Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 20-03-2020, 09:37   #68
Shinju
 
Shinju's Avatar
 
Reputacja: 1 Shinju ma z czego być dumnyShinju ma z czego być dumnyShinju ma z czego być dumnyShinju ma z czego być dumnyShinju ma z czego być dumnyShinju ma z czego być dumnyShinju ma z czego być dumnyShinju ma z czego być dumnyShinju ma z czego być dumnyShinju ma z czego być dumnyShinju ma z czego być dumny
- Tylko nie daj się tam zabić! - krzyknęła zanim odwracając się jeszcze. Chciała jeszcze dodać, że to pewnie Marlo, toreador, który zwariował, ale i tak pewnie by jej nie usłyszał. Westchnęła chwilę patrząc za niknącą w mroku motorówką. W końcu wzięła się w garść. Ruszyła w stronę kościoła Aniołów Stróżów. I zaczęła pisać na telefonie wiadomość. Do siebie, opisując wszystko to co nie dawało jej spokojnie skupić myśli przez te ostatnie trzy noce, tak by tylko ona zdołała to w pełni zrozumieć. Gotową wiadomość umieściła na swoim serwerze, ukrywając dokładnie plik i nakładając kilka dodatkowych zabezpieczeń. Po czym ustawiła sobie przypomnienie w kalendarzu na telefonie na trzy kolejne noce, następne za tydzień i kolejne za miesiąc. Napisała w nim krótką informację że ma zajrzeć na serwer i jak głęboko szukać. Miała nadzieję, że jeśli, ktoś znów zmanipuluje jej wspomnienia, będzie potrafiła dotrzeć do pliku i dzięki niemu sobie wszystko przypomnieć. Przystanęła na chwilę. Pomasowała skroń i westchnęła z frustracją. Po chwili napisała kolejną wiadomość, tym razem adresowaną do Sky i Frankiego, jedynego Nosferatu jakiego znała. “Sabat przeszedł do działania. Najpewniej zaatakuje dzisiaj. Strzeżcie się Nietoperzy.” Miała nadzieje, że to wystarczy im za ostrzeżenie, że jeśli nie są przygotowani to zdążą zorganizować jakąś obronę.
Po czym wybrała numer do Vincenta. Chciała od razu powiedzieć mu, że mają do pomówienia, że lepiej żeby zwijał się ze szpitala, bo nie jest w nim bezpiecznie, ale wolała się upewnić, że nie odbierze ktoś niepowołany.

- Kolejna rozmowa telefoniczna? Moja droga, rozpieszczasz mnie ilością uwagi, jaką mi ostatnio poświęcasz - usłyszała głos Vincenta. - Niemniej jednak, fortunne to zrządzenie losu, albowiem sam chciałem się z tobą skontaktować. Wiedz, że przenieśliśmy swoją siedzibę. Dla własnego bezpieczeństwa powinnaś w najbliższym czasie wystrzegać się przebywania w pobliżu powiązanych z tobą miejsc: szpitala psychiatrycznego, biblioteki i nawet Sześcianu. Powinnaś również unikać tej nocy wyspy Prawn. Doszło moich uszu, że Ethan Grim zebrał oddział zbirów i zamierza podłożyć ogień pod tamtejsze slumsy.

- Dokładnie przed tym samym chciałam cię ostrzec. Musisz być zawsze dwa kroki przede mną? - zapytała z frustracją. - Ale poza tym chciałam z tobą pomówić o mojej klanowej klątwie i tym dlaczego nic mi o niej nie powiedziałeś. To jednak nie jest rozmowa na telefon, a ja muszę jeszcze parę miejsc obskoczyć, choć i tak wątpię że znajdę Noctur, zwłaszcza, że to i tak nie powstrzymało by tego szurniętego DJa… - dodała zwestchnieniem rezygnacji.

- Nie ma potrzeby o niej mówić, zwłaszcza gdy obeszła się z tobą niezwykle łagodnie - odparł Vincent. - Pozostaw Ethana Grima jego przeznaczeniu. Decyzje, które podjął, nie pozostaną bez konsekwencji. Byłoby tragicznym, gdybyś została w to wmieszana. Działaj i szukaj odpowiedzi, jeśli tego pragniesz, ale zachowaj daleko posuniętą ostrożność. Bezpiecznej nocy, moja droga - pożegnał się i rozłączył.

