Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 14-03-2020, 12:13   #479
Ombrose
 
Ombrose's Avatar
 
Reputacja: 1 Ombrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputację
Joakim nie wiedział, co miał czuć i uważać na ten temat. Był nieco rozbawiony, zazdrosny, lecz najbardziej to zaskoczony. Spojrzał na Implikera, który potrzebował jeszcze kilku minut do obumarcia. Oparł się o jedną z szafek.
- To udowodnij mi to - powiedział, uśmiechając się lekko. - Że naprawdę jesteś biseksualna…
Alice widziała po nim, że już miał jakiś plan.
Podparła lekko biodro lewą ręką.
- W jaki sposób? - zapytała Harper, dając się nieco wciągnąć w pułapkę, ale była ciekawa co chodziło po głowie Dahla.
- Uklęknij przede mną, to się dowiesz - powiedział Joakim.
Najwyraźniej chciał, żeby Alice udowodniła mu tę część biseksualizmu, która odpowiadała za pożądanie mężczyzn, nie kobiet. Fin był zazdrosny o Esmeralda i chciał otrzymać miły prezent pożegnalny.
Uniosła brwi, zaskoczona taką propozycją.
- Biała suknia mi się ubrudzi. Zdejmij ją ze mnie, to uklęknę - też mogła się bawić w tę grę. Była ciekawa co odpowie Joakim. Zerknęła na Impliker. Wiedziała, że potrzebował czasu do aktywowania…
Dahl odepchnął się od szafki i przybliżył do Alice. Nie mógł odmówić prośbie dotyczącej rozebrania jej, mimo że musiało to zająć chwilę czasu. Poza tym nigdy też nie rozbierał damy z takiego odzienia. Na pewno było tutaj mnóstwo dziwnych guzików, sznurków i zamków, aby całość wyglądała tak dobrze na ciele Harper.
- Jak ktoś wejdzie do kuchni, to nie ubierzesz się dostatecznie szybko - powiedział. - Ale nie mam nic przeciwko, mogą nas nakryć - zaśmiał się cicho, rozpinając zamek biegnący przez jej plecy. Wydawało się to dużo łatwiejsze, niż się spodziewał. Widok pleców Alice wystarczył, żeby lekko stwardniał.
Jedyne co w tej chwili widział, to była jej jasna, gładka skóra i zapięcie śnieżnobiałego stanika, który miała na sobie. Alice mu pomogła, okazało się, że suknia zapinana była na tylko dwa małe guziki poza zamkiem błyskawicznym. Materiał gładko zaczął zsuwać się z niej i Alice została w pięknej fryzurze, rękawiczkach, a także bieliźnie, która do tej pory skrywana była przez wszystkie warstwy materiałów. Pas do pończoch podpięty był do półprzezroczystych pończoch. Wszystko było z delikatnej, białej koronki. Harper przeniosła suknię na bok na jedno z krzeseł, by się nie zabrudziła i dopiero teraz odwróciła przodem do Dahla prezentując najbliższą jej ciału warstwę dzisiejszej kreacji. Mógł też zauważyć lekki odcisk szminki na jednej z jej piersi.
Harper zdawała się natomiast odrobinę onieśmielona, kiedy patrzył na nią w taki sposób.
Przesuwał wzrokiem po całym jej ciele. Patrzył na piękną bieliznę, która nie została założona dla niego, bo przecież Alice nie wiedziała o tym, że się pojawi. Sam Dahl również o tym nie miał pojęcia.
- To usta Esmeraldy? - spojrzał na jej pierś. - Bez wątpienia umiecie dobrze się bawić razem… - zawiesił głos.
Przysunął się bliżej i pocałował jej drugą pierś w miejscu, w którym biustonosz jej nie zasłaniał.
- Tak, żeby ta druga nie była zazdrosna - powiedział. - Choć ja nie zostawiłem takiego pięknego śladu.
Ślad ust Esme wcale nie był aż taki piękny w tej chwili. Po kilku godzinach rozmazał się lekko, choć jego kontur wciąż był całkiem widoczny.
