Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 11-03-2020, 10:24   #39
Kesseg
 
Kesseg's Avatar
 
Reputacja: 1 Kesseg ma wspaniałą reputacjęKesseg ma wspaniałą reputacjęKesseg ma wspaniałą reputacjęKesseg ma wspaniałą reputacjęKesseg ma wspaniałą reputacjęKesseg ma wspaniałą reputacjęKesseg ma wspaniałą reputacjęKesseg ma wspaniałą reputacjęKesseg ma wspaniałą reputacjęKesseg ma wspaniałą reputacjęKesseg ma wspaniałą reputację
Pierwsze co zrobiła Roxi słysząc tą opowieść to palnęła się w czoło i stwierdziła, że wolałaby już żeby się porzygał, a nie łapał kogoś z nie swojej ligi.
- Mam podłączenie do jego telefonu, jeśli go nie zgubił to zaraz go zlokalizuje. Nigdzie się nie ruszajcie dopóki tego nie ustale. I jeszcze jedno ważne pytanie na oko ile krwi stracił? Siadać i dokładnie na spokojnie opiszcie mi całe zdarzenie. Który miał najlepszy widok? - zadecydowała, już wyszukując Marlo w komputerze.

- No i o ile telefon przetrwał spotkanie z oceanem - mruknął Black. - A ile krwi stracił… ciężko stwierdzić, było ciemno. Jeśli rozerwało mu ważne tętnice i żyły, to znajdziemy tylko jego zwłoki. Jeśli nie… ma szansę.
- Nie wyglądało, żeby mocno krwawił, ale rzeczywiście miejsce było słabo oświetlone, więc nie mogę ręczyć - dodał Red.

- Wątpię, żeby ktoś taki jak on miał telefon, który tak łatwo się utopi - powiedziała szukając go na mapie miasta. - Jest! Blue, jedź tam po niego, tylko ostrożnie i spokojnie, może być w szoku i zachowywać się nieprzewidywalnie. Sprowadzę tu jego lekarza i wsparcie duchowe… - powiedziała po czym podała komputer Blue, samoa zaś poszła do sypialni. Obudziła dziewczynę, z której się dziś napiła.
- Sprowadź tu pięć świeżych dziewczyn, najlepiej takich, które dawno u niego nie były. Pozostałe odpraw jak najszybciej - poleciła stanowczym, władczym głosem.

- Co? Dobrze… - powiedziała dziewczyna bojąc się z nią kłócić. Zaczęła wzbudzać śpiącej koleżanki. Zaczęła dzwonić.
- Będą pod Sześcianem najszybciej za 15 minut. - Poinformiwala.
W tym czasie Marlo wlókł się do Sześcianu wybierając najmniej uczęszczana drogę. Gdzieś w połowie przypomniał sobie ubranie które ma na sobie jest całe we krwi, więc rozebrał się i wrzucił je do kosza. Mniej więcej wtedy natknął się na Blue. Szczęśliwie pamiętał wyjąć komórkę i zabrany portfel.
- Fajnie że jesteś. - skomentował. Pozwalając mu się „zgarnąć”.
- Lubiłem ten dres. - powiedział z żalem. Siedząc w samochodzie w bieliźnie i adidasach. I… W sumie to głupie ale był nawet z siebie zadowolony. Jakby nie patrzeć nie zginął i... Blue co prawda naciskał żeby wszystko opowiedział ale Marlo powiedział że jest zmęczony i opowie wszystko jak trochę odpocznie. Przyjął tez od najemnika koc z apteczki samochodowej bo ponoć wyglądało przemarzniętego. W końcu zatrzymali się pod Sześcianem i DJ powlókł się do klubu.

Roxi wyszła z sypialni za ostatnią dziewczyną. Nie musiała czekać długo jak pojawił się Pan i Władca tego kawałka podłogi, w kocu aptecznym i chlupoczący adidasach.
- Słowo daję sprawiasz, że cały mój klan wstydzi się przy tobie za za swoje nikłe szaleństwo - skwitowała tylko jego wygląd. - Widzę, że rekin porwał ci tylko ubranie i to doszczętnie. Dobrze że buty oszczędził. Idź do siebie, zaraz powinno pojawić się wsparcie medyczno-duchowe - dodała, tonem jak wściekła, ledwo trzymająca się w ryzach matka wyjątkowo niesfornej gromadki. Po czym usiadał na kanapie i nic więcej nie mówiąc skrzyżowała ręce na piersi.