Roxi warknęła ze złością na telefon. Vincent jak zawsze ją zbył, choć akurat w tej chwili potrafiła to zrozumieć. Ale nie zamierzała mu odpuścić tej rozmowy, o ile przeżyją nadchodzące wydarzenia. Tak czy inaczej musiała znaleźć sobie jakieś zajęcie do końca nocy, a potem szukać nowego schronienia, nie wiadomo na jak długo. Pomyślała, że sprawdzi ten kościół i posiadłość Nokturn, tak jak planowała, a potem coś wymyśli. Ruszyła najpierw do kościoła.

Kościół pod wezwaniem Aniołów Stróżów miał już swoje lata, ale widać było, że przeprowadzono szereg prac, które miały go odnowić i unowocześnić. Był otwarty przez całą dobę, więc Roksana bez problemów weszła do środka, żeby się rozejrzeć. Tylko czego właściwie szukała?

Roxi weszła ostrożnie, starając się zachować jak największą ciszę. Pamiętała jak Vincent mówił Neonowym Aniołom, że potomek Noctur kazał się zamurować w tym kościele. Szukała jakiś śladów tego, że ktoś postanowił go wybudzić z letargu, rozbił, lub próbował rozbić ścianę, podłogę… zamierzała też zejść do krypt, to zawsze było dobre miejsce dla wampira. A jeśli nic nie znajdzie to może upatrzy jakieś miejsce na ukrycie się na czas trwania dnia.

Dzięki swojej czujności, Roksana zauważyła, że nie jest w kościele sama. Przynajmniej trzy osoby ukrywały się w cieniach i zdawały się ją obserwować. Jedna z nich zdecydowała się nagle wyjść jej na spotkanie. Rozpoznała jasnowłosą dziewczynę z szpitala psychiatrycznego, tą od "wysokiej jakości" podań.
- Hej! Witaj! - zawołała wesoło. - Przyszłaś się pomodlić czy w innym celu? - zapytała z uprzejmą ciekawością.

- Nie sądzę aby modlitwy coś dały w tych czasach, zwłaszcza takim jak my - odpowiedziała Roxi. - Zastanawiało mnie czy znaleźliście swoją zgubę i czy ja przy okazji nie znajdę jakiegoś śladu innej zguby - dodała.

- Wciąż szukamy. Niestety ani nosek Pawzee ani moja intuicja nie są w stanie zlokalizować naszej zguby - westchnęła ciężko. - Pozostaje wiara w to, że wizje Smokefisha nas pokierują… W innym wypadku pozostanie tylko prosić Matta i Perry'ego, żeby zaczęli zrywać ściany. A tego chcielibyśmy uniknąć. W końcu to kościół poświęcony naszym patronom.

- To miało miejsce podczas remontu, jakby zdobyć plany budowy z tamtego czasu można by zawęzić obszar poszukiwań, poza tym, jeśli to faktycznie ściana, być może da się usłyszeć różnice w miejscu, gdzie został zamurowany, bądź co bądź, jeśli nie zalali go betonem potrzebna byłaby pusta przestrzeń - powiedziała w zamyśleniu, zastanawiając się czy gdzieś jej kiedyś w ręce nie wpadły podobne plany, albo gdzie odpowiedzialni za remont mogliby trzymać podobny dokument. Kościół lubił zbierać dokumenty, ale też rzadko się nimi dzielił. Można by sprawdzić na plebani, chyba, że było jakieś specjalne archiwum.

- Max sprawdził papiery, ale wtedy akurat całościowy remont robili, więc niewiele to pomogło - westchnęła znowu. - Kości losu nam zwyczajnie nie sprzyjają… albo to niebiosa same nam rzucają kłody pod nogi za to, że rozważamy zniszczenie tego bożego domu - zasmuciła się.

- A zna się na budownictwie, albo architekturze, jakaś ściana której nie było wcześniej, albo mur grubszy w jednym miejscu. Czytałam trochę o architekturze, w bibliotece był całkiem przyjemny zbiór poświęcony różnym epokom i stylom. Bez wyraźnych zmian w konstrukcji tylko kościoły romańskie miały mury na tyle grube, żeby dało się w nich kogoś zamurować, za to kościoły gotyckie stawiały na konstrukcję szkielotowe, wypełniane raczej pro forma, ale za to potrafiły mieć dość skomplikowaną formę, przez co łatwo byłoby ukryć jakieś zakamarek. W renesansie… z resztą co ja gadam, to europejskie style - Roxi rozejrzała się wnętrzu starając się ocenić w jakim stylu została wzniesiona budowla i czy jest jakieś miejsce gdzie układ ścian, malowideł lub wzoru posadzki nie pasował do reszty, lub ogólnie przyjętej koncepcji konstrukcji i układu budowli.

