Dom pielgrzyma w Lucatore, 1 lipca 2595
- Strzelanina? Między kim? - brwi Angeline powędrowały w górę w pełnym niedowierzania zdumieniu - Nie widziałam tu u nikogo broni palnej... nie licząc naszej ochrony. Mam nadzieję, że ta strzelanina nie odbyła się z udziałem naszych ludzi? Gdzie jest Barthez i kapitan Perrault? Czy jest pan absolutnie pewien panie Dumas, że to była strzelanina? Widział pan może zajście?
- Czy widziałem, Pani? Niestety nie. Słyszałem tylko huk, potem koń się spłoszył i pognał na skróty w stronę bramy. Sierżant i eskorta zostali trochę w tyle, więc poczekałem za nimi. Wieniec uratowany, to najlepsza wiecheć w okolicy - machinalnie zgiął kark, nie śmiąc nawet spojrzeć na dziedzica - sierżant rzekł, że tamci sprawdzają co się stało i żebym jechał, toteż zorientowanego w taktyce doświadczonego wojaka, posłuchałem się. Nie mnie oceniać - jestem tylko zwykłym urzędnikiem wobcym kraju... - dodał przepraszająco