Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 15-03-2020, 14:24   #409
Pipboy79
Majster Cziter
 
Pipboy79's Avatar
 
Reputacja: 1 Pipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputację
Andrew "Andy" Morrison - pogodny szturmowiec



Ruszyliście powoli podchodząc po łuku od lewej starając się korzystać z kęp krzaczków na polu żeby maskować swój ruch chyba nie na wiele się to zdało bo nagle rozległ się strzał i pocisk huknął o kamizelkę Rob-a, zanim do biegliście do osłony (betonowego pojnika dla krów) zabrzmiały dwa następne strzały i kolejny trafił Roba. Ellen ani jej towarzysz nie odpowiedzieli ogniem, ale wy tez nie widzieliście nigdzie śladu strzelca.

~ Cholera! ~ Andrew zaklął w duchu gdy przez powietrze przed stodołą przeszedł jeden strzał a zaraz potem kolejny. Schylił się i dobiegł kilka ostatnich kroków za jedyną zasłonę jaka była w pobliżu. Do betonowego pojemnika na wodę. Padł za nim ciężko dysząc. A więc ktoś tam jednak był! I to nikt o przyjaznych zamiarach…

- Jesteś cały? - zapytał zerkając na leżącego obok Roba. Nie był pewny co z nim. Gorączkowo zastanawiał się co dalej. Może negocjacje? Podchody raczej im nie wyszły a strzelać się zawsze zdążą.

- Koleje Nowojorskie! Poddaj się! Wyjdź z łapami na górze! Albo otworzymy ogień! - wrzasnął przez ostatnie kilkadziesiąt kroków jakie dzieliły ich od krótszej ściany stodoły i kitrającego się za nią strzelca. Wydawało mu się, że strzelał z jakiejś klamki. Z tych odległości to nie była najoptymalniejszych broni. No ale nadal mogła ich trafić. Z dwojga złego mniej ryzykowne wydało mu się jakby tamten się jednak sam poddał. *

- Ta-mruknał Rob. - trafił w płytę

W odpowiedzi na okrzyk Andrew kolejny pocisk trzasnął w betonową cembrowinę paśnika nad waszymi głowami, ale tym razem chyba strzelec niepotrzebnie się popisywał bo w odpowiedzi poszły pocisku od strony waszych towarzyszy którzy zostali na skraju drzew.
- W krzakach na prawo! - Krzyknął mężczyzna strzelający razem z Ellen

Morrison spojrzał szybko w tamtą stronę. Rzeczywiście! Ktoś tam przemykał się między krzakami. Chyba jakiś facet. Uciekał?! ~ Cholera, żeby to tylko nie był jakiś przypadkowy przechodzień! ~ starał się zdusić wątpliwości gdy ustawiał pożyczony pm do strzału. Teraz pożałował, że się zamienił. Jego karabinek bardziej by się przydał do takiego strzału. No ale wcześniej kalkulował, że podejdą bliżej do tego strzelania.

- Rob! Te krzaki na 2-giej! - dał znać kompanowi zanim skupił się na celowaniu w ruchomy cel. Oby to był ten co do nich właśnie strzelał…

Andrew pociągnął za spust posyłając kilka pocisków za celem, ten szybko zniknął za ścianą stodoły więc Andrew pociągnął mocniej i uzyskał serię. Stodoła zrobiła się pewnie trochę bardziej przewiewna ale trudno było ocenić czy udało się trafić biegnącego

- Chyba zwiewa! Dawaj Rob! - Andy nie był do końca pewny co się dzieje. Ale wydało mi się, że zbieg jakiego dotąd tropili właśnie stara się im urwać. Tak naprawdę to mógł być to ktoś inny. A w stodole mógł być ktokolwiek. No ale liczył na swój fart. Bo na czuja to najpewniej był to właśnie ten typek co do nich strzelał przy drodze. A chciał go dorwać. Najlepiej żywego. Więc trącił w ramię kolegę i zerwał się do biegu.

- Osłaniajcie nas! - krzyknął na chwilę w stronę krzaków gdzie powinna być druga para. ~ Więcej radia! Musimy mieć więcej radia! ~ przemknęło mu przez myśl bo tak by się teraz przydało. No ale na ich czwórkę mieli tylko jedno i miała je Ellen. Ruszył więc biegiem w stronę stodoły. Miał zamiar dopaść do niej i może udałoby się tamtego dorwać zanim by zniknął z pola widzenia w jakiś krzakach czy czymś takim.

Andrew i Rob poderwali się do biegu kiedy byli w połowie drogi ze stodoły rozległ się potężny huk wystrzału tak że wydawało się że z desek posypało się próchno, chwilę później Ellen z towarzyszem posłali dwa strzały w głąb stodoły, nad głowami Andrew i Roba którzy przypadli do ziemi.

Morrisona zaskoczyła ta nagła wymiana strzałów. A już szło tak dobrze! Przebiegli z Robem ta pierwszą połowę drugiej połowy gdy padł strzał. Więc obaj padli na ziemię. ~ Co to było!? ~ cholera to musiało strzelać coś o pełnym kalibrze! Dobrze, że nie trafił… Dobrze, że Ellen i ten kolega trzymali rękę na pulsie…

Po tym pierwszym zaskoczeniu i fali strachu doszedł do siebie na tyle by ogarnąć sytuację. Nie było dobrze! Więc było ich dwóch przynajmniej. Z czego jeden z ciężkim kalibrem. A oni dwaj byli na jego strzelnicy i to na gołym polu. Nie dobrze!

