Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Science-Fiction > Archiwum sesji z działu Science-Fiction
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 10-02-2020, 21:07   #151
Majster Cziter
 
Pipboy79's Avatar
 
Reputacja: 1 Pipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputację
Czas: 2037.IV.30; cz; zmierzch; g. 20:55
Miejsce: Mehlville, Sektor VIII Rzeka; przedmieścia
Warunki: jasno, sucho, ciepło, cicho, wnętrze pojazdu, na zewnątrz chłodno i pogodnie



- No jesteście pewni? No nie wygląda to zbyt dobrze. Macie chyba ubezpieczenie? Ja jestem Adam. - młody mężczyzna wyszedł zza swojego samochodu, obszedł maskę aby lepiej się przyjrzeć z profilu furgonetce. Gdyby podszedł jeszcze parę kroków bliżej mógł zobaczyć przez tylne drzwi co ta furgonetka przewozi na pace. Może nie wiedziałby czym jest dziwny mechanizm ale MEC był zbyt duży i charakterystyczny aby go przegapić.

- Damy radę. - Faust zbyt dobrym aktorem nie był i patrzył na drobnego przy nim młodzieńca spod byka jakby już szacował na ile kawałków połamie się po jego uderzeniu. W tym czasie Yoshiaki oddalona o kilkanaście kilometrów w linii prostej próbowała swoich sił z miejskimi systemami komunikacji aby móc przejąć zgłoszenie na policję zdając sobie, że dziewczyna już mogła je wysłać.

- O, i koło wam chyba poszło. - młodzieniec w garniturze obszedł tył furgonetkę ale chyba tylko przelotnie spojrzał na wyglądającego przez okno Straussa. Bardziej chyba interesowało go wygląd furgonetki jakby chciał sprawdzić jak mocno wóz ugrzązł w tym rowie. No i właśnie dostrzegł, że jedno koło miało flaka.

- No tak, strzeliło nam. Dlatego wpadliśmy do rowu. - Aija ruszyła za nim a starając się odwrócić jego uwagę od wnętrza furgonetki. Młody kierowca pokiwał głową jakby sam zastanawiał się co można w tej sytuacji zrobić. Nie wyglądało to na zbyt lekką ani zbyt czystą robotę. Trzeba by dotknąć tej brudnej, mokrej, zabłoconej furgonetki no i pewnie wejść jeszcze do tego rowu który sprawiał jeszcze bardziej zimne, mokre i odpychające wrażenie niż wóz jaki w nim utknął.

W tym czasie Chinka w ogrzewanym i klimatyzowanym pomieszczeniu jakie kryło się pod obskurną fasadą starego browaru szaleńczo próbowała przebić się przez zapory systemu komunikacji miejskiej. Udało jej się zlokalizować najbliższe w okolicy przekaźniki i teraz chciała się do nich włamać.

- Ojej, to chyba nie wygląda zbyt dobrze. Policja wam pomoże. Oni mają te dźwigi i takie różne do wyciągania samochodów. - dziewczyna też wyszła z samochodu wciąż trzymając swoje holo w dłoni. Faus który stał teraz bliżej niej widział, że holo daje odblask wiec go używała ale czy zgłosiła już wypadek czy nie tego nie widział. Mogła nawet teraz mieć już połączenie z policją.

- Cholera! Puściła sygnał! Właśnie do niej dzwonią! Zablokowałam ją! - Yoshiaki pokonała zabezpieczenia systemu więc chociaż chwilowo mogła rozejrzeć się po wirtualnej okolicy wypadku. Tak jak przypuszczał Law ta raczej słabo zaludniona okolica nie miała zbyt dużego ruchu na alarmowej linii do formacji jaka nie cieszyła się tutaj popularnością. Było tylko jedno zgłoszenie. Chińska skaner widziała, że z okolic wypadku zostało puszczone zgłoszenie na numer alarmowy. Nie miała pojęcia co zostało zgłoszone. Tylko numer abonenta który należał do Nurii Weel. A teraz właśnie ktoś z policji do niej oddzwonił ale udało jej się właśnie w tym momencie przejąć kontrolę i przeciąć połączenie.

- Halo? Halo? - zadbana brunetka mogła wyglądać na jakąś studentkę albo managera więc strojem w ogóle nie pasowała do tej zaniedbanej okolicy. Ale gdy usłyszała dźwięk połączenia na swoim holo podniosła go do ucha aby się rozmówić. Skrzywiła swoją młodą twarz w grymasie nierozumienia i spojrzała jeszcze raz na swoje holo. - Coś mi przerwało. - zdziwiła się patrząc na wyświetlany komunikat o przerwanej rozmowie.

- O! To nasza koleżanka! Już jest! - Aija zamachała ręką widząc zbliżające się od tyłu światła drugiej furgonetki. Więc chwilowo wszyscy odwócili głowy na drugi pojazd który stopniowo zatrzymał się za osobówką a ze środka wysiadła Lena.

- Co się stało? - zapytała trochę zdziwionym tonem podchodząc do tego całego zbiegowiska.

- Macie linę? Wyciągnięcie nas? Opona nam strzeliła i nie możemy jej tutaj wymienić. Inaczej trzeba będzie wezwać jakąś pomoc albo policję. - Skandynawka wyjaśniła jej co się stało dyskretnie wskazując dłonią na dwójkę krawaciarzy zwłaszcza na dziewczynę z holo w ręku.

- No właśnie coś mi urwało… - rzekła zafrapowana pasażerka z niezdecydowaniem w głosie i spojrzeniu.

- Możecie odjechać? Chcielibyśmy zaczepić linę. - Faust podszedł do młodzieńca i wymownie wskazał na osobówkę która dzieliła obie furgonetki.

- Tak, tak, oczywiście. - Adam skinął głową i szybko ruszył aby zająć miejsce kierowcy. Po drodze lekko nakierował ruchem dłoni swoją towarzyszkę by też wróciła na swoje miejsce. - Chodź Nuria, chyba nic tu po nas, będziemy im tylko przeszkadzać. - puścił ją i sam znów obszedł maskę swojego wozu a jego towarzyszka pokiwała głową i wróciła na swoje miejsce.

Osobówka wreszcie ruszyła a oboje młodych elegantów pomachało jeszcze wypadkowiczom na pożegnanie posyłając im sympatyczne uśmiechy. - Dawaj i podjeżdżajcie. - Faust machnął im raz ale zwrócił się do załogi Leny. Nie było wiadomo czy ta policja w końcu przyjedzie czy nie. Maszyna biologów zaczęła manewrować aby wyciągnąć przeciążoną furgonetkę z bardzo trefnym towarem.


Tymczasem w tajnej kwaterze X-COM sytuacja też była napięta. Yoshiaki zdawała sobie sprawę, że powoli włącza żółte światełko gdzieś tam na komisariacie. Policja patrzyła podejrzanie na takie urwane zgłoszenia. Teraz też widziała jak jakiś funkcjonariusz próbuje skontaktować się z osobą jaka zgłosiła sytuację. Niedługo mogło im się udać bo osobówka wkrótce wyjedzie z rejonu przejętych przez nią wież przekaźnikowych i straci nad nimi kontrolę. Nie szło zgadnąć czy mimo wszystko policja nie zdecyduje się wysłać jakiś patrol albo chociaż drona. Okazało się, że wysłali drona.





Xcomowcy pracowali w tym zimnym błocie od paru, gorących i chaotycznych chwil. Najpierw podjechać pod tył uszkodzonego wozu, potem zaczepić linę i wyciągnąć na równy asfalt. Wreszcie wziąć lewar, unieść pojazd i przystąpić do wymiany koła. Pracowali w pośpiechu jak na wyścigach dawnej formuły jeden. Faust mocował się ze śrubami koła, Strauss przytoczył nowe do wymiany, Aija łapała nakrętki albo po kolei je podawała stojąc z drugiej strony klęczącego przy ubłoconym nadkolu mięśniaka. Już kończyli robotę, dokręcali ostatnie śruby gdy z powietrza z cichym wizgiem podleciał do nich policyjny dron.

