Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 05-03-2020, 16:31   #163
Kerm
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Sad


Karl doświadczonym wojownikiem nie był, lecz nawet on był w stanie ocenić wartość bojową kompanii, do której trafił. To byli ludzie, których każdy dowódca mógł bez żalu wysłać na pierwszą linię. Mięso armatnie i tyle.

A to nie było zbyt optymistyczne, przynajmniej z punktu widzenia obiektywnych obserwatorów. I nie najlepiej wróżyło tak Karlowi jak i Tladinowi.
- Jak was zwą? - spytał, patrząc na 'swoich' ludzi.

Przedstawili się kolejno. Oscar miał pasiaste spodnie, Brend miał przyczepiony drewniany kufel do paska, Thorsten był częściowo łysy, tylko tak trochę dziwnie bo z jednego boku głowy, Bogdan był chyba Kislevitą sądząc po fryzurze a Vlad jako jedyny miał łuk z tej całej piątki. Patrzyli na Karla z ostrożną rezerwą jaką często obdarza się nowych w danej grupie.

- Karl von Schatzberg - przedstawił się. - Rano wróciłem z miasta, więc wiem, jak tam wygląda sytuacja. Dopóki nie otrzymamy żadnych konkretnych rozkazów, to trzymacie się blisko mnie.
- Wiemy, setnik nas uprzedził
- odezwał się Brend i pozostali pokiwali głowami. Nadal nie wydawali się ani specjalnie przejęci ani uradowani z przydzielonej roli i nowego dowódcy. Raczej zachowywali obojętność i rezerwę.
- To na razie wszystko - powiedział Karl. Miał wrażenie, że ta piątka, podobnie jak i on, nie miała zamiaru być w tym miejscu w takim towarzystwie, ale na to nic nie można było poradzić. Przynajmniej chwilowo.
- Zbierajcie się, idziemy na apel.

Na apelu zaś Karl nie pchał się zbyt blisko kapłanów. Wierzył w bogów, ale też wierzył w to, że im mniej się im zawraca głowę, tym lepiej, bogowie pomagali zwykle tym, którzy sami o siebie dbali, a nie pozostawiali wszystkiego w rękach sił wyższych.

Droga przez las

Droga przez las była nieco urozmaicona, ale mimo wysiłków zwierzoludzi przemarsz nie został spowolniony, jako że ci, co zdołali dotrzeć w pobliże kompanii Nucci zostali starci z powierzchni ziemi przez Wilczyce.
Nie da się ukryć, że Karol był bardzo, ale to bardzo zadowolony, iż szalone kobiety walczą po ich stronie.

Kalkengrad


W końcu dotarli do bramy.
- Nie idziemy w pierwszej linii. - Karl powiedział do swoich ludzi, gdy setnik skończył udzielać instrukcji. - Nasze zadanie jest inne. Jeśli się po drodze uda nam ustrzelić jakiegoś rogacza, to dobrze, ale mamy inną robotę. Trzeba jak najszybciej się przedostać przez bramę i zająć dachy po tamtej stronie. To najważniejsze.
- Rozglądajcie się po drodze
- powiedział. - Trupów leży mnóstwo, więc jak zobaczycie łuki, kusze, strzały czy bełty to zabierajcie. W walce na dachach wszystko może się przydać.

Za bardzo nie było czasu na pogaduszki. Ledwo idąca przed nimi kompania górskiej piechoty odbiła w lewo aby dotrzeć do swojego celu a już setnik Nucci rozkazał im samym ruszać w kierunku wieży bramnej. Szli zawaloną trupami drogą więc szło się niezbyt dobrze ani miło. Ale na tyle marszowym tempem, że nie było czasu zwiedzać okolicy. Pod nogami żadna tarcza ani nic przydatnego nie przytrafiło się ludziom Karla, a samowolnie przeciwstawić się rozkazom setnika by opuścić oddział chyba nikt nie chciał. Wcześniej, jeszcze po drodze, tuż przed samym miastem jednemu z ludzi przydzielonych Karlowi udało się znaleźć jakąś przydatną tarczę i to było tyle jeśli chodzi o uśmiech losu. Teraz już szli do szturmu na wieżę bramną i cała reszta musiała zejść na dalszy plan.
- Tam, gdzie się da, trzymajcie się blisko murów - polecił Karl. - Musimy się jak najszybciej przedostać na drugą stronę muru, ale uważajcie na głowy.
 

Ostatnio edytowane przez Kerm : 06-03-2020 o 13:17.
Kerm jest offline