Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 16-03-2020, 20:14   #118
Gladin
 
Gladin's Avatar
 
Reputacja: 1 Gladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputację

Napój pachniał, smakował i drażnił gardło jak setki innych, próbowanych przez niego w ludzkich krainach.
- Zniknęli? Poszli gdzieś, ale zapomnieli się ubrać? - Konrad przeniósł wzrok z łoża na porozrzucane rzeczy. - To którędy wyszli? Przez okno, czy przejście w szafie?

Ruszył w stronę ściany by sprawdzić, czy z mroku nie wynurzą się kolejne drzwi.

Snorri zabrał ze sobą napitek i zaczął przyglądać się ścianom i szafą, czy jakiego przejścia gdzieś nie ma. Konrad dobrze rozmyśla, ale brak mu oczu krasnoluda pomyślał zabójca, a potem wziął się do oględzin. Liczył, że jego przeszłość pomoże mu w poszukiwaniach ukrytych drzwi. Jeśli takowe istnieją. Ale ani szlachcic, ani zabójca trolli nie znaleźli żadnych tajnych przejść.

Bladin starał się szukać miejsc, gdzie warstwa kurzu była mniejsza, smug, przetarć. Szedł więc jako ostatni, poświęcając czas na obserwacje.

Zmęczony tym wszystkim Snorri miał dość podchodów. Nic tu nie ma. Śmierdzi, jest brudno, a po tajemniczych gościach ani widu ani słychu. Zszedł na dół i ruszył do śpiącej kobity. Wparował do kuchni jak do siebie z miejsca wołając
- Czołem Pani Gospodyni! Coś się dzieje, że ten piękny dom tak niszczeje? Trza, by z czym pomóc? My z kompanami dobrzy i życzliwy jeśli potrzeba to wspomożemy! - gadając to obserwował uważnie, jej ruchy gdzie spojrzy. Liczył, że zaskoczona i dopiero co obudzona gosposia zdradzi się i wyjawi coś, czego nie powinna. Kobieta powoli otwarła oczy, z pewnym wysiłkiem, jakby jej powieki ważyły o wiele za dużo. Nie wyglądała na zdziwioną czy wystraszoną. Krasnolud znał takie zamglone spojrzenie, nie był tylko pewny środka, jakim się odurzyła. Mówiła też wolniej, jak gdyby zastanawiała się nad każdym słowem.
- Co? Nie wiem… Muszę tu leżeć… Ktoś ty?

 * * *


Tymczasem kapłan Grimnira przez moment osłupiał, widząc zmianę w zachowaniu pobratymca. Spojrzał przepraszająco na ludzi i wzruszył ramionami. Po czym wskazał na schody prowadzące na górę i ruszył powoli, starając się nie hałasować zbytnio. Konrad, jako że nic nie mógł poradzić na zachowanie Snorriego, poszedł ostrożnie za Bladinem. Kolejne piętro nie różniło się wiele od poprzednich. Długi korytarz, kilka drzwi, ciemność i głucha cisza. Na końcu hallu stała jednak drabina, której szczyt niknął w mrocznym otworze. Khazad systematycznie i cierpliwie, jak odmawianie przykazań, sunął od drzwi do drzwi przy każdych nasłuchując. Było to zadanie nużące i dla mniej długowiecznych ras zapewne irytujące do granic możliwości, ale jego natura była inna. Dopiero gdy zbada wszystkie możliwości słuchem, zacznie otwierać kolejne drzwi.

Konrad tkwił na korytarzu, oświetlając otoczenie i nadstawiając uszy, które - niekiedy - bardziej się przydawały, niż oczy. Żaden z nich nie słyszał niczego podejrzanego, a kolejne pomieszczenia okazywały się być dawno nieużywanymi sypialniami. Znalazła się też kolejna toaleta, dokładnie nad tą znalezioną piętro niżej.
- Idziemy wyżej? - Konrad spytał szeptem Bladina.
Gladenson potarł nerwowo kark i pokręcił głową.
- Za bardzo się oddalimy - odpowiedział również szeptem. - Popilnuję tutaj, a Ty wrócisz do pozostałych? - zaproponował. - Jeżeli nic nie znajdziecie, to przyjdźcie tu razem.
Konrad skinął głową, po czym ruszył w stronę schodów, by zejść na dół i sprawdzić, co się dzieje z pozostałymi. Krasnolud, wsunął się pierwszego pomieszczenia obok drabiny i czekał na rozwój sytuacji, nasłuchując. Gdyby ktoś schodził z góry, powinien być niezauważony. Zadbał o to, aby wszystkie drzwi były w tej samej pozycji, w jakich je zastali wchodząc na górę. Jedynie swoje zostawił uchylone, by coś widzieć.


Kiedy inni sobie poszli, Peter został w sypialni. Przyzwyczajał oczy do ciemności, wytężał słuch i czekał na dźwięk, ruch albo światło. To że nie znaleziono nikogo nie musiało świadczyć o tym, że nikogo nie było. Mogli usłyszeć otwierane drzwi i się ukryć. Nic ciekawego nie wydarzyło się jednak, a gdy wzrok kapłana oswoił się już z mrokiem, zauważył pod łóżkiem częściowo zasłoniętą kocem skrzyneczkę, którą postanowił otworzyć lub zabrać do reszty jeśli nie było to wykonalne, możliwie bez wywoływania hałasu, nawet jeśli musiałby poruszać się na czworakach. Hochmeister czuł się jak złodziej, niemal pełznąć po podłodze w stronę dużego łóżka. Wydawało mu się, że był dość cicho, żeby nie wzbudzić żadnych podejrzeń. Kuferek nie był zamknięty, w środku znajdowały się różne monety. Sporo, ale nie można było nazwać zawartości skarbem. Palce kapłana natrafiły jednak na coś jeszcze - zwykły, niczym nie wyróżniający się klucz. Pieniądze nie były Peterowi do niczego potrzebne. A w każdym razie nie tak jak życie w zgodzie z nakazami Sigmara. Prawo Imperium było święte. I zabraniało kradzieży. Z kluczem była jednak inna sprawa. Żaden lojalny sługa Imperatora nie musiał obawiać się odkrycia swoich sekretów. A nielojalni nie zasługiwali na żadne prawa. Dlatego kapłan wziął klucz i cicho przemieścił się w miejsce, gdzie mógłby go dokładniej obejrzeć. Być może wtedy zgadnie do czego mógłby pasować, na pierwszy rzut oka wyglądał jak zwykły klucz do drzwi. Zawsze może też pokazać go innym.

- Peter? - Konrad zagadnął kapłana. - Czy znalazłeś coś ciekawego?
- Właśnie się zastanawiam - mruknął cicho indagowany i pokazał co znalazł ciekawego - klucz jak klucz, ale zwykłego przecież by nie chował pod łóżkiem.
- Skoro jest klucz, to znajdziemy jakiś zamek, do których będzie pasować
- powiedział Konrad.

 
Gladin jest offline