Raczej z tych małych. Nieuzbrojony i w gruncie rzeczy latająca kamera a nie realne zagrożenie. No ale jednak było to oko policji i latający szpieg. Najpierw zatoczył ze dwa koła wokół dwóch stojących na poboczu furgonetek nim obniżył lot tak, że znajdował się trochę ponad dachami pojazdów.

- Policja St. Louis. Co tu się dzieje? - przez głośnik odezwał się nieco zniekształcony ale czytelny głos mężczyzny. Całkiem możliwe, że jakiegoś gliniarza który był gdzieś w jakimś radiowozie albo na komisariacie. Nie było pewne czy dron po prostu kręcił się po okolicy, dostrzegł to zamieszanie i podleciał sprawdzić co się stało czy też to jakoś miało coś wspólnego z tą dwójką co już stąd odjechała. No ale obie furgonetki już były gotowe do drogi.
 
__________________
MG pomaga chętniej tym Graczom którzy radzą sobie sami

Jeśli czytasz jakąś moją sesję i uważasz, że to coś dla Ciebie to daj znać na pw, zobaczymy co da się zrobić
Pipboy79 jest offline  
Stary 14-02-2020, 22:32   #152
MTM
 
MTM's Avatar
 
Reputacja: 1 MTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputację
Mehlville

Młoda Skandynawka niemal odetchnęła z ulgą, widząc jak mężczyźni powoli kończą się uwijać przy kole. Brakowało jeszcze paru chwil, by skończyć i odjechać, jakby nigdy ich tu nie było.

Niech to szlag!

- Skan, mamy drona - rzuciła spanikowana do słuchawki, widząc nadlatującą maszynę.

- Przyjąłem. Zachowajcie spokój i nie dajcie się mu zatrzymać. Wyjaśnijcie sprawę a potem spadajcie - odpowiedział jej opanowany głos Lawa.

- Jasne - westchnęła kobieta, próbując przybrać naturalny wyraz twarzy.


Kiedy dron okrążył ich dwukrotnie a koło zostało wymienione, spec od produkcji ciężkiej podeszła do maszyny i podobnie jak w przypadku dwójki nieznajomych odezwała się z przyjemnym uśmiechem, próbując wyłapać obiektyw kamery drona.

- Dzień dobry, panie władzo. Mieliśmy mały problem z wozem. Koło nam poszło, taki pech. Szczęściem przyjaciółka była w pobliżu i nam pomogła. Jak widać - tu odwróciła się, spoglądając na oba wozy oraz załogę. - wszystko już załatwione. Wcześniej jakaś para próbowała nam pomóc, kontaktując się z wami, ale odjechali, widząc, że nie mogą się połączyć. Możecie w końcu wymienić te przekaźniki? Czasem nie idzie się do kogoś dodzwonić, jakbyśmy nie żyli w 2037! - mruknęła oskarżycielsko.

Nie pozostało nic innego jak liczyć, że funkcjonariusz siedzący za sterami drona gdzieś na komendzie nie będzie zbyt dociekliwy i puści operatorów X-COM do domu.
 
__________________
"Pulvis et umbra sumus"
MTM jest offline  
Stary 16-02-2020, 02:06   #153
Majster Cziter
 
Pipboy79's Avatar
 
Reputacja: 1 Pipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputację
Tura 62 - 2037.V.03; nd; południe

Czas: 2037.V.03; nd; południe; g. 15:30
Miejsce: Old St.Louis, Marina Villa; baza X-COM
Warunki: pomieszczenie, ciepło, jasno, sucho


Szóstka szefowie działów znów zebrała się na cotygodniowe spotkanie z szefem bazy aby omówić bieżący tydzień i ułożyć plany działań na kolejny. A przy okazji podsumować właśnie zakończony miesiąc.

Kwiecień charakteryzował się dużymi skokami na plus i na minus. Pokłosiem nieudanej akcji w Blue Lab, jeszcze pod koniec marca było schwytanie Nancy. Ale chociaż z tej akcji nic nie wyszło i utracono dopiero co zwerbowanego agenta Bencze to jednak samą Nancy udało się uwolnić podczas przewożenia jej radiowozem na komisariat w Denver. Pierwsze rozpoznanie w fabryczce na Old Jamestown okazało się połowicznym sukcesem. Co prawda udało się odnaleźć sprawny generator ale po trzyosobową wyprawę rozpoznawczą trzeba było wysłać ekipę ratunkową. Ale udało się ich ocalić, misja się udała a cała trójka chociaż na prawie dwa tygodnie wyłączona z wszelkich akcji to jednak udało się ją ocalić. Dzisiaj właśnie już można było ich spotkać jak przechadzają się z pozostałymi xcomowcami.

Na plus na pewno można było sukces z generatorami. Z jednej strony ludziom Franka udało się usprawnić 1-kę tak, że generowała obecnie o 33% więcej mocy i mogła zasilić jeden moduł więcej. No i po odkażeniu zdobytego generatora w Old Jamestown zyskali 4-kę która miała moce przerobowe na trzy kolejne moduły. Łącznie dawało to nieco oddechu pod kątem montowania kolejnych modułów. Jak choćby ten co na dniach znów podesłano im z nowjorskiej bazy macierzystej.

Plusem też był kontakt ze sklepem Chena gdzie można było zdobyć ciekawe artefakty. A Rubenowi i Lenie udało się w tym Chinatown przełamać pierwsze lody. Na razie wymiana była dość skromna ale zapowiadała się obiecująco.

Sprawą niewiadomą były relacje z sąsiadami. Właściwie odkąd Ruben przez Rando przekazał odpowiedź negatywną co do propozycji Alvareza co do formy zapłaty za wskazanie owego miejsca do dekontaminacji no to nic się nie stało. Do podanego terminu gdy można było mieć nadzieję na jakąś kontrakcję było jeszcze 2 tygodnie. No ale czy tak to przejdzie do końca bez echa tego nie wiedział nikt.

No ale jak na razie szef xcomowych szpiegów zgłosił inny projekt. Trójce wywiadowców udało się zyskać kontakt z pewnym naukowcem chociaż ten raczej nie domyślał się z kim naprawdę rozmawia. Sądził, że rozmawia z jakimiś najemnikami czy innymi tajemniczymi organizacjami. To akurat był tylko parawan wywiadowczy i zasadniczo nie zmieniało sprawy.

- Nie wiemy jak się naprawdę nazywa. Przedstawił się jako Cole. Wymienialiśmy maile i później rozmawialiśmy przez holo więc nie wiemy jak wygląda i on też nie wie jak my wyglądamy. - Nathan zaczął od podstaw tej całej sprawy jaką wstępnie udało im się naraić ostatnimi czasy.

- Facet podaje się za naukowca. Jest inżynierem w dawnym Boeingu. W St. Charles. O w tym. - szef agentów wcisnął przycisk w panelu i nad stołem wyświetliło się kilka fotografii.





- Oczywiście akurat te fotki są sprzed wojny. - zaznaczył od razu a przy okazji na kolejnym zdjęciu przedstawił lokalizację tego adresu. Rzeczywiście było to prawie po sąsiedzku. W kodzie X-COM był to sektor Chesterfield. A po dawnych adresach było to na obrzeżach St. Charles, niby oddzielne miasteczko ale praktycznie część dawnej metropolii położonej na północ od rzeki i na północny zachód od głównej “plamy” St. Louis.

- A więc Cole chce dać dyla. Trzymają go tam jak w złotej klatce no i ma dość. Do tego obawia się o swoje życie. Nie wiemy czy to prawda czy nie ale w tej chwili nie mamy tego jak zweryfikować. - Carter spokojnie omawiał kolejne punkty tej sprawy. Dawny koncern zbrojeniowy Boeinga rzeczywiście w mieście miał mocne przedstawicielstwo. Tuż przed Inwazją zakłady w St. Charles produkowały Hornety*. Obecnie też coś produkowały ale już nie Hornety no i dla nowych władz.

- Rozpoznaliśmy zakład z zewnątrz. To cały kompleks i ma nowoczesną ochronę. Trudno by było ją przeniknąć by dostać się do środka i jeszcze wyciągnąć kogoś kto jest tam jakąś szychą. - Nathan puścił serię zdjęć wykonanych już pewnie współcześnie. No wyglądało to jeszcze bardziej nowocześnie niż te fotki sprzed wojny. Nawet na jednej z fotek załapał się jakiś patrol żołnierzy ADVENT-u. Standardowa trójka czyli oficer z dwójką żołnierzy w czerwono - czarnych pancerzach. Z drugiej strony zabezpieczenia w Blue Lab też wydawały się również mocne i nowoczesne a Nancy udało się tam przeniknąć pod postacią reporterki. Może znów by się udało coś podobnego?

- Mam nadzieję, że macie plan jakiś inny niż napad z bronią w ręku. - odezwał się dość cierpkim tonem Moritz obserwując te wszystkie płoty, zapory, wieże i ochronę. No nawet jakby liczyć na efekt zaskoczenia i zmobilizować wszystkich zbrojnych łącznie z MEC-iem to przewaga liczebna musiałaby w końcu zrobić swoje. No i pewnie z zewnątrz przybyłaby interwencja sił rządowych.

- Tak nam się wydaje. - uśmiechnął się Carter i znów zaczął manipulować przy pulpicie wyświetlając kolejne serie zdjęć. Tym razem wyglądało to na jakieś zakratowane odpływy kanałów z których coś wyciekało i dymiło prosto do rzeki. Kilka zbliżeń pokazało, że kraty są zabezpieczone alarmem i jakimiś czujnikami. Law chyba nawet rozpoznawał model. Jedne z tych ze średnio - dobrej półki dostępnych na rynku.

- To są kanały. Według Cole’a prowadzą aż do zakładów. Twierdzi, że da się nimi dojść do zakładów i z powrotem. No ale jak sam przyznaje tylko tak słyszał i nigdy tam nie był. Uważa jednak, że to jedyna szansa by dyskretnie dostać się na teren zakładu a potem z niego wyjść. Najlepiej też dyskretnie. - agent omawiał kolejne punkty tej potencjalnej akcji.

- Być może tak jest. Te kanały wyglądają na stare, jeszcze przedwojenne. A mierząc odległości na powierzchni no to od ich wylotu do zakładów jest około 1 kilometra w linii prostej. Więc wygląda to sensownie. No ale nie wiemy co tam jest w tych kanałach i gdzie prowadzą. - operator panelu znów wrócił do zdjęcia satelitarnego zakładu i okolicy. Zaznaczył w linii prostej tą odległość od wylotu kanału do zakładu. No i rzeczywiście wyglądało to na trochę więcej niż 1 kilometr.

- A czemu mielibyśmy się w to pakować? - szef bazy do tej pory słuchał i jak to miał w zwyczaju raczej pozwalał mówić swoim podwładnym póki mieli coś sensownego i stosownego do powiedzenia.

- Bo płaci amunicją. I to całkiem ciekawą. - agent znów zmienił wyświetlane nad stołem obrazki i teraz pokazały się jakieś rakiety.





- Ma dostęp do magazynu. Tam też może nas zaprowadzić. Myślę, że rakiety lotnicze to byłyby trochę trudne do dyskretnego wyniesienia kanałami. Ale mają też amunicję strzelecką. Po prostu zgromadzono tam dawne zapasy nie tylko dla samolotów. Między innymi dlatego tak pilnowany jest ten zakład. Przysłał trochę fotek robionych holo oraz listę rzeczy jakie tam są. Wychodzi na to, że możemy zabrać wszystko co zdołamy unieść i przenieść kanałami. - szpieg wyjaśnił szybko i gładko. A kolejne zdjęcia też były właśnie robione jakby ktoś trzymał holo czy aparat w ręku no i robił zdjęcia w jakimś magazynie. Skrzynie z amunicją strzelecką, do działek, ręczne ppk do starć z czołgami i bunkrami wszystko jeszcze z czasów sprzed Inwazji. Wówczas nowoczesny sprzęt używanych przez US Army i jej sojuszników. No ale i dzisiaj byłoby to solidne wzmocnienie wartości bojowej jakiegokolwiek oddziału uderzeniowego. I wszystko składowane, zapieczętowane i sprawiające solidne wrażenie. No nic tylko brać a potem używać. Trzeba było się tylko tam dostać i to zabrać.

- Niezłe cacko. - mruknął Moritz przeglądając najpierw zdjęcia tych wojskowych skarbów a potem przeglądając przesłaną listę z tym uzbrojeniem. Zapewne miał najlepsze referencje z zebranych aby zrozumieć te dawne, wojskowe oznaczenia na różne systemy broni.

- No niezłe. Jeśli się zgodzimy to Cole ma na nas czekać w umówionym miejscu i czasie. Przy włazie na terenie zakładu. Potem ma nas zaprowadzić do tego magazynu. Ma nam naszykować kombinezony ale nie ma identyfikatorów. Przesłał nam zdjęcie jak wyglądają no ale sam nie może ich zdobyć, zwłaszcza z odpowiednimi facjatami i to pewnie dla paru osób. - na zdjęciu pokazał się jakiś identyfikator. Wyglądał dość standardowo, kawałek plastiku wielkości dawnej karty kredytowej, z magnetycznym paskiem do przesuwania przez drzwi, facjatą i personaliami właściciela. Law zdawał sobie sprawę, że te fotki oraz podane dane jakie pojawiły się obok powinny dać się u nich zrobić. Tylko póki się ich nie sprawdzi na terenie zakładu nie było żadnej pewności czy będą działać jak należy. Chyba, żeby coś wymyślić na taką okazję.

- To nie można chyba zabrać zbyt wiele broni jak mamy się kręcić po zakładzie. - zauważył Moritz krzywiąc się nieco na tą okoliczność.

- No na samym zakładzie może być z tym kłopot. Technicy raczej nie noszą broni. Tylko ochrona ma broń. Ale broń możecie zostawić w kanałach przed wejściem do tego włazu albo gdzieś w tym magazynie gdzie ma na was czekać Cole. - wydawało się, że agent ma gotową odpowiedź na wszystko. Szef zbrojnych chwilę się nad tym zastanawiał. Zapewne jako zawodowemu trepowi z niechęcią przychodziło operować na misji bez broni w ręku. No ale broń w ręku mogła zdekonspirować udawanych techników.

- A jak nie można tam chodzić z bronią to jak mamy wynieść te wszystkie rakiety i resztę? - stary żołnierz zapytał dość zgryźliwym tonem.

- Będziecie technikami. Po prostu weźmiecie jakieś uzbrojenie do testów zleconych przez inżyniera który będzie z wami. Zdaje się, że nawet do magazynu z włazem możecie będzie podjechać jakimś wózkiem. Potem trzeba będzie tylko to zabrać do kanałów i na zewnątrz. - Nathan przedstawił porcję argumentacji. Brzmiało sensownie. Jeśli przebieranka by się udało, Cole był z nimi jako przewodnik no to niby jako pracownicy kompleksu po prostu przenieśliby część ekwipunku z jednego miejsca na drugie. Gdyby nie było żadnego alarmu no to może nawet by to tak mogło być.

- A jakie jest ryzyko? - szef bazy zapytał cicho i na chwilę wszyscy spojrzeli w jego kierunku.

- Spore. Nie wiemy kim jest Cole. Bo to nie swój identyfikator przysłał. Nie wiemy czy mówi prawdę. To może być nawet jakaś prowokacja. Nie wiemy co jest w kanałach. A nawet jeśli wszystko pójdzie dobrze to na terenie zakładu grupka którą tam wyślemy jest właściwie zdana tylko na siebie. - agent znów bez zająknięcia i ogródek wyszczególnił najważniejsze zagrożenia jakie sam dostrzegał. Ale na tym etapie mieli właśnie takie dane.

- A jak dużą grupę możemy wysłać? - szef zadał kolejne pytanie przyjmując na razie do wiadomości wyjaśnienia agenta.

- Kilka osób. Wydaje mi się, że w kanałach może być większa grupa. Ale wąskim gardłem są identyfikatory i kombinezony. Po zakładzie myślę, że nie wzbudziłyby podejrzeń 3, może 4 osoby. Jeśli ktoś jeszcze to musiałby zaczekać w kanałach. A kombinezony antyskażeniowe albo chociaż gazmaski wydają mi się na miejscu bo ten dym co się ulatnia z tych kanałów nie wygląda mi zbyt dobrze. No ale nie znam się na tym więc mówię co mi się wydaje. No i przydałby się ktoś od łamania zabezpieczeń bo przy kracie na zewnątrz są alarmy no a całkiem możliwe, że gdzieś dalej też jakieś są. Właściwie zdziwiłbym się jakby nie było. - dłoń szpiega wróciła do fotki wylotu kanału gdzie unosił się z nich ten dym. Wyglądał jak mgła albo para. Ale na samym zdjęciu nie było wiadomo czy jest toksyczny czy nie. Mógł jednak ograniczyć widoczność jak każdy dym czy mgła.

W końcu agent usiadł no i czas było omówić sobie tą potencjalną misję. Właściwie to nie musieli jej robić. W końcu co ich obchodził jakiś naukowiec w zbrojeniówce? Zwłaszcza, że jak na razie nic o nim właściwie nie wiedzieli. Ryzyko było dość spore. W końcu chodziło o buszowanie po mocno strzeżonym obiekcie. No ale z tymi przebraniami, legendami i przewodnikiem rokowało to szanse powodzenia. A nagroda była niczego sobie. Tak ciężkie uzbrojenie nie leżało na ulicy. Nawet w “The Hood” czy u Chena nie widzieli takich zabawek. Gdyby jednak coś poszło nie tak los wysłanej grupki w środku strzeżonego kompleksu stawał pod znakiem zapytania. No i były kanały o których Cole nie miał pojęcia jak wyglądają i co w nich jest. Poza tym, że jakoś prowadzą od rzeki do kompleksu. No ale mieli na to 3 tygodnie. Na rozpoznanie, przygotowania i decyzje.
 
__________________
MG pomaga chętniej tym Graczom którzy radzą sobie sami

Jeśli czytasz jakąś moją sesję i uważasz, że to coś dla Ciebie to daj znać na pw, zobaczymy co da się zrobić
Pipboy79 jest offline  
Stary 20-02-2020, 20:43   #154
MTM
 
MTM's Avatar
 
Reputacja: 1 MTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputację
Biuro Wywiadu

Charakterystyczne piknięcie zakomunikowało stojącemu obok ekspresu do kawy Japończykowi, że jego żądany napój jest gotowy. Law jeszcze raz potarł oczy i zabrał filiżankę z czarną niczym mundury operatorów X-COM cieczą. Skaner nie wyglądał najlepiej. Był zmęczony a jego zwykle nienaganny ubiór zdradzał ślady zagięć.

Ogrom pracy zmusił nawet takiego ogromnego pedanta jak on do zaniedbania kilku rzeczy.

Szef skanu kierował się do swojego biurka, kiedy dopadł go Ruben, który właśnie zawitał do biura.

- Szefunciu - zaczął, naskakując na Lawa i o mało nie wylewając jego kawy. - słyszałem od Georga o twojej decyzji. Chciałem tylko powiedzieć...

- Tak, wiem - powstrzymał go Law-Tao, unosząc dłoń. - Cieszysz się z powodu nowego modułu do bazy - dokończył za niego i ruszył dalej w stronę biurka.

- Bar! Najprawdziwszy bar w browarze Lempa! - czarnoskóry technik nie krył swojej radości.

- Poza tym to nie była moja decyzja. Ja tylko to zaproponowałem - wtrącił Azjata, zasiadając przed swoim komputerem. Upił malutki łyczek gorącej kawy i odłożył filiżankę na biurku.

- Tak, wiem, wiem. Ale no... nie spodziewałem się. Byłem przekonany, że zamówisz coś dla was. Wiesz, jajogłowych - kontynuował Graham, szczerząc się.

- Cóż... koniec końców zaoszczędzimy, jeśli nasi ludzie będą mogli rozerwać się na miejscu, zamiast wysyłać ich falami z tobą do Hooda. Poza tym więcej ludzi będzie mogło w tym uczestniczyć - haker wzruszył ramionami.

- Taa, tłumacz to sobie ekonomią. Ja już wiem, że chciałeś postawić ten bar, żeby zabrać tam Amandę - mruknął Ruben, przysiadając na biurku Lawa z boku. Ten z kolei nic nie odpowiedział na zaczepkę kolegi, tylko sięgnął ponownie po kawę i wyświetlił ścianę jakiegoś tekstu na ekranie.

- A ten... jak z tą akcją? Tą, co się nam szykuje. Wiemy coś? - zaczepił po chwili milczenia „Ace”.

- Wiem tyle, że raczej bierzemy tę robotę. Mamy wstępny plan. Zdezaktywować zabezpieczenia kanalizacji, przedostać się nimi do kompleksu i wynieść stamtąd pod przykrywką tyle broni, ile damy radę. Jednak zanim się za to zabierzemy, musimy się przygotować - westchnął Japończyk, opierając się na fotelu.

- Co masz na myśli?

- Cóż... Na wstęp przyda nam się lepsze rozpoznanie. Trzeba wysłać kogoś w teren, żeby zbadał perymetr i wylot tych kanałów. Myślę, że to robota dla Yoshiaki i jej drona. Mogłaby go zabrać na przejażdżkę. - Law zamyślił się. - Trzeba przygotować sprzęt do zdezaktywowania zabezpieczeń i sforsowania krat w kanałach. Później potrzebne nam będą kombinezony, żeby przejść tymi kanałami, podobno znajdujące się tam wyziewy mogą być trujące. Kilka kombinezonów już mamy, kupowaliśmy ostatnio, ale poproszę produkcję o przygotowanie jeszcze paru. Trzy powinny starczyć. Potem dla produkcji mam kolejne zadanie, to jest skonstruowanie wózka, który będziemy pchać przez kanały, a którym wywieziemy broń z placówki. To powinno ułatwić sprawę. Nie chcemy w końcu, żeby komuś wyleciała nagle rakieta z ręki - Japończyk uśmiechnął się lekko, na co Ruben pokręcił głową.

- To by się skończyło fatalnie.

- Ano właśnie. Kolejną sprawą są identyfikatory pracowników zakładu. To już robota dla nas, będziemy musieli przygotować komplet dla wszystkich, którzy zostaną posłani na misję. Reszta planu według tego, co omawialiśmy na naradzie. Czyli cały ten Cole oprowadza nas po zakładzie, zabieramy broń do kanałów i zwijamy się razem z nim, zanim ktokolwiek się zorientuje.

- Kogo masz zamiar posłać?

- Cóż, to nie tylko moja decyzja... ale planuję szóstkę ludzi w tym mnie.

- Co cię tak znowu ciągnie na misję? Mało ci było po ostatniej strzelaninie? - zagaił rozbawiony Ruben.

- Ktoś musi przełamać zabezpieczenia w kanałach. Poza tym haker może przydać się na terenie samego zakładu... no i skoro mamy udawać techników, to chyba ja sprawię autentyczne wrażenie, co nie? - odpowiedział z mrugnięciem.

- Jasne, jasne - zaśmiał się „Ace”.

- Dwójka zbrojnych zostanie pod bronią w kanałach, kiedy pozostała czwórka będzie się szwendać po zakładzie. Skoro i tak mamy nie wnosić broni na zakład, mam zamiar wysłać tam w większości naszych inżynierów. Lepiej wtopimy się w otoczenie i może uda nam się jeszcze wykraść jakieś technologie ADVENT-u.

Ruben zagwizdał.

- Ambitnie. Jak przywieziecie tutaj jakieś cacko tych ufo-jebców, to zaklepuję pierwszeństwo do jego rozkręcenia.

- Myślałem, że zaklepujesz pierwszeństwo do baru.

- A to też - odparł, szczerząc się. - No dobra, wpadłem tylko na moment. Jakbyś mnie potrzebował, wiesz gdzie mnie szukać za jakiś czas - rzucił „Ace” wstając z biurka. Poklepał swojego przełożonego po ramieniu i opuścił biuro.

Law rozsiadł się wygodnie i popijając kawę, planował w głowie kolejne posunięcia. Mieli mnóstwo czasu, które chciał spędzić na jak najlepsze przygotowanie.
 
__________________
"Pulvis et umbra sumus"
MTM jest offline  
Stary 23-02-2020, 05:03   #155
Majster Cziter
 
Pipboy79's Avatar
 
Reputacja: 1 Pipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputację
Tura 63 - 2037.V.05; wt; południe

Czas: 2037.V.05; pn; południe; g. 13:30
Miejsce: Old St.Louis, Marina Villa; baza X-COM
Warunki: pomieszczenie, ciepło, jasno, sucho


- Cześć Law. - Chinka przywitała się wchodząc do pracowni skanerów i witając się z szefem. - Ale gorąco dzisiaj nie? - zapytała podchodząc do wieszaka aby powiesić na nim mokry płaszcz. No rzeczywiście pod tym płaszczem była ubrana dość lekko więc na zewnątrz musiało być całkiem ciepło. Chociaż mżyło więc stąd pewnie ten płaszcz na zewnątrz.

- No tak, jak się tutaj siedzi to wszystko jedno. - parsknęła rozbawiona gdy zajęła swoje stanowisko. To też była prawda. Zdecydowana większosć starego browaru była wydana na łaskę czasu i żwyiołów. Ale te zagopsodarowane przez xcomowców pomieszczenia w których założyli swoją tajną bazę były całkiem pogodoodporne. Ogrzewanie, wentylacja, klimatyzacja, oświetlenie, bieżąca woda sprawiały, że aura na zewnątrz zdawała się mieć marginalne znaczenie. Oczywiście do czasu aż trzeba było opuścić te wygodne pielesze. Ale tym bardziej można było docenić te uroki jak się wracało z takiej aury. Dzisiaj prognoza rzeczywiście zapowiadała całkiem ciepły, majowy dzień no ale i przelotne opady.

- Ruben rozpowiada na obiekcie, że nie jesteś takim sztywniakiem na jakiego się zgrywasz. Podobno właśnie twój głos przegłosował, że przywieźli moduł rozrywkowy. Pilnuj się bo stracisz reputację największego sztywniaka po Moritzu. - Chinka mówiła cicho i dość lekko chociaż Law nie był pewny po co robi mu te przytyki i co naprawdę Ruben opowiadał jej czy komuś innemu. Wydawała się trochę zmęczona a może po prostu to przez tą jej skrytość i małomówność. Uruchomiła swoje stanowisko więc holo ekrany rozbłysły fantomowym życiem.

- Sprawdziłam tą dziurę w ziemi. Przesyłam ci nagrania. - rzekła nie odwracając głowy znad swoich ekranów które oświetlały jej twarz bladą poświatą. Law rzeczywiście dojrzał na swoich ekranach, że przesyła mu jakieś dane.

- Można by rzec, że zwiad udał się połowicznie. - Yoshiaki mruknęła cicho zaczynając mówić o tym co działo się od rana gdy Skandynawka zabrała ją w północno - zachodnie skraje dawnej metropolii.

- Aha a przy okazji to się legendy nam kończą. - jakby sobie o tym teraz przypomniała nagle bo na chwilę odwróciła czarnowłosą głowę w stronę Japończyka. No ten zdawał sobie sprawę, że tak rzeczywiście jest. Ostatnio mieli tyle roboty, że jakoś nie było kiedy wyprodukować kolejnych identyfikatorów, metryk, prawa jazdy i całej reszty papierologii dzięki której człowiek funkcjonował w sieci i świecie. A im bliżej centrum tym bardziej bo w takich skrawkach cywilizacji czy na pustkowiach to już nie było tak niezbędne. A na razie na ekranie Lawa zaczęły się pojawiać obrazy nagrane przez drona.

- Udało mi się obezwładnić kamerę. - Chinka niczym komentator zaczęła relacjnonować aktualną sytuację widoczną na ekranie. A na nim było widać mało ciekawy wylot kanału. Zakratowany. Oczka kraty były na tyle duże by przełożyć przez nie rękę, nogę czy kota ale duży pies czy człowiek no to już raczej nie było szans by się zmieścił. Dlatego kamera umieszczona nieco w głębi za kratami nie rzucała się w oczy ale jak już się komuś rzuciła to mogła budzić zastanowienie. Bo okolica wyglądała kompletnie bezludna zaś dymiący oparami kanał wcale nie wyglądał atrakcyjnie.

- Kamerę na chwilę ogłuszyłam generatorem szumu. - pomachała wyjętym z kieszeni niewielkim pudełkiem wyglądającym jak pilot do drzwi garażowych czy coś równie codziennego. Może nawet obudowa rzeczywiście była z czegoś takiego. Taki generator mógł zakłócić pracę urządzeń elektronicznych jak holo czy kamery. Wadą było to, że działał na kilka kroków no i jak ktoś nie był laikiem to nagłe śnieżenie ekranu mogło wzbudzić jego czujność.

- Kamerę potem zapętliłam. Da się sięgnąć przez kraty. Pewnie przez ten dym. Śmierdzi. I jest gorący. Da się wytrzymać no ale nie chciałabym się tam pakować. - skaner skrzywiła się okazując miną swoją niechęć przed bliższym zapoznawaniem się ową zadymioną lokacją. A kamerę skoro dała radę siegnąć przez kraty widocznie wgrała jej zapętloną wersję widoku. Jeśli system czy operator się na tym nie poznał to wówczas przed kamerą mogły się dziać dzikie harce a i tak kamera pokazywała tylko zapętlony kawałek.

- Ale były też alarmy, czujniki ruchu przy kratach. Myślę, że bym sobie z nimi poradziła. Ale jeszcze było standardowe zamknięcie no i same kraty. Nikt ich chyba od dawna nie otwierał. A nie chciało mi się z nimi siłować. I były brudne. - kobieta znów się skrzywiła z niesmakiem jakby miała za złe szefowi, że wysłał ją w tak brudne i nieprzyjemne miejsce. Na kamerze zaś już pojawił się obraz z drona. Pewnie jeszcze trzymanego wówczas przez Chinkę bo widać było jej buty wystające spod płaszczu w jakim wróciła i przykryte tym płaszczem kolana. Jakieś błoto, trawę i ściekający na to wszystko syf. W końcu operator puściła drona bo ten wyrównał lot i obraz się ustabilizował. Widać było kraty w tym wylocie. Rzeczywiście wyglądały na ciężkie i solidne. Takie aby nikomu z brzeszczotem nie chciało się ich piłować. Był standardowy zamek zamek numeryczny. Beż żadnej elektroniki, na samą klawiaturę numeryczną. Wbijało się odpowiedni kod i cyfry działały jak ząbki klucza na zapadnie standardowego zamka. Dla skanerów było to o tyle wyzwaniem, że nie było w tym żadnej elektroniki do hakowania. Chyba, że jakoś siłowo albo sposobem.

