Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 11-03-2020, 20:26   #234
Surelion
 
Surelion's Avatar
 
Reputacja: 1 Surelion ma wspaniałą reputacjęSurelion ma wspaniałą reputacjęSurelion ma wspaniałą reputacjęSurelion ma wspaniałą reputacjęSurelion ma wspaniałą reputacjęSurelion ma wspaniałą reputacjęSurelion ma wspaniałą reputacjęSurelion ma wspaniałą reputacjęSurelion ma wspaniałą reputacjęSurelion ma wspaniałą reputacjęSurelion ma wspaniałą reputację
Dom Pielgrzyma, Lucratore, 30 czerwca

- Po pierwsze i najważniejsze. Wszyscy pamiętajmy w jakim celu tu jesteśmy. Nie powinno nigdy zejść z naszych myśli, kogo reprezentujemy. Jesteśmy tu postrzegani jako ambasadorowie nie tylko Montpellier, ale w jakiejś części także całej Franki. To wymusza na nas pewne zachowanie. Sprawa śmierci Benesanto teoretycznie więc nas nie dotyczy jednakże... Uwżam, że powinniśmy się bardzo wnikliwie doinformować o wszystkim o czym tylko możemy w związku z tą sprawą. Potem zadecydujemy co zrobić z tą wiedzą, z kim się nią łaskawie podzielić zyskując uznanie, albo czy w ogóle powinniśmy mając na uwadze interesy naszego rodu... Czy rozumiemy?

Podsunął sobie puchar z napitkiem i po kilku ruchach dłonią wprowadzających płyn w ruch okrężny, pochłoną duszkiem jego zawartość.

- Po drugie, musimy się pilnie zastanowić co wiemy o śledztwie oraz rozdzielić między siebie zadania. Cóż zatem wiemy? Nic z całą pewnością, i do tego niewiele. Zacznijmy zatem od tematu czasu śmierci. Jest piąty dzień żałoby do finału zostało jeszcze dwa dni. Czyli drugiego lipca. Wieść o śmierci dotarła do nas w Bergamo, którego... 27 czerwca, rano. Czyli dzień po zgonie. Panie Barthez czy to możliwe by wieści przebyły taką odległość w ciągu zaledwie jednego dnia? Chodzi mi tu o to byśmy wspólnie się teraz zastanowili czy zgon nastąpił faktycznie tak jak podano do publicznej wiadomości. Czyli jak każą nam wierzyć. Bo przecież nie wiemy tego na pewno.

- Ponadto zastanawiają mnie rany jakie odniósł Benesanto. Jeśli prawdę mówił karczmarz to nieboszczyk otrzymał ich znaczną ilość, bronią ciętą. Kilkanaście. Proszę dopowiedzieć mi na pytanie. Jaki profesjonalista wykonał by w ten sposób zlecenie? Żaden. Zawodowi zabójcy nie robią takiej rąbaniny. Eliminują czysto i bez pudła. Panie Barthez, panie Perrault miałem nadzieję, że takie spostrzeżenia któryś z was doświadczonych żołnierzy poda mi od razu... - Twarz dziedzica przybrała wyraz sztucznego zasmucenia.

- Powiem wprost wygląda to na robotę amatora, albo kogoś zakażonego choć tu mogę się mylić, albo... Albo na kogoś kto był bardzo rozjuszony. To morderstwo wygląda dla mnie jakby ktoś popełnił je bardzo impulsywnie, w gniewie.

Dziedzic sięgnął po owoc i zaczął go powoli i z namszczeniem okrawać ze skórki.

- Dobrze. Zatem pozwólcie, że pospekuluję dalej i zastanowię się kto mógłby tego dokonać. Być może brat po tym jak Benesanto rozegrał w ten czy inny sposób sprawę mariażu z Galą. Ale być może, zrobiła to najbardziej agresywna rasa żyjąca pod naszym słońcem... - Abdel spojrzał na swoją siostrę - ...kobieta. A Konkretnie jego małżonka. Żeby podejść Benesanto, starego wojaka musiał by ktoś być nie lada profesjonalistą. Ale to wykluczyliśmy. A zatem w grę wchodzi druga opcja, musieli się znać.

- To by wyjaśniało dlaczego ten stary weteran przegrał pojedynek. Był zaskoczony atakiem kogoś bliskiego. Ewentualnie Benesanto mógł też być nie do końca zdrów. Cykuta, rycyna, arszenik, strychnina... cholera ich tam wie co oni dodają do tych swoich świętych olejków. Ciekawe co mu podsunęli, bo gdybym miał go otruć zrobił bym to właśnie za pomocą tych cudownych olejków. Zgłębienie tej koncepcji zbrodni będzie leżało głównie na twoich barkach kuzynie.

Dziedzic nabił na nóż pocięty kawałek owocu i zaczął mu się wnikliwie przyglądać.

- My z siostrą będziemy zajęci składaniem hołdu na grobie zmarłego. Panie Perrault, potrzebuję naszych Czerwonych Płaszczy, sześciu, niech wyglądają na jutro godnie z pompą. Potrzebuję także wieniec. Naprawdę duży i godny Franków.

Wepchnął kolejny kawałek owocu w usta.

- Panie Dumas? Czy damy radę wyasygnować na ten cel stosowne środki? Czy w ogóle jesteśmy wypłacalni w tej dziczy z naszymi papierami dłużnymi? Niech pan wymieni niedużą kwotę na skromne nasze potrzeby dnia jutrzejszego w nieco lekkomyślny sposób. Liczę, że tym sposobem wkupi się pan w łaski miejscowych i dowie czegoś ciekawego w kantorze. Finansjera jak świat, światem zawsze jest najlepiej poinformowana. Pan Barthez zadba o pana bezpieczeństwo, kiedy my będziemy składać kwiaty. Macie obaj jeszcze jedno zadanie. Pod pretekstem poszukiwania lepszego lokum zbierzecie informacje w tawernach i jeszcze jedno... Panie Barthez - dziedzic wbił poważny wzrok w szefa ochrony - proszę mi koniecznie ustalić gdzie w mieście przebywa ta suka.

Dziedzic powiódł wzrokiem po wszystkich siedzących przy stole jakby coś rozważał w myślach.

- Kolejne pytania na które poszukacie mi wszyscy wspólnie odpowiedzi to... Dlaczego Benesanto chciał się pomodlić przy zbiornikach z wodą przed swym wyjazdem. Co w nich jest, czy na pewno woda? Chcę też wiedzieć dokąd on do cholery się wybierał tamtego dnia i po co. Niepokoi mnie ten akwedukt i braki z wodą. Gdybym by zakażonym i chciał zatruć całe miasto to zrobił bym to właśnie poprzez niego.

Do pomieszczenia wszedł kucharz niosąc na tacy zamówiony przez dziedzica posiłek.

- Ach! Mojej jaje, w końcu się doczekałem. A już myślałem, że pojechałeś po nie do samego Montpelliere. Smacznego.

Zachęcony Abdel wcisnął sobie serwetę za poły ubrania przy szyi i z nożem i widelcem w dłoni zaczął krytycznie przyglądać się kształtowi przyniesionych jajek. Zatrzymał się jednak w połowie ruchu przed spożyciem. Coś mu najwyraźniej znow nie pasowało...
 
__________________
"Gdy chcesz opisać prawdę, elegancję pozostaw krawcom. " A. Einstein
Surelion jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem