Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 09-03-2020, 19:26   #185
Pipboy79
Majster Cziter
 
Pipboy79's Avatar
 
Reputacja: 1 Pipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputację
Tura 48 - 1940.IV.12; pt; popołudnie; Lofoty

Czas: 1940.IV.12; pt; popołudnie; godz. 16:15
Miejsce: Pn. Norwegia; Lofoty; Selfjord, frachtowiec “Alster”
Warunki: korytarze, plamy światła i ciemności, wilgotno, zimno, bujanie fal



Birgit



Pakowanie się na dół ładowni po ciemku nie wydawało się zbyt bezpiecznym pomysłem. Ale zostanie na górze ładowni gdzie się zapowiadało na kolejną strzelaninę też na zbyt bezpieczne nie wyglądało. Więc Niemka próbowała się po omacku wymknąć spomiędzy otaczających ją sylwetek w brytyjskich mundurach. Kogoś po omacku potrąciła, ktoś ją trącił łokciem a może to ona wpadła na ten łokieć. Nie była już pewna tylko próbowała z wyciągniętymi przed sobą rękami dojść do tej barierki. Dobrze, że była! Bez niej to po prostu zaczynałaby się kilkunasto metrowa przepaść na sam dół ładowni.

Ale była. Trafiła w końcu na nią swoimi biodrami. Jakoś wymknęła się jej dłoniom. Za jej plecami ktoś krzyczał. Chyba po angielsku. Krótkie zdania. O rozkazującym tonie. Ale nikt jej nie łapał. Jak próbował to do niej nie dotarł. Ona zaś sunęła wzdłuż barierki w stronę gdzie powinna być drabina. W końcu natrafiła na przerwę. Musiała teraz kucnąć i pomacać dół. Wymacała nieprzyjemnie chłodną krawędź stali. Jeszcze trochę macania i dotarła dłonią do uchwytu drabiny. To teraz najgorsza część. Musiała się odwrócić tyłem no i wymacać pierwszy szczebel butem.

Przy okazji musiała zwrócić się przodem do sceny na galeryjce. Świeciło się już kilka latarek. Większość z nich celowała w drzwi na drugim krańcu galeryjki. Widziała więc tylko fragmenty brytyjskich mundurów i sylwetek gdy akurat promień światła zahaczył o kogoś. Chyba jej nie szukali. Może nawet nie zauważyli, że zwiała? Rzuciła okiem na tamte drzwi gdy już schodziła po pierwszych szczeblach. Chyba zaczynały się otwierać. Ale tego już nie widziała, pochłonęła ją ciemność i schodzenie po drabinie.

Czynność jaka przy świetle czy nawet w półmroku wymagała trochę uwagi i wysiłku ale raczej była formalnością, teraz po ciemku zrobiła się naprawdę trudna. Wydawało się, że po ciemku, gdy nikt nie widzi, to ta drabina w magiczny sposób wydłuża się i wydłuża chcąc zamęczyć schodzącego. A tu jeszcze zaczęło bujać tym statkiem. No może niezbyt poważnie ale nie dało się tego pominąć i budziło niepokój co będzie jak przyjdzie jakaś mocniejsza fala. Dlatego gdy w pewnym momencie zamiast na szczebel natknął się na płaską podłogę było to prawdziwym zaskoczeniem. Ale zeszła! Udało się! No i nawet nie spadła ani nic sobie nie rozwaliła.

Z góry znów usłyszała jakieś krzyki. Słuch widocznie jej powoli wracał. Chociaż z nerwów albo z tej odległości nie słyszała co dokładnie krzyczą. W każdym razie była na dole ładowni. Gdzieś tutaj były te wszystkie ciężarówki, tam trochę z przodu na jednej z nich była klatka no i cała reszta wojskowego szpeja. Tylko, że te latarki na górze w ogóle nie celowały tutaj na dół więc panował zimny, stalowy mrok. Ale ktoś tam krzyczał. I chociaż nie słyszała strzałów to chyba w końcu coś wybuchło. Ale gdzieś dalej. Albo ona tak słyszała, że dalej. W każdym razie z tego wybuchu nic jej nie dosięgło.

Dlatego promień światła od przodu w ogóle ją zaskoczył. I oślepił. Jakby ktoś skierował wprost na nią latarkę. I coś krzyknął pytająco. Chyba pytał kto to. Po angielsku. Zanim zdążyła odpowiedzieć to oślepiające światło zaczęło migać. Coraz częściej. Ten ktoś, chyba mężczyzna zaczął ją naprawiać w najbardziej polowy sposób. Czyli zaczął nią potrząsać. Dzięki temu zobaczyła kawałek brytyjskiego hełmu z otokiem. To mógł być ten pojedynczy żołnierz co poszedł do ciężarówki z klatką. Bo właśnie gdzieś chyba przy niej stał, ona właśnie gdzieś tam powinna stać. Inni raczej nie daliby rady tak szybko zejść na dół po drabinie, zresztą wtedy musieliby przecież minąć ją więc to pewnie był tamten żołnierz co poszedł do ciężarówki z klatką. Latarka migała mu coraz bardziej aż wreszcie zgasła. A z jeden oddech później gdzieś z tego miejsca usłyszała dziki wrzask mężczyzny. Słyszała go nie wyraźnie i jakby z oddali ale to raczej na pewno był ten któremu właśnie zgasła latarka. Ledwo kilka ciężarówek od niej!