- Raany, jesteś taka mądra! - zachwyciła się jasnowłosa wampirzyca. - Jakbyśmy ci takie plany pokazali, to byś była w stanie z nich odczytać, gdzie by takie miejsca były? Bo dla mnie to wszystko to tylko taki labirynt linii i ni krzty sensu w tym nie mogę odnaleźć. A i pozostali niewiele więcej z tego rozumieją. Tak to jest jak się w życiu imprezuje, zamiast zdobywać porządną edukację - pokiwała w zamyśleniu głową.

- Mogę spróbować - powiedziała Roxi wzruszając ramionami. - Książki o architekturze dość dobrze opisują plany konstrukcyjne… w końcu kiedyś ludzie trwale budowali przede wszystkim kościoły. Rysunek techniczny, który stosowany jest obecnie, jest dużo prostszy w odczycie, zwykle im grubsza linia, tym grubsza ściana - wyjaśniła uśmiechając się.

- Świetnie! To chodź, pokażemy ci te papierki a ty wgryziesz się w nie swoim umysłem! - zachwyciła się błękitnooka. - A tak w ogóle to nie pamiętam, czy się już przedstawiałam. Jestem Anjali, to skrót od mojego pełnego imienia "Ann Jane Living", ale mówią na mnie też Anji, albo AJ… mnie to obojętne, możesz się do mnie zwracać jak tylko ci się podoba. Przedstawię ci też pozostałych… Wyłaźcie już! - zawołała.
Czterech kolejnych Sabatników zaczęło zbliżać się do Roksany.
- Naszego przywódcę, Maxa Killigana, już widziałaś - wskazała ruchem głowy punka z złoto-niebieskim irokezem, masą kolczyków i przenikliwymi, błękitnymi oczami. - Podobnie Emily Queen - tym razem zarzuciła czupryną w stronę zielonookiej kobiety z niebiesko-fioletową fryzurą i upodobaniem do ćwiekowanych pieszczoch.
- Ten futrzak to nasza maskotka, Pawzee. - Anjali przytuliła się do Gangrelki.
Określenie jej futrzakiem nie było bezpodstawne. Całe jej ciało pokrywała brązowo-czarna sierść, a i uszy miała sterczące jak u lisa, wilka albo innego psowatego. Włosy na głowie miała splecione w dredy, które zafarbowała na różne kolory. Ubierała się za to na czarno i miała koszulkę zespołu Avenged Sevenfold.
- A ostatni jest nasz Kapłan, a właściwie to bardziej szaman… Smokefish - AJ dokończyła prezentację.
Ten mężczyzna miał wyraźne indiańskie korzenie. Ciemne oczy i włosy. Oklapły irokez przechodzący płynnie w gruby warkocz. Podobnie jak Max, nosił wiele kolczyków, ale w odróżnieniu od tamtego, miał przekłute tylko uszy. I nosił ćwiekowane pieszczochy tak jak Emily. Miał na sobie podarte, ubrudzone spodnie, znoszony bezrękawnik i lekką, skórzaną kurtkę.
- Witaj, duchu niespokojny - przywitał się półprzytomnie.

- Jestem Roksana Mrozow, ale tylko Vincent mnie tak nazywa i to zwykle gdy szykuje się kazanie. Możecie mówić mi Roxi - mruknęła trochę nie pewnie. Rzadko wyściubiała nos z biblioteki, a jeszcze rzadziej poznawała nowe twarze. Przynajmniej tak na żywo. - Niezłą mi reklamę zrobiliście u rekinów - dodała uśmiechając się lekko.

- To głównie zasługa Kayah - odparła AJ. - Ona jest Surfującym Anielskim Rekinem Neonu!
- Należy do Sfory Rekinów, ale jest też honorowym członkiem naszej i sporo czasu z nami spędza - wyjaśnił Killigan. - To dość wyjątkowa sytuacja, ale dzięki temu nasz pakt z Rekinami trwa nienaruszony. Szczerze mówiąc, nie spodziewałem się, że naprawdę przyjmą kogoś z Camarilli. Musisz być naprawdę wyjątkowa - stwierdził, przyglądając się podejrzliwie.

- Jeszcze mnie nie przyjęli… to znaczy ja się nie przyjęłam… z resztą to chyba tylko kwestia tego, że Sig się zafiksował. Mamy ze sobą dużo wspólnego… ale w zasadzie chyba bliżej mi do was niż do rekinów, przynajmniej ideologicznie. Pokażcie w końcu te plany - powiedziała, nie będąc w nastroju do roztrząsania swoich rozterek.
 
Shinju jest offline