Dźwięk rogu wyrwał Viconię ze snu. Nadal nie do końca przytomna stanęła na nogi i przeciągnęła się. Spało jej się nadzwyczaj dobrze ponieważ poprzedniej nocy, mimo słabej mocy napitku, nieco przeholowała z winem (co przy ilości trunku i gabarycie griga nie było trudne)... lecz przynajmniej obyło się bez bólu głowy.
Nadal półprzytomna opuściła swój szałas i powłócząc nogami, podeszła do niewielkiego strumyczka nieopodal. Przemywając sobie twarz krystalicznie czystą, zimną wodą pozbyła się resztek senności.
Omiotła wzrokiem grupkę krzątających się nieopodal elfów i sama czym prędzej podążyła z powrotem do szałasu by poczynić przygotowania do drogi. |