, że kapitan chce ich widzieć. Tym razem jednak nie krępowano mu dłoni.

Statek jakby się zmienił przez te parę godzin. Ludzi było jakby mniej nikt nie przystawał i nie rozmawiał z nikim. Wszędzie było pełno uzbrojonych marines.

Hunter zobaczył resztę dopiero gdy zbliżali się do kapitańskiej sali konferencyjnej. Fierce i Jokinen również byli prowadzeni bez skrępowanych dłoni ale w asyście uzbrojonych po zęby marines. Zdążyli ze sobą zamienić parę słów. O dziwo Marines nie interweniowali. Choć ze swojej pozycji Hunter widział, że musieli wymienić porozumiewawcze spojrzenia.

Drzwi do pomieszczenia otwarły się z cichym sykiem. Weszli niemal równocześnie. W pomieszczeniu panował… tłok.

Pierwsze co rzuciło sie wszystkim w oczy to obecność rannych pilotów. Warrington i Cassidy. Siedzieli na wygodnych krzesłach przy dużym stole, w który wbudowany był owalny holo projektor. Wyglądali znacznie lepiej aniżeli jeszcze parę godzin temu.

W pomieszczeniu znajdował się Kapitan, który był siwym mężczyzną, średniego wzrostu. Gdyby go ubrać w strój pilota poza wiekiem pewno nic by go nie odróżniało od innych członków załogi. Był zmęczony. Podkrążone oczy, przygarbiona sylwetka brak uśmiechu na twarzy. Stał u zwieńczenia stołu. Wokół niego stał oficer operacyjny, trzeci na statku, Peter McBridge, był najstarszym członkiem załogi. Pamiętającym wiele starć i wojen, mimo to wyglądał na najbardziej zdenerwowanego ze wszystkich. Obok kapitana stali również Major Webber i CAG. Ewidentnie między tymi dwoma brakło nici porozumienia. Stali po przeciwnych stronach kapitana, zupełnie jakby ten musiał ich rozdzielić. Archer był wściekły. Miał ściągnięte brwi i ukradkiem patrzył z niekrytą wrogością w kierunku Webbera. Który wydawał się z kolei zadowolony.

Niedaleko nich siedziała Hudson. Twarz miała owiniętą bandażem, a ręce skute. Za nią stało 2 marines. Od razu widać było rezygnację w sposobie jaki siedziała. Na miejscu znajdował się również doktor Sahim. Azjata Chyba o nazwisku Hong oraz sądząc po mundurze jakiś inżynier. Obaj wyglądali jakby przyszli razem. Zaraz po ich wejściu wymienili kilka ukradkowych zdań.
Nigdzie nie widać było ani Ulfa ani “Kucyka”. Ale gdy się tak rozglądali w koncie pomieszczenia zobaczyli osobę o tak spuchniętej twarzy, że z trudem dało się ją poznać. Bardziej z postury i kombinezonu z plakietką Christrian Grey… Wyglądał na skatowanego. Odsunął się w cień ewidentnie z dala od marines, na których skupiał uwagę swojego jedynego otwartego oka.

