09-03-2020, 11:01
|
#183 |
Kapitan Sci-Fi | Woods za bardzo nie wiedział jak to się stało, że dał się ponownie zaciągnąć pod pokład tej cholernej krypy, gdzie poluje ten przeklęty zwierz, a do tego krauts wszczęli bunt. Odzyskanie klatki wydawało się dobrym pomysłem, zawsze coś z tego wyciągną. Choć czy użyją tego do schwytania stwora czy też po prostu zabiorą do Anglii, nie wiedział. Zastanawiał się czy Faucher to wie.
Wszystko zdawało się iść zgodnie z planem do czasu aż coś uderzyło w pobliskie drzwi. Marynarze na komendę szybko wycelowali swoje pukawki w ich stronę. Woods również sięgnął do kabury i wyjął z niej swojego wiernego Webleya. Na razie tylko go odbezpieczył, ale jeszcze nie kierował go w stronę przejścia. Rękę trzymał wyprostowaną wzdłuż ciała.
Ucieczka Niemki nie zrobiła na nim większego wrażenia. W pierwszej chwili drgnął, jak gdyby chciał ją łapać, ale szybko do niego dotarło, że w stanie w jakim się znajdował i tak nie da rady. Zresztą ze względu na to co znajdowało się za drzwiami, ucieczka jeńca nie była teraz najbardziej palącym problemem.
- Zostawcie ją - rozkazał marynarzom. - Celujcie w drzwi.
Odruchowo stanął przed Faucher, tak aby chociaż częściowo ją osłonić. Jego zachowanie mogło pozostawiać wiele do życzenia, mógł być opryskliwy i mówić prosto z mostu, ale był człowiekiem starej daty, a do tego Anglikiem. Faucher zaś była kobietą, co wymagało pewnego sposobu działania w tej sytuacji. No i była też jego oficerem dowodzącym, nawet jeśli na co dzień z trudem to znosił. |
| |