Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 14-03-2020, 16:31   #209
PeeWee
 
PeeWee's Avatar
 
Reputacja: 1 PeeWee ma wspaniałą reputacjęPeeWee ma wspaniałą reputacjęPeeWee ma wspaniałą reputacjęPeeWee ma wspaniałą reputacjęPeeWee ma wspaniałą reputacjęPeeWee ma wspaniałą reputacjęPeeWee ma wspaniałą reputacjęPeeWee ma wspaniałą reputacjęPeeWee ma wspaniałą reputacjęPeeWee ma wspaniałą reputacjęPeeWee ma wspaniałą reputację


“Niech żyje bal!
Bo to życie to bal jest nad bale!”

W sali balowej huczało, jak w ulu w pierwszy dzień wiosny. Gwar rozmów ponad setki zaproszonych gości niósł się od piwnic, aż po zamkowe poddasze. Wśród odzianych w karmazyn, złoto i purpurę dostojników i magnatów, członkowie Bród Mocy czuli się niezbyt komfortowo. Każdy z nich bardziej przywykł do obozowania w głuszy przy ognisku niż do paradowania wśród srebrnych kandelabrów i wystrojonych w liberię służących.
Poczucie zagubienia potęgowały liczne spojrzenia, jakie goście lorda kierowali w stronę awanturników. W wejrzeniach tych mieszała się ciekawość z obrzydzeniem, fascynacja z politowaniem i wzgarda z podziwem.
Halvar, Malcolm i Gharth dzielnie znosili tę nawałnicę i popijając musujące wino z kryształowych kieliszków oczekiwali na pojawienie się lorda i oficjalne rozpoczęcie uroczystości.

Gospodarz kazał bardzo długo na siebie czekać. Orkiestra pod batutą wyjątkowo szczupłego elfa, ubranego w czarny surdut z srebrnymi lampasami, dawała z siebie wszystko, aby umilić gościom oczekiwanie.
Kolejne melodie wygrywane na skrzypcach, waltorniach i klawesynie tylko coraz bardziej irytowały zebranych.
Coraz częściej zaczęły podnosić się głosy oburzenia, a nawet złości.

Muzycy z niezwykłym artyzmem prezentowali właśnie utwór pod tytułem “Tama”, stanowił on drugą część cyklu “Tri sezona” skomponowanego przez wybitnego kompozytora Vovildiego na cześć pór roku, gdy do sali wszedł powolnym krokiem lord Nicalas

Orkiestra w momencie zaprzestała gry, ale książę uniósł dłoń dając dyrygentowi znać, aby kontynuował. Melodia na nowo popłynęła wypełniając całą salę podniosłym nastrojem. Każda nuta wydobywająca się ze skrzypiec i klawesynu poruszała i budziła wielkie rozczulenie. Goście w skupieniu i ciszy słuchali utworu. Muzycy dawali z siebie wszystko i wspinali się na wyżyny swego rzemiosła.

Za oknami powoli zapadał zmrok, a falujące płomienie świec wypełniały salę balową, ciepłem i aurą bezpieczeństwa. Miękkie cienie, które kołysały się w takt melodii, zdawały się żyć własnym życiem.

Ostatnia przeciągła nuta wybrzmiała i genialna kompozycja dobiegła końca. Przez kilka chwil trwałą absolutna cisza. Nawet wiatr za oknem zamilkł, jakby i on chciał oddać cześć geniuszowi kompozytora i kunsztowi muzyków.
Lord Niclas wstał i unosząc wysoko dłonie zaczął oklaskiwać artystów. W ślad za nim poszli pozostali biesiadnicy.

