Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 11-03-2020, 20:49   #237
Nanatar
 
Nanatar's Avatar
 
Reputacja: 1 Nanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputację
Dom pielgrzyma pod Lucatore, 1 lipca 2595

Leon Thibaut do głębi poruszony powagą sytuacji długo nie mógł zmrużyć oka. Chodził po pokoju od okna do drzwi w świetle słabej olejowej lampki, więcej czyniącej cieni niż dającej światła. W każdym zaś cieniu dopatrywał się ukrytego szpiega.

- Kuzynie, długo tak będziesz dreptał? Jak nie chrapiesz to tupiesz, pozwól odpocząć tym, którzy odpoczynku potrzebują. - Abdel podniósł się z gracją na łokciu - A może złapałeś coś w Bergamo, nawet jeśli to wstydliwe mnie przecież możesz wyjawić. - z lekko ukrywaną ironią dorzucił dziedzic.

- Przepraszam i dziękuję za troskę, ale nie wydaje mi się by mój stan był skutkiem choroby, o jakiejkolwiek byś myślał. - odparł poważnie. Zgasił mdłe światło i złożył się na posłaniu, na boku, tak żeby w razie gdyby zasnął w tej pozycji nie przeszkadzać chrapaniem dziedzicowi. Ale sen nie przychodził długo.

Kiedy nadszedł, był niespokojny, zbyt głośny, zbyt angażujący.

Wynalazcę otaczał królewski dwór Franków, dwór Ludwików, Filipów. Ubrani przedziwnie ludzie rozmawiali jedni szeptem, inni podniesionymi głosami. Aż przez gwar wzbił się mocny, królewski głos. I był to głos kuzyna, którego spostrzegł Leon na podwyższeniu odzianego w atłasy, purpury i gronostaje.

Ale głos ów nie powstawał w głowie szlachcica, docierał do niego przez uszy. Za słuchem przebudziły się oczy i gdy Leon otworzył je, spostrzegł ku własnej zgrozie, że posłanie dziedzica było puste. Oprzytomniał w ułamku sekundy i skoczył ku oknu, bo stamtąd zdawał się dobiegać głos króla.

Plac przed zajazdem wypełniały tłumy żywych trupów, nie ci ludzie żyli i mienili się dnia poprzedniego pielgrzymami. Wychylił się bardziej i dostrzegł kuzyna Abdela, któren spokojnie, przyjacielsko zdawał się pozdrawiać tłuszcze. Mimo że wynalazca widział z dziedzicem Bartheza, w pośpiechu oderwał się od okna, żeby przygotować do użycia broń. I cóż chcesz zrobić - pytał sam siebie. Powystrzelam ich jak będzie trzeba.. Z gotową bronią przy nodze wyglądnął już bardziej dyskretnie przez okno.
 
Nanatar jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem