Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 14-03-2020, 17:04   #51
Kesseg
 
Kesseg's Avatar
 
Reputacja: 1 Kesseg ma wspaniałą reputacjęKesseg ma wspaniałą reputacjęKesseg ma wspaniałą reputacjęKesseg ma wspaniałą reputacjęKesseg ma wspaniałą reputacjęKesseg ma wspaniałą reputacjęKesseg ma wspaniałą reputacjęKesseg ma wspaniałą reputacjęKesseg ma wspaniałą reputacjęKesseg ma wspaniałą reputacjęKesseg ma wspaniałą reputację
Kiedy Marlo szedł porozmawiać z najemnikami, zadzwoniła jego komórka. Nieznany numer. Odebrał.
- Halo? Tu Thomas Sviegson. Chciałem powiedzieć, że policja przyjechała, złożyłem zeznania, rozejrzeli się dookoła domu, ale nie znaleźli niczego poza śladami butów. Byli pod wrażeniem tego jak wielkie ma pan stopy. Jak Sasquatch. Daria wciąż nie wróciła. Trochę się martwię. Uwierzyłby pan, że ona nie ma w domu nic do jedzenia? Naprawdę, pusta lodówka. W szafkach tylko jakaś karma dla ptaków. Nic dziwnego, że ma taką figurę… Chociaż może to jakaś anorekcja czy inne paskudztwo? Przepraszam, że tak paplam, ale to chyba z nerwów…

Zatrzymał się wpół kroku natychmiast odbierając. To były i nie były dobre wieści. Przynajmniej nic jej nie zabije jak będzie starała się go odwiedzić.
- Jak tylko się pokaże dzwoń. Wyślę po nią eskortę. Właśnie się dowiedziałam, że obrzeża mojego klubu to nie takie bezpieczne i spokojne miejsce jak mi się wydawało. - powiedział zaczynając nerwowo krążyć.
- Wiesz gdzie mogła pójść. Ukryć się, miała jakieś przyjaciółki. - postanowił pociągnąć temat. Spojrzał na najemników.
- Roksi mówiła, że koło klubu ciagle kreci się człowiek rekin. Jeśli uważacie że jesteście w stanie zrobić cichy zwiad sprawdźcie jak to wygląda. Nie oddalając się za bardzo po prostu chcę wiedzieć, żeby nikt przeze mnie głupio nie zginął.

- Żebyś wiedział że przez ciebie. Jakbyś go wczoraj nie zaatakował to by nie węszył. Miałeś wczoraj kupę szczęście, że nie zrobić z ciebie mielonego. Jak znów spróbujesz to pewnie już nie będzie cię oszczędzał. Kto tam wczoraj z tobą był, lepiej żeby został. Ja sprawdzę monitoring czy się ktoś podejrzany nie kręci przy okazji przygotuje materiał dla policji. Gold, ruszałeś coś w gabinecie szefa ochrony? - zapytała zeskakując z baru.

- Przynajmniej nie utwierdziłem go w przekonaniu że jestem jego najlepszym przyjacielem. Może on tu dla ciebie wraca co. - Warknął wkurzony Marlo. Wiedział że źle zrobił atakując go ale coś zrobić musiał.
-Zresztą ty go widziałeś ty wiesz, gdzie stał więc jesteś najlepsza osoba do tego zadania. Tylko jeszcze raz. Informuj resztę, bo dla nich może nie być tak miły jak dla ciebie.

- Cichy zwiad, robi się - oświadczył Gold, po czym wstał i ruszył w kierunku wyjścia. Zatrzymał się jednak, usłyszawszy skierowane do siebie pytanie.
- W gabinecie trochę posprzątałem, ale poza tym to nic - odpowiedział.
Tymczasem znów się rozdzwonił telefon Marlo. Ten sam numer.
- Halo? Nie odpowiadał pan, słyszałem tylko jakąś kłótnię, to się rozłączyłem i zadzwoniłem ponownie - wyjaśnił Sviegson. - Mówiłem, że nic mi nie wiadomo o jej kontaktach spoza zawodu. A w jego obrębie to najczęśniej spędzała czas ze mną, Randolfem Dayoro i Marty'm Fullerem. Jakoś tak wolała męskie towarzystwo… Z ulubionych miejsc, to może sklep Collars & Cuffs i klub Malibu? Nic więcej nie przychodzi mi do głowy. Jakby wróciła to zadzwonię, może jeszcze wyskoczę po jakieś jedzenie, jak wstanie słońce… zaraz, to znowu…
Przemowę Thomasa przerwał trzask łamanego drewna.
- Co do cholery…?
To były ostatnie słowa, które Marlo usłyszał. Potem był tylko trzask, krzyk, brzęk pękającego szkła i połączenie zostało przerwane.