Przez moment Alice pomyślała o tym jak Joakim wyglądałby w pomalowanych szminką ustach i jak mógłby zostawić na jej ciele więcej niż tylko ten jeden pocałunków. Przeszedł ją dreszcz. Westchnęła cicho. Postanowiła rozwiązać problem potencjalnych ludzi nachodzących ich w kuchni i podeszła do drzwi od głównego wejścia i po prostu przekręciła klucz w zamku. Serce jej łomotało, jak obejrzała się na niego ponownie i podeszła blisko. Zatrzymała się trzydzieści centymetrów przed nim, by teraz uklęknąć na jedno kolano. Dahl mógł teraz podziwiać kamień szlachetny w jej włosach, kiedy ona przesunęła ręce do góry i zaczęła rozpinać mu klamrę paska od spodni.
Joakim jednak położył dłonie na jej dłoniach, przez co musiała przestać. Spojrzał na nią z góry. Lekko uśmiechał się, ale odkąd nie miała na sobie sukni, patrzył z czymś jeszcze… To było pożądanie.
- Tak będzie szybciej - powiedział.
Zamiast zsuwać spodnie, po prostu rozpiął rozporek. Nie było aż tak łatwo wyjąć przez otwór tak dużego penisa w wzwodzie, ale udało mu się to. Alice widziała go po raz drugi. Rzecz jasna wyglądał dokładnie tak, jak go zapamiętała. Choć poprzednim razem panował półmrok w sypialni, którą rozświetlał jedynie księżyc. Tym razem nad ich głowami świeciły silne lampy.
- Weź go - mruknął Dahl innym tonem. Jakby bardziej surowym, oschłym… pospiesznym. Najpewniej spieszyło mu się nie tylko dlatego, bo wcale nie mieli zbyt dużo czasu.
Alice opuściła wzrok do jego męskości, po czym kiedy ja ponaglił, zawahała się na sekundę. Oparła jedną rękę na jego udzie, drugą wzięła jego penis i rozchyliła usta. Zamknęła oczy i polizała. Była lekko skołowana. Po pierwsze dotarło do niej co robiła, po drugie czuła podniecenie. To było w porządku? To było nie w porządku? Już sama nie wiedziała, mimo to, za moment przesunęła głowę nieco w przód, przestając go tylko ssać i lizać i biorąc nieco głębiej. Przechyliła lekko głowę na bok. Już raz wzięła go całego, mogła to zrobić znowu… Tylko potrzebowała chwili, by sobie przypomnieć jak… Spróbowała nieco głębiej, oddychając przez nos, ale wstrzymała oddech. Rzeczywiście, na wstrzymanym oddechu była w stanie włożyć go w usta całkiem głęboko… Poruszała głową, przyzwyczajając się.
Joakim jęknął przeciągle. Odchylił głowę do tyłu, kiedy zaatakowała go fala rozkoszy. To go tak podniecało. Zwłaszcza że osobą sprawiającą mu przyjemność była akurat ona. Zgiął szyję i spojrzał na nią. Próbowała wziąć go całego… to było takie miłe zaskoczenie… Zazwyczaj zadowalający go ludzie ssali go przy samym końcu, na pewno nie chcieli się krztusić. Alice jednak starała się, żeby było mu naprawdę dobrze. A jako że posiadał takie ogromne rozmiary, trzeba było do tego posiadać dużo samozaparcia i też… talentu.
- Spoglądaj mi w oczy, jak mnie bierzesz - powiedział jej.
Chciał, żeby ssała jego penisa przy nawiązanym kontakcie wzrokowym.
- Jesteś piękna… - westchnął z rozkoszą.
Żeby móc go ssać, musiała cofnąć nieco głowę. Przytknęła język do spodu czubka jego penisa, następnie zaczęła ssać, obracając lekko głową. Mężczyzna miał intensywny zapach, ale nie nie podobał jej się, bo była w nim ta charakterystyczna dla niego nuta. Czuła się bardziej podniecona. Powoli otworzyła oczy i spojrzała na niego z dołu. Traktując go jak lizak. Następnie odrobinę przymrużyła je, gdy znów wzięła go głębiej. Nie było łatwo patrzeć na niego z dołu i jednocześnie pamiętać o wszystkich podpunktach ułatwiających sprawianie mu rozkoszy. Widział to skoncentrowanie, wymieszane z podnieceniem w jej spojrzeniu. Może była tam także przyjemność i smutek, że musiał za parę chwil ją opuścić, ale tamte dwie pierwsze emocje zdecydowanie górowały.
- Wow… - mruknął Joakim. - Chyba mnie lubisz - westchnął.
Oparł się łokciami o szafkę znajdującą się za jego plecami. Splótł palce na uchwycie. Bardzo mocno zacisnął je, kiedy Alice robiła wszystko dokładnie tak, jak powinna. Czuł jej gardło i pewnie też przełyk, gdy brała go tak głęboko. Wypełniał go cały, wręcz go rozpychał. Kiedy poruszała głową, przesuwał się w nim. Spoglądał na jej pięknie upięte włosy oraz ciało. Nie była naga, jednak ta bielizna wyglądała tak seksownie, że jeszcze dodawała jej seksapilu.
- Mam wrażenie, że nie robisz tego wcale za drugim razem… - z trudem formułował myśli. - Zdaje mi się, że robisz dokładnie to, co lubię… - mruknął.
“Terry miał tu z nią raj na ziemi”, pomyślał Joakim. “A teraz ma go Esmeralda. Może zmienię nazwisko na de Trafford i mi też się poszczęści”, zażartował w myślach.
Alice mruknęła, nie wysuwając go z ust. Wycofywała się by go ssać i lizać, by po chwili brać go głęboko. Po którymś takim zabiegu wzięła głęboki wdech i znów przymknęła oczy. Przechyliła lekko głowę i wzięła go dosłownie całego. To jednak wywołało to dziwne uczucie w gardle, więc zaraz musiała go wysunąć, ale dała radę to zrobić. Kolejne ruchy jej głowy były już więc dużo bardziej pewne i zdecydowane. Upewniła się, że jest w stanie i to dodało jej animuszu. Spojrzała ponownie na Joakima. Pożądała go. Chciała, by z nią został. Chciała, by tęsknił i myślał o niej.
W pewnym momencie Dahl puścił uchwyt i przeniósł dłonie na głowę Alice. Wcześniej nie chciał tego robić, żeby nie zepsuć jej fryzury lub makijażu. Jednak to Harper sama postarała się o to, żeby opuścił go zdrowy rozsądek. Wcześniej to ona nadawała tempo i miała pełną kontrolę. Kiedy Joakim zaczął poruszać biodrami, opuścił ją animusz i pewność siebie.
- Tak… - jęknął, nacierając lędźwiami na jej twarz.
W pewnym momencie Alice zaczęła się krztusić, jednak Joakim nie przestawał… poczuła, że jej oczy zrobiły się nieco zaszklone od drażnienia gardła.
Spróbowała powstrzymać jednak ten odruch opierania się mu i po prostu złapała jedną ręką za szafkę. Pewnie gdyby nie miała na dłoniach rękawiczek to teraz podrapałaby mu biodro od wbijania w nie paznokci, ale zwalczyła nieprzyjemne odruchy i oddychała przez nos w momentach, kiedy Joakim nieco się wysuwał i dawał jej ku temu możliwość. Alice czuła jak mokra zrobiła się od samego myślenia o tym co teraz robili.
Dahl poruszył biodrami jeszcze kilka razy, stojąc przed nią na lekko ugiętych nogach. Kompletnie skoncentrował się na seksie i prawie nie wywalił naczynia ze znajdującym się w środku Implikerem. Seks stał się dużo mniej elegancki i kontrolowany. Był bardziej zachłanny, brutalny i pełen pożądania. Dahl spocił się nieco, będąc kompletnie ubrany, jednak nie było sensu rozbierać się. Poruszył się kilka razy i zgiął się prawie w pół, dochodząc w niej. Orgazm był silny i przeszywający. Joakim złapał głowę Alice mocniej i mimowolnie zaczął nadziewać ją na swojego penisa, jak gdyby chciał, żeby wzięła go aż do końca. Oddychał głośno przez usta.
Musiała więc błyskawicznie przełknąć, co Joakim wyraźnie czuł na swoim penisie, kiedy mięśnie w jej przełyku i gardle zadziałały w naturalnej reakcji organizmu. Po tym gdy skończył się wreszcie spuszczać, lecz dalej trzymał jej głowę, Alice otworzyła znów oczy i spojrzała w górę na Joakima. Było mu dobrze, to bez wątpienia, ale co o niej myślał to ją ciekawiło.
Odsunął lędźwia, wychodząc z jej przełyku. Cały jego ogromny penis był lepki od śliny Alice. Ściekała z niego na podłogę. Nieco też ubrudziła jego spodnie. Joakim oddychał jeszcze przez chwilę ustami, chcąc się uspokoić. Nachylił się i pocałował ją najpierw w czoło, potem w policzek i na koniec w usta.
- Kocham cię - powiedział. - W idealnym świecie budziłbym się każdego dnia do takiego scenariusza - rzekł. - Ale nikt nie zasługuje na taki raj, ja też nie - zaśmiał się.
Nie był do końca pewny dlaczego, jednak seks oralny z Alice sprawiał mu więcej przyjemności, niż myśl wzięcia jej standardowo. Choć pewnie gdyby to zrobił, to zmieniłby zdanie… Każdy kolejny seks z Harper byłby jego ulubionym, cokolwiek by nie robili.
- Nie chcę, żebyś tam szedł… - powiedziała szczerze, wstając z kolan.
- Nie chcę bardziej - Joakim zaśmiał się smutno.
- Naprawdę zrzuci tu bomby jeśli zostaniesz? - zapytała. Oparła się o niego, chciała by został. Była dla niego tak rozgrzana, a on musiał ją opuścić… Zrobiła smutną minę.
- Boję się, że wyśle przez portal zabójców - powiedział zgodnie z prawdą. - To, że jeszcze tego nie zrobiła znaczy, że wie… że wrócę. A jeśli nie wrócę… - zawiesił głos. - Boję się, że cię tym naraziłem, przychodząc tutaj. Choć Alicia raczej nie wie, że się tutaj znajdujesz - rzekł.
Nie wiedział tego, że jednak Alicia znała położone Harper. Abigail Roux poinformowała ją o tym kompletnie nieświadomie.
- Jednak istnieje szansa, że wie. Tym bardziej muszę wrócić do niej, żeby ją uspokoić.
“Czy może raczej, żeby się sama uspokoiła, krzywdząc mnie”, pomyślał. Jednak nie chciał powiedzieć tego na głos, żeby nie przestraszyć Alice.
- Chociaż wolałbym, żebyś przez jakiś czas była poza Trafford Park. Przepraszam, że cię naraziłem. To moja wina. Gdybym naprawdę cię kochał, to bym tutaj nie przychodził - westchnął.
Postąpił źle i lekkomyślnie. Na swoje usprawiedliwienie miał to, że tortury i obcinanie części jego ciała nie pomagało w racjonalnym myśleniu. Jednak to była tylko wymówka…
- I tak zamierzałam udać się na kolejny mały wyjazd… Mam nadzieję, że ten nie rozwinie się jak Islandia… - westchnęła.
- Na pewno nie - powiedział Joakim. - Wyczerpałaś całe pokłady nieszczęścia - mruknął.
- Kochasz mnie. Bo nie myślisz racjonalnie, tylko od razu do mnie przybyłeś… Też cię kocham… Masz do mnie wrócić, gdy skończysz to co robisz - nakazała mu.
- Taki rozkaz mogę przyjąć - Dahl zażartował. - Jeżeli chcesz czegoś ode mnie, to po zrobieniu czegoś takiego, jak to… masz dziewięćdziesiąt dziewięć procent szans na to, że się zgodzę - mruknął, podchodząc do kranu.
- Zapamiętam - zażartowała.
Joakim odkręcił wodę. Nabierał ją na dłoń, czyszcząc penisa.
Harper tymczasem podeszła do sukni. Wzięła ją z krzesła i zaczęła się ubierać. Rzecz jasna, miała problem z suwakiem, nie mogła zapiąć go sama do końca.
Kiedy Joakim schował penisa do spodni i umył dłonie, podszedł do Alice, żeby jej pomóc.
- Nie wiem, czy nie powinnaś rozpuścić włosów - rzekł, zapinając zamek. - Trochę przekrzywiłem ci koka… - powiedział. - I makijaż też mogłabyś poprawić… Choć dochodzi czwarta rano, więc pewnie bal i tak niedługo się skończy. I tak był bardzo długi - dodał.
Przytulił się do niej po prostu, kiedy już miała na sobie ubrania.
Alice objęła go i pogłaskała po głowie.
- Pójdę do siebie… I zrobię coś z tym w jakim stanie mnie zostawiasz - powiedziała obserwując go jak zareaguje. Uśmiechnęła się lekko. Zerknęła na Impliker w naczyniu. - Musisz to teraz zabrać do drzwi… Myślę że te kuchenne prowadzące na zewnątrz się nadadzą… - zaproponowała.
