Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 22-03-2020, 10:55   #75
Kesseg
 
Kesseg's Avatar
 
Reputacja: 1 Kesseg ma wspaniałą reputacjęKesseg ma wspaniałą reputacjęKesseg ma wspaniałą reputacjęKesseg ma wspaniałą reputacjęKesseg ma wspaniałą reputacjęKesseg ma wspaniałą reputacjęKesseg ma wspaniałą reputacjęKesseg ma wspaniałą reputacjęKesseg ma wspaniałą reputacjęKesseg ma wspaniałą reputacjęKesseg ma wspaniałą reputację
Roksanie udało się ustalić, że na serwer oprócz osób z Sześcianu wchodziła tylko jedna osoba, zapewne Książę, która wprowadziła jedną zmianę. Jednak, kiedy przejrzała pliki z informacjami, żadnej zmiany nie widziała. A przecież miała doskonałą pamięć, zauważyłaby…
- Opowiedz mi dokładnie co masz na myśli… co cię dręczy… może będę mogła pomóc? Co miałoby być z tobą nie tak? Czyżby perła miała skazę? Nad czym nie zapanujesz? Czyżby coś nowego się w tobie przebudziło? - dopytywała ciekawie, ale ostrożnie, nie chcąc towarzyszki spłoszyć.
- Cóż, że będziesz wciąż w posiadłości Noctrum tylko podejrzewaliśmy. Kiedy już weszliśmy do środka odnalazłam cię dzięki przeczuciu. A opowieści zza zamkniętych drzwi książęcych mamy dzięki przyjacielowi Lucka, randomowemu wilkowi - odpowiedziała bardziej enigmatycznie niż sobie z tego zdawała sprawę. To co w jej głowie brzmiało jak oczywistość, dla otoczenia często takim nie było.

- Zaczekaj, coś mi tu nie gra - powiedziała i skupiła się na serwerze. Sprawdziła numer IP urządzenia, żeby upewnić się, czy to faktycznie książe z Pantopa, którego mu dała, czy inne urządzenie. Sprawdziła też daty zmian wszystkich plików, szukając jakiejś odbiegającej od pozostałych w pobliskich plikach, albo takiej, która odpowiadałaby czasowi, w którym była nieprzytomna. Na koniec sprawdziła swój ukryty plik, który miał jej nie pozwolić zapomnieć tego czego dowiedziała się o sobie od Siga.
- Co to za randomowy wilk? - zapytała w końcu wracając do tematu. - No i jakie informacje dostaliście od niego? Książę, wiedział, że leżę podwójnie martwa w tej szafie? - zdziwiła się.

- Random wolf… Randolf. Dawny przyjaciel Luciana, gdy ten jeszcze tkwił w strukturach Camarilli. Opowiedział mu wszystko, co się działo na zebraniu. Biedny Randolf, taki przybity… zniknęła Noctrum, zniknęła Daria, zniknął Marlo… kolejne płatki klanu róży… Zaprosilibyśmy go do nas, ale Biała Dama ma go na smyczy… - westchnęła.
- Książę nic nie wiedział, no bo skąd? Słudzy Noctrum poinformowali tylko najważniejszych Toreadorów.

- Czyli większość Camarilli myśli po prostu, że zniknęłam… Randolf Dayoro? Kojarzę to nazwisko, chłopak który przyjaźnił się z Darią wspominał, że się z nim trzymała. I jeszcze była Marty Fuller. Zaczynam żałować, że nie zapytałam Siga, po co im Daria… ale chyba w sumie sam by nie wiedział. Chociaż to was nazywa się anarchistami, odnoszę wrażenie, że to Sfory Sabatu wewnątrz siebie mają anarchię i chaos. Każdy robi co chce i jak chce, pod warunkiem, że jest dość silny, żeby nikt inny mu nie podskoczył - powiedziała wciąż uparcie szukając autora zmian na jej serwerze, co było trochę trudne z racji tego, że wchodziła z zewnątrz. - To ciekawe, że znikają tylko ocaleli z czystki lub ich potomkowie, podejrzewam spisek, ale to znaczy, że muszę mieć twarde dowody - spojrzała na Anjili, na chwilę odrywając się od monitora. - O co mnie właściwie oskarżają? To że pracowałam z Marlo, któremu odbiło, bo nikt mu nie chciał pomóc, to chyba jeszcze nie zbrodnia. Zwłaszcza, że to księciunio sam mnie do niego oddelegował. Co on myślał, że jak ten olbrzym zacznie szaleć, to ze swoim marnym metr pięćdziesiąt go powstrzymam? - zapytała z oburzeniem. - Żeby dać mu z liścia, jak się zawiesił musiałam wejść na stołek.

- Marty to mężczyzna - poprawiła Anjali. - Też na smyczy, ale jego trzyma róża zrodzona przez ciemność… Primogen Cortez - dodała wyjaśniająco.
- Królowa Cierni nie była pierwszą i nie będzie ostatnią ofiarą głodu oceanu. Surfujące Rekiny od zawsze porywają wampiry. Świeżaków Camarilli, łopatogłowych Czerwonookich, bezklanowców, słabokrwistych i zabłąkanych Anarchów… - pokręciła ze smutkiem głową.
- A skoro już o nich mówimy, to powinnaś wiedzieć, że Anarchowie i Sabbat wywodzą się z tego samego wielkiego buntu przeciwko Starszym. Z tym, że Anarchowie złożyli broń i zgodzili się respektować Tradycje, podczas gdy Sabatnicy wciąż walczą. Dziwna to rzecz, ale możesz spotkać koterie Camarilli zachowujące się jak Anarchiści, bandy Anarchów wojownicze niczym Sabbat i Sfory Sabbatu, którym marzy się władza równa tej, którą dzierżą Starsi Camarilli. W szalonym świecie żyjemy… Ale ogólnie twoje podsumowanie Sabbatu jest bardzo celne - pochwaliła, rozchmurzając się. - Nie wiem, czego może oczekiwać księciunio. Może sądził, że nabierzesz sił dzięki sokowi z gumijagód? - zasugerowała poważnie.
Tymczasem Roksana odnalazła coś w historii zmian. Akapit, który został dopisany, a następnie skasowany. Pochodził ze sprzętu, który zostawiła Księciu, a został spisany tej nocy, którą spędziła w całości w letargu. Brzmiał następująco: "Marlo zaginął, a przed zniknięciem narobił smrodu. Stary kazał przekazać, że będą cię szukać. Ukryj się dobrze, postara się jak najszybciej wyciszyć sprawę. Powodzenia. - Bobby V."

Roxi patrzyła na odtworzone linijki tekstu i przeszukiwała w pamięci listę nazwisk, ksywek, pseudonimów i znanych jej pracowników domu księcia, kogokolwiek kto mógłby mieć dostęp do Pantopa i wiedzę o jej serwerze. Do głowy przyszedł jej Bobby Vercetti, chłopak plączący się po posiadłości księcia i doprowadzający gości do niego. Nie sądziła, żeby wiadomość znalazła się tam przypadkiem, choć dopuszczała myśl, że może nie koniecznie była ona adresowana do niej. No bo czemu sługus księcia miałby pisać jej wiadomość? No i kogo nazywał starym? Ona nigdy nie nazywała w ten sposób Vincenta, ale wiedział że niektórzy właśnie tak mówią o swoich stwórcach.
Dla pewności sprawdziła jeszcze ile czasu minęło od napisania wiadomości do jej skasowania. Jeśli niewiele mogła przypuszczać, że faktycznie jest to skierowane do kogoś kto potrafi takie rzeczy odtworzyć - jak ona. Ale jeśli minął jakiś czas… mogła to być wiadomośc do kogokolwiek kto miał dostęp do urządzania i została skasowana przez adresata po przeczytaniu.
- Co wiesz o Bobbym Vercettim? - zapytała Anjali.

Wyglądało na to, że akapit został skasowany niedługo po tym jak go napisano.
- Bobby Vercetti? Hmm… nic mi to nie mówi. Głosy też nie są specjalnie pomocne. Przykro mi…

- Ki czort go podkusił… - mruknęła do siebie nie bardzo wiedząc jak i z czym to powiązać. No bo niby, czemu miałby dawać jej ostrzeżenie. Jedynym logoczynym wytłumaczeniem, było to, że wiadomośc nie była skierowana do niej. Nasuwało się jednak pytanie do kogo. Prześledziła otoczenie tekstu, licząc, że może jakieś zdanie wcześniej lub później nasunie jej odpowiednie skojarzenie.

Wyglądało na to, że wiadomość została umieszczona między dwoma przypadkowymi akapitami. Roksana nie była w stanie wymyślić niczego, co mogłoby wskazywać na adresata.
- Belzebub? Może Mefisto? - zasugerowała Anjali. - Kto tam wie, kto szepcze do ucha takim jak oni - wzruszyła ramionami. - Polityka wamprów to węzeł gordyjski. Nie rozplączesz. Możesz najwyżej przeciąć - wykonała odpowiedni gest. - To może poszukasz teraz tego statku? Jestem ciekawa co też Lucian nam szykuje...

- Sprawdzę jeszcze czy uda mi się znaleźć Marlo, tak dla spokoju ducha waszej Toreadorowej części - mruknęła faktycznie szukając ostatniego miejsca logowanie jego telefonu i przy okazji sprawdzają czy robił jakieś połączenia w czasie gdy jej nie było. W końcu wciąż miała pełen dostęp do jego telefonu. Później, a w zasadzie równolegle, gdy program działa w tle zgodnie z sugestią sprawdziła informacje o statku, najpierw te powszechnie dostępne - spodziewała się znaleźć reklamy i proste informację, które pozwolą jej bardziej się zagłębić.

Honey Queen rzeczywiście było luksusowym, acz stosunkowo niewielkim statkiem wycieczkowym. Roksana nie miała problemu ze znalezieniem mnóstwa reklam, zdjęć i filmików. Dowiedziała się też, że zwykle statek pływa między Florydą a Karaibami. Trochę więcej grzebania i odkryła, że statek przebywa obecnie w Vice City, gdzie przechodzi lekką renowację.
Tymczasem program podał jej, że ostatnio Marlo wykonywał połączenia w nocy, w której zaatakował Prawn. Natomiast ostatnie logowanie z telefonu Marlo miało miejsce dzisiejszej nocy i to z okolicy, w której znajdował się klub Malibu.

- Ciekawe, ktoś logował się z telefonu Marlo - mruknęła spoglądając na Anjali. - Gdzieś w okolicy Malibu. Jeśli wylazł z nory w której się chował taką górę jak on będzie łatwo zauważyć, choć bardziej prawdopodobne wydaje mi się, że ktoś użył po prostu jego telefonu… właśnie miała tak samo Nokturn sprawdzić - przypomniała sobie i zaraz zaczęła szukać w historii połączeń Marlo numeru Nocturn.Spodziewała się znaleźć je, jako jedno z ostatnich w dniu w którym widział ją po raz ostatni. Równolegle uruchomiła program,który ukrywa adres IP komputera. Zamierzała teraz odnaleźć plany renowacji i inne dokumenty związane ze statkiem, które firma remontująca i właściciel nie koniecznie chcieli ujawniać osobom trzecim, więc mogli by być źli o to małe włamanie, jakie szykowała.
- Myślisz, że Max, albo Lucian byliby zainteresowani tym gdzie może być Marlo? - zwróciła się do AJ.
 
__________________
Voracity - eng cover (Overlord 3 season OP)
Kesseg jest offline