Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 07-03-2020, 18:03   #24
Grave Witch
 
Grave Witch's Avatar
 
Reputacja: 1 Grave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputację

Wrak faktycznie nie sprawiał najlepszego wrażenia. Lestria ruszyła w jego stronę, jednocześnie oceniając uszkodzenia. Wyglądało na to jakby najpierw się rozbił, a później stanął w ogniu. Mogło jednak być na odwrót, Nautolanka nie znała się na tych sprawach najlepiej. W tej jednak chwili interesowało ją głównie to, czy dało się wejść do środka i sprawdzenie jak sprawa wygląda w kwestii ładowni. Czy są jakieś ślady, które mogłyby ją nakierować na to, co się przytrafiło zarówno jednostce jak i jej załodze.


Poszycie statku było szczególnie mocno pogięte przy kadłubie po prawej stronie. Uszkodzenia mechaniczne były także wyraźne na połączeniu boku z podwoziem, zaś w miarę zbliżania się do tylnej części zaczęła zauważać kolejne braki. Na rufie nie było tam prawego silnika. Lewa strona wyglądała znacznie lepiej, choć także ona nosiła ślady płomieni oraz wysokich temperatur. To właśnie tam znajdowała się drabina prowadząca na dach. Lestria wspięła się na nią. Na szczycie zobaczyła wielką wyrwę w miejscu włazu. Wskoczyła do środka chwytając w locie latarkę techników.
W środku panowała ciemność. Oczywiście żaden z systemów pokładowych nie zaświecił światła, zaś wszelkie fluorescencyjne źródła nie uchowały się. Jedyne wyjście z walcowatej śluzy powietrznej znajdowało się na wprost. Tam krótki korytarz rozwidlał się. Wystarczyło wychylić się w lewo oraz prawo, by dowiedzieć się gdzie prowadził, ponieważ przejścia po obu stronach były otwarte. Do części sypialnych. A przynajmniej ich pozostałości. Wiele elementów zostało spalonych lub stopionych. Metalowe ściany pokrywała czarna sadza. Nautolanka dostrzegła zamknięte drzwi po lewej stronie oraz schody na dół po prawej. To właśnie tam skierowała się nautolanka. Na mostek prowadziły zaledwie cztery schodki. Tyle samo było resztek po stanowiskach wraz z pozostałościami foteli. Mógł mieć około siedmiu i pół metra długości oraz niespełna dziesięciu szerokości między najbardziej oddalonymi od siebie ścianami. Na podłodze znajdowały się ślady stóp odcinające się metalicznym srebrem na tle wszechobecnej czerni szczelnie zasłaniającej także szyby. Niemal na środku pomieszczenia znajdował się okrągły otwór ze schodami prowadzącymi na dół. Ze wszystkich stron otoczony był barierkami zapobiegającymi spadnięciu. Lestria otworzyła bramkę. Zawiasy zaskrzypiały. Tym razem schodów było więcej i prowadziły do celu - ładowni szerokiej na blisko dwanaście metrów i długiej na ponad dziesięć. W rogach po przeciwnej stronie pomieszczenia znajdowały się rampy załadunkowe. A raczej wielkie otwory sugerujące, że fabrycznie je tam umieszczono. Obecnie wpadały przez nie nikłe promienie światła. Na środku znajdował się pojemnik. Jej uwagę przyciągnęła jednak podłoga pokryta sadzą jedynie w niewielkim stopniu. Czarny, wydeptany butami pas ciągnął się przez całą długość.


