Wątek: X-COM
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 05-03-2020, 23:33   #159
Pipboy79
Majster Cziter
 
Pipboy79's Avatar
 
Reputacja: 1 Pipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputację
Tura 65 - 2037.V.08; pt; południe

Czas: 2037.V.08; pt; południe; g. 10:55
Miejsce: Chesterfield, Sektor 18 Chesterfield; St.Charles; kanały
Warunki: kanały, silne zadymienie, ciemno, gorąco na zewnątrz ciepło i syfiasty deszcz

W tych duszynych ciemnościach czas się niemiłosiernie dłużył. Xcowmowcom wydało się jakby całe godziny spędzili w tych ciemnościach. Chociaż czasomierze wskazywały, że dochodzą dopiero do pierwszej godziny. Pokonanie tych kilkuset metrów, właściwie prawie kilometra, zajęło im prawie godzinę. Rozdroże na jakie natknęli się w jakichś 2/3 drogi na szczęście dość szybko dało się rozpoznać. W pewnym momencie odbijało już na tyle w bok od zaznaczonej trasy drona, że Law był już pewny, że to nie jest właściwa odnoga. Przynajmniej nie ta jaką leciał dron. Więc razem z Faustem zawrócili do pozostałych.

Było trochę nerwowo tak w tych ciemnościach to istniało nawet ryzyko, że jak komuś puszczą nerwy to może wziąć swoich za coś wrogiego. W końcu w tych ciemnościach nie mieli jak się rozpoznać. Bez światła to nawet te jaskrawo pomarańczowe kombinezony nie były widoczne. Ale na szczęście obyło się bez incydentów i cała szóstka mogła ruszyć dalej. Tym razem tą właściwą odnogą.

Znów poruszali się w ślimaczym tempie. Momentami było naprawdę ciężko jak wtedy gdy natrafili na jakąś rozpadlinę. Chyba niezbyt wielka ale po ciemku to idący na początku Law po prostu w nią wpadł. Nagle zamiast tego nieco zaokrąglonego podłoża jego but trafił na pustkę. Więc poleciał do przodu. Tylko dzięki refleksowi Fausta który kontrolnie szedł z ręką na jego barku nie wpadł w nią całkiem. To był pomysł zbrojnych. Co prawda szli tak gęsiego i było to trochę niewygodne, zwłaszcza z tymi butlami tlenowymi na plecach. Ale po ciemku dawało jakieś pojęcie gdzie są chociaż najbliżsi towarzysze. Ten przed i za. No jak dla Lawa to tylko za więc obecność całej szóstki ograniczała się do tego chwytu potęznej łapy Fausta na jego barku. Tak jak jego za bark trzymała Aija i tak dalej. Pod tym względem Ivan miał ciężko bo nie miał kogo się złapać a do tego zdarzało się, że nie widząc nic przed sobą, najeżdżał wózkiem na nogi Jarla czasem nawet go przewracając. No ale chociaż szło to wszystko jak krew z nosa to jakoś szło. A dzięki temu chwytowi Faust zdążył przytrzymać Lawa zanim ten nie runął w przepaść.

Chociaż przepaść nie była taka znowu wielka. Gdy ją zbadali rękoma na macanego okazało się, że to jakaś szczelina właściwie. Gdyby mieli światło to wystarczyłoby dać większego kroka, nawet skakać nie trzeba było aby ją pokonać.

Aż wreszcie dotarli do końca trasy jaką na ekranie Lawa przebył dron. Z tego co było zaznaczone na małym ekranie i co mówiła Yoshiaki to teraz do czegoś co prawdopodobnie było kolejną zabezpieczoną kratą było jeszcze ze 30 - 40 m. W tych warunkach oznaczało to kilka minut powolnego marszu.
 
__________________
MG pomaga chętniej tym Graczom którzy radzą sobie sami

Jeśli czytasz jakąś moją sesję i uważasz, że to coś dla Ciebie to daj znać na pw, zobaczymy co da się zrobić
Pipboy79 jest offline