- Rob! Dawaj chuja z flanki! Leć na tamten róg filuj na drzwi! Ja go przycisne! - syknął do kompana wskazując na pożyczony pm. Na oko byli już na niezbyt wygodne ale pistoletów zasięgi strzelania. Albo rzut granatem. Teraz już ten pm powinien być z każdym krokiem skuteczniejszy niż pół setki kroków temu. Klepnął Roba w ramię by dać mu znać a sam pociągnął serią po dechach aby nie dać tamtemu czasu na repetowanie i kolejny strzał.

Andrew złożył się do strzału i pociągnął kilkoma seriami podczas kiedy Rob przebiegł dzielący go od szopy dystans. Ostrzał Andrew spowodował że po przeciwnej stronie od wejścia z pleców szopy wypadł jakiś kawał spróchniałej albo obluzowanej deski. Rob dobiegł do wejścia i szybko zajrzał do środka, omiatając wnętrze lufą swojego bullpupa, po chwili zajrzał jeszcze raz jakby niedowierzając po czym podniósł w górę kciuk.

~ Co jest!? ~ takiej reakcji Roba się nie spodziewał. Ale ufał partnerowi. W jego uniesione w górę kciuk. Zerwał się więc na równe nogi i podążył tym samym szlakiem co przed chwilą ranger. Gdy do niego dopadł spojrzał pytająco na niego.

- Co jest? - zapytał cicho nie bardzo wiedząc co się dzieje.

- Gdzieś jest jeszcze jeden, przywiązał karabin do ściany i pewne pociągnął za sznurek - odpowiedział Rob szeptem.

- Skubany… - odpowiedział takim samym szeptem. Widział ten karabin i cienki pasek jaki prowadził od niego. Do szczeliny za ścianą. Był za ścianą! Musiał być gdzieś w pobliżu tej szczeliny! Terror chciał jeszcze zajrzeć dokładniej ale coś tam huknęło. Tak dziwnie. Na strzał za głośne a na granat za ciche. Dłużej nie czekał. Pociągnął serią w okolicy tej szczeliny czując jak broń próbuje wierzgać w jego łapach. Słyszał jazgot serii i łomot pocisków o stare dechy.

- Za mną Rob! Dowiemy go! - krzyknął do kumpla ruszając wzdłuż ściany z wycelowana polewaczka. Chciał dorwać tamtego zanim się zdecyduje na coś głupiego. I jakby co chyba powinno być ich dwie lufy na jego jedną.

Andrew ruszył puszczając przodem Roba żeby móc po drodze wymienić magazynek, obeszli razem stodołę po drugiej stronie pod ścianą leżał mężczyzna krztusząc się krwią wyglądało na to że seria przez ścianę była całkiem efektywna bo załatwiła rękę mężczyzny i trafiła w klatkę piersiową. Sądząc po zakrwawionej nogawce i opasce uciskowej także jeden z poprzednich strzałów musiał trafić.



Pod ścianą szopy leżał uszkodzony rewolwer ze stali nierdzewnej w którym brakowało górnego pasa i połowy cylindra. Obok mężczyzny leżał czarny karabinek z lunetką, sądząc po magazynku był to karabinek na naboje pistoletowe.

~ Chyba ma dość. ~ przemknęło przez głowę szturmana widząc to zakrwawione pobojowisko. A jednak go ktoś trafił. I to poważnie. Podeszli obaj z Robem z wycelowanymi w przeciwnika lufami. Szturman odkopał broń poza zasięg rąk tamtego i jak tak popatrzył na niego przez pryzmat pożyczonego pm-a dotarło do niego, że to chyba koniec. Tej walki, pościgu i kolejnej walki.

- Przejdziemy się. - rzucił do zakrwawionego mężczyzny. Ukląkł przy nim tak by nie zasłaniac Robowi widoku i sprawdził czy ten obcy nie ma jakiejś ukrytej broni. Potem zajął się jego ranami. Nie był Cukiereczkiem no ale jakiś opatrunek założyć umiał. Jak się sytuacja uspokoiła dał znać Robowi, by przywzwał gestem pozostałą dwójkę. Zastanawiał się co dalej będzie. Miał nadzieję, że ten postrzeleniec będzie coś gadatliwy. Ten pościg to chciał za nim urządzić głównie dlatego by się dowiedzieć co jest grane. Od bezpośredniego uczestnika tych wydarzeń. Bo tamten na drodze wyglądał kiepsko. Nie był pewny czy coś z niego będzie pod tym względem. No ale i ten tutaj nie wyglądał w tej chwili zbyt dobrze.
 
__________________
MG pomaga chętniej tym Graczom którzy radzą sobie sami

Jeśli czytasz jakąś moją sesję i uważasz, że to coś dla Ciebie to daj znać na pw, zobaczymy co da się zrobić
Pipboy79 jest offline