- W głowie łupie, jakby mi tam urządzili potańcówkę - odpowiedział mężczyzna. - Tak, nudności mam, pewnie gdybym miał czym to bym zwymiotował. A palcy widzę dwa, tylko rozmazane. W głowie się nie kręci, ale tak, nudności mam. Tylko nie mam czym wymiotować.
Dave pokiwał głową i spojrzał z bliska w oczy rannego. Przytrzymał mu przy tym głowę w jednym miejscu, bo ciągle się kiwała niczym bąk po stodole. Wyraźnie było widać, że mężczyzna miał kłopoty ze skupieniem.
- Wuj będzie żył - odezwał się nagle do młodego nie kończąc oględzin. - Podejrzewam wstrząs mózgu. Radzę zaopatrzyć się w solidną ilość tabletek na to łupanie bo może męczyć przez kilka tygodni. A i to w przypadku lekkiego urazu. Nie widziałem waszej wywrotki to trudno ocenić. Ale gdyby doszło do wylewu to i tak bym nie mógł pomóc. Nie bez sprzętu. Nie przemęczać się, pić dużo wody, zimny okład na kark i obserwacja. Gdyby poczuł się gorzej od razu pędzić do lekarza. A teraz spróbujemy nastawić ten bark. Macie jakiś pasek, żeby mu w gębę włożyć? Może zaboleć.
Po zajęciu się dokładnie oboma rannymi, co w przypadku skurwysyna polegało raczej na oględzinach czy jeszcze żyje, zabrał się za przeszukiwanie ciał. Upewnił się najpierw czy dwójka, którą zdjął na początku na pewno jest martwa a potem skrupulatnie sprawdził każdą kieszeń i zarekwirował broń.