Siedziba rodu Benesato, 1 lipca 2595
- Pogrzeb - powtórzył słowo Thibauta Ennio, tonem pełnym goryczy i smutku - Pogrzeb skromny i szybki. Tak szybki, że odmówiono mi doń przystępu. Altair był mym rodzonym bratem, a mimo to nie mogłem stanąć przy jego grobie, kiedy składano w nim ciało.
Abdel poczuł nagłe ukłucie zainteresowania słysząc skargę namiestnika, zachował wszakże opanowany wyraz oblicza unosząc jedynie nieznacznie brwi. Galla Lombardi bezbłędnie rozpoznała znaczenie tego gestu.
- Wdowa po Neognostyku, czcigodna Neva, wyraziła wolę, aby w pochówku udział wzięli wyłącznie ludzie z wewnętrznego kręgu kultu - wyjaśniła nie odrywając swego spojrzenia od oczu dziedzica, chłodnym i opanowanym tonem, w którym pozornie nie kryły się żadne głębsze emocje - Wykluczyła z ceremonii nawet mego narzeczonego, chociaż wiązały go ze zmarłym potężne więzi krwi.
- Wyrazy najgłębszego współczucia - odparł uprzejmie Abdel zachodząc jednocześnie w głowę, jaki był cel tej coraz bardziej niecodziennej konwersacji. Przybywając do rezydencji Benesato Frank zamierzał złożyć kondolencje i zamknąć kurtuazyjną wizytę w ramach niewiele wnoszących dyplomatycznych uprzejmości. Tymczasem jednak gospodarz okazał ambasadorowi obcego kraju daleko posuniętą szczerość - szczerość wręcz szokującą dla kogoś, kto nawykł do zwyczajów i etykiety salonów Montpellier, gdzie czymś nie do pomyślenia było tak bezceremonialne wyjawianie obcym rodowych sekretów.
Ile w tym wszystkim jest naiwności starego mężczyzny, a ile twojej podstępnej intrygi, wilczy bękarcie? Nakłoniłaś go gładkimi słówkami do wyjawienia tajemnicy, która przynosi wstyd rodowi?
Oblicze i spojrzenie Galli niczego nie zdradzały, toteż nie chcąc uchybić jakiejś regule etykiety Purgaryjczyków, Abdel przestał jej się przyglądać, spojrzał ponownie na Ennio.
Ennio Benesato, naczelnik Lucatore z nadania swego brata oraz najbliższy po żonie i dziecku członek rodziny nie mógł wziąć udziału w ceremonii pogrzebowej. Kolejny element układanki komplikujący ułożenie przejrzystego obrazu.