Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 07-03-2020, 07:35   #29
Mi Raaz
 
Mi Raaz's Avatar
 
Reputacja: 1 Mi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputację
Współautorzy: Zombianna i PeeWee

- Wszystko w porządku? - zapytała szczerze zatroskanym głosem - Nie ma się czego obawiać. Udało mi się ich w końcu spławić, ale obawiam się że przed wejściem, ktoś będzie na was czekał. Oprycznina zwęszyła trop i tak łatwo nie odpuści. Jest tylko jeden sposób, żeby temu zaradzić. Musimy zejść do Otchłani.
Ivan spojrzał na kobietę unosząc brwi.
- Nie. Nic nie jest w porządku. Zacznijmy od tego kim jest Oprycznina - Ivan pod pewnymi względami był historycznym ignorantem. A to był jeden z przejawów. Słowo nie mówiło mu kompletnie nic.
- To taka tajna milicja. Założył ją jeszcze Iwan Groźny. Oficjalnie oczywiście nie istnieje od bardzo dawna, ale praktycznie nigdy nie przestała funkcjonować. Obecnie niestety nie do końca wiadomo, kto nią kieruje. Najważniejsze jednak, że opryczniki wiedzą o bardzo wielu rzeczach o których nie powinni wiedzieć. Między Innymi o waszym istnieniu.
- Zakładam, że to nie jedyna instytucja, która o nas wie. Jakiś czas temu upomniał się o mnie urząd skarbowy -
odpowiedział pewny siebie Ivan.
- Żartowniś z ciebie - Gruszczenko mrugnęło porozumiewawczo okiem .
- Nie… serio. Co to za Bractwo? Dozorcy? Otchłań? Nic mi to nie mówi - wypalił Ivan tak poważnie, że Zoji musiało to nie pasować do wizerunku jaki chudzielec wypracował sobie przez lata.
Kobieta westchnęła ciężko, po czym usiadła za biurkiem i zaczęła wyjaśniać.
- Bractwo św. Filareta to my oczywiście. To znaczy ja, świętej pamięci Aleksiej i wszyscy pozostali bracia i siostry. Dozorcy to nasi Starsi, wybitni członkowie bractwa, wybrani ze względu na swój wiek, cnoty i czyny. Są to strażnicy i depozytariusze wiary oraz naszych wszystkich relikwii. Otchłań, to takie dość slangowe określenie całej podziemnej Moskwy. Miasta w mieście. Powinniście to wszystko przecież wiedzieć. Czyżby Aleksiej aż tak bardzo się obawiał, że o niczym wam nie mówił? Jego śmierć musiała być dla was zaskoczeniem i wielkim ciosem. Nie bójcie się. Bractwo się wami zajmie. Możecie liczyć na naszą pomoc.
Ivan spojrzał uważnie na Zoję. Ciekaw był, cóż jej chodzi po głowie.
- Ostatnio nie mieliśmy dobrego kontaktu. Fakt. Czyli dołączona nas mimowolnie do klubu wzajemnej adoracji staruszków dzierżących relikwie, ściga nas tajna policja z czasów Ivana Groźnego, a my wybieramy się do Moskiewskich podziemi. Jasne. Spoko. Łapię.
Ivan podrapał się po potylicy.
- Ale w zasadzie po co? - dodał.
Przez całą krótką rozmowę Gromowa stała ze skrzyżowanymi ramionami, marszcząc nosek i wybijając zniecierpliwiony rytm palcami o rękaw płaszcza.
- Załóżmy, czysto teoretycznie, że Zgredzik chciał nam zapewnić w miarę normalne dzieciństwo. Na tyle, ile mogą mieć odmieńcy bez rodziny - zaczęła, uśmiechając się czarująco - Oczywiście nie zostawił dla nas żadnej łopatologicznej instrukcji co i jak robić, bo po co? Przecież to niebezpieczne, prawda?- spojrzała na Ivana przelotnie - Informacje wpaść mogą w niepowołane ręce, lepiej zaszyfrować, rzucać sloganami i słowami bezpieczeństwa, których nie rozumiemy ni w ząb. To, że w bankowej skrytce przechowuje się artefakty, bomby i mambo jumbo… to już norma, nic niezwykłego - skrzywiła się - Nie kupuję tego. Musicie tu mieć zwykłe wyjście ewakuacyjne, zwykłe, nie żadne gówniane alterwymiary czy czym to do diabła jest.
Gruszczenko spojrzałą na Gromową
- Rozumiem was. Naprawdę rozumiem. Jesteście zagubieni i skonfundowani. Widzicie jednak, co się wokół was zaczyna dziać. Uwierzcie mi, to dopiero początek. Jeżeli zostaniecie z tym sami, to będzie wam bardzo ciężko. Nie odrzucajcie przyjaznej dłoni wyciągniętej ku wam. Jeżeli stąd wyjdziecie, którymkolwiek z normalnych wyjść oprycznina, na pewno was dopadnie. Po co podejmować takie ryzyko. Zaufaliście mi raz, proszę abyście zrobili to ponownie.
- Jelunia -
wypalił Ivan zdrobnieniem do starszej kobiety na wysokim stanowisku jak zwykle w swoim zwyczaju łamiąc wszelkie bariery i zasady dobrego wychowania - dobrze, że nas tak dobrze rozumiesz. Ale mamy jeszcze kogoś, kogo tu nie ma. I jej też zagraża ta Opryszczyna czy jak jej tam.
- Macie z nią kontakt? -
spytała - Jeśli tak, to dajcie jej znać, żeby też zeszła do Otchłani. Spotkamy się z nią już pod ziemia.
- Mam do niej telefon. Mógłbym zadzwonić. Zakładam, że to tam chcecie otwierać depozyt. W obecności Dozorców, tak? -
kontynuował Ivan sięgając do kieszeni po telefon.
- Wszyscy Dozorcy są zgodni, że tak właśnie trzeba uczynić.
Ivan na moment jeszcze się podniósł znad wyświetlacza.
- Gdzie mielibyśmy się spotkać? Muszę podać im adres.

I wtedy na wyświetlaczu pojawiła się rozwichrzona ruda czupryna i uśmiechnięta twarz Tinki. Czyżby przywołał ją myślami? Przesunął palcem po wyświetlaczu, żeby odebrać.

 
__________________
Wszelkie podobieństwo do prawdziwych osób lub zdarzeń jest całkowicie przypadkowe.

”Ludzie nie chcą słyszeć twojej opinii. Oni chcą słyszeć swoją własną opinię wychodzącą z twoich ust” - zasłyszane od znajomej.
Mi Raaz jest offline