Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 07-03-2020, 09:11   #42
Kerm
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Post wspólny

Rycerz chcąc nie chcąc musiał docenić odwagę topornika. Co prawda mogły za nią stać plugawe instynkty mordu, a nie hart ducha, ale jednak gnoll zdecydował się stawić mu czoła, gdy jego towarzysze jeden po drugim padali. Tak czy inaczej, zamierzał rozprawić się z kreaturą szybko, korzystając z biegu w jakim już był. Wywinął półtorakiem w szarży i nakierował się na gnolla.

Tygrysica rozorała Gnollowi bebech pazurami, aż na błoto wypadły flaki… wróg zginął. No cóż, zdarzało się, “Laura” nie usłyszała Druida, lub kierowało nią co innego.

Lauga odrąbała lewe łapsko przeciwnika, ten zaryczał z bólu, i trysnęła fontanna juchy. Gnoll zatoczył się w bok, po czym padł na plecy, chwilę jeszcze podrygując, i było po nim…

Villem zadał jedno mocne cięcie, omijając gardę swego celu, po czym ukośnie rozpłatał tors Gnolla, wraz ze skórznią, jaką ten na sobie nosił. Gnoll jęknął, ugięły się po nim kolana, po czym zalewając się posoką zarówno z rany, jak i z pyska, padł w błoto.

Przeciwnicy zostali pokonani, wytłuczeni co do jednego… nie, jeden jeszcze był. Czołgający się w błocie, próbujący ślamazarnie oddalić się od potyczki, ciężko zraniony już na samym początku bełtem kuszy Olgrima. Jeszcze żył, jeszcze ledwo co dychał.

Lauga nieśpiesznie zarzuciła miecz na bark. I spacerkiem podeszła do czołgającego się gnolla. Prostym szybkim machnięciem ciężkiego metalu dobiła ostatniego hienowatego. Nie bawiła się w przesłuchania czy pogawędki. Wiedziała, że nie zostawią go przy życiu, przedłużanie tego próbami wyciągnięcia z niego informacji było...okrutne. Potem zaczęła przeszukiwać ciała w poszukiwaniu “zapłaty” za swój wysiłek.

Rycerz, jakkolwiek rad był, że nikt nie ucierpiał, a bestie zostały pokonane, nie czuł satysfakcji z tej łatwej wygranej. Nie było w niej niczego z czego można było być dumnym. Nawet jeśli dzięki niej, gorszego losu uniknęła jakaś chłopska rodzina uchodźców ze spalonej przez smoka wsi.

Odetchnął po sprincie w zbroi i spojrzał w kierunku Laugi, której pragnął pogratulować chyżości i waleczności. Głos jednak nie opuścił jego krtani.

Zamiast spodziewanego westchnienia śmierci, wojowniczka usłyszała szczęk ostrzy gdy Falsenrig zbił jej cięcie podbijając miecz w górę.
- Nie stanowi już zagrożenia - powiedział do półelfki.

- I co puścisz go? By doczołgał się do reszty? Nasłał na nas swój klan? - Spytała spokojnie, wiadomo było że tego zrobić nie mogą. W oczach widać było lekką drwinę z tej rycerskości kiedy mówiła kolejne słowa. - A może chcesz to torturować dla informacji? - Pytanie zawisło w powietrzu. - Walczyli jak wojownicy. Szybka śmierć się im należy, sir Adlerberg

Rycerz zmarszczył brwi i mieczem wskazał próbującego odpełznąć od nich gnolla.
- Naszym żywiołem jest walka panno Laugo - mówił spokojnie i bez drwiny. Za to odrobinę może uderzając w ton mentorski. Można było przez ułamek sekundy mieć wrażenie, że to nie są jego własne słowa. Choć bez dwóch zdań w nie wierzył. - W niej decydujemy o życiu i śmierci. Ten stwór jest jednak ciężko ranny i nie chce z nami walczyć. Zostawmy jego los innym siłom.
Co rzekłszy kucnął przy gnollu by go rozbroić z wszystkiego co ten mógłby użyć jako broni.
- Rozumiesz mnie? - spytał, ale Gnoll tylko zerkał to na niego, to na kobietę, i od czasu do czasu warczał…
Krasnolud podszedł więc do niego i odezwał się w gardłowym języku.
- Rozumiesz mowę gigantów?
To jednak również nie przyniosło żadnych widocznych efektów.
- A może mnie zrozumiesz? - spytał Daveth w niebiańskim, a potem powtórzył to pytanie w leśnym, i znowu nic… a Gnoll odkaszlnął krwią, i powarkiwał coraz bardziej.
Jako że gnoll nie był zbyt rozmowny, druid zostawił go i poszedł zająć się Laurą, która nieco oberwała podczas tej potyczki. Strzała co prawda nie wbiła się głęboko i było to bardziej draśnięcie, niż rana, ale nie wypadało tego tak zostawić.
Po usunięciu grotu i obmyciu rany Daveth sprawdził, czy zdobycz Laury ma w kieszeniach coś wartościowego.
 
Kerm jest offline