Najemnicy, którzy o tej pory jedynie przysłuchiwali się w napięciu wymianie zdań, natychmiast posłuchali Roksi. Red czym prędzej włączył jej grę, aby mogła się ostresować, podczas gdy White włączył filmik, któremu zaczęli się z pełną uwagą przysłuchiwać. W kąt poszły żarty o mitycznych stworzeniach. Teraz zdawali się traktować sprawę poważnie. Gdy materiał się skończył, zaczęli spoglądać na dziewczynę z nowym szacunkiem.
- Masz nerwy ze stali - rzucił Black, a pozostali pokiwali głowami.
- Ale ta cała gadka o duchu to brzmi jak totalna ściema - stwierdził Blue.
- Nie lekceważ świata nadprzyrodzonego, tylko dlatego, że nie rozumiesz prawideł, jakimi się rządzi - upomniał go White.
- Musimy to puścić Goldowi, jak tylko wróci - mruknął Red. - Teraz przynajmniej rozumiem skąd to nagłe zainteresowanie miejską legendą.
Marlo przeglądał nagranie nawet jak najemnicy wdali się w dyskusje. On jeden wiedział choć jeszcze nie ostro czego szuka. W końcu zatrzymał kadr.
- Tam jest martwy człowiek Roksi. Cholerny martwy człowiek i to tuż obok mojego klubu. - ruszył wściekły w stronę drzwi.
- Idę sprawdzić kim był i zawiadomię policję. Nie będę tolerował zabójstw w moim mieście i to tuż przy moim klubie. A jak spotkam tego typa to własnoręcznie go tu przytaszczył i już się postaram żeby sobie przypomniał ‘ducha rekina’. - powiedział kładąc rękę na klamce.
- Idziemy z panem - oświadczył Red. - Naszym zadaniem jest pana chronić, a jak widać, na zewnątrz nie jest bezpiecznie, nawet jeśli "chłopak-rekin" wyniósł się i obserwuje sobie gwiazdy leżąc gdzieś na plaży.
- Taa… - mruknął Black. - To miasto jest pełne świrów.
- Nic nie wiesz o świrach w tym mieście - powiedziała Roxi grobowym głosem. - Idźcie, ja zostanę i poczekam na Złociutkiego. Może międzyczasie coś mi przyjdzie do głowy. Zawsze lepiej mi się myśli w świetle monitora. Tylko pamiętaj Ethan, żeby wrócić przed świtem. Nie muszę ci chyba przypominać o twoim uczuleniu na słońce - dodała starając się by zabrzmiało to łagodnie.
Marlo spojrzał na najemnika z góry.
- Dobra ale jak dorwę tego człowieka rekina to możecie mnie co najwyżej ubezpieczać. - potarł skroń.
- Ale najpierw zwłoki potem przeszukany plaże. Menale nie zagrzebują się w piasku. - spojrzał na Roksi potem na zegarek.
- Przed świtem to już będzie po sprawie. - powiedział wciąż pewny siebie ruszając na poszukiwanie ciała.
Ethan i najemnicy pośpiesznie opuścili budynek. Zgodnie ze wskazówkami Roksany odnaleźli alejkę. Rzeczywiście, znajdowała się zaskakująco blisko Sześcianu. Zwłoki ochroniarza z DBP wciąż leżały tam, gdzie człowiek-rekin je zostawił. Bardzo możliwe, że nikogo tu od tamtego czasu nie było.
- Uch, ale widok - skrzywił się Blue. - I to zrobił człowiek? Nawet jeśli uwierzyć w tę gadkę o duchu… jakim cudem?
Black podszedł do zwłok, by im się bliżej przyjrzeć.
- Ma przy sobie krótkofalówkę i broń. Nie wygląda na to, by cokolwiek mu zabrano. Głowa prawie całkiem oddzielona od ciała. Bardzo mało krwi jak na taką ranę…
Marlo już sprawdzał dokumenty martwego gościa kim był i czy zniknęła jego kasa. Portfel zresztą postanowił zachować i wsadził sobie do kieszeni.
Pieniądze wciąż znajdowały się w portfelu, chociaż nie było ich zbyt wiele, ot, trzydzieściparę dolców. Grin znalazł też legitymację służbową wydaną przez firmę ochroniarską na nazwisko Boba Munkle'a.
-Dobra jeden z was niech zadzwoni na policję. Reszta idziemy na plażę. Może jeszcze dorwę tego typa i wyjaśnia mu co myślę o zabijaniu pod moim klubem. - powiedział ruszając w kierunku piaszczystego brzegu.
- Ja zostanę - zaoferował White, który już trzymał telefon w dłoni.
Pozostała trójka ruszyła za Ethanem. Szybko dotarli na plażę. Było pusto i cicho. Wiała lekka bryza.
- Tam ktoś jest - Red wskał ciemny kontur postaci stojącej w wodzie kilkaset metrów od przybyłych. - Sylwetka pasuje. Jakie rozkazy?
-Wyciągnijcie broń i strzelajcie jeśli nie będzie chciał iść po dobroci. - powiedział krótko Ethan idąc w stronę napastnika gotów i biec gdyby ten próbował uciec.
Najemnicy wyciągnęli pistolety i ruszyli półkolem, oddaleni od siebie o kilka metrów.
Grin ruszył przodem, prosto w stronę tajemniczej osoby. I rzeczywiście, był to blondyn z opowieści Roksany. Zapatrzony w ocean. Milczący. Spokojny. Trwał w bezruchu niczym posąg. Ani drgnięcia mięśni, ani oddechu.
Marlo postanowił wykorzystać okazję i swoją siłę i umiejętności by pochwycić go w silny uścisk póki ma na to okazję. Wiedział że on jeden może mieć na to wystarczająco wiele siły i niewiele myśląc spróbował zaryzykować.
__________________ Voracity - eng cover (Overlord 3 season OP) |