- Wspaniale - Lestria mruknęła pod nosem. Sądząc po ilości sadzy, ogień rozpoczął swoją ucztę wewnątrz statku. Biorąc to pod uwagę zaczęła się zastanawiać, czy jednak wersja, w której pożar wystąpił przed rozbiciem się statku nie była czasem bliższa temu, co się wydarzyło. To jednak, czego nie dało się podważyć, to brak ładunku. I to bynajmniej nie z powodu ognia czy wypadku, a najprawdopodobniej zwykłej kradzieży. Pytanie: kto stał za kradzieżą. Jeżeli przedstawiciel Rady przynajmniej częściowo powiedział prawdę, można było założyć niewinność samej załogi. Lestria nie była tylko pewna czy to w jakikolwiek sposób wpływało na ich misję. Na chwilę obecną wyglądało to tak jakby ci, którzy pierwsi dobrali się do wraku, zagarnęli znajdujące się w nim towary, a dopiero później zajęli załogą. Względnie byli tymi dobrymi, zajęli się próbami ratowania załogi najpierw, a gdy siły Unii przybyły na miejsce, zgarnęli to co najcenniejsze wraz ze statkiem. Zbyt dużo było w tym wszystkim niewiadomych. To zaś, co było pewne to to, że towar przetrwał i że ktoś go usunął z ładowni. Z tymi informacjami podjęła drogę powrotną by dołączyć do swojej drużyny i podzielić się z nimi spostrzeżeniami. Była także ciekawa czy udało się im wydobyć jakieś informacje od komitetu powitalnego. Ci jednak rozmawiali ze sobą pod jedną ze ścian hangaru.

Po wyjściu z wnętrza statku, Nautolanka ruszyła w stronę trójki przedstawicieli Rady.
- Czy ktoś sprawdzał wnętrze statku? - zapytała Ralgona, jako że tylko on póki co z nimi rozmawiał.

- Oczywiście. Zespół ratunkowy - odparł.

- Czy w takim razie możemy otrzymać dostęp do ich raportu? - zadała kolejne pytanie, nie zamierzając odpuścić. Ktoś wiedział co się stało z towarem jaki znajdował się w ładowni i chciała dowiedzieć się kto.

- Oczywiście. Przybędzie razem z poległymi. Mam prosić o natychmiastowe ich przyprowadzenie?

- O ile nie sprawi to zbytniego problemu - poprosiła Lestria, starając się brzmieć uprzejmie i miło.

- W takim razie proszę o wybaczenie. Za chwilę wrócę - skłonił się lekko i oddalił się o kilka metrów. Nad jego dłonią zawisła holograficzna postać, z którą rozmawiał przez krótką chwilę, a następnie wrócił do nautolanki.

- Ciała będą gotowe do transportu za pięć minut, co oznacza, że będą tutaj za piętnaście do dwudziestu.

- Zatem bez dwóch zdań nie będzie to natychmiastowe - Lestria nadal starała się zachować miłe brzmienie głosu, chociaż słowa, które nim wypowiadała bez dwóch zdań miały za zadanie kąsać. - W takim razie, skoro mamy te dwadzieścia minut, czy mogłabym wiedzieć kto poinformował o tym, że przybędziemy?

- Nikt nie informował. Wiedzieliśmy, że ktoś z Republiki przybędzie zbadać sprawę zaginięcia statku, więc przygotowaliśmy wszystko, co mogłoby być potrzebne. Nie wiedzieliśmy tylko kiedy ktoś się zjawi.

Zatem nie wiedzieli kto ich przysyła? Lest nie chciała drążyć dalej tego tematu, a przynajmniej na obecną chwilę. Co prawda kontrakt pozwalał im na zgodne z prawem zabranie statku, jednak… Cóż, nie określenie tej kwestii na głos bardziej jej odpowiadało. Podobnie jak to, że najwyraźniej byli jedynymi, którzy po niego przybyli.
- Gdybyśmy chcieli, dla przykładu, porozmawiać z tymi, którzy znaleźli wrak jako pierwsi, będzie taka możliwość?

- Nie jestem w stanie tego zagwarantować. Alwari znajdują się poza nasza jurysdykcją, ale możecie próbować. Znajdują się na południowy wschód stąd.

