Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 12-03-2020, 08:28   #208
Seachmall
 
Seachmall's Avatar
 
Reputacja: 1 Seachmall ma wspaniałą reputacjęSeachmall ma wspaniałą reputacjęSeachmall ma wspaniałą reputacjęSeachmall ma wspaniałą reputacjęSeachmall ma wspaniałą reputacjęSeachmall ma wspaniałą reputacjęSeachmall ma wspaniałą reputacjęSeachmall ma wspaniałą reputacjęSeachmall ma wspaniałą reputacjęSeachmall ma wspaniałą reputacjęSeachmall ma wspaniałą reputację
Malcolm zerknął na Korneliusza.
- Zaprawdę hojne z twej strony… jakiś konkretny powód, dla którego chcesz się nas pozbyć?
- Zwykła ludzka troska o wasze bezpieczeństwo. Widziałem już zbyt wielu takich, jak wy. Pewni siebie, odważni, czasami zadufani w sobie, ale zawsze pełni ignorancji. Wszyscy płacili za to najwyższą cenę. Książę bywa niezwykle okrutny wobec swoich zabawek.
- Ciekawe, co powie książę... - Gharth w zadumie potarł brodę.
Korneliusz uśmiechnął się szeroko i zwrócił się bezpośrednio do zaklinacza.
- Każdym, ale to każdym swoim słowem potwierdzasz opinię, jaką wyrobiłem sobie na twój temat. To w sumie nawet zabawne. Równie zabawne będzie, jak pobiegniesz do księcia naskarżyć na mnie. Nie krępuj się. Zobaczymy, kto na tym lepiej wyjdzie.
- Jesteś większym głupcem, niż myślałem. - Gharth uśmiechnął się. - A że nie masz pojęcia, o czym mówię, to twoje słowa brzmią co najmniej zabawnie.
Rokita pokiwał tylko głową, ni to potakując, ni to wyrażając uznanie dla swojego interlokutora.
- Uwielbiam szermierkę. Słowną i nie tylko. Nie jesteście jednak tutaj, aby toczyć ze mną słowne pojedynki. Do rzeczy panowie. Ja wyłożyłem swoje karty na stół. Pora na was.
- Nie wciskaj mi "troski o wasze bezpieczeństwo". Dobrze wiem, że masz to w równie wielkim szacunku, co życzenia swego pana. Więc, czemu nas tu nie chcesz? Masz własne plany i boisz się, że ci przeszkodzimy?
- Przyjacielu, to tylko propozycja. Chcesz mi wejść do głowy, poznać prawdę, odkryć sekrety… nie tędy droga. Przedstawiłem moją propozycje. Skoro rozmawiamy znaczy, że was zainteresowała. Teraz pozostało wam tylko zdecydować.
Malcolm wykrzywił usta.
- Jeden znajomy kiedyś mi powiedział, "Jeżeli ktoś sam przychodzi do ciebie z ofertą, to pewnie zyska na niej bardziej niż ty". Nie chcę twych błahych tajemnic i krótkowzrocznych planów. Czemu ci przeszkadzamy?
Korneliusz, który stał do tej pory kilka metrów od awanturników zbliżył się do nich i stanął tak, jakby chciał powiedzieć im coś szeptem w tajemnicy.
- Panowie, my się chyba nie rozumiemy. Oferuje wam pieniądze oraz swego rodzaju protekcję i jednocześnie pewną gwarancję bezpieczeństwa. Ja was nie przymuszam, abyście to wszystko przyjęli. To wasz wybór. Ja nie mam żadnego obowiązku się wam tłumaczyć dlaczego tak postępuję, ani co na tym zyskam lub stracę. Uwierzcie mi, że widziałem naprawdę wielu takich, jak wy. Może nie takich samym, ale bardzo, bardzo podobnych. Odważnych, butnych i do granic szaleństwa pewnych siebie. Ja wiem, co was czeka w przyszłości. Próbuje wybawić was od tego niebezpieczeństwa. Może robię to zbyt nachalnie, może zbyt szybko, ale to nie ma żadnego znaczenia. Poza tym odechciało mi się bawić w podchody, aby przekonywać innych o mojej uczciwości. Ja już w tym momencie mam sumienie czyste. Wyciągnąłem do was pomocną dłoń. Jak ją odrzucicie, to będzie was wybór. Naprawdę nic więcej nie mam do dodania. Jeżeli nie chcecie przyjąć mojej pomocy, to nie traćcie mojego czasu. Czeka na mnie jeszcze bardzo wiele obowiązków. Wóz albo przewóz.