- Siadajcie - powiedział kapitan do nowej trójki doprowadzonej przez marines. - Majorze każ swoim ludziom wyjść. Zrobił się tutaj przez nich straszny tłok.
- Ale kapitanie - zaczął Webber
- To rozkaz Majorze! Wykonać! Nie mam już ochoty słuchać twoich wywodów i tak zamieniłeś statek w obóz koncentracyjny i pozwoliłem na to na czas dopóki nie wyjaśnię tej sprawy.
- Tak jest! - zasalutował i gestem wskazał drzwi a jego ludzie posłusznie opuścili pomieszczenie.
- A teraz wszyscy siadać i słuchać co mam do powiedzenia. - mruknął kapitan, a wszyscy obecni zajęli miejsca przy stole.
Kapitan na chwilę zamilkł jakby szukając słów. Przymknął na chwilę oczy po czym zaczął.
- Sporo złego się stało na tym okręcie i to w najmniej odpowiedniej chwili. Wszyscy tu obecni byli zaangażowani w tą sprawę, chcę teraz tą sprawę wyjaśnić do końca. - zaczął ostrożnie dobierając słowa - Zgodnie z moją wiedzą skok aktywował wirusa, który był wprowadzony do systemu. Wirus ten namieszał w systemach komputerowych jednostki spowodował nie tylko awarię systemu monitoringu ale również utrudnił astrogację. Troszkę jaśniej wyjaśni to nam pan Hong.- Azjata wstał i zaczął
- Wirus najprawdopodobniej pochodził z Sułtanatu. Ma fragmenty kodu bardzo podobne do ich rozwiązań. Możemy założyć, że osoba, która posługiwała się wirusem nie do końca zdawała sobie sprawy jak jest niebezpieczny. Najprawdopodobniej jedynym celem była blokada monitoringu statku. Jednak wirus bardzo mocno zainfekował system. Z naszej perspektywy wyglądało to jak awaria sprzętowo-programowa bardzo trudna do zidentyfikowania. Ale prowokacja takich symptomów była wkomponowana w program. Odkrycie wirusa przez pana Jokinena i jego eliminacja stanowi dla nas zagadkę - siedzący obok Honga informatyk pokiwał tylko potakująco głową.
- Panie Jokinen proszę wyjaśnić sprawę - wtrącił się Kapitan
- Wirus pozostawił nie wykasowane logi w zasobach komunikacyjnych na poziomie pakietów, wskazujące na końcówkę stanowiącą punkt infekcyjny. Jeśli pakiety przekierowane były na terminal, który teoretycznie nie miał uprawnień do takich operacji. System tego nie wykrył bo wirus uprawnienia nadał. Prawda jest taka, że gdybym nie przeglądał pakietów nie trafiłbym na nieścisłości.
- I to ten wirus odpowiada za napaść marines na dwóch pilotów, próbę uduszenia Rumiko, a potem próbę jej otrucia w ambulatorium? - nie powstrzymał się od komentarza Hunter.

Kapitan zmierzył pilota groźnym spojrzeniem.

- Panie podporuczniku czy ma nam Pan coś do dodania w zakresie wirusa komputerowego, który naraził cały okręt, załogę blisko 1000 osób. Uniemożliwił triangulację położenia VIctorii i niemal doprowadził do katastrofy?
- Przepraszam. W końcu nadal jestem w areszcie domowym za chuj-wie-co. Nie będę się już odzywał niepytany - podniósł ręce w geście poddańczym, ale jego niezadowolenie było ewidentne.

- Wyrażaj się Pan! Panie Podporuczniku... Moja cierpliwość się skończyła. Jeszcze jedna odzywka tego typu a wróci pan do tego aresztu i tym razem nie za chuj-wie-co!… - Widać było, że kapitan z trudem powstrzymuje wściekłość…. - Dobrze wracajmy do tematu. Dzięki Panu Jokinenowi udało się opanować sytuację tak? - zwrócił się do Honga.

- W większości... - odparł niepewnie specjalista od walki elektronicznej
- Proszę jaśniej… - dodał Kapitan
- Wirus poczynił pewne szkody i zmiany w strukturach logicznych. Nie możemy przywrócić ustawień fabrycznych, gdyż konfiguracja zajęłaby około miesiąc czasu. Staramy się więc przeglądać wszystkie systemy i usuwać pozostałości…
- Czyli okręt odzyskał sprawność bojową być może nie pełną. Ale robimy co możemy by sprawę opanować. - kapitan się skrzywił ale po chwili nabrał powietrza wypuścił i powiedział. - Przechodzimy więc do dalszego tematu. Czyli porwań, morderstw, strzelanin, prób otrucia szalonych pościgów, aresztowań i bajzlu który z tego wynikł. Panie Webber niech pan referuje. Ale tym razem bez inwektyw bo nawet jeśli mam do Pana szacunek to on też się może wreszcie skończyć. - Webber się podniósł a jego blizna zalśniła w sztucznym świetle. Chyba jako jedyny odczuwał satysfakcję.
- Wszystkiemu winna jest oficer śledcza Georgia Hudson, której skrajna niekompetencja doprowadziła do narażenia życia osób znajdujących się na naszej jednostce. Po raz kolejny udowadniając że jedynie marines odpowiadają za utrzymanie dyscypliny i porządku na jednostce. Dopiero po przejęciu śledztwa sprawa została wyjaśniona szybko i sprawnie, a sprawcy powstrzymani. Zgodnie ze z zeznaniami uzyskanymi od pokrzywdzonych, za wpuszczenie wirusa odpowiedzialny był marynarz Ulf von Euler - mówiący nawet nie zwrócił uwagi na poruszenie wśród zebranych, większość widziała Ulfa w mundurze marines… - Co do incydentu z próbą samobójczą. Śledztwo marines jasno wyjaśniło, że niejaka Kaori Rumiko próbowała popełnić samobójstwo. Zaś Pilot Grey próbował jej udzielić pierwszej pomocy. Incydent przy kajutach z udziałem pilotów, był przez nich sprowokowany. Zgodnie z zeznaniami Marines piloci byli pod wpływem alkoholu, co potwierdzają również badania. Zachowywali się również agresywnie wobec Marines jeszcze podczas “imprezy”, którą urządzili na cześć awansu jednego z nich. Nagranie, którymi dysponujemy nie jest jednoznaczne i fragmentaryczne. Fakt, że w między czasie było fabrykowane jeszcze bardziej obciąża pilotów.
- Pierdolenie!! - wyrwało się Archerowi… Który siedział i zaciskał pięści.
- CAG powstrzymaj się z komentarzami! - wtrącił się Kapitan.
- Nie Styx! Ty mnie teraz posłuchaj!... - Wszyscy zamarli… nikt nie zwracał się na Victorii do kapitana jego starą ksywką - Ten sukinsyn stara się zrzucić wszystko na pilotów. Nie pozwolę na to i ty też nie powinieneś na to pozwalać! Do jasnej cholery sam byłeś pilotem i wiesz, jak traktują nas te karki!
- Prowadziłem śledztwo - odparł major z uśmiechem
- Gówno, a nie śledztwo. - Odparł Archer - Interpretujesz dowody jak sobie chcesz przez pryzmat… Jacy to piloci są winni wszystkiemu, a marynarka jest niekompetentna. Nie ukryjesz faktu, że Ulf był z marines, przemilczałeś fakt, że ktoś zablokował dostęp do kajut a tutaj też jasno widać, że zrobił to Ulf a więc marines. W zaplanowanym ATAKU - Archer jawnie podkreślił to słowo - na pilotów brali udział Marines. Wśród napastników pojawił się Igor.. Nie udało się nikomu ustalić kto to był i jak znalazł się na okręcie. To wśród marines pojawiły się szuje takie jak Raymund Suarez, który katował pielęgniarkę i pilota Christriana Greya. To wśród marines pojawiła się zaraza.
- Wycofaj to - warknął Webber - Ulf złożył wniosek o stanowiska Oficera Śledczego, a więc tylko formalnie był jeszcze marines. W praktyce to już marynarka! To po pierwsze. Jak sam wspomniałeś niejaki Igor nie był Marines i razem z Ulfem zmanipulowali i wykorzystali łatwowierność Suareza, z którym nie raz walczyłem na polu bitwy. To był prawdziwy wojownik! Niestety zginął zabity przez Igora gdy próbował w ostatnim zrywie bronić honoru jednostki. Tak wiem, że postać Igora stanowi skazę na naszym wizerunku, ale, żaden powtarzam, ŻADEN z marines nie naraził tej jednostki na katastrofę! Do incydentu przy kajutach nie doszłoby również gdyby nie prowokacja ze strony pilotów! Nie ukryjesz tego pod pięknymi słówkami i przyjaźnią z kapitanem, że to bezmyślność pilotów doprowadziła do śmierci 2 dobrych marines…

Głosy obu adwersarzy rosły. A gniew kapitana wręcz kipiał.*
 

Ostatnio edytowane przez Fenrir__ : 05-03-2020 o 11:45.
Fenrir__ jest offline