10-03-2020, 13:27
|
#54 |
Kowal-Rebeliant |
Fechmistrz, mimo utraty tchu przetoczył się i szybko stanął na nogi. Chmura dymu, sięgnąła już boku poczwary i wydawało się, że żaden z "sojuszników" nie kwapił się by w nią wejść. Była to dobra informacja, bo pozwalała wykorzystać jej drugie zastosowanie, nie narażając się na gniew delikatnych powierzchniowców. Zadowolony, z kocich oczu, szybko cofnął niepotrzebne już zmiany w uszach i wypuścił drugą chmurę tak, by połączyła się z tą pierwszą. Sama w sobie nie była groźna, ale wchodziła w reakcję z poprzednią. Gazy, łącząc się, wyciągały wilgoć z powietrza i zaczęły skraplać się na smoczym boku. Odskoczył do tyłu, by uniknąć potencjalnych ataków bestii, skopiował gruczoły jadowe ognistej żmiji i plunął wąskim strumieniem jadu, zapalającego się pod wpływem kontaktu z powietrzem. Maź pokrywająca smoka, nie wybuchała, ale była ekstremalnie łatwopalna i cholernie ciężka do zgaszenia. Malaka'feain miał nadzieję, że smok nie zwróci się po tym w jego stronę. Nie był pewny ile jeszcze potężnych uderzeń będzie w stanie wytrzymać powłoka, którą pokrył się wcześniej.
|
| |