Całość wyglądała na porośnietą jakimś nalotem, glonami, brudem i błotem. Zupełnie jakby od dawna nikt tego nie używał. No ale były też czujniki ruchu i alarm podpięte pod te kraty. Z tym jednak zespół Lawa powinien sobie poradzić bo nie wyglądały na jakieś najnowszych generacji. No ale skoro Yoshiaki nie miała zamiaru od ręki forsować zamka ani krat to nie ruszała tych zabezpieczeń. A czyjniki ruchu pewnie wykryły wlatującego drona no ale zapewne traktowały go jak jakieś drobne zwierze i nie widać było żadnej reakcji.

- Tu ci trochę przewinę bo nic się nie działo. Potem sobie to obejrzysz. - skaner bez żenady przewinęła obraz co wywołało dość dziwne wrażenie. Bo wydawało się, że dron pędzi z hiperprędkością praktycznie na ślepo przez kiszki jakiegoś potwora.

- Widoczność bardzo zła. Wszędzie ten dym. Gorący więc termowizja nie pomoże. Musiałam lecieć bardzo wolno. No i jest ciemno więc leciałam na aktywnej nokto. - no widok z kamery był trochę zielonkawy. Wewnątrz panowały egipskie ciemności więc noktowizyjne wzmacnianie światła nic by tutaj nie dało a gorący dym mocno podważał sens używania termowizji. Ale aktywna noktowizja jeszcze dawała radę. Czyli promiennik wyświetlał promienie podczerwone a te rozjaśniały noktowizyjnej kamerze obraz na tyle by coś już było widać. Normalnie od końca XX wieku w wojsku nie bardzo używano takiego zestawu bo ów aktywny promień podczerwony bierne kamery już mogły wykryć zdradzając adres nadawcy no ale właśnie w pewnych sytuacjach nie było innego wyjścia.

- Tam może nie ma całego labiryntu podziemi ale jednak jest więcej niż jedna, prosta rura. Ale te sąsiednie sprawdziłam tylko najbliższe okolice. Przesłałam ci trasę drona. - droniara wyświetliła plik z trasą drona naniesioną na mapę GPS. Wyglądała trochę abstrakcyjnie bo na zdjęciu powierzchni te różne podłużne linie przechodziły przez jakieś drogi, słupy, drzewa w pobliżu rzeki jakby ograniczone niewidzialnymi ścianami i pozornie całkiem bez sensu. No ale jak się wiedziało, że to trasa podziemi pod tą powierzchnią to już zaczynało to nabierać sensu. Rzeczywiście ta sieć trasy układała się w system głównej linii wywodzącej się z “pnia” przy samej rzece a sięgał gdzieś do połowy odcinka do do granic kompleksu dawnego Boeinga. Właściwie to całkiem blisko tego kompleksu.

- Nie chciałam palić światła no i miałam rację. Bo trafiłam na to. - Yoshiaki zatrzymała szalony, seledynowy pęd drona. Dron właśnie wyleciał zza jakiegoś zakrętu i widać było zielonkawą kratownicę. Możliwe, że kolejna krata ale obraz był niewyraźny. Gdyby dron używał standardowej kamery w tych ciemnościach nic by nie nagrał. A gdyby włączył oświetlenie to światło byłoby wyłapane przez każdą kamerę która była w tych podziemiach. W tym niewyraźnym ujęciu co prawda kamery nie było widać. Ale była o wiele mniejsza niż krata więc i była trudniejsza do zauważenia. A co o systemach bezpieczeństwa widział Law to często moduły dla łatwości montażu i serwisu dublowano. Więc jeśli ta pierwsza krata miała jakiś zestaw zabezpieczeń i kamerę to całkiem możliwe, że kolejna miała podobny zestaw.

- Dalej nie leciałam. - skomentowała krótko swoją decyzję. Było to zrozumiałe bo mały dron był właściwie latajacą kamerą do rozpoznania na krótkie zasięgi. Był mały, trudny do zauważenia, wygodny do przenoszenia no ale nie miał żadnych manipulatorów jak hakerskie dłonie którymi można by wyłączyć kamery czy czujniki.

- Wydaje mi się, że do tego zakrętu można by normalnie używać światła. No może zakręt przed. To chyba by było najlepsze. - droniara pozwoliła sobie na swoją opinię. Było to prawdopodobne. Wystarczyłaby przecież zwykła latarka czy nawet lightstick aby noktowizja zadziałała. Ale nawet bez niej mogło być widać coś w tym gorącym dymie. Dym czy raczej para były dość gorące, miały temperaturę jak w saunie a może być i wyższe. Więc stroje ochronne wydawały się jak najbardziej na miejscu.

- Nie za bardzo gapiłam się pod nogi. Starałam się trzymać środka kanału. - dorzuciła jeszcze na koniec. To nie było dziwne bo w tych warunkach nagranie pozostawiało wiele do życzenia jeśli chodzi o wyławianie detali. Nie było szans liczyć na dostrzeżenie kolorów czy napisów nawet jeśli jakieś tam były. Tylko duże, trzywymiarowe obiekty i sam zarys podziemnego tunelu. No ale całościowo chyba była szansa, że ten tunel prowadzi gdzieś pod kompleks bo to coś co wyglądało na drugą kratę to po mapie powierzchni znajdowało się mniej więcej na pograniczu tego kompleksu. A jeśli kierunek by się utrzymał powinno prowadzić w jego głąb.
 
__________________
MG pomaga chętniej tym Graczom którzy radzą sobie sami

Jeśli czytasz jakąś moją sesję i uważasz, że to coś dla Ciebie to daj znać na pw, zobaczymy co da się zrobić
Pipboy79 jest offline  
Stary 27-02-2020, 18:42   #156
MTM
 
MTM's Avatar
 
Reputacja: 1 MTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputację
Law z uwagą wysłuchał swoją podwładną, co jakiś czas notując coś na swoim holo.

- W porządku, dziękuję za raport - odezwał się, kiedy ta skończyła. - Wygląda na to, że będziemy potrzebowali tego hasła do kanałów. Nasze umiejętności na nic się nie zdadzą. Możemy wysadzić zamek, co wolałbym jednak nie robić lub rozbroić go w inny sposób. Może produkcyjni byliby wstanie coś z nim zrobić - zastanawiał się Japończyk.

- Póki co napiszę do Nathana, żeby spróbował skontaktować się ze swoim kretem. Może on będzie w stanie coś zdziałać w tej materii. My w tym czasie przygotujemy legendy. Co zaś do samych kanałów, raczej będziemy musieli poruszać się na ślepo, dopóki nie wyłączymy wszystkich zabezpieczeń. Gdyby ten cały Cole nam pomógł, moglibyśmy się włamać do ich serwerów i podziałać z tamtej strony. Jak nie, trzeba będzie wszystko dezaktywować na miejscu.

Nie zwlekając długo, kierownik skanu zaczął komunikować się z kierownikiem wywiadu.
 
