Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 12-03-2020, 08:35   #34
Lechu
 
Lechu's Avatar
 
Reputacja: 1 Lechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputację
Bastian zauważył zwątpienie w oczach kobiet zaraz po tym jak je dostrzegł. Wraz z Manfredem poruszali się cicho, a mając w rękach broń pewnie nie wyglądali na parę, którą chciałoby się spotkać w mrokach zaniedbanego zajazdu. Po krótkiej chwili i dołączeniu czarodzieja grupa była w komplecie. Okazało się, że Hildebrand również widział Knuta niestety nie mając pewności co do jego zamiarów. Kobiety dość szybko i szczegółowo wyjaśniły męskiej części drużyny co odkryły w trakcie swojej wyprawy do kuchni. Posoka, podejrzany topór, klapa w podłodze i dość jednoznaczne odgłosy świadczyły o tym, że nie mogli się mylić co do karczmarza.

Łowca wampirów wiedział doskonale, że jego podejrzenia, które pojawiły się jeszcze zanim wszedł do przybytku nie mogły być nietrafione. Były łowca głów miał świadomość, że czasem śledztwo odkrywa, że złoczyńca w rzeczywistości nim nie jest, ale w przerażającej większości wypadków ścigani byli takimi samymi potworami jak wynikało z opisów na listach gończych. Poznanie kogoś z opowieści albo opisu nie było jednak tym samym co naoczne doświadczenie jego agresji i bestialstwa. Bastian wiedział, że każdy miał swoje powody jednak często za tymi stał chory, wyprany z pozytywnych uczuć umysł, który nie pozwalał jego nosicielowi egzystować w społeczeństwie. Karczmarz nie wyglądał na kogoś kogo dałoby się pojmać i dowlec przed oblicze sprawiedliwości. Pogoda była paskudna, a warunki niesprzyjające transportowi jeńca. Herr Matthias musiał zatem zginąć.

Czujność Wincklera wzmogła się kiedy wraz z pozostałymi ruszył do kuchni. Początkowo wszystko zdawało się pasować do zaniedbanej, brudnej całości oberży jednak po głębszym zbadaniu tego miejsca czuło się nieprzyjemną, wrogą aurę. Całości dopełniał zakrwawiony oręż wbity głęboko w pieniek. Ten topór nie wyglądał jakby ktoś kroił nim mięso przed wrzuceniem na ruszt.

Kiedy Laura otwierała zamek solidnej kłódki reszta obstawiała miejsce jakby czekając na przybycie gospodarza. Schmith jednak po dłuższej chwili poradziła sobie z mechanizmem zamka i Bastian mógł otworzyć klapę, za którą pojawiły się kamienne schody skąpane w mrokach piwniczki. Wyobraźnia Wincklera dopisywała sobie różne opcje wyposażenia pomieszczenia jednak na prawdziwy obraz sytuacji nie trzeba było długo czekać.


Sala tortur wyglądała jak marzenie chorego umysłu kata. Baty, bicze, dębowe, zakrwawione łoże, prasy i bardziej egzotyczne narzędzia tortur sprawiły, że po plecach nieustraszonego łowcy wampirów przeszedł dreszcz. Klatka ze szkieletem i czarny kot dopełniały mroku tamtego miejsca. Z rozmyślań Wincklera wyrwał go kolejny jęk dochodzący z rogu pomieszczenia. Manfred wraz z Gretą odrzucali koce przykrywające ofiarę Oesterhelwega, a Bastian nieprzerwanie spoglądał w stronę schodów. Był pewien, że swoim wtargnięciem mogli obudzić kogoś więcej niż jęczącego kota.

Wycieńczona, pobita kobieta wyglądała jak wysoko urodzona. W zasadzie pasowała do zadbanego, rasowego konia, którego wraz z Manfredem namierzyli w jednym z boksów stajni. Bastian wraz z Gretą znajdowali się najbliżej uprowadzonej niewiasty dlatego łowca wampirów pierwszy zajął głos.

- Nie bój się. – powiedział spokojnym, ciepłym głosem wojownik. – Jesteś bezpieczna. – zapewnił ją mężczyzna aby po chwili usłyszeć potężny, basowy głos za swoimi plecami.


Winckler obrócił się błyskawicznie aby zauważyć stojącego u szczytu schodów olbrzyma. Herr Matthias nie wyglądał na rozbawionego zaistniałą sytuacją. Z toporem w swoich wielkich łapach był niezwykle groźnym oponentem. Winckler pożałował, że nie poświęcił chwili aby się ubrać. Miał na sobie spodnie i długie buty nadal świecąc gołą klatą. Wojownik nie miał jednak wyboru. Poprawił chwyt na mieczu i tarczy, spojrzał zadziornie w stronę przeciwnika i ruszył wymijając stojącego przed nim Manfreda.

Bastian Winckler nie wyglądał na przerażającego przeciwnika jednak w walce był całkiem niezły – o czym przekonała się spora grupa ściganych skazańców, jeden nekromanta i kilka wampirów. W zasadzie łowca wynaturzeń wolał przemyślane, taktyczne, przygotowane walki jednak tym razem był na terenie wroga i do tego terenu musiał się dostosować. Walcząc przy pomocy miecza i tarczy, parując i unikając ciosów topora. W razie dotkliwych ran – swoich lub towarzyszy – Bastian miał przy pasie małą sakwę z miksturą leczenia. Nie myślał jednak o alchemii czy biologii. Musiał się skupić na walce…
 

Ostatnio edytowane przez Lechu : 12-03-2020 o 08:47.
Lechu jest offline