- W takim razie, tak na wszelki wypadek, prosiłabym o koordynaty - poprosiła grzecznie. Nie była jeszcze pewna czy je wykorzysta, nie szkodziło jednak w niczym by je miała gotowe tak na wszelki wypadek. Kolejnym krokiem zdawała się konieczność poinformowania zleceniodawcy o pustej ładowni. Była ciekawa jego reakcji, chociaż po części się jej domyślała. Wystarczyło wspomnienie jego reakcji na wzmiankę o przenoszeniu towaru.
- Pozwólcie zatem że na chwilę powrócę do naszego statku. Moi towarzysze pozostaną tu by oczekiwać przybycia ciał oraz raportu - poinformowała, pochylając lekko głowę w wyrazie szacunku jaki wszak należał się osobie będącej reprezentantem Rady Jedności Unii Społeczeństw.

- Gdybyśm był jeszcze potrzebny, proszę wezwać mnie przez droida. Przybędzie razem z trumnami - odkłonił się i razem ze swoją eskortą ruszył w kierunku wyjścia z hangaru. Oznaczało to, że przez chwilę byli towarzyszami Lestrii, lecz nie trwało to długo. Smagane wichrem lekku poruszały się zgodnie z jego kierunkiem, gdy szła po płaskiej płycie lądowiska. W końcu dotarła do statku, a następnie weszła na jego pokład. Została przywitana przez plamę krwi na podłodze, lecz nie ona była celem wędrówki. Usiadła na fotelu pilota, pstryknęła włącznik prądu, antenę sygnałową i podjęła próbę połączenia z Pathanem. Czekała niezbyt długą chwilę nim przed jej twarzą ukazało się biurko, za którym siedział jej zleceniodawca.

- Już zaczynałem się martwić, że przepadliście - zażartował na powitanie.

- Okazuje się, że jednak nie, w przeciwieństwie do zawartości ładowni pańskiego statku - odpowiedziała Lestria, nie marnując czasu i od razu przechodząc do rzeczy. - Załoga nie żyje. Statek sprawia wrażenie jakby ktoś spalił go od wewnątrz, a przynajmniej tak to wygląda po krótkich oględzinach. Właśnie wracam z hangaru, w którym jest przechowywany.

Joonh zamilkł.
- Jak to zniknęła?

- Też chciałbym wiedzieć chociaż bardziej interesowałoby mnie kto ją zagarnął niż w jaki sposób tego dokonano. To ostatnie można do pewnego stopnia określić po śladach pozostawionych w ładowni. Bez dwóch zdań dokonano tego po tym jak statek się rozbił. Wątpię bowiem by można to było zrobić gdy płonął, tym bardziej że ślady wskazują iż cokolwiek tam było, przetrwało pożar - wyjaśniła, starając się podać jak najwięcej informacji, chociaż jeszcze nie wszystkie. Cierpliwość czasem popłaca.

- Chcę wiedzieć co się stało, kto zabrał ładunek i go odzyskać. Zajmijcie się tym - odparł sucho i chłodno zleceniodawca.

- To wykracza poza zawarty kontrakt. Celem zlecenia było dostarczenie statku oraz załogi. Było także wspomniane, chociaż nieformalnie, by nie dotykać zawartości ładowni ani towarów w niej przewożonych co zostało wykonane. Nie widzę jednak problemu w podjęciu się kolejnego zadania, jeżeli taka będzie pańska wola - zaproponowała, nader uprzejmie i grzecznie.

- Tysiąc kredytów na głowę.

- Za taką kwotę mogę zdobyć informacje odnośnie tego w jakim stanie, oficjalnie i nie, znaleziono statek i dorzucić informację o osobach, które tego dokonały. Odzyskanie towaru kosztować będzie więcej, tym bardziej że wątpliwe jest by odbyło się to polubownie - oświadczyła, wiedząc że ani Nyrhe ani też Neri zapewne by się na taką kwotę także nie zgodzili. Pomijając już sam fakt, że działka tego pierwszego miała przypaść jej w udziale.

- Niech będzie, że dorzucę po pięćset - powiedział niechętnie.

