|
Sesje RPG - Postapokalipsa Świat umarł. Pogodzisz się z tym? Położysz się i umrzesz przygnieciony megatonami, które spustoszyły Twój świat, zabiły rodzinę, przyjaciół, a nawet ukochanego psa? Czy weźmiesz spluwę i strzelisz sobie w łeb bo nie dostrzegasz nadziei? A może będziesz walczyć? Wstaniesz i spojrzysz na wschodzące słońce po to, by stwierdzić, że póki życie - póty nadzieja. I będziesz walczył. O przyszłość. O jutro. O nadzieję... Wybór należy do Ciebie. |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
18-03-2020, 14:05 | #271 |
Reputacja: 1 | Siedziba rodu Benesato, 1 lipca 2595 Helweta został w korytarzu. Drzwi do Sali zamknęły się. Przez krótką chwilę w poblizu nie było nikogo i Nathan pozwolił sobie na moment odprężenia, stając zupełnie swobodnie. Pokiwał powoli głową, strzelając chrzątkami kręgów szyjnych. Wielu nienawidziło tego chrzęstu, krzywiąc się czy spoglądając z niesmakiem, jak choćby sam stary Lavelle. Odgłos chyba przywodził wielu pełne grozy skojarzenia, ale nie alpejczykowi. Dla niego było to naturalnym dźwiękiem własnego ciała, choć gdy wydobywał się z czyjegoś karku był czasem ostatnim odgłosem przed szybkim końcem, swoistym makabrycznym łabędzim śpiewem, gdy silne ramiona najemnika wykręcały czyjąś szyję w śmiertelnym uchwycie. Wyprostował się znów i rozejrzał po korytarzu. Rzut okiem po sali biesadnej nim zaknęły się skrzydła drzwi wystarczył mu aby upewnić się o nienaturalnie skromnym wystroju pałacu namiestnikowskiego. Spodziewał się, że w siedzibie Anababtysty nie będzie luksusu jak pałacach Montepelier czy choćby nawet purgaryjskiego Bergamo, ale był szczerze zaskoczony aż taką skromnością, bliższą Domowi Pielgrzyma niźli reprezentacyjnemu pałacowi w centrum Lucatore. Miejscu jak mniemał drugiemu w mieście pod względem ważności, tuż po siedzibie nieboszczyka. Zastanawiał się, czy ta skromność jest jedynie przejawem surowych przekonań religijnych Benesato, czy też wynikała z bardziej przyziemnych problemów Ennio. Wszystko jednak wskazywało, że namiestnik nie był bankrutem. Żyzne pola otaczające miasto, gwar ulic, ilość rzemieślników świadczyły, że Lucatore, choć skromne, dalekie było od upadku lub głodu. Zresztą gdyby było innaczej włodarze Bergamo nie spoglądaliby łakomie na taki kąsek i próbowali się wżenić w krew Benesato przez Gallę Lombardo. Przez głowę przeszła mu myśl: Mam tylko nadzieję, że nie będzie tu akcji jak w rezydencji Malparte, bo znów podkopałoby to mój autorytet Pozostawało jedynie ufać, że Ennio nie jest takim chytrym lisem jak Biały Wilk, bo Hleweta nawet nie mógł nawet podsłuchiwać rozmowy, gdyż ktoś zbliżał się ku niemu. |
18-03-2020, 22:02 | #272 |
Reputacja: 1 |
__________________ "Gdy chcesz opisać prawdę, elegancję pozostaw krawcom. " A. Einstein |
18-03-2020, 22:11 | #273 |
Dział Postapokalipsa Reputacja: 1 |
|
19-03-2020, 14:42 | #274 |
Reputacja: 1 | Siedziba rodu Benesato, 1 lipca 2595 |
21-03-2020, 17:04 | #275 |
Dział Postapokalipsa Reputacja: 1 |
|
21-03-2020, 18:16 | #276 |
Reputacja: 1 | Siedziba rodu Benesato, 1 lipca 2595 |
21-03-2020, 18:18 | #277 |
Dział Postapokalipsa Reputacja: 1 |
|
21-03-2020, 20:43 | #278 |