- Czy książę jest mściwy? - spytał Gharth.
- Oczywiście, że tak i mówi zresztą o tym całkowicie otwarcie.
- Jaki jest wasz plan na vuka? - wypalił w końcu milczący od początku rozmowy Halvar. Paladyn stał oparty o ścianę z rękami skrzyżowanymi na piersiach.
- Wcześniej chciałeś wykorzystać nas jako przynętę. Tudzież wyręczyć się nami. Teraz vuk objawił się na zamku. I nagle oferujesz nam opuszczenie tej posiadłości. Jaki więc teraz jest plan? - Paladyn zdawał sobie sprawę, że dobrnęli do stadium rozmowy, w którym Rokita nie powie więcej na temat swoich planów, dlatego postanowił zmienić temat w nadziei, że z innej strony uzyska jakieś informacje.
- O tym trzeba rozmawiać z lordem. On jest głównodowodzącym w tej operacji. I to on wysłał was do jaskini, nie ja. Detal, ale znaczący. Przeinaczanie faktów, to widzę wasza specjalność.
- A nie branie odpowiedzialności, twoją. Ty przedstawiłeś nam plan w sposób, który nie zgadzał się z rzeczywistością. - Malcolm spojrzał na towarzyszy i westchnął. - Tragiczny byłby z ciebie handlarz, Korneliuszu. Nie potrafisz nawet sprzedać darmowego złota. Moje pytania miały na celu wyciągnięcia czegoś więcej. Szansa jest, że jeżeli zostaniemy, weźmiemy udział w balu, pomożemy zabić Vuka, zyskamy znacznie więcej niż te twoje 500 złota i "protekcję". Więc zadam pytanie bezpośrednio. Czemu powinniśmy przyjąć twoją ofertę? Jeżeli zależy ci, abyśmy ją przyjęli to powinieneś mieć coś co nas przekona.*
- Próbuję was ocalić, czy wy tego nie rozumiecie? NIe zrobię jednak tego na wbrew waszej woli. Książę jest naprawdę okrutnym człowiekiem i wkrótce się o tym sami przekonacie. Dzięki mojej propozycji macie szansę wydostać się z potrzasku, który wokół was się zaciska. Odrzucicie moją propozycję. Nie ma problemu. Ja nie będę się na was mścił. Gdy jednak później przyjdziecie do mnie po pomoc, to sprawa będzie o wiele trudniejsza niż jest teraz.
- I będziesz nas w stanie obronić przed zemstą księcia? Tak jak mówiłeś, to okrutny osobnik, mściwy. Wyrobiliśmy sobie renomę, nawet imię tym wyczynem w jaskini. Pewnie goście o nas usłyszeli… a my sobie od tak pójdziemy. Z twoją pomocą! Jak długo zajmie księciu dojście do tego, że jego zwierzaczki uciekły przez ciebie? Jaka kara ciebie spotka? Czy będziesz dalej w stanie nas bronić?
- Nie żartuj sobie, Malcolmie. - Gharth pokręcił głową. - Przecież Korneliusz palcem nie kiwnie w naszej obronie. Byłby głupcem, gdyby nas bronił.
Korneliusz rozłożył ręce w geście bezradności i z jowialnym uśmiechem rzekł:
- Wasz wybór. Myślę, że spotkanie właśnie dobiegło końca. Żegnam panów.

***

Malcolm wrócił do swojego pokoju przygotować się na bal. Polecił służbie przygotować balię z wodą i poprosił o znalezienie jakiegoś lepszego ubrania dla siebie. Coś co by pasowało na tego typu przyjęcie. W kolorach czerwieni i czerni najlepiej. Postanowił zostać w pokoju do czasu przyjęcia, wysłał tylko jedną wiadomość do księcia przy pomocy jednego ze sług.
 
__________________
Mother always said: Don't lose!
Seachmall jest offline