Joakim wyjął Implikera z wody, po czym postawił go na podłodze obok tych właśnie drzwi.
- Najchętniej wziąłbym cię po raz drugi… - westchnął ciężko. - Ale tym razem w taki sposób, który ciebie również usatysfakcjonowałby - rzekł.
Tak właściwie nie byłby w stanie tak szybko osiągnąć drugiej erekcji, ale czasami sam o tym zapominał, że był starszy, niż na to wyglądał.
- Kiedyś będziemy razem - powiedział.
- Wierzę w to… - powiedziała i zerknęła na drzwi, przez które za moment Dahl przejdzie, opuszczając ją…
- Do zobaczenia, Alice - powiedział Joakim, otwierając zamek.
Otworzył je. Przestrzeń za nimi była nieco niebieska. Harper wydawało się, że ujrzała w niej zarys jakiejś hali, której normalnie nie było w Trafford Mansion.
- Do zobaczenia Joakimie - pożegnała go Alice.
- Do zobaczenia - westchnął, spoglądając na nią raz jeszcze i przeszedł przez drzwi.
Nie zamknął ich za sobą, więc portal był cały czas otwarty, mimo że Dahla już nie było.
Kusiło ją, by zajrzeć. By przejść i rozejrzeć się. Wiedziała jednak, że jeśli by to zrobiła, to byłaby najgłupsza, najbardziej niedpowiedzialna rzecz. Podeszła do przejścia i popatrzyła na halę. Widziała go tam? Widziała kogokolwiek? Przyglądała się.
Ciężko było cokolwiek zobaczyć. Trochę tak, jak gdyby znajdowała się pod wodą i próbowała dojrzeć, co znajdowało się na powierzchni. Mimo to wydawało jej się, że widziała plecy odchodzącego Joakima… a potem zrobił się chaos w tle. Chyba jacyś mężczyźni go pochwycili, ale tym samym zlali się we troje w jeden prostokąt o mieniących się krawędziach.
Alice zmrużyła oczy próbując dostrzec co się dalej działo. Domyślała się, że nie będzie przyjemnie. Skoro uciekł i wrócił, najpewniej będzie się musiał liczyć z reperkusjami. Harper złapała za drzwi i choć walczyła ze sobą… Zamknęła je. Zapanowała cisza. Stała sama w kuchni i jedynymi dowodami na to, że jednak był z nią tu chwilę temu Joakim był nieład na jej głowie, lekko rozmazany makijaż, a także posmak w ustach. Rudowłosa musiała powrócić do codzienności z tej godziny raju, którą świat jej dzisiaj podarował… Jeśli Mikolaj istniał, to naprawde, lepszego prezentu podarować jej dziś nie mógł. Alice ruszyła w stronę wyjścia do hali głównej. Chciała udać się do swojej sypialni, rozebrać i pójść pod prysznic.
Przechodziła korytarzem, kiedy ujrzała wejście do wielkiej sali. Ujrzała, że goście siedzieli w niej. Nie mieli już na sobie płaszczy. Esmeralda znajdowała się na podwyższeniu i oficjalnie kończyła galę zgodnie z prognozą Joakima. Wszystkim dziękowała i wzniosła ostatni toast. Trafford Park wypełnił głośny, wspólny okrzyk. Następnie rozległ się śmiech i aplauz. Esme wyglądała na zmęczoną, ale szczęśliwą. Zeszła ze sceny i Michael Buble zaśpiewał swój najnowszy hit.
- Dzięki Bogu już koniec - powiedziała Martha, stanąwszy przy niej w wejściu do sali. - Teraz tylko wydamy ubrania i limuzyny będą kursować w drogę powrotną - rzekła. - Będziesz towarzyszyła gościom przy drzwiach wejściowych w oczekiwaniu na transport? I gdzie zgubiłaś pana Joakima? - zapytała.
Po cichu oceniła jej zmierzwione włosy i uśmiechnęła się.
- Musiał niestety już iść… Ale chociaż w ogóle przyszedł… Jestem już zmęczona, pójdę się położyć. To był piekielnie długi dzień... - powiedziała i uśmiechnęła się lekko do Marthy.
- I noc - kobieta jak najbardziej godziła się z Alice.
 
Ombrose jest offline