Dom Olejów w Lucatore, 1 lipca 2595
- Posiadasz żonę, a zatem zapewne zgrzeszyłeś dotąd bardziej niż my wszyscy razem wzięci - powiedział z przejmującym smutkiem Scirocco - Lecz żądze cielesne pomniejszym są złem od diabelskiego nasienia, które się w nas gnieździ pod wpływem dotyku białego oddechu śmierci.
Pozostali grześcijanie zaczęli pomrukiwać gniewnie, zawodzić i prychać niczym rozdrażnione zwierzęta. Odwiedzający ich pielgrzymi cofnęli się nieco, wyraźnie oszołomieni zdenerwowaniem świętych mężów.
- Biała śmierć dociera do każdego zakątku znanego i nieznanego świata, odbiera rozum i czyni z ludzi niewolników ogromnego zła - ciągnął dalej Scirocco - Przestają oni przynależeć wówczas do swego rodzaju, a stają się podobni dwunożnym bestiom słuchającym jedynie niemego krzyku z otchłani.
Leon Thibaut wzdrygnął się na ostry dźwięk tnącego powietrze pejcza: to jeden z grześcijan wymierzył sobie uderzenie w plecy, stękając z bólu i przewracając oczami. W wypełnionym pomrukami tłumu dusznym wnętrzu budowli rozszedł się charakterystyczny zapach świeżej krwi.
Pozostali biczownicy jęli zawodzić coraz głośniej, ewidentnie. Scirocco przymknął oczy, wzniósł jedną rękę ku górze w geście mogącym przywodzić na myśl błagalną pozę, drugą jął odwiązywać od pasa noszony przy nim bicz.