Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 15-03-2020, 21:56   #57
Kesseg
 
Kesseg's Avatar
 
Reputacja: 1 Kesseg ma wspaniałą reputacjęKesseg ma wspaniałą reputacjęKesseg ma wspaniałą reputacjęKesseg ma wspaniałą reputacjęKesseg ma wspaniałą reputacjęKesseg ma wspaniałą reputacjęKesseg ma wspaniałą reputacjęKesseg ma wspaniałą reputacjęKesseg ma wspaniałą reputacjęKesseg ma wspaniałą reputacjęKesseg ma wspaniałą reputację
- Dla ciebie czy dla niego? - zapytał Gangrel.
- Dla niego, zwłaszcza z tą cierpliwością - mruknęła teatralnym szeptem. - Ja sama jestem wypożyczona - powiedziała uśmiechając się szeroko.
- Dla niego to nie - pokręcił głową Aureliusz. - Nikt z mojego klanu nie będzie nadstawiał karku dla Czarnej Damy i jej Potomstwa.

- To jest nawet kurwa zabawne jak wszyscy nienawidzą Toreadorów. O co ta zazdrość o szybkość, gracje? Inteligencje? Zreszta nie ważne jak będę miał mój stos trupów to sobie z niego zbuduje pieprzony pałac. - powiedział zostawiając Roksi i kierując się w stronę helikoptera czując że coraz trudniej jest mu to wszystko znosić a nie chciał wyżyć się na przypadkowej osobie.

- Toreadorzy… - pokręcił głową Aureliusz. - Najpierw traktują cię jak śmiecia, potem chcą twojej pomocy, po czym znów traktują cię jak śmiecia… Współczuję ci, dziewczyno. Podpadłaś czymś Vincentowi, że cię "wypożyczył" Pustogłowemu Ethanowi?

- I on się dziwi po takich odzywkach, że nikt nie chce nadstawiać dla niego karku - prychnęła Roxi. - Tak o nim mówią… - Roxi uniosła brew i starała się nie roześmiać. - No coś, może Vincent chciał żebym nauczyła się cierpliwości, kiepsko mi idzie, muszę przyznać.

- Nie wiedziałaś? - Gangrel spojrzał na nią rozbawiony. - Wszyscy wiedzą, że Grim to zabawka w rękach Noctrum. Uzależniony od zaprawionej trawą krwi… tego już nie wiedzą wszyscy, ale ja wiem. Bo ja wiem dużo i wiele umiem, dziewczyno, ale nie będę się tym dzielił z byle kim. A już na pewno nie z Dziecięciem starej rywalki.

- Bardzo wierna i oddana zabawka. Na swój sposób to urocze. Proszę się nim nie przejmować. Miło było pana poznać, muszę znikać, bo odlecą beze mnie, a wolałabym nie wracać w pław - dodała i ruszyła biegiem za Marlo.

- Nie zamierzam. Bądź ostrożna. Nie idź z nim na spotkanie z gangiem! Sabbat tu poluje! - zawołał za nią.

- Wiem, dziękuje za troskę! - odwróciła się i pomachała w biegu.

Marlo czekał na Roksi w helikopterze. Kiedy wsiadła, powiedział do najemników, że mogą ruszać do domu. Po dłuższej chwili milczenia, odezwał się do Roksi.
- Roksi, Twój Vincent jest stary, prawda? Może tak stary jak Nocrum? - zaczął. - Może... może chociaż jemu zależałoby na tym, by pomóc mi sprowadzić ją do domu?

- Obraziłby się za to określenie, ale tak, należy do starszyzny pewnie tak długo jak Nocturn. I to że ciągle tu jestem, to właśnie dlatego, że mu zależy - Roxi odrobinę naciągnęła prawdę. - Jak przy tym jesteśmy, to wiesz... to czasem nie jest zaleta, bo można mieć stare, nierozwiązane spory. Ale z drugiej strony, może warto zapytać twojej starszyzny. O ile się nie mylę Yvaine Materars i Kurt Rosenberg się do nich zaliczają. Znasz któreś? - zapytała.

- Nie. Nic mi to nie mówi - powiedział wbijając wzrok w wodę. - Roksi, jakbym się nie obudził, zadbasz o to wszystko nie? - mruknął, patrząc na fale. Ale nagle go olśniło.
- Nie, czekaj, Rosenberga znam. - Prawie podniósł się w helikopterze, ale zapięte pasy mu to uniemożliwiły. Myślał, starając sobie przypomnieć szczegóły.
- Miałem mu pomóc z anarchistami i mieliśmy wydać płytę. A potem porwano Noctrum i całkiem o tym zapomniałem.

