Może spróbuj ten dzień dociągnąć do końca, a potem w nocy wprowadzić nas znowu do krainy snów. Ale pójdzie źle, tak jak pierwszym razem... albo jeszcze bardziej źle... i wpadniemy w śpiączkę. Podzielisz nas w krainie snów na dwie drużyny i będziesz miała do prowadzenia dwa wątki, nie sześć.
Potem w krainie snów wymyśliłbym jakiegoś questa, który po drodze zabije jednego gracza w każdej drużynie, a na samym końcu czwórka zjednoczy się do jednego wątku.
Dojdzie do climaxu i epilogu...
A w epilogu ci, którzy przeżyją, powrócą do ciał i będzie jakieś sensowne dokończenie naszych wątków obyczajowych oraz koniec sesji.
To taka sugestia dotycząca tego, jakbym to poprowadził jako MG, choć oczywiście nie musi być słuszna, a tym bardziej najlepsza. Chciałem tylko zaproponować jakieś rozwiązanie, bo zgadzam się z kanną, że odwieszenie sesji może skończyć się śmiercią sesji, a już polubiłem Marcela