- Osiem tysięcy do podstawowej umowy - zaproponowała, pomijając nader nieistotny fakt w postaci plamy krwi w korytarzu. - Będę także zmuszona poprosić o przesłanie jej zaktualizowanej formy. W ramach zabezpieczenia.

Pathan przygładził brodę cały czas patrząc na Lestrię.
- Jeśli będę zadowolony z informacji, to niewykluczone, że rzeczywiście dołożę osiem tysięcy. Dowiedzcie się co stało się od momentu ostatniego kontaktu do chwili obecnej.

- Równie dobrze, po tym jak zdobędziemy informację, możemy usłyszeć, że nie są one zadowalające i nie dostać złamanego kredytu. Jasne warunki, oficjalnie przedstawione w formie umowy nie posiadającej zależności emocjonalnych - określiła swoje żądania. Nikt nie powiedział, że nawet najdokładniejsze informacje zadowolą Pathana. To czy mu się spodobają czy nie było jak na jej gust zbyt śliskie by opierać na tym dalsze działania.

- Nie przeginaj, młoda łowczyni. Nie będę płacił za nic nie warte informacje. Cztery tysiące na głowę za komplet danych. Na te warunki się zgodziłaś, więc nie próbuj teraz kręcić. Jeśli informacje mnie zadowolą, to może dostaniecie w sumie po dwa tysiące na głowę, które chcesz. Może. W sumie oferuję dziesięć tysięcy kredytów. Z dobrego serca. Nikt wam nie kazał iść grupą, ale postanowiłem wspomóc świeży narybek. Chcesz czternaście tysięcy. Ja oferuję dwanaście. Muszę się zastanowić na ile mam dobre serce, a na ile przemawiają racje biznesowe. Jeszcze trochę przeciągnij strunę, a zacznę się zastanawiać czy nie bardziej opłaca się wystawić nowe zlecenie. Dla osoby, która nie będzie chciała się dzielić - odrzekł Pathan ze ściągniętymi brwiami.

- Nie powiedziałam, że chcę się dzielić - zastrzegła, uśmiechając się miło. - Rozumiem jednak pańską postawę. Cztery tysiące ekstra za zdobycie wiarygodnych informacji, łącznie dziesięć tysięcy - podliczyła. - W takim razie będę w kontakcie.

- Ja o niczym nie wiem i o niczym nie chcę wiedzieć. Jeśli dostanę ofertę korzystniejszą dla mnie i dla ciebie, młoda łowczyni, to nie będę w nią wnikał. Czternaście to obecnie za dużo. Postarajcie się, a może zmienię zdanie. Jak je podzielisz… podzielicie, to nie moja sprawa. Czekam zatem na informacje - odparł z cieniem uśmiechu.

Lestria sięgnęła dłonią i rozłączyła się. Przez chwilę siedziała na fotelu rozmyślając nad tym, czy jej decyzje w trakcie tych negocjacji były właściwe. Miała swój cel w walce o kwotę niezależną od ilości osób podejmujących się zadania. Nie było powiedziane, że wszyscy je przetrwają. Wystarczyło spojrzeć za siebie by się co do tego przekonać. Co prawda nie zamierzała nikomu strzelać w plecy, wolała jednak ubezpieczyć ich na wypadek ewentualnych, nieszczęśliwych przypadków.
Niechętnie zerknęła na zegar pokładowy. Spędziła w kokpicie znacznie więcej czasu niż ten, który wedle słów Ralgona potrzebny był do przetransportowania ciał do hangaru. Westchnęła więc i wstałą, a następnie ruszyła w drogę powrotną, z pewną premedytacją stawiając stopę na plamie krwi Rogacza. Na miejsce dotarła, wedle przewidywań, spóźniona. W hangarze zastała cztery trumny i droida, o którym wspomniał przedstawiciel Rady.
 
__________________
“Listen to the mustn'ts, child. Listen to the don'ts. Listen to the shouldn'ts, the impossibles, the won'ts. Listen to the never haves, then listen close to me... Anything can happen, child. Anything can be.”
Grave Witch jest offline