- Brawo, brawo, brawissimo! - zakrzyknął lord, a dyrygent i jego orkiestra ukłonili się nisko władyce.
Lord wyszedł na środek sali i powiódł wzrokiem po zebranych. Paradny szafirowy kaftan ze złotymi zdobieniami oblekał jego szczupłą sylwetkę. Długie kruczoczarne włosy spływały mu na ramiona, niczym smoliste strugi. Podkreślały one wyjątkowo bladą cerę księcia, ale trudno było orzec, czy wynika ona z nałożonego pudru, czy jakiś zdrowotnych kłopotów.
- Panie i panowie! Przyjaciele! I wszyscy czcigodni goście! Rad jestem wielce, widząc was tak licznie zgromadzonych w mych skromnych progach. Aura za oknem dobitnie nam mówi z jakiego powodu się tutaj zebraliśmy. Słońce Vruciny zaszło już za horyzont i otulił nas mrok Tamy. Dzisiejszej nocy oddamy cześć Mrocznej Pani, oby jej rządy był dla nas łaskawe i litościwe. Niech mrok oczyści nasze dusze i obumrze w nas wszystko, co złe. Niech zgnije wszystko, co zgnić ma. Niech rozkład wypleni, co ku śmierci swe oblicze zwraca. Vlada tama! Żivio tama! Slava tama!

- Vlada tama! Żivio tama! Slava tama! - powtórzyli chóralnie wszyscy goście.
Lord Niclas wzniósł kielich w górę i ponownie krzyknął:
- Vlada tama! Żivio tama! Slava tama!
Goście zawtórowali i również wznieśli kielichy w górę
- Vlada tama! Żivio tama! Slava tama! - po raz trzeci wrzasnął książę i jednym haustem wychylił zawartość kielicha.
Goście uczynili to samo, aby po zakończonym toaście rozbić kielichy o ziemię.


***
Grad drobinek przetoczył się głośną falą poprzez parkiet. Jazgot sfer kosmicznych wybrzmiał niczym uderzenie dzwonu. Niebiosa się rozwarły i mrok wychlusnął z przestworzy. Lodowaty wicher zaskomlał, niczym zbity pies i przegonił precz wszelkie ciepło.
Mróz siarczysty zawładnął powietrzem, a z kątów sali wypełzać zaczęła gęsta, siwa mgła.
Nie minęło chwil kilka i szare, lepkie sploty błąkać się zaczęły pośród gości, otulając ich swym wilgotnym ciałem.

Elfi skrzypek uniósł swój instrument i przyłożył do niego podbródek. Smyczkiem przeciągnął po strunach i rozlał się wokół dźwięk przejmujący, smutny i żałosny, niczym zawodzenie zrozpaczonej matki.

Nocturn


Gharth poczuł, czyjąś dłoń na swym ramieniu. Dłoń smukła i lekką, niczym zefir. Obrócił głowę i jego wzrok skrzyżował się ze spojrzeniem lazurowych oczu. Błękitne wejrzenie wprost go sparaliżowało i zmroziło duszę.
- Czy można? - szepnęła aksamitnym głosem urocza brunetka w szmaragdowej sukni. Uniosła dłoń zapraszając zaklinacza, aby ją poprowadził w tańcu.

Stojące obok pary także zaczynały już wirować w takt smętnej melodii.

Ktoś chwycił Malcolma za biodra i obrócił ku sobie. Blondynka w długi warkoczach uśmiechnęła się do niego i bez pardonu porwała do tańca.

Mgła opatuliła wszystkich. ściany sali balowej zatraciły się w jej siwych kłębach. Wirujące pary stały się dla Halvara li tylko odległymi cieniami, które orbitowały mu przed oczami.
Paladyn stał osamotniony i porzucony przez wszystkich. Zagubiony w mdłym krajobrazie miał poczucie, że stoi pośród wielkiej polany. Wiatr smagał jego twarz i niósł ze sobą słony zapach morza i zepsucia.
Nagle z mgły wyłoniła się korpulentna kobieta. Jej twarz skrywał gęsty woal. Kwiecista, wielobarwna suknia, wyraźnie kłóciła się z panująca na balu modą. Bardziej pasowała do wiejskiej dziewczyny niż szlachetnej damy.
- Oto jesteś - rzekła i chwyciła dłonie paladyna i ruszyła w pląsy.
 
__________________
>>> Wstań i walcz z Koronasocjalizmem <<<
Nie wierzę w ani jedno hasło na ich barykadach
Illuminati! You're never take control! You can take my heartbeat, but you can't break my soul!

Ostatnio edytowane przez PeeWee : 14-03-2020 o 19:14.
PeeWee jest offline