Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-03-2020, 22:59   #72
Shinju
 
Shinju's Avatar
 
Reputacja: 1 Shinju ma z czego być dumnyShinju ma z czego być dumnyShinju ma z czego być dumnyShinju ma z czego być dumnyShinju ma z czego być dumnyShinju ma z czego być dumnyShinju ma z czego być dumnyShinju ma z czego być dumnyShinju ma z czego być dumnyShinju ma z czego być dumnyShinju ma z czego być dumny
- Jeśli nauczysz mnie korzystać z MSS, Anjali, możesz do mnie mówić nawet krewetko - stwierdziła Roxi także uśmiechając się z rozbawieniem. Po czym poklepała ją po ramieniu. - Wypuść mnie, lepiej mi się myśli jak chodzę - dodała wyswobadzając się z jej objęć. - Marlo jedyne co robił całkiem sam to grał na swoich imprezach w klubie. Wszyscy, którzy próbowali się z nim kontaktować, musieli przebić się przez Elizabeth, jego sekretarkę. To mądra i kompetentna kobieta, na pewno ma zapisane numery i wszystkie inne informacje jakie udało jej się uzyskać od tych osób. Jeśli ktoś w tym mieście wie, gdzie zniknął ten łysy olbrzym, to jest to ona. Niestety nie poznałam jej, więc może nie być skłonna współpracować jeśli pójdę do niej i zapytam, nie mówiąc o udostępnianiu numerów czy innych szczegółów. - powiedziała przechadzając się w jedną stronę pokoju i zwracając. - Jakbym miała komputer z dostępem do internetu, mogłabym prześledzić połączenia Marlo, znaleźć jej numer, a potem spróbować poszukać pozostałych… W zasadzie chciałam też poszukać Nocturn po telefonie, to gdzie się logował, gdy dzwoniono z niego do Marlo, to by mogło zawęzić obszar poszukiwań, a mogło by też wskazać konkretne miejsce, jeśli porywacze byli nieostrożni. Marlo ciągle mnie od tego odciągał i upierał się, że musi zdobyć sojuszników… - westchnęła, znów zawracając. - Poza tym wszystkie raporty i wyniki śledztwa jakie udało mi się zebrać w formie pisemnej, jestem wstanie odtworzyć w dowolnej chwili z pamięci. Resztę jak fotografię mogę opisać ze szczegółowością, która wydała mi się wtedy istotna. Choć serwer był bardzo pomocnym narzędziem i najwygodniej było by go odzyskać fizycznie. Swoją drogą wgląd w całe śledztwo miał Księciunio i choćby z racji tego, że były chwilę, gdy podejrzewałam jego i młodych Primogentów spokrewnionych po czystce o zamieszanie w porwanie Nocturn, najlepiej byłoby jak najszybciej zablokować mu dostęp, nie mówiąc o moim sprzęcie, który został w Sześcianie, na którym pracowałam z najemnikami Marlo.... - zatrzymała się. - Przepraszam, zagalopowałam się. Wszystkiego było po prostu tak dużo, zwłaszcza, że próbowałam też pilnować Marlo i wiele rzeczy mi się pourywało innych w ogóle nie sprawdziłam. Jednak mając zadanie i możliwość skupienie na czymś myśli, będzie mi lepiej i łatwiej przyzwyczaić się do nowej sytuacji, jestem też przyzwyczajona do wykonywania poleceń Vincenta, więc póki co potrzebuję wskazania, na czym mam skupić swoją uwagę - powiedziała patrząc wymownie na Luciana, wiedząc, że nieformalny przywódca i ojciec Neonowych Aniołów, zrozumie, że oddaje mu się w usługi i prosi o przewodnictwo.

- Krewetką? Szaloną? Jak ten bar z delfinami i harlekinami… - Anjali umilkła pod krytycznymi spojrzeniami swoich towarzyszy.
Lucian westchnął lekko i powiedział:
- Jeśli potrzebujesz czegoś na czym mogłabyś skupić swoje myśli, spróbuj z Ann Jane odzyskać dostęp do tego serwera i poćwicz posługiwanie się MSMem, czy jak ten program się nazywał - wyraźnie nie wiedział o czym była mowa. - Odszukajcie też dla mnie wszelkie możliwe informacje na temat statku "Honey Queen", z szczególnym uwzględnieniem zdjęć i planów wnętrz.
Sabatnicy spojrzeli się ciekawie na swojego przywódcę, ale nie skomentowali.
- Powinnaś jednak pozostać w ukryciu przynajmniej przez kilka nocy - stwierdził Max Killigan. - Przebywanie na ulicach w obecnej sytuacji to proszenie się o kłopoty.

- Dziękuję, chętnie się tym zajmę. Kojarzę nazwę Honey Queen, to luksusowy statek wycieczkowy. Szczegółowe plany powinny znajdować się w stoczni, w którym został zbudowany, kopie mogą być w porcie macierzystym. Nie powinno być większych problemów, ale będzie mi potrzebne, przynajmniej na początku urządzenie z dostępem do internetu. Swojego telefonu użyć nie mogę, chyba że wymienię kartę sim - przyznała. Spojrzała na Maxa - To się tyczy wszystkich, czy tylko mnie bo tak tragicznie zawaliłam? Mogę kogoś pomęczyć o bardziej dokładny opis tego co się działo kiedy mnie zabełtowali? - zapytała.