- No co źle się szło w mokrych ciuchach. A on zabił gościa pod moim klubem musiałem go powstrzymać. Tylko…. Cholera był lepszy… - powiedział patrząc na dziewczyny i przełykając mimowolnie ślinę.
- Wychodzicie? - zapytał.
- Tak ale zaraz przyjdą inne. - powiedziały po kolei całując go w policzek i wychodząc. Marlo podrapał się po głowie. Nic z tego nie rozumiał.
- Dobra idę się ogarnąć i zaraz do was przyjdę. - powiedział chcąc się wykąpać i ubrać w coś wygodnego starając się przy tym zapomnieć że jest głodny. W końcu zszedł na dół po jakiś niepełnych dziesięciu minutach przebrany w wygodny czarny dres i szeroki biały szlafrok. Jeszcze jak schodził to wycierał głowę ręcznikiem. Przeniósł wzrok na najemników.
- Rozumiem że wszyscy cali. - zapytał.

- My tak, ale Pan… Jak? Widzieliśmy przecież, że człowiek-rekin poranił Panu ręce.

Marlo potarł kark. Chcąc nie chcąc zmusił się do tego by wydać krew na prezencję. Wiedział że postawiony do muru lepiej radzi sobie z głodem niż większość jego pobratymców. Rzucił na podłogę ręcznik którym wycierał głowę.
- No więc, zaczął oblizując usta. - wiecie, że ja i Roksi należymy do stowarzyszenia. Ale… Nie wiecie, że… Tam… Bierze się różnego rodzaju środki aktywne biologicznie. One zmieniają organizm. Umożliwiają szybsze poruszanie i wzmacniają siłę, regenerują. Niestety… Kosztem alergii na słońce. Ale spokojnie jest to odwracalny proces. Mam nadzieję że zachowacie to dla siebie dla swojego i mojego bezpieczeństwa. - powiedział przyglądając się każdemu najemnikowi z osobna. I to wcale nie tak, że widział ciepło bijące z ich krwi. To był tylko drobny szczegół… Detal.

Roxi tylko uniosła brew słuchając tego z niedowierzaniem. Nie sądziła żeby najemnicy uwierzyli w taki kit, ale być może wytłumaczą sobie to tym że Marlo w to wierzy. Im dłużej pracowała z nim nad tą sprawą tym bardziej miała wrażenie, że to kolejny chory test Vincenta, który chce sprawdzić jak sobie poradzi z… prawdziwym szaleństwem… ekstremalną sytuacją? Sama nie była pewna na czym ma ten test polegać. Ale wiedziała że musi go zdać, żeby nie dać mu satysfakcji, że przegrała.
- Lepiej idź, na konsultacje medyczne, bo niedługo świta - fuknęła nie patrząc na niego.

- "Zmieniające organizm środki aktywne biologicznie"? To dość ogólnikowe - mruknął Black.
- Zapewniają supersiłę, superszybkość i regenerację? Gdzie można się na coś takiego zapisać? - zapytał żartobliwie Blue.
- I oczywiście, że zachowamy to w tajemnicy - zapewnił pośpiesznie Gold. - Może pan być spokojny.

-A chcielibyście…? - zapytał patrząc na Blue.

Roxi potarła skroń.
- IDŹ JUŻ! - warknęłą. - Ja w każdym razie idę spać - burknęła mając nadzieje, że nie zastanie następnej nocy wyssanych najemników.... Poszła sztywno do swojego składziku na miotły, zamknęła wszystko dokładnie, weszła do szafy i nastawiła budzik, licząc że szybko zaśnie.

Po tym jak pracodawca i jego współpracowniczka udali się na spoczynek, najemnicy stwierdzili, że mają wolne i poszli odstresować się nieco przy grach komputerowych. I omówić całą sytuację i to jak powinni dalej działać…
---
 
__________________
Voracity - eng cover (Overlord 3 season OP)
Kesseg jest offline