- Wolę nie pytać, co miałeś na myśli mówiąc, że o wszystko zadbam. Nikt by mnie nie słuchał. Do tego jest testament i pewnie biedna Elizabeth, która musiałaby go wyegzekwować - westchnęła Roxi. - Jesteś pewien, że to KURT Rosenberg, jakoś nagrywanie płyty nie pasuje mi do starszyzny - stwierdziła.

- Tak masz racje muszę spisać testament póki jeszcze jestem w stanie. Najlepiej dzisiaj. - potwierdził Marlo myślami będąc przy Rosenbergu.
- A Ken nie wyglądał na kogoś ze starszyzny, ćpaliśmy razem w Malibu. A potem mówił że boi się mumii. Chociaż… Mercedes też się bał jak wszyscy.

Roxi miała przeczucie, że nie mówią o tej samej osobie, ale póki co nie wiedziała czy chce wyprowadzać Marlo z błędu. W końcu nie była pewna kto może okazać się wiedzą, o która potknie się Marlo. No i nikt nie mógł jej zarzucić, że mu nie pomaga, że się nie stara…

- Wiesz co, zamknę na chwile oczy, okey? Powiedzcie mi jak będziemy w domu. - Powiedział opierając się głową o szybę.

Równie szybko jak polecieli na Prawn, tak szybko i bezproblemowo wrócili do Sześcianu. Golda, White'a i Blacka jeszcze nie było, w sumie nie minęło tak wiele znowu czasu.

Ethan miał nadzieje zasnąć ale jak na ironię nie mógł. Miał wrażenie że cały jego organizm nie działa tak jak powinien. Jak dolecieli jakoś wytoczył się z helikoptera i zadzwonił do Golda. Chcąc ustalić gdzie właściwe są. Spojrzał na Roksi.
- Chce odwiedzić Rosenberga w Malibu. Chcesz jechać ze mną?

- Wiesz dobrze, że nie jest to teren na którym powinnam się pokazywać - powiedziała niepewnie. - Nie mówiąc o tym, że mnie tam nie wpuszczą i na nic się zda twój urok osobisty i pieniądze. Może lepiej zaprosic go tutaj? A w zasadzie to chętnie bym wyszła, żeby sprawdzić czy jeszcze ktoś na mnie na molo nie czeka - dodała mimochodem.

- Roksi, chcę tam jechać osobiście, bo może znajdę kogoś, kto widział Darie, może sam Rosenberg coś o tym wie. A do klubu jest inne wejście dla vipow. Jak chcesz, możesz iść ze mną. Chyba ze szukasz wymówki - uśmiechnął się lekko.
- Jak tak, to nie musisz nic mi do tego co robisz i z kim. Jestem zbyt zmęczony, by starać się czegokolwiek ci zabraniać. Ledwo się dzisiaj podniosłem. Po prostu nie mam siły. Ale… Proszę w wolnej chwili porozmawiaj z Vincentem i powiedz mu, że chce się z nim spotkać.

- Moim zdaniem ta wycieczka do Malibu może być trochę niebezpieczna, zwłaszcza jak zaczniesz rozpytywać o Darię. Wiesz, jeśli ktoś coś jej zrobił, każdy kto o nią pyta może zostać wzięty na celownik - powiedział chwilę się nad czymś zastanawiając. - Skoro jesteś zmęczony, może daj odpocznij trochę ze swoimi dziewczynami, jak wrócę, a postaram się to zrobić jak najszybciej zaplanujemy wyjazd do Malibu, tak żebyście byli tam bezpieczni. No i miałeś się zająć testamentem, pamiętasz. Masz teraz chwilę - powiedziała wesoło.

- Roksi i tak jestem na celowniku, jaka to różnica kto w końcu pociągnie za spust - powiedział wzruszając ramionami.
- I serio nie chce się teraz kłaść. Nie w takim stanie. Coś jest ze mną bardzo nie tak. Naprawde... - zaczął krążyć.
- Nie powinienem też spisywać testamentu bo wtedy już wogole odpuszcze. I nie będę miał powodu by wstać. - Potarł czoło.
- Nigdy nie byłem w takiej sytuacji, trochę się w tym gubię - przyznał.
- Ale jak chcesz iść, to idź, poczekam na ciebie pół godziny. Więcej naprawdę nie mogę, bo muszę dzisiaj zrobić cokolwiek sensownego zanim wzejdzie słońce.

- Pół godziny brzmi sensownie - spojrzała na niego niepewnie. Może faktycznie rozmowa z Vincentem mu pomoże, może pomoże im obojgu… Roxi chwilę jeszcze pomyślała czy jest coś co powinna zrobić, ale że nic nie przychodziło jej do głowy, po prostu wyszła z klubu i ruszyła w stronę molo, zastanawiając się czy Sig będzie czekał, czy już pomyślał, że go wystawiła…
 
__________________
Voracity - eng cover (Overlord 3 season OP)
Kesseg jest offline