__________________
"Pulvis et umbra sumus"
MTM jest offline  
Stary 29-02-2020, 04:43   #157
Majster Cziter
 
Pipboy79's Avatar
 
Reputacja: 1 Pipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputację
Tura 64 - 2037.V.08; pt; południe

Czas: 2037.V.08; pt; południe; g. 10:30
Miejsce: Chesterfield, Sektor 18 Chesterfield; St.Charles; kanały
Warunki: kanały, silne zadymienie, ciemno, gorąco na zewnątrz ciepło i syfiasty deszcz


- Ale syfiasta pogoda. A już myślałam, że przyjdzie wiosna. - westchnęła Aija gdy po kolei musieli się przebierać na pace furgonetki w gumiaste, pomarańczowe skafandry jakie miały właśnie chronić przed skażeniem a przy okazji także przed ekstremalnymi temperaturami. Jak się miał okazję przekonać ktoś kto do tej pory nie korzystał z takiego wdzianka były średnio wygodne. Zwłaszcza butle z tlenem ciążyły na plecach. No ale wedle zapewnień produkcyjnych lekkich i ciężkich oraz specyfikacji kombinezonu te wdzianka powinny pomóc przetrwać w kanałach. Ale jak ostrzegali techniczni te “condomy” nie było tak łatwo rozerwać przy upadku albo gołą ręką. Nawet przeciąć nożem nie było takie proste. Ale nie niemożliwe. No i na pewno nie były kuloodporne. Dlatego były względnie lekkie chociaż chodziło się w nich dziwnie. A najdziwniej odbierało się dźwięki bo jakby z wnętrza namiotu to co się dzieje na zewnątrz. Z powodu hermetyki na bodźce zapachowe nie było co liczyć. Więc najmniej w takim wdzianku cierpiał wzrok. Bo widok był całkiem przyzwoity. Do momentu o ile coś nie zapaskudziło wizjeru.

A ledwo pierwsze pomarańczowe postacie wyszły z furgonetki coś zapaskudziło te wizjery. To akurat nie było zbyt wielką niespodzianką bo od jakiejś godziny spaskudziła się pogoda. Co prawda było dość ciepło, termometr pokazywał jakieś 20*C. No ale co z tego jak nieboskłon zasnuły paskudne chmury z których lunął deszcz i to wymieszany z jakimś syfem. Na szybach furgonetki czy wizjerze hełmu wyglądało to jakby padało płynne błoto albo jakiś suchy, brązowy śnieg. Cholera w sumie wie co to było więc roboczo chyba przyjęło się określenie Skandynawki jako “syfiasty deszcz”.

No ale chociaż cała szóstka bez większych kłopotów zmieściła się w furgonetce no to na raz mogły się przebierać dwie osoby. Więc dwójkami wychodzili na zewnątrz a ci pierwsi czekali aż przebiorą się pozostali. Chociaż niewiele brakowało by mogli wcale tu nie dojechać. Ulice nowoczesnej metropolii okazywały się mało bezpieczne dla różnej maści przemytników, wywrotowców i wrogów systemu. Nawet gdy się niby jechało obrzeżami dawnej metropolii.

W pewnym momencie Yoshiaki ostrzegła ich przed blokadą jaką właśnie rozstawiano na trasie przed nimi. Ciemnowłosa Chinka sprawowała nad nimi opiekuńcze oko swoim dronem. Ostrzeżenie przyszło prawie w ostatniej chwili. Aija zdołała skręcić w jakąś boczną ulicę gdy przez boczne okna widzieli w oddali niebiesko - czerwone koguty i pierwsze zatrzymane samochody. No ale pościgu się nie doczekali więc chyba tym razem nie chodziło akurat o nich. Może ci z rządu szukali kogoś innego a może była to rutynowa kontrola. No ale jednak napędziła chyba wszystkim trochę nerwów. Co by było bez tego ostrzeżenia, zwłaszcza jakby wracali z towarem tak trefnym jaki zamierzali wywieźć z zakładów dawnego Boeinga to lepiej nie było myśleć. No ale ostatecznie pośród tego padającego syfu zajechali na te bezludne okolice rzeki i pozornie mało ciekawego, zakratowanego kanału. Ten błotnisty opad mógł im nawet sprzyjać bo właśnie był tak paskudny, że jak ktoś nie musiał to pewnie nie wyłaził na zewnątrz. Więc zmniejszało to szanse, że ktoś zainteresuje się szóstką postaci w pomarańczowych wdziankach.

Na początek trzeba było sforsować tą pierwszą kratę jaka blokowała czemuś większemu od szczura czy kota dostać się w głąb kanału. Tutaj swoją rolę do odegrania mieli Law i Aija. On miał się zająć elektroniką a ona mechaniką. Japończykowi udało się powtórzyć numer z ogłupieniem kamery szarym szumem tak samo jak zrobiła to kilka dni temu Yoshiaki. A potem zapętlić kamerę by pokazywała same nudy a nie wycieczkę pomarańczowej alternatywy. Wtedy mógł odłączyć alarm i zrobić miejsce dla Aiji. A dziewczyna z ciężkiego którzy przedwczoraj też tutaj przyjechali aby zbadać zamek a potem już w bazie rozpracować jak go pokonać teraz też działała na pewniaka. W parę chwil poradziła sobie z zamkiem. A mimo to nic się nie stało. Krata ani drgnęła. Dopiero wspólny napór mięśni Fausta i Straussa sprawił że stary metal ze zgrzytem ustąpił. Więc chyba potwierdzały się słowa ich człowieka z zewnątrz zakładów, że nie pamięta by ktoś używał tych kanałów. Potem znów na czoło pochodu musiał udać się Law bo musiał jeszcze zdezaktywować czujniki nacisku jakie były parę kroków za kratą a jakie mogły podnieść alarm, że do środka dostało się coś cięższego niż kot czy szczur. Ale z tym też sobie poradził dość łatwo chociaż w tych gumiastych rękawicach operowało się wyraźnie trudniej.





Po pokonaniu tej pierwszej zapory cała szóstka mogła ruszać dalej. A te dalej było dość paskudne. Zwłaszcza jak się szło właściwie po omacku. Nawet te jaskrawe pomarańczowe kombinezony zostały pochłonięte przez odwieczny, podziemny mork i dym ledwo po kilkunastu krokach. Szli za Lawem a jedyne źródło bladego światła stanowił ekran wyświetlacza jaki trzymał szef skanerów który służył mu za elektroniczny drogowskaz trasy jaką parę dni temu przebył dron Yoshiaki. Wtedy to się wydawało łatwe. Po prostu iść po nitce do kłębka. Teraz nic nie wydawało się łatwe.

W gruncie rzeczy szli wewnątrz ogromnej rury o owalnym przekroju więc najzwyczajniej w świecie niezbyt wygodnie się szło wewnątrz tego owalu zamiast po płaskiej powierzchni. Te butle z tlenem były niewygodne i ciążyły ku tyłowi i ziemi a paski zdawały się nieprzyjemnie wpijać w ramiona. Do tego zajmowały plecy więc nie można było nieść plecaków z zapasami czy na fanty. Ile razy kto się wywalił w tą breję pod butami to szkoda było liczyć. To była kwestia czasu kiedy znów ktoś upadał bo albo po ciemku wpadł na kogoś przed sobą, albo się potknął o coś pod butami, zachwiał czy jeszcze co innego. A ile razy Law wyjmował mały ekran aby sprawdzić trasę to meta czyli owa druga krata wydawała się prawie nie zbliżać.

Do tego najzwyczajniej w świecie szło tutaj zabłądzić. Zwłaszcza jak teraz gdy tunel rozdzielał się na dwie odnogi. W bladym świetle ekranu wciąż byli z jakieś 300 metrów do tej drugiej kraty. A namiar z trasy drona nie był aż tak dokładny by określić którą odnogą poleciał. Bo początek wydawał się identyczny a blade światło rozpraszało się po kilku krokach więc nie było wiadomo co jest dalej. A nie mieli map kanałów by na nią nanieść trasę drona, zresztą nawet gdyby mieli to niekoniecznie namiar który szedł przez satelitę musiał być na tyle dokładny by określić czy iść w lewo czy w prawo jak to była różnica kilkunastu kroków. Przy okazji Law mógł sprawdzić czas. Pokonanie jakiegoś pół kilometra podziemnej drogi w tych ciemnościach zajęło im z pół godziny. No do tej drugiej kraty mieli więc już bliżej niż dalej no ale jednak po ciemku to się zapowiadał kawał mordęgi. No i jeszcze te nieplanowane rozdroże. W lewo czy w prawo?
 
