Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 20-03-2020, 15:13   #43
Lechu
 
Lechu's Avatar
 
Reputacja: 1 Lechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputację
Potężny cios olbrzymiego topora niemal połamał tarczę łowcy wampirów. Bastian poczuł jakby nie człowiek, a jakiś troll uderzył konarem drzewa w przypięty do jego ręki pancerz. Kończyna początkowo zdrętwiała, aby po krótkiej chwili rozeszło się po niej nieprzyjemne mrowienie. Herr Matthias był cholernie silny i celnym ciosem dwuręcznej broni był w stanie przeciąć na pół nawet konia. Winckler nie potrzebował celowania, ponieważ wielki jak góra przeciwnik był niezwykle łatwym celem. Odporny na ciosy kat otrzymał pchnięcie, które z mlaskiem weszło w jego lewy biceps. Ciemna posoka chlusnęła zalewając walczących w tej samej chwili kiedy pistolet w rękach Manfreda wystrzelił. Wojownicy poczuli charakterystyczny zapach prochu na chwilę przed tym jak karczmarza odrzuciło w tył.


Walka nie trwała długo, ale była pełna emocji. Kobiety zaszły byłego urzędnika od boku i tyłu obdarowując go celnymi i zajadłymi ciosami. Bastian niemal zdębiał widząc zamach, który wziął olbrzym chwilę przed ciosem wymierzonym w Hansen. Winckler zdążył ją bardzo polubić i nie miał zamiaru chować w grobie kolejnej bliskiej mu osoby. Kiedy cios potwora nie dosięgnął celu łowca wampirów odetchnął z ulgą biorąc się do roboty. Oddział specjalny nie pozwolił przeciwnikowi na zadanie kolejnego ciosu po chwili obalając go niczym ścięte drzewo.

Niemal od razu wojownik przystąpił do uwalniania przyszłej ofiary Matthiasa. Winckler musiał przyznać, że więzy były założone profesjonalnie jak na byłego kata przystało. Kobieta nie miała szans uwolnić się systematycznie je luzując. Arystokratka czy szlachcianka – jak podejrzewał Bastian – była oszałamiająco piękna jednak jak widać nie przeszkadzało to ich byłemu gospodarzowi ją przykładnie pokroić czy też uśmiercić w inny – niemniej kolorowy – sposób. Annike Landgraf oznajmiła, że straciła ochroniarza niemal od razu pytając się o swojego wierzchowca. Całkiem na miejscu był jej apetyt po którym Winckler wywnioskował, że musiała spoczywać pod stertą śmierdzących koców całkiem długo. Niezbadany był również los Knuta, który uciekł albo wybył na nieokreślony bliżej czas. Łowca wampirów z chęcią by go zakuł w kajdany i wywlekł przed oblicze sprawiedliwości. Na szczęście miał ze sobą swoją pamiątkową parę kajdan. Powinna leżeć jak ulał…


Kobiety nie zwlekając od razu zadały Annike kilka pytań. Oczywistym było, że obie chciały zająć się kuternogą jednak nie mieli pewności kiedy – i czy w ogóle – Knut wróci do gospody.

- Nazywam się Bastian Winckler. - powiedział łowca wampirów kłaniając się lekko. - Miała Pani dużo szczęścia, że los, za sprawą parszywej pogody, przegnał nas w to okropne miejsce. - westchnął mężczyzna. - Knut, niestety, zniknął w mrokach nocy, ale możliwe, że wróci, bo o całym zajściu nie ma pojęcia. - wojownik wskazał zakrwawionym mieczem na leżącego w kałuży krwi kata. - Pani klacz zdaje się jest cała i zdrowa. W składziku widzieliśmy całkiem spore zapasy więc coś do jedzenia się na pewno znajdzie. Co za noc… - zakończył Winckler spoglądając na pozostałych.

- Manfred - przedstawił się zwiadowca, równocześnie ładując pistolet. - Może odłożymy pogaduszki na później? - zaproponował. - Powinniśmy najpierw stąd wyjść. No i złapać Knuta, zanim nam narobi kłopotów.

- Greta - kobieta również się przedstawiła. - I zgadzam się z Manfredem, porozmawiamy, jak już będziemy wiedzieć, że nic nam nie grozi. Ten mały szubrawiec Knut może w każdej chwili wrócić do karczmy i choć nie spodziewam się po nim wiele, to lepiej być przygotowanym, żeby go odpowiednio “przywitać”.

Łowca wampirów miał zamiar wskazać kobiecie miejsce skąd mogła zaczerpnąć składników do przyszłego posiłku, a później – jak wspomnieli pozostali – przygotować się na przybycie Knuta. Musiał się ubrać, doposażyć w kuszę oraz bolas i przygotować kajdany na transport więźnia. Kiedy emocje opadły przez mózg Wincklera przebiegła myśl o ich zadaniu i zaginionym kapłanie. Bastian miał nadzieję, że sam duchowny albo któryś z jego posłańców nie doczekał się finału żywota w tej zapomnianej przez bogów gospodzie…
 
Lechu jest offline