Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-03-2020, 19:00   #71
Kesseg
 
Kesseg's Avatar
 
Reputacja: 1 Kesseg ma wspaniałą reputacjęKesseg ma wspaniałą reputacjęKesseg ma wspaniałą reputacjęKesseg ma wspaniałą reputacjęKesseg ma wspaniałą reputacjęKesseg ma wspaniałą reputacjęKesseg ma wspaniałą reputacjęKesseg ma wspaniałą reputacjęKesseg ma wspaniałą reputacjęKesseg ma wspaniałą reputacjęKesseg ma wspaniałą reputację
- Nowi członkowie klanu Tremere? - zapytała niemal natychmiast gdy Lucian zrobił pauzę. - O tym, że poznałam Siga wiedział tak naprawdę tylko Marlo i wynajęci przez niego najemnicy… którzy zerwali wczoraj… to znaczy tamtej nocy kontrakt z Marlo i wzięli robotę u Phila Rocka, właśnie… wydali mnie tak po prostu? - zapytała nie do końca panując nad głosem. Spojrzała na telefon. Zwykle to ona zajmowała się namierzaniem innych poprzez sieć, nie była pewna czy jest ktoś kto jeszcze to potrafił, ale jeśli tak to albo mu nie zależało na jej odnalezieniu, albo jej nie szukał… ale Red mógł to zrobić, był zdolny. Jeśli został wcielony w ten czy w inny sposób do klanu i Camarilli i wykonuje teraz polecenia… tego kto pociąga za sznurki… Roxi wyciągnęła baterię, po czym kartę sim. No bo kto jeszcze mógł być nowym członkiem klanu i wiedzieć to czego nawet Vincent o niej nie wiedział.

- Nie członkowie klanu, a świty. Śmiertelni pomocnicy. Pewnie nie znają zupełnie prawideł, którymi się Camarilla rządzi, więc mogli podać informacje o tobie w jak najlepszej intencji, nie zdając sobie sprawy, że pomagają w wydaniu na ciebie wyroku - powiedział ze smutkiem Ferrer. - Jakie jeszcze dręczą cię pytania?

- Nie wiem… nic już nie wiem… co ja mam teraz zrobić… nie mogę wrócić do biblioteki, nie mogę iść do Vincenta, ani do Sabatu, nie mam dostępu ani do serwera, ani internetu… - znów objęła się ramionami i skuliła, po chwili kryjąc głowę w ramionach. - Jestem bezbronna i sama…

Lucian spojrzał na Roksanę ze współczuciem, a Anjali podeszła i objęła dziewczynę ostrożnie, próbując ją podnieść na duchu.
- Nie martw się, to twój najniższy punkt, stąd już tylko w górę - szepnęła jej do ucha.
- Nie poddawaj się rozpaczy - odezwał się Ferrer. - Zaopiekujemy się tobą. Jeśli wyrazisz taką wolę, będziesz mogła dołączyć. Do nas, albo innej Sfory, zgodnie z własnym wyborem. W innym wypadku, przy najbliższej okazji spróbujemy cię odesłać w odpowiednio oddalone miejsce, gdzie będziesz bezpieczniejsza.
- Do Kaliforni! - szepnęła z zachwytem AJ.

Roxi jeszcze chwilę była całkiem rozbita, ale bliskość drugiej wampirzycy zadziałała na nią kojąco. W końcu wychyliła głowę z ramion.
- Chciałabym zostać z wami… przynajmniej na razie - mruknęła. - Co się stało z klanami? Z Malkavianami i Nosferatu z Camarlilli? - zapytała wciąż jeszcze czując więź z nimi. - I co z Vincentem, jeśli… no chyba będzie wiedział, że żyje, jeśli będzie mnie szukał, czy to wam nie zagrozi? - zapytała, czując się źle z tym, że miała przed nim tajemnice, może jakby od razu mu powiedziała o Sigu… wszystko się zmieniło, gdy Sig spojrzał jej w oczy, a ona jemu. Może gdyby Vincent nie miał przed nią tajemnic, przynajmniej nie takich dotyczących niej samej...

- Chętnie powitamy twoje towarzystwo - zapewnił Max.
- Będę cię pilnować - obiecała Anjali, tuląc Roksanę nieco mocniej. - Żaden zły Vincent cię dostanie w swoje hipochondrycznie czyste łapska…
- Nie przejmuj się Vincentem - powiedział Ferrer. - Twoje towarzystwo nie czyni go dla nas ani bardziej ani mniej niebezpiecznym. A co do Malkavian i Nosferatu… co miałoby się z nimi stać?

Słysząc to jak Anjali podsumowała Vincenta, Roxi ledwie powstrzymała się żeby nie parsknąć śmiechem.
- No w sumie to nie wiem… Jak ostatnio widziałam się z Sigiem, to brzmiało tak jakby szpital i jego mieszkańcy mieli zostać zaatakowani, a potem jak Vincent ostrzegał mnie żebym się do szpitala, biblioteki i Sześcianu nie zbliżyła... Nawet jeśli sfora Nietoperzy, czy kto to miał zrobić, nie zaatakował, to czy Camarilla nie wyciągnęła jakiś sankcji przez to… no ze względu na mnie… - mruknęła znów nieco zagubiona w tym wszystkim.