- No tak… - powiedział Marlo.
- Myślałem że jak wezwie gliny to nie będzie w tym cholernym domu sam. To tyle jeśli chodzi o przyjaciela Dari.- powiedział bezemocjonalnie. Przeniósł wzrok na najemników.
- Nie dam rady zrobić wszystkiego. Jest kobiete która potrzebuje mojej pomocy. Najprawdopodobniej właśnie zabito jej przyjaciela. Chce żeby część z was skupiła się na jej poszukiwaniach. Samych poszukiwaniach. Nie ochronie. Sam udam się na wyspę szukając wsparcia. - przeniósł wzrok na Roksi.
- Jeśli chcesz mi zaproponować inne działanie. Mów. Tylko niczego przede mną nie ukrywaj. Ja tego przed Tobą nie robię i liczę na wzajemność.

- Może zacznę od tego że nie czytam ci w myślach i nawet nie mam pojęcia co to znowu za kobieta, kto do ciebie dzwoni i po co. Prowadzisz sobie swoje oddzielne śledztwo i liczysz na to że domyślę się z kim rozmawiałeś, czego się dowiedziałeś i co ustaliłeś, jeśli mi nie powiesz? Ja przekazuje istotne informacje i sporządzamy raporty, gromadzę informacje w jednym miejscu nie tylko dla siebie żeby mieć w tym porządek i dobrze wszystko do siebie dopasować, ale też żeby każdy kto nad tym pracuje mógł. Próbuje ustalić jakiś sposób działania, ale ty ciągle robisz wszystko po swojemu, nawet kiedy pytasz mnie o zdanie, to tylko po to żeby mi powiedzieć że jesteś ode mnie mądrzejszy i wiesz lepiej - warknęła myśląc o tym, że miałaby spokój jakby poszedł i się usmażył na słońcu. Nie musiałaby go pilnować…
- Jakie śledztwo. Jaki mądrzejszy. O czy ty do cholery gadasz. Sama mnie zostawiłaś i sobie poszłaś ‘odwiedzić człowieka rekina’. Gdybyś była przy mnie to byś wiedziałbyś, że Eli zapomniała mi powiedzieć że są kobiety i chyba jeden mężczyzna i ci ludzie poprosili mnie o kontakt i pomoc. I co według ciebie miałem robić, poczekać aż wreszcie wrócisz z ‘focha’. Chciałem komuś pomóc. Najpierw Giovani, ona powiedział mi o szeryfie i o przyjacielu z wyspy. Do szeryfa miałem bliżej potem pojechałem do klubu ze striptizem chcąc pomóc tej kobiecie. Ale koniec końców nie udało mi się osiągnąć nic. Oprócz tego, że wiem że ktoś chce ją zabić, a ona zdołałą się ukryć.
- Poszłam coś zjeść - warknęła Roxi. - Uwierz mi wolałbyś, żebym nie była teraz głoda. Spotkałam człowieka rekina przed klubem, a z racji tego, że tak jak ty traktuje mnie jak małą, niewinną dziewczynę nie wyprowadzałam go z błędu, rzucając się na niego z gołymi rękami, tylko odciągnęłam go, żeby sobie poszedł i nie stanowił zagrożenia. A jak chciałeś mi coś przekazać, albo zapytać to mogłeś skorzystać z telefonu, nie żyjemy w średniowieczu - warknęła, zaczynając poważnie zastanawiać się jak Nocturn była w stanie go znosić. Może jednak nie była, wbrew temu co mówił Vincent. - I nadal nie wiem kogo mam szukać, oprócz Czarnej Damy.
- To działa w dwie strony Roksi. – powiedział Marlo zakładając ręce na piersi.
- Od teraz mówimy sobie o wszystkim dobrze. – zapytał pojednawczo.
- I… Naprawdę nie wiem kim jest ta kobieta. Ale sądząc po wystroju mieszkania jest podobna do nas. Przedstawiała się jako Królowa Ciernia. Pracuje w Pole Position klubie należącym do Mercedes. Ale tam jej nie zastałem.

