Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 18-03-2020, 21:18   #291
Nanatar
 
Nanatar's Avatar
 
Reputacja: 1 Nanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputację
Przedpołudnie 23 Brauzeit 2518 KI, dom zgromadzeń

Słowa Ametystowej Czarodziejki, były dla adeptki orzeźwiającą mżawką. Przyjęła je niemal dostojnie. Skromnie i dumnie jak lew na stepie. Odprężona, wyładowawszy frustracje, Olivia czuła się lekka i pełna sił. Ukłoniła się jak umiała najlepiej, nawet spuszczając wzrok. W ekscytacji, która ja opanowała, nawet piekący ból zdawał się konfiturą do tortu wrażeń. Z zapałem zabrała się do przygotowań do drogi, może ostatniej, ale w jakiś dziwny sposób lęk zupełnie ją opuścił. Szybko zdała sobie sprawę, że nie wie ile to czasu dwa pacierze. -Jakie pacierze, do którego boga, zależy jak kto szybko klepie formułkę. - biegało jej po główce. Pomyślała zaraz, że taki Leto, to pewnie całymi dniami plackiem leży w kaplicy i jeszcze przy okazji przysypia. Razem z owymi myślami na oblicze dziewczyny wykwitał figlarny uśmiech.

Wszystko w przybocznej torbie było idealnie poskładane, materiał na opatrunki z jej własnej peleryny, w dziwnym powidzie wyprany i przygotowany dzień wcześniej. Igły, dratwy, nawet łzy dziewicy, olejki, zioła, zabrała nawet osełkę masła. Wybrała średniej wielkości gliniane naczynie, pakuły, proch, posiekane żelastwo, gwoździe, nawet srebrny widelec, jakieś ostre kamienie, zatkała korkiem, zrobiła dziurę, wetknęła konopny sznur natarty oliwą i siarką, owinęła suknem, ułożyła delikatnie w torbie. Miotłę owinęła szmatami upaćkanymi smołą. Przypasała nóż, wyszła na zewnątrz. Skierowała się węchem, może podglądała w eterze gdzie życie kipi z cała swą siłą.

Bez pardonu weszła do chaty spodziewając się zastać tam młodych. Podeszła do Felixa, obcesowo oderwała kęs kiełbasy i zasiadła na zydelku. Pospiesznie zdejmowała górne części garderoby.

- Saxo, zmienisz mi proszę opatrunek? - spytała pół naga - Proszę, szybko.

- Idziemy z czarodziejką i Śniącym szukać przeznaczenia. Chodźcie z nami. To jedyna nadzieja, a wy akurat powinniście żyć. Poza tym kto ochroni moją pupę, kiedy Hans będzie się zajmował Kateriną? - mrugnęła - Mówię poważnie, chodźcie. - panna Hochberg na prawdę spoważniała - Trochę się tam naburmuszyli, ale powiecie im jak wam przykro i takie tam puste słowa. - na koniec zwolniła.

- Nie wiem, co mam myśleć o tym człowieku - niby w pustkę, a jednak do Saxy i Felixa.

- Czuć od niego zapach piór
Przyszłych zdarzeń
Sennych wrażeń
Pragnie, by już zapiał kur.


Opatrzona, pospiesznie się ubrała. Do garnca po posiłku, dolała nieco zimnej wody, zamieszała naczynie, wypiła.

- Obudźcie Franza, ja idę po swój miecz.

Leżał tam gdzie upadł, po magicznej poświacie nie zostało śladu, Olivia zrozumiała, że nie odstrasza ona nieumarłych. Naciągnęła uszatkę na kołtuny i skierowała się w miejsce gdzie już widziała zbierający się tłumek.
 
Nanatar jest offline