Reputacja: 1 | Siedziba rodu Benesato, 1 lipca 2595 Helweta udał, że nie dostrzegł gafy palniętej przez strażnika. Postanowił jednak wykorzystaćokazywane na niemal każdym kroku żywe zainteresoanie jego bronią palną. Pogładził zamek strzelby czule, niczym ciało kochanki: - Nawet nie wiem ile razy zawdzięczam jej życie... - stwierdził poważnie, po czym wprawnym ruchem wyjął magazynek, sprawdził komorę nabojową i zachęcająco wyciągnął zabezpieczoną broń w stronę strażników. Wiedział, że jeśli połkną haczyk, to poczują się swojego rodzaju dłużnikami najemnika i będzie łatwiej coś z nich wyciągnać, a że okazja była ku temu dobra i pośród wojennego ludu całkiem neutralna, nie zawahał się: - Proszę, obejrzyjcie moją Lucillę. Kaliber dwanaście gauge, magazynek na dziesięć nabojów, system pompkowy. Na bliskim dystansie, we wpranych rękach potworne narzędzie do zabijania. Można używać naboji śrutowych lub kul, wedle uznania i potrzeby. |
22-03-2020, 11:06 | #279 |
Dział Postapokalipsa Reputacja: 1 |
|
22-03-2020, 17:51 | #280 |
Reputacja: 1 | Siedziba rodu Benesato, 1 lipca 2595 Helweta był dość zaskoczony, że akwedukt i cysterny z wodą były niedostatecznie strzeżone. Bądź co bądź, dla żołnierza nie ulegało najmniejszej wątpliwości, że oba były miejscami o ogromnym znaczeniu strategicznym, bo nie trudno było wydedukować, że obie instalacje nie został zbudowane z czystego kaprysu, tylko z palącej potrzeby jaką był nieodstatek wody w mieście. Jeszcze łatwiej było przewidzieć, co zrobiłby ktokolwiek, kto chciałby zdobyć miasto: Odciałby Lucatore od wody zmuszając załogę do ścisłego racjonowania pozostałymi zapasami. Najemnik nie brał tego co mówią miejscowi za pewniki. Zapewne było w tym dużo prawdy, ale pewnie też było zabarwione krążącymi po mieście plotkami. Kilka rzeczy dawało jednak do myślenia Barthezowi. Jeśli zabójca przedostał się do w okolice cystern akweduktem, musiał dużo wcześniej wiedzieć, że Altair będzie wyjeżdzał i modlił pod wieżami wodnymi. Ciekawe było, czy wiedział też, że nieboszczyk będzie tam samemu. A mógł to wiedzieć, przynajmniej tak wynikało z plotek strażników, od Furora. Nathan był ciekaw czy był to spisek, czy niewiarygodny zbieg okoliczności. Ale kto mógłby chcieć śmierci ALtaira? Nie wyglądało, żeby było to robota kogoś z Bergamo. Jakaś narwana frakcja Jehammedan, obwiniająca Benesato o całe zło na Adriatyku? Może jakiś wewnętrzny spór o władze wśród Anabatystów, a może jakże typowa dla Franków rodzinna walka o schedę... Tę ostatnią opcję Barthez niemal natychmiast odrzucił. Nie wyglądało, żeby Ennio mógł w jakikolwiek sposób odziedziczyć dziedzictwo po bracie. Nawet chyba wdowa nie mogła liczyć na przejęcie roli męża, bo wszystko to było w rękach najwyższych władz Anabatystów, hen w dalekiej Borce. Ten fakt raczej wykluczał z kręgu podejrzanych najbliższą rodzinę. Niemniej jedank w świetle tych plotek, jakie usłyszał, najbardziej odstawiał kogoś z otoczenia Altaira. Nie było jednak póki co żadnego motywu. Pewnie w miejscu takim jak Montepellier mógłby u kukułki nawet postawić zakład, kto jest mordercą, tutaj jednak wiedział, że podobna inicjatywa spotkałaby się z surową karą. Barhtez z oczywistych względów nie skrytykował ani Straży, ani otoczenia Alaira. Dla niego było oczywistym, że doszło do zaniedbań, być może nawet celowo sprowokowanych. Po pierwsze nie dopilnowano strzeżenia strategicznego obiektu, jakim były Wieże Wodne, a drugim, chyba jeszcze poważniejszym był brak bezpośredniej ochrony Altaira. - Straszna historia. Powiadacie że zbrodzień dostał się na teren wież akweduktem. A to Straż pilnuje instalacji wodnych, że przezuca się na was winę? - spytał spokojnie, ciekaw czy feralnego dnia strażnicy obiektu nie dostali przypadkiem rozkazu aby skupili uwagę na czymś innym. |
| |