Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 20-03-2020, 19:30   #787
Gob1in
 
Gob1in's Avatar
 
Reputacja: 1 Gob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputację
Detlef niespecjalnie wyznawał się na tropieniu czegokolwiek innego, niźli najbliższego szynku, a i tutaj nie zawsze odnosił sukcesy trafiając czasami do podłej speluny podającej rozcieńczane wodą szczyny, zamiast do jakiegoś w miarę przyzwoitego lokalu z trunkami przyswajalnymi dla istot nie będących trawiącymi nawet skały trollami. Zatem udział pewnego dzielnego, ale jakże przy tym skromnego kaprala w poszukiwaniach śladów grobiej bandy był właściwie żaden, ale za to tenże podoficer imperialnej armii sumiennie przestrzegał postanowienia, że nie bedzie w drogę wchodził bardziej od siebie doświadczonym w tej materii kuzynom.

Tak naprawdę brodacz znalazł czas na rozkoszowanie się chwilami, w których nie musiał martwić się i podejmować decyzji za kogoś innego - w tej wyprawie był jedynie jednym i to wcale nie najważniejszym wojownikiem (wrodzona skromność kazała mu nie traktować siebie w kategorii bohatera, weterana wielu bitew i jeszcze większej liczby potyczek, pogromcy wrażych czarowników i bestii nieumarłych i...). I tutaj właśnie w jego przemyśleniach pojawiał się motyw czarownika umgi, który podstępem lub przymusem skłonił bandę grobich do służenia swoim celom - oczywiście twierdząc przy tym, że to dla dobra Imperium, choć nie było wiadome, czy Imperium też tak podchodziło do sprawy - co oznaczało jednakoż, że nie jest to byle łachmyta, którego można bez wysiłku kropnąć z samopału lub kuszy, albo połechtać ostrzem po żebrach i tyle z niego zostanie.

Ostrożność - równie mocno zakorzeniona w dzielnym kapralu, jak jego skromność - kazała mu przewidywać, że ubicie podleca będzie zadaniem niezmiernie trudnym, a wręcz niemożliwym. Co prawda za wysługiwanie się grobimi i atakowanie Ostatnich zasługiwał na śmierć i z tego tytułu powinni z Galebem wesprzeć starania wojowników, którym towarzyszyli, ale Detlef dał się już przekonać, że ważniejszym od pomsty na czarowniku umgi jest odnalezienie Karla i zniszczenie kierującego nim demona. Zobowiązanie i misję Runiarza rozumiał oraz zdecydował się ją wesprzeć, co nadto wystarczyło mu, by przestać dywagować o wszelkich niuansach i aspektach sprawy, bowiem od tego tylko głowa mogła rozboleć.

Podążał zatem za miejscowymi dawi, pozostając wciąż w pobliżu Galvinsona, którego strzegł tak, jak zwykł to robić kiedyś w poprzednim, zdałoby się, życiu. Nawyki ochroniarza sprawiały, że ważniejsze od przyglądania się oczywistym dla wszystkich śladom było rozglądanie się na boki oraz do tyłu i szukania zagrożenia tam, gdzie inni mogli je przeoczyć. Gotowy do reakcji, z samopałami gotowymi do strzału i toporem pod ręką.
 
__________________
I used to be an adventurer like you, but then I took an arrow to the knee...
Gob1in jest offline