---



Droga do/po drabinie po omacku: Kostnica

---



Noémie Faucher (kpt. D.Perry) i George Woods (por. M.Finney)



Po ciemku trudno było się zorientować w najbliższej okolicy. Co prawda zgodnie z rozkazem bosmana kolejne latarki zapalały się ale celowały głównie w te drzwi naprzeciwko. Do tych drzwi nie było aż tak daleko. Może ze dwadzieścia albo trzydzieści kroków. Nie więcej. Ale przez to reszta pomieszczenia tonęła w mroku. O ile George jeszcze zarejestrował brak Niemki to nie miał pojęcia ani gdzie poszła, czy cofnęła się gdzieś do tyłu czy gdzieś dalej. W tych ciemnościach zniknęła mu z radaru. Noémie też w tym nerwowym chaosie straciła drugą kobietę z pola widzenia. Wydawało jej się, że ktoś przemyka się po prawej w stronę ładowni. O tyle się to wpadało w ucho, że pozostałe odgłosy metalicznego klekotu broni, wyjmowanych latarek, przyśpieszone oddechy były raczej stacjonarne. Zapewne marines w pośpiechu wyjmowali te latarki i po kolei kierowali je na te podejrzane drzwi. A potem już zrobiło się zbyt szybko i nerwowo by zwracać uwagi na takie drugorzędne sprawy.

- Pani kapitan może to potrzymać? Przydałaby mi się druga ręka. - zapytał chyba bosman Robinson wręczając pani oficer swoją latarkę. No rzeczywiście jak używał karabinu to przydałyby mu się obie wolne dłonie.

Te drzwi wreszcie z głośnym zgrzytem gruchnęły otworem przykuwając uwagę chyba wszystkich. Pierwsze co się rzucało w oczy to światło. Tam też ktoś używał latarek. Właściwie jednej. Ale przez to promień światła z tamtej strony oślepił tych po tej stronie i z powrotem pewnie było tak samo.

- Who is it?! - dobiegł pytający krzyk z tamtej strony. Zdenerwowany, może nawet przestraszony i zapewne nieco oślepiony promieniami latarek.

- Royal Navy! - odkrzyknął bez wahania bosman Robinson gromkim, pewnym siebie głosem jaki rozległ się echem po całej ładowni.

- Thanks Good! Help us! Huns! - krzyknął jeden z dwóch brytyjskich marynarzy. Jeden z nich miał na sobie charakterystyczny, płaski hełm drugi był bez. Weszli do środka i próbowali zatrzanąć te drzwi. Ale gdy już je mieli zatrzasnąć z drugiej strony coś w nie uderzyło poszerzając szczelinę. Nogi dwóch brytyjczyków zaczęły się ślizgać po płaskiej, stalowej podłodze która dawała słabe oparcie. Wyglądało, że we dwóch w końcu ulegną w tych zmaganiach.

- Slater, Anderson! Help them! - bosman wskazał na dwóch marynarzy i ci bez wahania ruszyli wzdłuż galeryjki aby wspomóc kompanów.

- Hey! What's going on there?! - z dołu wbił się zdenerwowany okrzyk kaprala Barlowa który po ciemku zapewne nie miał pojęcia co się dzieje na górze. Chyba nawet świecił ku górze swoją latarką bo na suficie widać było bladą plamę no ale nie sięgała ona tego co się działo na galeryjce więc tego ktoś kto był na dole nie mógł widzieć.

W tym czasie czwórka Brytyjczyków zmagała się z drzwiami by zamknąć je z powrotem. A napór z przeciwnej nie pozwalał im na to. A potem nagle niespodziewanie zamknęli. Tak nagle, że cała czwórka sama była zaskoczona. I zapewne nie zauważyli drobnego przedmiotu jaki moment wcześniej przeleciał gdzieś ponad ich głowami i ramionami, stuknął o stalową podłogę krok za nimi i poturlał się po niej gdy właśnie zatrzaskiwali drzwi i blokowali mechanizm. Na szczęście dla Brytyjczyków granat zanim eksplodował sturlał się w przepaść i wybuchł gdzieś tam na dole. Czwórka przy drzwiach całkowicie tym zaskoczona padła albo próbowała paść na podłogę. Komuś latarka poleciała parę kroków w bok i oświetlała teraz sufit. A tamci z tej drugiej strony znów uruchomili mechanizm drzwi i próbowali się wedrzeć do środka korzystając z chwilowego zamieszania po brytyjskiej stronie.

I w tym momencie Barlow na dole zaczął się drzeć. Krzyczał na całe gardło i chyba toczył tam na dole jakąś zażartą walkę. Ale z galeryjki jeśli ktoś nie stanął przy samej krawędzi i nie zajrzał w dół też nie było widać co się dzieje na dole ładowni.


---


Lokalizacja Birgit - George: Kostnica
Lokalizacja Birgit - Noémie: Kostnica
 
__________________
MG pomaga chętniej tym Graczom którzy radzą sobie sami

Jeśli czytasz jakąś moją sesję i uważasz, że to coś dla Ciebie to daj znać na pw, zobaczymy co da się zrobić
Pipboy79 jest offline