- Skąd w ogóle pomysł, że potrzebowała TWOJEJ pomocy. Może kontaktowała się w inne sprawie, no i wiesz, jeśli miała wolne w pracy to mogła gdzieś wyjść. Wiesz o niej coś więcej niż jaką ma ksywkę i gdzie pracuje, nie żebym nie poradziła sobie z taką ilością informacji, ale ona może być zupełnie nieistotna jeśli chodzi o główną sprawę - wizja spalenia Marlo na słońcu skutecznie ją uspokoiła i mogła racjonalnie myśleć, choć nie była pewna czy cokolwiek do niego dotrze.

Marlo postanowił zignorować przytyki Roksi zastanawiając się czy po śmierci kobiety też mogły mieć okres. Skupił się na porannej rozmowie z Elizabeth.
- Dzwoniło do mnie więcej ludzi. Chłpak Randolf, kobieta Yvain, i jakiś facet Róża no i Daria, Królowa cierni. A i jeszcze jakiś gość który się w ogóle nie przedstawił. Każdy z nich chciał się ze mną spotkać. A Daria... Cóż… Z tego co rozmawiałem z jej przyjacielem czegoś się obawiała. I słusznie bo pod jej mieszkaniem widziałem kogoś. Bardzo szybkiego. W jej mieszkaniu nie było jej. Nie było też z nią żadnego kontaktu. Kazałem striptizerowi wezwać policję myślałem że z nim zostaną. To on do mnie dzwonił kiedy został napadnięty.

- Więc na pewno nie żyje. Ale jeśli chcesz i starczy nam czasu przed świtem, możemy jechać tam to sprawdzić. Może znajdę jakieś ślady dotyczące tego kto i po co ładował się do mieszkania striptizerki - stwierdziła, mając już dość przekonywania go że nie musi zbawiać całego świata, ba, że nie jest w stanie.


- Do mieszkania włamałem się ja razem ze striptizerem. Dlatego mógł wezwać policję. Miał motyw by zainteresować sobą władze. Napisano raport w którym jest np. mój odcisk buta i nie wiem czy to dobry pomysł pokazywać się tam jeszcze raz. Ale - przeniósł wzrok na Roksi.
- Nic oprócz drzwi nie zniszczyłem. A tam z tego co mogę przypuszczać doszło teraz do walki. Jeśli myślisz że coś z tego wywnioskujesz. To mogłoby pomóc. W każdym razie mężczyzna zanim został napadniety powiedział że Daria spędzała czas z Randolfem Dayoro i Marty'm Fullerem. Z ulubionych miejsc, sklep Collars & Cuffs oraz - Marlo uśmiechnął się kwaśno - klub Malibu.

- Jeśli to profesjonalista to nie zostawił śladów, ale to też coś nam powie.
Przynajmniej mi, pomyślała Roxi, nie wyprowadzając Marlo z błędu, że mówiąc o ładowaniu się do mieszkania striptyzerki, miała włąśnie to drugie zejście, które niewinny mężczyzna przypłacił życiem. - Red, sprawdź całą trójkę jak tylko możesz w czasie gdy mnie nie będzie i ten sklep, do kogo nalezy kim są klienci i tak dalej. Przyda się profil tej dziewczyny - spojrzała na zegarek. - Mam wziąśc Blue, czy jedziesz ze mną? - zapytała patrząc na Marlo i wiedząc, że po powrocie, zanim się położy, będzie musiała ogarnąć monitoring i doprecyzować informacje zebrane przez Reda. Podeszła do nie do końca rozpakowanej torby ze swoimi rzeczami, biorąc kilka drobiazgów które mogłyby jej pomóc w znalezieniu jakiś śladów.

- Jestem głodny. - powiedział w końcu Marlo.
- Przed wyjściem sprawdźcie teren wokół klubu zaraz przyjdą moje dziewczyny i mój diler. Przyjade do was jak sie ogarne. Ale jutro jedziemy na tą wyspę.

- Tak, tak - westchnęła Roxi dopisując do listy zadań jeszcze zapytanie Sky, czy da radę załatwić jej widzenie z Aureliuszem. - A Red i nie rzucaj tego co znajdziesz do publicznego na serwerze - powiedziała po czym spojrzała na Blue pytająco. Ona była gotowa do natychmiastowego wyjść.
 
__________________
Voracity - eng cover (Overlord 3 season OP)
Kesseg jest offline