Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 18-03-2020, 19:29   #53
Col Frost
Kapitan Sci-Fi
 
Col Frost's Avatar
 
Reputacja: 1 Col Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputację
Niewiele zapamiętał ze snu, ale wiele musiało się w nim dziać. Jeszcze mu w uszach brzmiał brzdęk szkła, głośne śmiechy, pijackie śpiewy, jęki rozkoszy, ale i huk wystrzałów czy warkot silnika. Tak, to był dobry sen. Brakowało mu tego wszystkiego, a zwłaszcza tego ostatniego. Znów czuć pod sobą tę moc spalinowej bestii, wiatr we włosach i muchy w zębach. Coś pięknego.

Dopiero po chwili dotarło do niego, że nie obudził się tak całkiem samodzielnie. Ale co śmiało mu przerwać błogi sen? Chyba nie Rhem, bo wyglądało na to, że jeszcze nie wróciła, przynajmniej tyle mógł ocenić po pospiesznych oględzinach pomieszczenia. Odruchowo sięgnął pod poduszkę, gdzie, z lekkim zawodem, wymacał nie swoją ukochaną Berettę, a rewolwer "doktórki".

Wyciągnął go i tak, i zaraz ukrył pod kocem. Z trudem podniósł głowę i zaczął wyglądać na zewnątrz. Początkowo to co tam się znajdowało było tylko białą plamą. Musiał mrużyć oczy by w ogóle móc patrzeć w tym kierunku. Jego oczy szybko jednak przyzwyczaiły się do światła. Ogarnął pospiesznie widoczną przez niego część krajobrazu. Czysto. Odetchnął z ulgą, ale gdy lustrował okolicę po razu drugi wtedy to zobaczył.

Człowiek. Ktoś samotnie wędruje przez las. Może to Rhem? A może jednak nie...

Scorpion dźwignął się z trudem z posłania i ruszył w stronę wyjścia. Wolał nie zwracać na siebie uwagi, dlatego pozostał w pozycji poziomej. Zresztą nie był nawet pewien czy dałby radę stanąć teraz na nogach. Podczołgał się do tego, co z braku lepszego słowa, można było nazwać drzwiami, w większości ukrył się za ścianą, na widoku pozostawiając tylko swoją głowę, ramię i spluwę, którą wycelował w przybysza.

Miał tylko sześć naboi, dlatego spust naciśnie dopiero wtedy, gdy będzie miał pewność, że trafi. I tylko wtedy, gdy upewni się, że to nie Rhem. Jeśli to ktoś obcy, nie będzie go pytał o nazwisko, tylko rozwali na miejscu. Na drugiego samarytanina, takiego jak jego rudowłosa przyjaciółka, liczyć nie mógł. Takich dziwaków niewielu chodzi po tym świecie.
 
__________________
Edge Allcax, Franek Adamski, Fowler
To co myśli moja postać nie musi pokrywać się z tym co myślę ja - Col

Col Frost jest offline