__________________
MG pomaga chętniej tym Graczom którzy radzą sobie sami

Jeśli czytasz jakąś moją sesję i uważasz, że to coś dla Ciebie to daj znać na pw, zobaczymy co da się zrobić
Pipboy79 jest offline  
Stary 04-03-2020, 21:59   #158
MTM
 
MTM's Avatar
 
Reputacja: 1 MTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputację
St.Charles; kanały

Przeprawa była cięższa niż Law początkowo zakładał. Kombinezony, które zastosowali, dosłownie uratowały im życie (póki co) i umożliwiły samo błądzenie po kanałach. Japończyk pluł sobie w brodę, że nie zorganizował dokładniejszej mapy terenu, wtedy z pewnością zaoszczędziliby czas. Co prawda mieli go pod dostatkiem. Do tej pory w każdej chwili mogli też zwyczajnie zawrócić i bezpiecznie wrócić do bazy, nie narażając dalej życia.

Rozdroże, na które natrafili bez dwóch zdań wybiło przewodnika z tropu. Law zerknął na holo a następnie odwrócił się do drużyny. Za nim szedł Faust jako ochroniarz, który miał go odciągnąć w sytuacji zagrożenia życia i odeprzeć ewentualny atak. Wielkolud dziwnie wyglądał w tym odblaskowym kombinezonie i z karabinem automatycznym, który wydawał się śmiesznie mały w jego rękach. Niestety kanały uniemożliwiały zabranie ze sobą broni ciężkiej. Dalej szli Aija, Jarl oraz Ivan pchający wózek, którym mieli później wywieźć broń z zakładu. Pochód zamykał Strauss również uzbrojony w karabiny. Reszta cywili była bezbronna według planu. W końcu mieli wejść na teren zakładu, gdzie obecność broni u technika byłaby co najmniej podejrzana.

- Co jest? - zapytał Faust, spoglądając na szefa skanu z góry.

- Rozdroże. Lewo-prawo. Nie jestem w stanie stwierdzić którędy poleciał dron - odparł rzeczowo Law.

- No nie gadaj, że się zgubiliśmy! - mruknęła niezadowolona Aija.

- Jeszcze nie - sparował Japończyk. - Faust, pójdziesz ze mną. Sprawdzimy prawą odnogę. Przejdziemy jakieś pięćdziesiąt, sto metrów i zobaczymy, czy ta trasa mocno odbiega od tego, co przebył dron. Reszta w tym czasie czeka. Łączność radiowa tylko w kryzysowej sytuacji. Zrozumiano? - polecił, po czym kiwnął na dużego żołnierza i poprowadził drogę.
 
__________________
"Pulvis et umbra sumus"
MTM jest offline  
Stary 05-03-2020, 23:33   #159
Majster Cziter
 
Pipboy79's Avatar
 
Reputacja: 1 Pipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputację
Tura 65 - 2037.V.08; pt; południe

Czas: 2037.V.08; pt; południe; g. 10:55
Miejsce: Chesterfield, Sektor 18 Chesterfield; St.Charles; kanały
Warunki: kanały, silne zadymienie, ciemno, gorąco na zewnątrz ciepło i syfiasty deszcz

W tych duszynych ciemnościach czas się niemiłosiernie dłużył. Xcowmowcom wydało się jakby całe godziny spędzili w tych ciemnościach. Chociaż czasomierze wskazywały, że dochodzą dopiero do pierwszej godziny. Pokonanie tych kilkuset metrów, właściwie prawie kilometra, zajęło im prawie godzinę. Rozdroże na jakie natknęli się w jakichś 2/3 drogi na szczęście dość szybko dało się rozpoznać. W pewnym momencie odbijało już na tyle w bok od zaznaczonej trasy drona, że Law był już pewny, że to nie jest właściwa odnoga. Przynajmniej nie ta jaką leciał dron. Więc razem z Faustem zawrócili do pozostałych.

Było trochę nerwowo tak w tych ciemnościach to istniało nawet ryzyko, że jak komuś puszczą nerwy to może wziąć swoich za coś wrogiego. W końcu w tych ciemnościach nie mieli jak się rozpoznać. Bez światła to nawet te jaskrawo pomarańczowe kombinezony nie były widoczne. Ale na szczęście obyło się bez incydentów i cała szóstka mogła ruszyć dalej. Tym razem tą właściwą odnogą.

Znów poruszali się w ślimaczym tempie. Momentami było naprawdę ciężko jak wtedy gdy natrafili na jakąś rozpadlinę. Chyba niezbyt wielka ale po ciemku to idący na początku Law po prostu w nią wpadł. Nagle zamiast tego nieco zaokrąglonego podłoża jego but trafił na pustkę. Więc poleciał do przodu. Tylko dzięki refleksowi Fausta który kontrolnie szedł z ręką na jego barku nie wpadł w nią całkiem. To był pomysł zbrojnych. Co prawda szli tak gęsiego i było to trochę niewygodne, zwłaszcza z tymi butlami tlenowymi na plecach. Ale po ciemku dawało jakieś pojęcie gdzie są chociaż najbliżsi towarzysze. Ten przed i za. No jak dla Lawa to tylko za więc obecność całej szóstki ograniczała się do tego chwytu potęznej łapy Fausta na jego barku. Tak jak jego za bark trzymała Aija i tak dalej. Pod tym względem Ivan miał ciężko bo nie miał kogo się złapać a do tego zdarzało się, że nie widząc nic przed sobą, najeżdżał wózkiem na nogi Jarla czasem nawet go przewracając. No ale chociaż szło to wszystko jak krew z nosa to jakoś szło. A dzięki temu chwytowi Faust zdążył przytrzymać Lawa zanim ten nie runął w przepaść.

Chociaż przepaść nie była taka znowu wielka. Gdy ją zbadali rękoma na macanego okazało się, że to jakaś szczelina właściwie. Gdyby mieli światło to wystarczyłoby dać większego kroka, nawet skakać nie trzeba było aby ją pokonać.

Aż wreszcie dotarli do końca trasy jaką na ekranie Lawa przebył dron. Z tego co było zaznaczone na małym ekranie i co mówiła Yoshiaki to teraz do czegoś co prawdopodobnie było kolejną zabezpieczoną kratą było jeszcze ze 30 - 40 m. W tych warunkach oznaczało to kilka minut powolnego marszu.
 
__________________
MG pomaga chętniej tym Graczom którzy radzą sobie sami

Jeśli czytasz jakąś moją sesję i uważasz, że to coś dla Ciebie to daj znać na pw, zobaczymy co da się zrobić
Pipboy79 jest offline  
Stary 11-03-2020, 20:39   #160
MTM
 
MTM's Avatar
 
Reputacja: 1 MTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputację
- Dzięki - rzucił Law, kiedy Faust uratował go przed niechybnym upadkiem.

Zajęło im to więcej czasu niż powinno, ale ostatecznie byli blisko celu. Teraz należało dotrzeć do kolejnej kraty, pokonać ją i dostać się na teren zakładu.

- Nie wiem, czego możemy się tu spodziewać. Zakładam, że najbardziej sprawne zabezpieczenia były na zewnątrz. Tutaj elektronika i mechanizmy miałyby ciężki żywot. Raczej zwykłe kamery i czujniki ciepła odpadają, ale na wszelki wypadek pójdę sam z Aiją. Reszta czeka. Przygotujcie się na ewentualny alarm i szybką ewakuację.

- Myślisz, że natkniemy się na ten sam mechanizm jak przy wejściu? - rzuciła kobieta z produkcji ciężkiej, dołączając do przewodnika wyprawy.

- Prawdopodobnie. Spróbuję wyłączyć i zagłuszyć zdalnie wszystkie czujniki, na jakie natrafimy, reszta będzie w twoich rękach - odparł Japończyk, po czym kiwnął do niej. - Ruszamy.
 
__________________
"Pulvis et umbra sumus"
MTM jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 09:22.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172