- Sankcji? A co to? - zdziwiła się Ann.
- Wybacz - westchnął Lucian - nie jestem jeszcze w pełni na bieżąco, jeśli chodzi o politykę i plany poszczególnyc Sfor. Wiesz coś o tym? - zapytał Maxa.
- Uhm, tak naprawdę to nie. Powiedziałem Vincentowi, że planowany jest na nich atak, żeby go przekonać do pomocy w znalezieniu ciebie. Technicznie rzecz biorąc nie kłamałem, bo jestem przekonany, że Nietoperze planowały atak na szpital psychiatryczny wcześniej czy później… Po prostu logicznym jest, że pierwsi atakowani są Nosferatu i Malkavianie, to wiedza powszechna, więc nie ma powodu, by w takie ostrzeżenie nie uwierzyć.

Roxi odetchnęła głębiej. Brak wieści to dobre wieści, a niewiedza to błogosławieństwo… i chyba coś w tym było.
- A Marlo… co z nim? W sumie trochę przykro było patrzeć jak próbuje znaleźć Nocturn i nic mu nie wychodzi, nic dziwnego że mu odbiło… w zasadzie przyszłam tu trochę też ze względu na to… - mruknęła zasępiajac się na chwilę. - Czy my jesteśmy tu bezpieczni? - zapytała nagle. - Skoro wiedzą, że tu jestem, to was tu nie powinno być! Mogą sprawdzić budynek, albo zadzwonić do strażników czy coś… - zapytała nieco spanikowana. Nie chciała być znów zakołkowana.

- Ciii… spokojnie - Anjali pogłaskała Roksi po głowie. - Wszystko jest pod kontrolą.
- Nie wiadomo co się stało z Marlo - odpowiedział Killigan. - Po jego rajdzie na Prawn przepadł jak kamień w wodę. Może dorwały go Rekiny. Może się ukrywa. A może szykuje kolejny numer. Ciężko powiedzieć, gość jest teraz kompletnie nieprzewidywalny.
- Niestety nie znaleźliśmy tu niczego, co by wskazywało na miejsce, w którym obecnie przebywa Noctrum - mówił Ferrer. - Nie znaleźliśmy też żadnych poszlak, świadczących o tym, że planowała zniknąć, aczkolwiek to niczego nie dowodzi. Będziemy musieli nawiązać kontakt z innymi Sforami. Może któraś wie coś więcej. Nie obawiaj się, na razie jesteśmy tu bezpieczni. Zneutralizowaliśmy wszystkich trzech strażników zanim byli w stanie podnieść alarm lub kogokolwiek poinformować. Zabierzemy stąd co się da i znikamy. Jeśli jednak nie chcesz tu zostać, co byłoby całkowicie zrozumiałe, myślę, że Ann Jane z radością zabierze cię w jakieś miłe, bezpieczne miejsce.
- Pewnie! - zgodziła się jasnowłosa. - Powiedz tylko słowo, malutka. Ciocia Anji wszystkim się zajmie!

- Błagam, nie nazywaj mnie malutka, ani w żaden inny sposób od tego przymiotnika. Mam wystarczające kompleksy co do swojego wzrostu - powiedziała Roxi, ale w żaden sposób nie odsunęła się od Anji, czy dała jej do zrozumienia że się obraża. Wręcz przeciwnie wtuliła się w nią, może nawet zbyt ufnie. Ale kiedy ostatnio ktoś ją przytulał?
- Myślałam też o tym, żeby zapytać kogoś z jej bliskich, znajomych. Musiał być ktoś, kto ją lubił i się interesował jej dobrem… ale zanim zdążyłam zapytać o to Marlo, zaczął popadać w paranoje - przyznała. - Jeśli nadal jej szukamy, przydałoby się odzyskać mój serwer, albo chociaż informacje tam zgromadzone. Coś może być pomocne, albo wy zauważycie coś co mi umknęło - powiedziała.

- Przepraszam, ma… znaczy… mogę cię w takim razie nazywać Perełką? - zapytała rozbrajająco Anjali.
- Inni członkowie klanu nie wiedzą co się z nią stało - odpowiedział Ferrer. - Martwią się. Zwłaszcza że po Noctrum zniknęła też Daria Allegar, a jej domek na plaży został zdewastowany. Obawiają się, że ktoś wziął na cel Toreadorów ze starej gwardii.
- Ja ci chętnie pomogę w odzyskaniu wirtualnego skarbca - zapewniła AJ. - Jestem dobra w te klocki. Bity i bajty, zera i jedynki, wszystko śpiewa, gra i tańczy…

- Darię zabrał Hammerhead, tak mówił Sig. Zniknęła po tym jak próbowała skontaktować się z Marlo, byli też inni, którzy próbowali, ale nie zdążyłam tego sprawdzić - powiedziała niemal natychmiast, po czym spojrzała na AJ.
- Dlaczego akurat Perełką? - zapytała zaskoczona.

- To pierwsze co przyszło mi na myśl - odpowiedziała Anjali, zdziwiona pytaniem. - Jesteś śliczna, twarda, cenna… i stworzył cię ohydny mięczak chowający się w swojej skorupie - wyjaśniła.
Max parsknął, wstrzymując śmiech. Nawet Lucian lekko się uśmiechnął.
- To prawda, Toreadorzy próbowali kontaktować się z Marlo, ale ze względu na to, że do tej pory izolował się od społeczności Spokrewnionych, było to utrudnione - powiedział. - Noctrum nie była lubiana, ale była wpływowa, więc jej zniknięcie musiało ich zaniepokoić.
 
__________________
Voracity - eng cover (Overlord 3 season OP)
Kesseg jest offline