- Wycieczkowiec? - zdziwiła się Emily. - Czyżbyśmy wybierali się na wakacje? - zażartowała.
- Wszystko wyjaśnię w swoim czasie - uciął chłodno Lucian. - Ann Jane, zapewnij proszę Roksanie to, czego potrzebuje.
- Światowa sieć światłych świrów! - potwierdziła jasnowłosa.
- Roksi, wiem, że chciałabyś kontynuować śledztwo w terenie - odezwał się Max - ale w tej chwili szuka cię praktycznie cała Camarilla w mieście. Naprawdę musisz zniknąć…
- To znikamy! - oświadczyła Anjali, złapała Roksi za dłoń i wyprowadziła z pomieszczenia.
- Mogę ci poopowiadać rzeczy, ale najpierw muszę ci zadać jedno, ale za to ważne, naprawdę niezwykle-super-mega-extra ważne pytanie. Jaki jest twój stosunek do kontaktu fizycznego? Pytam, bo ja jestem bardzo przytulaśna i taka Pawzee lubi jak ją pogłaskać, podrapać za uszkiem albo pomiętosić. Max jest spoko z publicznym uściskiem, ale woli bliskość w prywatnych warunkach. Smokefish jest otoczony duchami, a ja nie lubię tulić eterycznych ryboszczaków. Emily raz mi powiedziała, że jakbyśmy były żywe to by mnie wzięła do łóżka, ale że nie jesteśmy to nie ma to szczególnego sensu. A do Perry'ego i Matta, to bez kija się nie podchodzi… - westchnęła. - Dlatego chcę wiedzieć jak jest z tobą. Żebyś się nie czuła niekomfortowo jak mnie bezmyślnie poniesie czy coś. Przytulasy? Czochranie? Mogłabym cię ponosić na barana! - zaoferowała z błyskiem w oczach, otwierając Roksanie drzwi wyjściowe z domu.

- Em… - zaczął Roxi, nieco zaskoczona tym potokiem słów i szybkim ulotnieniem się z pokoju. - W zasadzie to nie wiem - mruknęła. - Jestem strasznie zimna, odkąd mnie Vincent przemienił. Nikt raczej nie wyrażał specjalnej chęci żeby się mnie dotykać, tym bardziej przytulać. Z resztą nikt nie wyrażała specjalnej chęci, żeby się ze mną zadawać. Nie umiem chyba reagować na takie przejawy czułości - stwierdziła. - Noszenia na baranach odmówię, mimo mojego wyglądu nie czuję się dzieckiem. Czochrania też bym wolała unikać...i tak już pewnie wyglądam strasznie, po zmartwychwstaniu. Ale resztę możemy testować różne możliwości, będę ci raportować na bieżąco - powiedziała, patrząc na otwarte przed nią drzwi wyjściowe. - Wychodzimy... miałam się ukrywać - mruknęła niepewnie.

- Zimno mi nie przeszkadza. Sama też jestem zimna. Nie tak jak ty, ale wciąż. Wszyscy w jakimś stopniu jesteśmy. Mimo to uważam, że powinniśmy doceniać bliski kontakt fizyczny jako ważny aspekt naszego człowieczeństwa. Dlatego za twoją zgodą zamierzam przeprowadzać na tobie testy drobnych czułości, licząc że obiecane raporty przysłużą się pogłębionemu zrozumieniu, zarówno wzajemnemu, jak i zrozumieniu każdej z nas… przez siebie samą… żeby… eee… motyla noga, myśl mi uciekła. Pogalopowała jak rącza gazela na rozległej afrykańskiej sawannie, gdy wystraszy ją skradający się przedstawiciel wielkich kotowatych. Albo hiena. Hieny też potrafią być straszne. Albo słodkie. Zależy od perspektywy - wampirzyca znów się rozgadała. - Nie możemy cię ukryć nie wychodząc - odpowiedziała spokojnie i optymistycznie, ciągnąc Roksanę w kierunku zaparkowanego pod ogrodzeniem sportowego motocykla. - Dwie zasady, zanim ruszymy: hełm jest obowiązkowy. Głowę trzeba chronić, bo cenna jest i piękna. Dopóki nie wynajdą maseczki, która sprawi, że będziesz miała skórę od betonu, nie ma co ryzykować. I wiem, że ten efekt można uzyskać dzięki Darom Kaina, ale potem znów ma się głoda, który może jest pluszowy, ale niezbyt przytulaśny, bardziej wredny moim zdaniem, nie ma co się z nim zadawać, jeśli nie trzeba. Zwłaszcza że nie bardzo teraz będziesz się mogła stołować na mieście…
Podała Roksanie niebieski kask, sama założyła czarny i wsiadła sprawnie na motor.
- Druga zasada: trzymać się mocno nie tylko można, ale i należy.

- Strasznie dużo mówisz - zauważyła Roxi zakładając kask. - Nigdy nie słyszałam takiego słowotoku, szczerze mówiąc - dodała siadając za nią. - A tak przy okazji, zanim odjedziemy w siną dal, znaleźliście może pozostałe moje rzeczy. Miałam przy sobie saszetka na biodro a w niej skompletowane przejściówki do wszystkich znanych mi łączy i urządzeń, niektóre robiłam sama… szczoteczkę do zębów… kurcze od trzech dób się nie myłam… i miecz, pamiętam, że z Sześcianu wychodziłam z mieczem i raczej go nigdzie po drodze nie zgubiłam - mruknęłą obejmując w pasie Malkaviankę przed sobą.
 
Shinju jest offline